Poród rodzinny

napisał/a: samsam 2007-11-23 14:50
Moniqe, a miałaś nam opowiedzieć o porodzie
napisał/a: Moniqe 2007-11-23 16:45
No moge wam opowiedziec oczywiscie.
o 1 w nocy odeszly mi wody i zaraz zaczely sie skorcze!!Musze powiedziec ze to chyba bylo najgorsze... i balam sie ze grzesiek nie zdazy na czas!dostalam wszystkie mozliwe znieczulenia a zawnatrz oponowe dopiero o 8 rano bo nie bylo lekarza.A skorcze byly tak bolesne ze az plakalam.W sumie midwife mowila ze maly szybko sie obniza i ze porod bedzie szybki.Po znieczuleniu zaczely sie bole parte!I czulam jak sie maly pcha do wyjscia.O 9 przyszla midwife i powiedziala ze rodzimy wec parlismy.Przed 11 to juz znieczulenie prawie nie dzialalo i czulam jak glowka mnie rozrywa ale wiedzialam ze jak sie zapre to szybciej bedzie koniec.Po glowce juz bylo bardzo szybko i dostalam malego na brzuszek.To bylo piekne lozyska wogole nie czulam ale zakladanie szwow bylo jeszcze gorsze chyba niz caly porod.... bola do tej pory

[ Dodano: 2007-11-23, 16:49 ]
Wiesz Sylwiu chcialam miec cesarke ze wzgledu na moja noge i rodzilam w bardzo smiesznej pozycji ale musze powiedziec ze jestem zadowolona z porodu naturalnego.Biorac pod uwage to ze niektore kobiety rodza 12 lub 16 godz!I przede wszystkim jestem z siebie dumna mialam naprawde super midwife przy porodzie.
napisał/a: Sylwia1984 2007-12-07 21:49
Witam.
Przy mnie tez byl maz.
I przy nastepnych porodach tez bedzie.
Nie wyobrazam sobie zeby bylo inaczej.
napisał/a: silije 2007-12-08 20:42
Hej! Mój synek ma osiem miesięcy. Oboje byliśmy za porodem rodzinnym i niczego nie żałujemy. Mąż już zadeklarował się, że chce być przy narodzinach drugiego skarba. Mąż bardzo mnie wspierał i był przy mnie cały czas, a to mnie bardzo uspokajało. Myślę, że to nas bardzo do siebie zblizyło. Nie ma się nad czym zastanawiać!!! TAK
napisał/a: Sylwia1984 2007-12-09 19:13
seja napisal(a):Mąż już zadeklarował się, że chce być przy narodzinach drugiego skarba.

To tak jak mój
napisał/a: Moniqe 2007-12-11 16:32
Sylwia1984 napisal(a):seja napisał/a:
Mąż już zadeklarował się, że chce być przy narodzinach drugiego skarba.

