opowieści o porodzie..... :)

napisał/a: ~married_1982 2008-02-03 14:05
aha dodam, ze byłam 3 razy w szpitalu, przy czym 3 raz to juz na porodowke trafiłam-wczesniej byłam w 7 mies bo miałam przedwczesne skurcze, za 2 razem byłam w koncu maja-bole brzucha i dla "bezpieczenstwa"3mali mnie do skoncz 36 tyg,lekarz zakazał mi głaskania po brzuchu-bo to wywołuje skurcze
wyszłam 3 czerwca a 4 wrociłam bo wody mo odeszły-cd napisałam w poscie wyzej:)
i urodziłam jak mi sie sk. 36 tydzien-a zaczał 37
co dziwne termin miałam wtedy na 1 lipca, a syn przyszedł na swiat prawie mies wczesniej-wiec niby wczesniak-ale na sali w cieplarce był najwiekszy -wazył 3080 i 52 cm (10 pkt w skali Apgar)i połozne mowiły i lekarze, ze moj prowadzacy lekarz widac zle mi obliczył date porodu-ale to nieistotne bo syn co najwazniejsze urodził sie zdrowy, miał tylko zołtaczke fizjologiczna (był naswietlany przez 3 doby)i miał jeszcze zółtaczke jakis czas po wyjsciu ze szpitala, ale to juz moglismy wyjsc a w domu z zalezen lekarza poiłam syna wodą z cukrem,i wystawiałam do słoneczka (w domu jeszcze przy oknie)
:) rozpisałam sie znow, bo fajnie sobie to przypomniec, zwłaszcza, ze jak pisałam juz powyzej teraz jestem w 14 t.c.-i przede mną 2 porod-oby wszystko było tez w porzadku:)
napisał/a: kaplanka_krwi 2008-02-04 13:25
no to się naczytałam... ja jestem w 35 tyg... i nie wiem doprawdy co mnie czeka hehe nie chodziłam do szkoły rodzenia, ani nie mam doświadczen, bo jestem pierworódka. :| i boje się, że mnie złapie jak bede na uczelni albo na ulicy/w autobusie/tramwaju i bedę sama.
ale o czym mówie.. nawet nie wiem czy skurcze rozpoznam... czy objawiaja sie one w podbrzuszu czy w okolicach rodnych... buu
napisał/a: SIASKA 2008-02-08 13:25
moj porod zaczol sie w 41tygodniu.Praktycznie bylam po terminie 5dni z obliczenia lekarza dostalam skierowanie do szpitala.mialam bole tak zwane krzyzowe bol szedl w okolicy nereki lewej, niewiedzialam ze to bole porodowe moga byc wiec w szpitalu mysleli ze to z nerka bo mam problemy dostalam zastrzyk do miesniowo. z piatku na sobote meczylam sie z bolami cala noc, kiedy rano przyszla nowa zmiana poloznych jedna z nich powedziala ze "dzisiaj urodzisz"moj wspanialy syn urodzil sie 17 listpada ubieglego roku pod koniec porodu opadlam z sil polazna zaczela naciskac na brzuch dopiero wtedy urodzilam ale bylam wykonczona po porodzie przez 2 kolejne dni.ale kiedy bylo po wszystkim byl najszczesliwsza mama na swiecie i tak jest do tej pory :p :p
napisał/a: Katarzyna83 2008-02-24 15:01
dorotka78 pozazdroscic tylko Tobie:) prawie jak w filmie;)

Ja urodzilam Natalie w 39 tyg,dzien wczesniej trafilam do szpitala,bo zaczelam krwawic,wiec noc spedzilam na patologii ciazy...w bolacych skurczach...
