osobny pokój dla dziecka?
napisał/a:
Kasia248
2012-03-27 19:04
a ja Wam napisze że Borys zaczął spać z Kajtkiem w pokoju od 8msc. i nadal jadł w nocy.....Kajetanowi to wcale nie przeszkadzało, tak samo bylo z wstawaniem do przedszkola, budziałam Kajtka brałam co miałam brac i wychodzilismy a Borynia dosypial, teraz co innego bo obaj wstaja o jednej godzinie Lp
napisał/a:
~gość
2012-03-27 20:47
A u nas na odwrót :P teraz my u Młodego jesteśmy, a jak już zdecydujemy, że może spać sam, to się wyniesiemy do trzeciego pokoiku :P
napisał/a:
eska1
2012-03-27 21:32
Na nocne karmienie też wstawałam do pokoju obok - Oliwka miała dokładnie 8mcy jak ją samą w pokoiku zostawiliśmy. Nie przeszkadzało mi to w ogóle. Działałam jakoś automatycznie, mechanicznie.
napisał/a:
~gość
2012-03-27 21:38
Nie mnie to oceniać, napisałam wyraźnie: DLA MNIE to spora przesada. Model: Mama i dziecko - przedszkolak, prawie pierwszoklasista oraz Mąż gdzieś za ścianą to jakiś mało śmieszny żart...dla mnie ;)
To długo, ja tu myślę o maksymalnie trzech miesiącach z nami ;) No ale zobaczymy, nie zarzekam się, wszystko zależy od Michaśka i od tego, jak przyjmie braciszka Julia ;) Póki co cały czas mówi, że w łóżeczku obok będzie spał jej mały braciszek, ale do końca nie wie, jak to będzie wyglądać, więc na pewno damy jej czas na przystosowanie..
napisał/a:
~gość
2012-03-27 22:48
To ja się wypowiem, bo wiem że np. Donia jest przeciwniczką spania z dzieckiem a mąż osobno
My od poczatku tak planowaliśmy - Laura ma swój pokój.
I śpię z nią sama od początku - ona śpi od pierwszej nocy w swoim łóżeczku.
Gdybym mogła coś zmienić, to napewno spałabym z nią przez pierwsze 3 tygodnie w naszym małżeńskim łóżku dużym razem (ale bez męża) - TYLKO I WYŁACZNIE dla mojej własnej wygody. Dziecko na tym etapie jeszcze się nie przyzwyczaja....
Napewno zrobię tak przy drugim dziecku... przynajmniej zaraz po porodzie.
Ale ogólnie taki układ nam służy - i mnie i męzowi i Laurze. Wszyscy sa zadowoleni i patrząc z perspektywy czasu nie chcieliby tego zmieniać
No może oprócz tego , że brakuje mi spania z mężem i zwyczajnego przytulenia na dobranoc.
Wracając do tematu, uważam, że to wszystko zalezy od dziecka własnie.
To ono dyktuje warunki i musisz sie dostosować.
Owszem, mając np. taka Laurkę i budząc się co noc z 10 razy można spać w drugim pokoju...pytanie PO CO na własne życzenie się zarzynać i dobijać?
Ja osobiście, po 6 miesiącach od porodu jestem gotowa już na 100% wyprowadzić się od niej z pokoju, ale ona jeszcze nie jest, bo budzi się co chwilę. Jeśli będę wstawać do niej tylko 1 do max.2 razy w nocy, to wtedy się przeprowadzę. Inaczej tego nie widzę.
I pisząc to myślę tu tylko o mojej wygodzie.
Swoją drogą Laura jest przyzwyczajona spac u siebie w łózeczku od samego poczatku i nie ma z nią problemów. Sama zasypia, nie muszę przy niej siedzieć - tak ja uczyłam od początku.
Uważam, że mama powinna pomyśleć najpierw o sobie i swojej wygodzie. Zwłaszcza po porodzie...a nie zarzynac się za wszelką cenę.
Ja się zarzynałam za bardzo bo za bardzo chciałam wszystko idealnie... LEPIEJ ODPUŚCIĆ, naprawdę. Dziecku się nic nie stanie, nei bójcie się że się do Was przyssie
ALEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE:
Jestem a tym żeby dziecko spalo u siebie i już.
Ale, bez przesady, przez pierwsze 2-3 tygdonie po porodzie powinno spać z matką albo tuz obok niej - DLA JEJ WYGODY. Nie nabierze "złych nawyków" czegow iększośc ludzi sie obawia nieslusznie
My od poczatku tak planowaliśmy - Laura ma swój pokój.