To tak jak mój
ja tez chce aby moj malzonek byl ze mna przy porodzie
napisał/a: kaska1082 2007-12-15 23:28
Jak byłam w ciąży z Amelką to nie chciałam mojego Arka przy porodzie, ale on za to chciał i nie chciał odpuścić. I dzięki Bogu! Jak ja Go kocham za to że walczył ze mną dopóki się nie zgodziłam! O 1-wszej w nocy odeszły mi wody i pojechaliśmy do szpitala. Nie miałam żadnych bólów więc mężą odesłali do domu. Pierwsze skurcze pojawiły się o 12-tej w południe. Mała była 10 godz. bez wód!!! Mąż natychmiast przyjechał ale go wpuścić nie chcieli, więc dopóki nie trafiłam na porodówkę to prawie cały czas przesiedziałam sama na krześle!! Z mężem w tym czasie widziałam się chwilę, wyszłam do niego bo przyniósł mi trochę potrzebnych rzeczy - i wiecie co - dopiero później zdałam sobie sprawę że przy nim te skurcze były jakoś mniej odczuwalne, mogłam normalnie rozmawiać, śmiałam się itp. około 17-tej wkurzyłam się, nie mogłam znieść nie tyle bólu co właśnie samotności!!! Chociaż ból też był niezły... Zabrali mnie na porodówkę i dali oxytocynę, poród posuwał się bardzo wolno... Wtedy zaczęła się jazda - ból w pozycji leżącej podwoił się, albo nawet potroił. Pomyślałam sobie że dobrze że Arek na to nie patrzy... No i wtedy właśnie wtargnął na porodówkę, złapał mnie za rękę i to był najpiękniejszy moment od początku porodu!!! Okazało się że maltretowł lekarzy co chwilę telefonami aż go wreszciw wpuścili. Jak już mnie złapał za rękę to nie chciałam go puścić, nawet po ręcznik papierowy. Bóle parte to mnie właściwie tak bardzo nie bolały, skupiłam się na tym żeby pomóc maleństwu się szybko urodzić. Jak Spojrzałam na męża po urodzeniu córeczki to płakał... Jak zabrali małą do ważenia to mnie prawie rozciągnął, bał się mnie puścić a jednocześnie chciał być przy niej... Szycie wspominam też chyba gorzej niż poród.
A mój mąż jak dzwonił do domu to powiedział tylko Amelka i tak się rozpłakał że nie mógł słowa wydusić. Moja biedna siostra też się rozpłakała bo myślała że z małą stało się coś złego!
Teraz mój mąż pracuje w Angli i mało prawdopodobne że będzie mógł być przy mnie, a oboje bardzo byśmy chcieli... Chyba właśnie ta myśl że go nie będzie ze mną powoduje że strasznie boję się porodu...
Dziewczyny jak Wasi panowie chcą być z Wami to się w ogóle nie zastanawiajcie!! Będą Wam pomagać, wspierać, w razie potrzeby będą Waszymi adwokatami i w końcu będą Was jeszcze bardziej kochać za wysiłek jaki włożyłyście w to, żeby dać im ich ukochane maleństwa!!! No i będą czuli że są Wam potrzebni!
Nie ma co myśleć o tym że się wygląda brzydko, że się krzyczy itp. To nie ma żadnego znaczenia, dla nich również! Najważniejsze że jesteście razem!
A jak wróciłam z maleńką do domu to przez pierwsze dwa tygodnie tylko mąż ją kąpał (chociaż nie obyło się bez stresu), przewijał, dbał o pępuszek, wstawał w nocy... Ja tylko karmiłam Amelkę... I nie to żebym się migała od obowiązków, on to poprostu baaaaaaaaaaardzo chciał robić
Wnioski: OGROMNE TAK DLA PORODóW RODZINNYCH!!!
napisał/a: marekb 2007-12-16 00:12
byłem z moją kobietą jak rodził się nasz Mateuszek od samego rana chodziłem cały dzień robiłem fotki, pomagałem psychicznie chyba bardziej swoją obecnością i jak bolało bardziej powtarzałem że czas mija szybko i zaraz bedzie jutro i juz Mały będzie leżał obok...:). Trwało to od 8-17.10 kiedy to nasze sine, tak totalnie sine dziecko ukazało sie, co widać na zdjęciu. Stosunek do kobiety zmienia sie - szacun na całej linii... Potem podejscie aseksualne (tzn nie myslisz pod tym kątem w ogóle), ale to dobrze bo czas na inne sprawy i obowiązki. Potem wszystko wraca do normy. Facet powinien być przy porodzie.
I między bajki temat o mdleniu - jesteś pod takim wrażeniem, że nie czas na to.
napisał/a: Sylwia1984 2007-12-16 00:20
Fajnie ze i facet sie wypowiedzial na ten temat. Naszczescie mój maz nie robil mi takich zdjec. mam tylko jak moja niunia lezy na stole gotowa do badan.
napisał/a: marekb 2007-12-16 00:39
Sylwia1984 napisal(a):Fajnie ze i facet sie wypowiedzial na ten temat. Naszczescie mój maz nie robil mi takich zdjec. mam tylko jak moja niunia lezy na stole gotowa do badan.

czemu na szczęście...??
ja mam cały reportaż, mały ma teraz 12 miesięcy bez 7 dni i conajmniej raz w miesiącu wracamy do albumu. Niektórzy kumple mówą, że boją się póżniejszych zmian w mózgu co do traktowania swojej kobiety pod kątem seksu lecz to nie prawda...;)
napisał/a: kaska1082 2007-12-16 23:19
no ja też się cieszę że mąż mi nie robił takich zdjęć, ale bardzo żałuję że nie mieliśmy na porodówce aparatu i mąż nie robił zdjęć malutkiej zaraz po urodzeniu, nawet jeszcze przed odcięciem pępowiny... Bardzo żałuję i następnym razem biorę aparat, jak męża nie będzie to może któraś położna się zlituje i pstryknie maleństwu kilka fotek...
Chociaż po głębszym przemyśleniu stwierdzam że chciałabym jedno takie jak maluszek leży u mnie na brzuszku zaraz po porodzie, ale zrobione od przodu i ocenzurowane, tak tylko specjalnie dla siebie i może dla dziecka na 18-tkę :)
napisał/a: kasienka231 2007-12-27 12:05
Witam! Musze powiedziec,ze moj porod byl NAPRAWDE rodzinny.Oprocz mojego meza byla z nami jeszcze jego siostra cioteczna a moja przyjaciolka zarazem.Ona rodzila juz dwa razy wiec sluzyla rada a moj maz po prostu musial no i chcia tam ze mna byc.Przeciez to nasze dziecko.Wspolnie je stworzylismy wiec oboje bylismy przy jego narodzinach.Sam porod czyli skurcze parte trwaly 20minut i Olivier pojawil sie na swiecie!Ale te kilkanascie godzin czekania na odpowiednie rozwarcie,nerwy czy wszystko pojdzie ok,ogolnie stres no bo to pierwsze dziecko............Kto inny ma wspierac kobiete w takich chwilach jak nie bliska osoba!Maz byl ze mna caly czas,wspieral mnie i bardzo sie z tego ciesze.