Rano po obchodzie,podczas badanie odeszly mi wody i sie zaczelo...przez 7 godzin plakalam i krzyczalam z bolu,i nic rozwarce raptem na 4 cm...przeszlam pierwsza faze porodu(oczywiscie z mezem:))puzniej zdecydowano o cieciu,wiec maz juz nie mogl ze mna byc... i tak moja corcia urodzila sie o 17:55,25 lipca 2007. Pozdrawiam
napisał/a: Niebieska 2008-02-24 15:41
Urodziłam moją pociechę w 40 tygodniu także wszystko ok.Rodziłam siłami natury w ogromnych bólach.Na szczęście mała śpieszyła się na świat i poród razem z bólami trwał 9 godzin i 15 min.a to podobno niewiele jak na pierwsze dziecko.

Wody odeszły mi w domu,bo nie chciałam leżeć w szpitalu i czekać aż sie zacznie.Zaczeło się o 24.00 pamiętam jeszcze dobrze,że obudził mnie ból brzucha i mokre łóżko a zegar własnie bił północ.Przechodziłam sobie dzielnie po domu do godziny 7 rano i wtedy pojechałam do szpitala.2 godziny później mała była już na świecie.Mimo okropnego bólu i wysiłku nie wspominam źle porodu.Mialam dobra opiekę lekarską,jakaś studentka trzymała mnie za ręke i wycierała mi czoło i ogólnie było dobrze.

Mała urodziła się z wagą 3670g i mierzyła 53 cm. :)
napisał/a: malenstwo23 2008-02-24 23:30
Witam.Ja leżałam na patologi ciąży 2 stycznia dostalam na wizycie wieczorem skierowanie do szpitala z powodu zatrucia ciążowego i ciśnienia za wysokiego.3 przygotowywali mnie do cesarki i od pólnocy już miałam być na czczo.4o 10 rano mnie zbadano i okazało się że mam 3 cm.Przeniesiono mnie na porodówkę dali kroplówki nawadniające i oksytocynę-mieli nadzieję że samo pójdzie ale o 16 nie było żadnego postępu porodu a ciśnienie mi rosło.W końcu zadzwoniono po anestazjologa zacewnikowali mnie i dostalam coś ostrego na obniżenie ciśnienia.Dodam że głowa mnie strasznie bolała jak mnie położna pytła czy coś czuję tylko mówiłam "łeb mnie boli"ale jej chyba nie o taką odpowiedź chodziło.Po kroplówce moje drogie na łóżku porodowym zaczęłam spać.Potem wzięli mnie na stół znieczulenie kroplówki cały czas a ja walczyłam ze snem.Jak już usłyszałam mojego Kubusia to po prostu usnęłam i zaczęłam chrapać.Mój mały 22dni przed czasem sie urodził 3400 waga 56cm wzrost.Mój chłopak był przy mnie cały czas tylo na cesarce na korytarz go wygnali.Co było potem średnio pamietam,małego zobaczyłam nastepnego dnia.Brzuch bolała niesamowicie.Kroplówki do końca nie znieczulały bólu,jak zaczęłam chodzić to z prędkością ślimaka.Zazdrościłam dziewczynom które następnego dnia po porodzie naturalnym jako tako były w stanie już chodzić do toalety i zrobić wszystko przy swoim maleństwie.ALE teraz jest już OK.Kubuś ma 7 tygodni waży 5kilo,żarłok z niego niesamowity.Cieszę się że pomimo 3 tygodni wcześniej wage miał jak porządny donoszony noworodek.Tylko jakie szmery nad serduszkiem miał teraz idziemy na kontrolę do kardiologa w spzitalu miał robione EKG i echo serca i było OK.Mam nadzieję że szybko wyciszą sie te szmery.Pozdrawiam.
