opowieści o porodzie..... :)

napisał/a: Aniinka 2008-05-02 10:08
Witam! Mam tylko jedno pytanie: gdzie finał w sądzie????????? Dziewczyny
bierzcie przykład ze studentki 234, jeżeli same nie będziecie wymagały respektowania Waszych praw. to nikt niestety za Was tego nie zrobi, może sprawy w sądzie i sprawiedliwe wyroki nauczą czegoś tych dupków???? Pozdrawiam
cohenna
napisał/a: cohenna 2008-05-05 05:34
będąc w szpitalu nikt mi nie chciał powiedzieć jak sie nazywają położne czy doktorka i salowa.............dosłownie nic. Do tej pory tez nie wiem :(
kamila112233440
napisał/a: kamila112233440 2011-03-19 13:00
WITAM SERDECZNIE!!!!
Teraz ja bym chciala napisac w skrocie moj porod.
Od czasu jak bylam w ciazy przeczytalam wszystkie opowiadania mam o porodach i bardzo sie martwilam jaki bedzie moj ale...:eek:.rozczarowalam sie hhe.
Otoz bylo tak termin mialam na 21marca2011r.--a zaczelo sie juz od 11 marca 2011r.(z piatku na sobote).....byla godzina 15.00 bolaly mnie strasznie plecy , ale jakby to nerki bolaly dziwny bol , ale do wytrzymania----pojechalam do szpitala i lekarz stwierdzil , ze zadnego rozwarcia , nic sie nie dzieje-kazal do domu jechac --pozniej okolo godziny 20.00 bol z plecow minal -jak reka odjal
i zaczely sie bole z brzucha bardzo nie regularne(3min,8min,4min itp...), bole byly caly czas nieregularne :confused: wiec nie zdawalam sobie sprawy zeby szykowac sie do szpitala ale i bol byl znosny--kolo 24.40 poszlam sie zalatwic i pekly wody--zbudzilam meza i do szpitala byl zdziwiony ze tak szybko ,ale ja tez nie moglam w to uwiezyc.Wszpitalu bylam o godzinie 1.00 w nocy z 8 cm rozwarciem , a przeciez okolo poludnia nic nie zapowiadalo porodu-maz byl przymnie bo myslal ze to potrwa jeszcze jakies kilka godzin a tu szybko ,szybko w ciuchach bo nie bylo czasu na przebranie sie w pizame i hop---20minut---4-moze 5 parc i o godzinie 1.20 mala byla juz na swiecie----z waga 3680kg.-/53cm dluga 10punkt apgar
Bez nacinania porod ekspresowy ...a rodzilam w niemczech bylam naprawde zadowolona i z szybkiego porodu chociaz bolalo ,bo bolec musi,,personel super---po prostu nic tyklo mozna rodzic hehe----ale i moglo byc gorzej
ale jak wiadomo kazda z nas jest inna:Pozdrawiam serdecznie i nie ma co sie nastawiac wrogo co komu pisane i tak go nie ominie ,a zwlaszcza porod!!!:D
napisał/a: Agnieszka255 2011-03-22 12:06
ja porod wspominam bardzo milo, przez caly cxzas byla ze mna ta sama polozna i zrobila wszystko bym urodzila na jej zmianie:) to byl juz moj 3 porod, wiec myslalam ze pojdzie szybo ale sie pomylilam..skurcze zaczely sie juz wlasciwie w nocy ale je lekcewazylam, a kidy nieustepowaly do 10 rano to mama zadzwonila po karetke..no i tak podlaczyli mnie do ktg a tam wskazywalo mocne skurcze co 5 min.sprawdzaja co jakis czas rozwarcie a tam ledwo na 2,5:eek: no i tak meczylam sie do 17 w koncu przy 3 lekarzprzebil wody i urodzilam blyskawicznie o 18.20nie chcieli dawac kroplowki, bo to byl 37 tydz ciazy i ysleli ze akcja sie wstrzyma..a tu nic synek przyszedl na swiat, 48cm 3500g, moj skarb.
kamila112233440
napisał/a: kamila112233440 2011-03-27 18:22
cohenna napisal(a):podobało jak zszyła, tu mniej tu więcej ściągnęła…. Przyszedł mąż strasznie ździwiony co się dzieje. A doktorka w tym czasie założyła znów szwy, z czego siedem jej się rozwiązało bo za krótko obcięła no to i pozostałe wyciągnęła. Dopiero jak szyła mnie 3 raz to po zostawiała mi żyłki po dwa centymetry. Tak na wszelki wypadek żeby się nie rozwiązało znów. 30 razy mnie dzióbała…dlaczego? Nie wiem. Już miała wychodzić ale stwierdziła że coś za bardzo krwawię i pyta się położnej „jak łożysko” a położna że chyba całe było i że już wyrzucone. „Wziernik chce” położna jej dała a doktorka „Nie ma mniejszych” położna na to „Gdzieś są trzeba by było szukać” „no to już nie szukaj. Niech i ten będzie” i łyżeczkowanie miałam. Myślałam że ducha wyzione na tym łóżku. Raz mnie skrzybie, potem po brzuchu gniecie , potem drugi raz, potem trzeci raz. I jak mnie tak po brzuchu gniotła i powiedziała że jeszcze raz skrobiemy to zrobiłam się im blada jak ściana. Doktorka spojrzała się na mnie pyrgnęła łyżką i poszła bez słowa. A położna do mnie „co pania taka delikutaśna, tylko mnie tu nie mdleć. Niech pan żony pilnuje żeby oczu nie zamykała” Zostaliśmy na chwilę sami, zaraz przyszła położna z córką i powiedziała kładąc ją obok mnie „jak będziesz karmić to dziecko ma zrobić rybkę” i poszła. Nie wyjaśniła o jaką rybkę chodzi….ale jak mała się przyssała to tak śmiesznie wargi wywinęła, więc to chyba o to chodziło położnej. Jeszcze dwie godziny byliśmy sami we trójkę, a potem przewieźli mnie do sali. Koło południa mąż pojechał do domu a ja poszłam do łazienki, była blisko po drugiej stronie korytarza. Prysznic i sedes jednym pomieszczeniu. Nigdy nie siadam lecz siusiam na tzw. małysza a tu nic z tego. Szwy ciągną….więc poszłam do swojej sali, wzięłam sobie ręcznik i poszłam pod prysznic. Może to i nie ładnie z mojej strony ale jak chciało mi się siku to szłam pod prysznic wysiusiałam się i od razu podmyłam. Po południu mąż przywiózł mi tantum rosa i jałowe gaziki na okłady szwu…. I tak jakoś powoli ceciało. To była niedziela. Leżałam na wkładce bez bielizny bo mnie szwy się wbijały w ciało, a nie tak jak moja sąsiadka w bieliźnie i zdejmowała ją tylko na obchód lekarski.. Z wtorku na środę w nocy mała mi strasznie płakała. Przyszły pielęgniarki z za ściany bo tam miały swój pokój złapały ją i odgazowały. Ale to nic nie pomogło. Poszłam się więc zapytać jak mam masować jej brzuszek a one na to „że mam sobie radzić sama bo jak będę w domu to ich nie będzie i też muszę sobie radzić” Siedziały i łyżeczkami dzwoniły po szklankach z kawą. Malutka przepłakała prawie całą noc bo ją brzuszek bolał, a ja bo nie wiedziałam co mam robić, leżałam płakałam i masowałam jej brzuszek tak jak umiałam. Rano okazało się że ma żółtaczkę (15 bilirubiny bodajże). Koło drugiej przyprowadzono mi lampy. Pani która je przyprowadziła pokazała mi jak małą zawinąć pieluszkę żeby się nie budziła jak ją włożę do „piekarnika” i wszystko wytłumaczyła. Wieczorem pani która była na zmianie powiedziała że jak się mała obudzi to żebym przyniosła ją na mycie, bo jak śpi pod lampą grzecznie to szkoda jej budzić. Ta pani w przeciwieństwie do tych z dnia poprzedniego pokazał mi jak kąpać dziecko i wszystko wytłumaczyła nawet o ten masarz brzuszka….a potem karmienie i znów pod lampy. Do północy to w sumie 8 godzin mała spędziła w tym urządzeniu. Rano był jak zwykle obchód lekarski potem położne przeszły się i ta która mnie w nocy przyjmowała pyta się „co pani taka wesoła” to jej mówię że małą nie wygląda już jak Chińczyk i może do domu pójdziemy. Spytała się od kiedy mała leży pod lampą a potem powiedział „nie ma takiej możliwości bo ja to ze swoim 9 dni leżałam” ale w tym samym momencie przyszła pediatra i mówi że do domu idziemy  nareszcie… dziewczyna z którą byłam zaczęła płakać, że leżała w ciąży w szpitalu i teraz jej mały nie chce leżeć….to się na nią zaczęły drzeć żeby się uspokoiła bo im depresantka nie potrzebne….nie wiem ile tam nad nią stały bo poszłam na zdjęcie szwów. Podczas zdejmowanie szwów ropa z nich wypływała……ale nikt się tym nie zainteresował. Po powrocie do domu robiłam sobie okłady z tantum rosa i rywanolu na przemian. I tak to się ciągnęło przeszło miesiąc. Po 3 tygodniach od powrotu do domu jeszcze miałam 3 szwy które zdjął mi mąż. Po 6 tygodniach byłam na kontroli u lekarza, nie bardzo mu się szew podobał bo z ”górkami był” ale miały się wyrównać. A na moje pytanie dlaczego tak mnie położna potraktowała nic mi nie powiedział tylko tyle że pewnie to było konieczne bo poród się przedłużał….jak to 10 minut parłam…..przez pół roku pojawiały się te górki i wypływała z nich ropa…. Teraz od trzech miesięcy już mam spokój. Ale szew jest bolesny czasem nawet przy współżyciu go odczuwam w zależności od „pozycji”. Dziś moja córka ma skończone 9 miesięcy a mnie to się śni po nocach i budzę się z płaczem i nie wiem co mam robić 