I śpię z nią sama od początku - ona śpi od pierwszej nocy w swoim łóżeczku.
Gdybym mogła coś zmienić, to napewno spałabym z nią przez pierwsze 3 tygodnie w naszym małżeńskim łóżku dużym razem (ale bez męża) - TYLKO I WYŁACZNIE dla mojej własnej wygody. Dziecko na tym etapie jeszcze się nie przyzwyczaja....
Napewno zrobię tak przy drugim dziecku... przynajmniej zaraz po porodzie.
Ale ogólnie taki układ nam służy - i mnie i męzowi i Laurze. Wszyscy sa zadowoleni i patrząc z perspektywy czasu nie chcieliby tego zmieniać
No może oprócz tego , że brakuje mi spania z mężem i zwyczajnego przytulenia na dobranoc.
Wracając do tematu, uważam, że to wszystko zalezy od dziecka własnie.
To ono dyktuje warunki i musisz sie dostosować.
Owszem, mając np. taka Laurkę i budząc się co noc z 10 razy można spać w drugim pokoju...pytanie PO CO na własne życzenie się zarzynać i dobijać?
Ja osobiście, po 6 miesiącach od porodu jestem gotowa już na 100% wyprowadzić się od niej z pokoju, ale ona jeszcze nie jest, bo budzi się co chwilę. Jeśli będę wstawać do niej tylko 1 do max.2 razy w nocy, to wtedy się przeprowadzę. Inaczej tego nie widzę.
I pisząc to myślę tu tylko o mojej wygodzie.
Swoją drogą Laura jest przyzwyczajona spac u siebie w łózeczku od samego poczatku i nie ma z nią problemów. Sama zasypia, nie muszę przy niej siedzieć - tak ja uczyłam od początku.
Uważam, że mama powinna pomyśleć najpierw o sobie i swojej wygodzie. Zwłaszcza po porodzie...a nie zarzynac się za wszelką cenę.
Ja się zarzynałam za bardzo bo za bardzo chciałam wszystko idealnie... LEPIEJ ODPUŚCIĆ, naprawdę. Dziecku się nic nie stanie, nei bójcie się że się do Was przyssie
ALEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE:
Jestem a tym żeby dziecko spalo u siebie i już.
Ale, bez przesady, przez pierwsze 2-3 tygdonie po porodzie powinno spać z matką albo tuz obok niej - DLA JEJ WYGODY. Nie nabierze "złych nawyków" czegow iększośc ludzi sie obawia nieslusznie
napisał/a:
igmu
2012-03-28 06:45
U nas będzie własny pokój - nawet jeśli spanie od razu nie wyjdzie osobno, to po to, żeby tam własnie miały miejsce wszystkie dziecięce klamoty :) ale nastawiona jestem na osobne pokoje dla nas i malucha od samego początku... :) W sierpniu zdam relację jak wyszło ;)
napisał/a:
~gość
2012-03-28 07:16
Z jednej strony piszesz że dziecko dyktuje warunki a w innym temacie twierdzisz, że jeśli da się dziecku pospać wtedy, kiedy chce, to rodzina daje się terroryzować..trochę się to ze sobą rozmija..Dla mnie to nie dziecko dyktuje warunki. Ale nie chcę się zagłębiać, bo to całkiem inny temat i też tylko moje, prywatne zdanie, z którym niekoniecznie muszę się dzielić ;)
Wiesz? Przeciwniczką? Nie, mnie jest obojętne, co inni robią i z kim śpią w swoich małżeńskich łożach ;) Ja po prostu od początku byłam zdecydowana - a raczej oboje z Mężem byliśmy - że nie dojdzie u nas do takiej sytuacji. Jeśli brałam Julkę do łózka, to tylko między nas - aczkolwiek właściwie tylko raz przypominam sobie taką sytuację i po takiej nocy oboje stwierdziliśmy, że NIGDY więcej ;) Byłam tak niewyspana, że raczej nie nazwałabym tego rozwiązania dobrym dla siebie ;) Obiecałam sobie - jeszcze przed narodzinami Julki - i obiecuję przed narodzinami drugiego dziecka, że zrobię dużo, by pielęgnować też naszą więź, a nie tylko więź: ja - dziecko. Jest dla mnie równie ważna, choć inna. I dlatego cieszę się, że w nocy nic się nie zmieniło - mogłam przytulic się do niego, czy potrzymać go za rękę, bo tak - wciąż tego potrzebuję i mam nadzieję, że długo się to nie zmieni. A dziecko braliśmy do siebie dopiero nad ranem, kiedy już nie śpimy i to też jest fajny, wspólny czas, Julka bardzo ceni sobie weekendy bo wie, że w łóżku zastanie dwoje rodziców ;) Z Julią się dało bez większych problemów, choć były i cięższe nocki, bo to dziecko, nie lalka i nie był to wynik "bo dziecko się przyzwyczai" tylko " bo takie mam przekonania - chcę, by dziecko spało u siebie w łóżeczku a ja z Mężem u siebie". Nikomu nie zrobiłam tym krzywdy i liczę, że z drugim będzie podobnie - chociaż..może nie liczę - mam nadzieję. A jak będzie - zobaczymy. Wiem, że mam w moim Mężu wsparcie, nieraz to On wstawał do Julki i był z nią, podczas gdy ja śpię smacznie, tak się dzieje odkąd przestałam Małą karmić (po 6 miesiącu) i wróciłam do pracy - wtedy poziom poświęcanego jej w nocy czasu się wyrównał i wierzę, że razem sobie poradzimy w każdej sytuacji. Tyle ode mnie.