napisał/a: dagabo 2008-03-25 19:33
Witam wszystkich! Ja rodziłam całkiem nie dawno bo 14. marca. Jednak poród zaczął się 13 marca o godzinie 18. Odszedł mi czop śluzowy ipękła szyjka macicy. Zaczęłam krwawić a po pięciu minutach zaczęły się skurcze. Pojechałam do szpitala o godzinie 20. Na izbie przyjęć chcieli mnie odesłać do domu tylko mój mąż miał nocke i prosił bym mogła zostać. I dobrze się stało bo okazało sie że jednak będe rodzić. Chociaż wczesniej mówiono mi że szybko nie urodze i potrwa to tydzień zanim bede miła rozwarcie pełne i skurcze własciwe. O 4 trafiłam na porodówke pod ktg i tak trwało to do 7.20. O tej godzinie zaczeły sie bóle parte i synek zaczał wychodzić urodził sie równo o 8:00. Najgorsze były bóle z kregosłupa bo tak to było całkiem nie zle. Złosc ogarneła mnie po urodzeniu dziecka bo połozne zabrały go szybko nie mówiac nic. Dopiero gdy sie zapytałam ile wazył i ile miał punktów to mi powiedziały ze wszystko dobrze.Dostałam syna po 12 godzinach od urodzenia. Wtedy to dowiedziałam sie ze nie wszytko jest wporzadku. Okazało sie ze synek ma problemy z oddychaniem. W nocy stan sie pogorszył i trzeba było podać kroplówke i antybiotyk. Byłam załamana ze cos złego moze sie stac. W szpitalu spedzilismy tydzień ale było mi wszystko jedno zalezało mi tylko na tym by mały szybko wyzdrowiał. Dzis jestesmy juz w kaplecie i czujemy sie wspaniale. Opieka w szpitalu była całkiem dobra nie moge narzekać. Ale mam nadzieje ze szybko nie wrócimy do szpitala. ;)
[img][url=http://lilypie.com][img]http://lilypie.com/pic/080429/vKKv.jpg[/img][/url][/img]
napisał/a: kasiago2 2008-03-26 12:15
Mój poród zaczął się tydzień przed terminem i nie czułam jak się zbliżał. Tego dnia miałam wizytę u ginekologa i on mi powiedział żebym poszła do szpitala bo już zaczęłam rodzić. A ja nic! Żadnych skurczów, bóli kompletnie nic. Nawet nie chciało mi się iść do szpitala, myślałam "Po co, przecież dobrze sie czuję". Ale mój mąż przekonał mnie i dobrze zrobił. W szpitalu zrobili mi badania, położyli na patologii i zostawili. O 21:00 poczułam że zrobiło się strasznie mokro na łóżku, przyszła pielęgniarka powiedziała że już się zaczęło. Ale jak zapytałam, przecież ja dalej nic nie czuję! Zaczęło boleć dopiero koło 22:00, ale były to bóle od kręgosłupa, nawet znieczulenia nie dali, położna powiedziała że zanim zaczęło by działać to już bym urodziła, więc nie ma sensu mi go podawać. Męczyłam się tylko 2 godziny, bo o 23:50 na świat przyszedł Mikołaj. W tym czasie dwa razy zemdlałam z bólu. Mój poród trwał niecałe 3 godziny, ale co się nakrzyczałam to było moje, nawet mężowi się oberwało. Pamiętam, że krzyknęłam do niego"Coś mi zrobił?Więcej nie dam!" Ale już następnego dnia rano doszłam do wniosku, że jeszcze dziewczynkę chcę. No i za trzy miesiące będzie. Pielęgniarki się śmiały ze następne dziecko to urodzę razem z wodami płodowymi.