Naprawde cos strasznego--szkoda mi ciebie ,ale dlaczego nie zaregoewalas sama albo ie powiedzialas o tym meezowi on by sie tym zajal juz u ordynatora ,albo gdzie indziej,,,mnie kiedy tez taka zolza odbierala porod i juz nie pracuje od tamtej pory!!!!serdecznie pozdrawiam i nie mysl o tym jestes bardzo twarda kobieta i w jakis sposob napewno zapomnisz o tym strachu i pewnie nie myslisz juz o nastepnym dziecku z tego powodu wlasnie, Przykro mi ale wiem ze moze jakos dasz rade..
cohenna
napisał/a: cohenna 2011-03-28 09:07
kamila112233440 napisal(a):Naprawde cos strasznego--szkoda mi ciebie ,ale dlaczego nie zaregoewalas sama albo ie powiedzialas o tym meezowi on by sie tym zajal juz u ordynatora ,albo gdzie indziej,,,mnie kiedy tez taka zolza odbierala porod i juz nie pracuje od tamtej pory!!!!serdecznie pozdrawiam i nie mysl o tym jestes bardzo twarda kobieta i w jakis sposob napewno zapomnisz o tym strachu i pewnie nie myslisz juz o nastepnym dziecku z tego powodu wlasnie, Przykro mi ale wiem ze moze jakos dasz rade..


Masz pw