napisał/a:
H2O
2012-03-28 07:28
Przy czym, nie wiem jak jest u innych, ale u nas w dzień większość czasu spędzamy w salonie, tutaj prowadzimy podłogowy tryb życia na kocach, tutaj są zabawki, mata itp.
Właśnie wolałabym tego uniknąć - niech salon będzie salonem, a zabawki, maty, koce itp niech będę w dzieciowym królestwie... a jak wyjdzie - zobaczymy w praniu :)
napisał/a:
~gość
2012-03-28 07:30
U nas też tak jest ;) Tu jest centrum wszechświata do dziś, Mała rzadko bawi się u siebie, zazwyczaj robi to tam, gdzie są wszyscy, nawet jeśli zajmuje się sobą, maluje, czy rysuje..a jak bawimy się razem, to też jakoś tak wychodzi, że nie u niej
napisał/a:
igmu
2012-03-28 07:35
z całą wypowiedzią Doni się zgadzam - w szeczgólności z tym, że mój maż jest moim oparciem i nie chcę go od siebie odsuwać poswiecając się całkowicie dziecku... Niech nasze łóżko będzie naszą przestrzenią... i ja też trzymam męża za rękę zasypiając :D I jeszcze koniecznie nogami musimy się poplątać ;)
A poranne budzenie rodziców i wskakiwanie im do łóżka pamiętam do tej pory - razem z siostrą fundowałysmy im pobudki :) I śniadanka robiłyśmy po cichu... (tak nam się zdawało) ;) A oni musieli je zdjadac... fajnie było - i tez miałyśmy własny pokój od początku :) Tzn - mojego początku nie pamiętam, ale łóżeczko siostry już tak :)
H2O, może gdybym miała większe mieszkanie czy dom tez bym tak na to patrzyła - ale przy małym mieszkanku w bloku niestety trzeba zachowac jakiś porządek... no i u nas dodatkowym argumentem są zwierzaki - do pokoju malucha nie będą miały wstępu - dlatego chcę żeby tam było prowadozne życie podłogowe w duzej mierze :) Bo jednak u nas ciasno jest ;)
A poranne budzenie rodziców i wskakiwanie im do łóżka pamiętam do tej pory - razem z siostrą fundowałysmy im pobudki :) I śniadanka robiłyśmy po cichu... (tak nam się zdawało) ;) A oni musieli je zdjadac... fajnie było - i tez miałyśmy własny pokój od początku :) Tzn - mojego początku nie pamiętam, ale łóżeczko siostry już tak :)
H2O, może gdybym miała większe mieszkanie czy dom tez bym tak na to patrzyła - ale przy małym mieszkanku w bloku niestety trzeba zachowac jakiś porządek... no i u nas dodatkowym argumentem są zwierzaki - do pokoju malucha nie będą miały wstępu - dlatego chcę żeby tam było prowadozne życie podłogowe w duzej mierze :) Bo jednak u nas ciasno jest ;)
napisał/a:
iwa2
2012-03-28 09:05
u nas też tak miało być a jest jak jest na początku był mały dywanik i na nim mata, później samochodzik i inne pojazdy i na niego znosiła swoje zabawki. Teraz w salonie ma swój stolik, krzesełko i na nim zabawki, książeczki, malowanki. Jak coś dodatkowego zniesie to później razem (staramy się razem) sprzątamy.
W salonie najwięcej czasu się spędza, ja mam na wpół otwarty na kuchnię więc dla mnie to i tak najlepiej bo zawsze mam ją na oku jak gotuję a nie latałam co chwilę do jej pokoju zerknąć co robi.
napisał/a:
timona86
2012-03-28 09:26
powodzenia