Wszystkim dziewczynom życzę takiego porodu jaki miałam ja. Trzy godzinki i po wszystkim. ;)
napisał/a: SM793DF 2008-03-26 23:39
Witam jestem stałą bywalczynią polek,to napisze o swoich porodach bo miałam ich aż 4,Pierwszy poród rozpoczoł się w 36tc.i poszło dość szybko ,zaczeły mi się sączyć wody płodowe o godz 4 nad ranem 4,45byłam już w szpitalu z lekkimi skurczami miałam umiarkowane bóle o godz 8,20urodziłam córeczkę z wagą 2,800 i 50cm,byłam lekko nacięta.Drugi poród miałam po około dwóch latach i ten nie należał do szybkich bóle zaczeły się 9 dni po terminie wcześniej dostałam oxytocyne (bo mnie nic nie bralo) o godz 9rano a mały przyszedł na świat o godz 20,45 zostałam nacięta bardzo konkretnie pod sam odbyt a więc mogłam pomarzyć o normalnym funkcjonowaniu przynajmniej przez tydzień,mały ważył 3,600i 59cm.Godzinę po porodzie dostałam krwotoku i musiałam być łyżeczkowana.I po 5latach znowu zaszłam w ciążę z kolejnym synkiem poród też wywoływany po terminie 3 dni kroplówkę dostałam o godz 7 rano do godz 12 nic się nie dzialo zero reakcji a o godz 13 buchły mi wody wszystkie a mój malutki urodził się dopiero o godz 17 był podduszony i pierwszą dobę spędził pod tlenem ważył 3,100i 53cm.i po 5 latach znowu zaszłam w ciążę tj.styczeń 2008 też po terminie 2 dni dostałam 2 zastrzyki domięśniowe ikroplówkę o godz 10 zaczeło się coś rozkręcać wody mi poszły o godz 12 i od tej pory musiałam przebywać na leżąco miałam potworne bóle takich bóli nie pamiętam i jak przyszły bóle parte to już tak bardzo nie bolało i trwały całą godzinę bo były krótkie stracilam świadomość nie umiałam już przeć dzięki mojemu mężowi (a był to nasz rodzinny poród pierwszy i ostatni) który mi dzielnie pomagał urodziłam zdrowego chłopczyka o wadze 3,750i 55cm.lekarz skłaniał się na cesarkę bo nie miałam już siły bo malutki był wysoko dopiero on włożył rękę i go przekręcił bo był ułożony twarzą do wyjśćia i nie chciał wyjść bo się klinował ,dodam że 3i4 poród odbył się bez nacięcia tak że mogłam zaraz normalnie funkcjonować,myśle że was nie nastraszyłam ale tak to wszystko wyglądało.Marta 13lat Mateusz 10lat Szymek 5lat i Gabriel 2miesiące .
napisał/a: szelma22 2008-03-28 15:54
Hmm. to teraz ja. Poród zaczał sie po 40 tc w niedziele ok 12 ale do szpitala przyjechałam o 14 miałam juz wtedy 2 cm rozwarcia. Później to juz poszło bardzo szybko bo po siedmu godz na swiat przyszła moja córcia. Poród miałam bardzo lekki pomijajac bóle!!! Potem szycie, ale mała dostałam dopiero rano bo była zbyt wychłodzona za to rano miałysmy wiecej czasu dla siebie!!!!:)

napisał/a: Paula30 2008-03-30 19:14
c:\Dokuments and settings 100_1224
napisał/a: ~zuzkus 2008-04-03 10:44
Pierwszego porodu sie nie balam bo wlasciwie nie wiedzialam co mnie czeka. Rodzilam 24 godziny ale pomimo wszystko mialam wciaz 4 cm rozwarcia. W koncu dostalam oksytocyne i po dwoch godzinach urodzilam. Nie bylo latwo ale cieszylam sie ze wreszcie akcja posuwa sie do przodu. Przy drugiej ciazy odeszly mi wody, pojechalam do szpitala, podano mi oksytocyne i pozwolono mi isc pod prysznic. To bardzo mi pomoglo. Po poltorej godziny od przyjazdu do szpitala bylo po wszystkim choc Maly wazyl 4 kg i mial 60 cm. Za dwa miesiace czeka mnie kolejny porod i mam nadzieje ze tez pojdzie szybko. Porod moze nie jest przyjemny ale nagroda jest przytulenie Malenstwa:)