Problem

napisał/a: ~Olga" 2005-05-16 13:36

Użytkownik "Rafii" napisał w wiadomości
> Witam.
>
> Mam ciężki wybór. W jednym czasie mam komunię chrześnicy i moja żona
> spodziewa się dziecka.
> Czy jechać na komunię czy zostać z żoną?

To zalezy, jak daleko musiałbyś jechać na tę komunię - jeżeli tak do 150
km - jedź.
Argumenty:
a) kobiety rzadko rodzą w terminie,
b) jeśli zona poczuje skurcze i do Ciebie zadzowni - spokojnie wrócisz do
domu i pojedziecie do szpitala (albo zona pojedzie taksówką, a Ty do niej
doąaczysz).
O.
Spokojnie, szybkie porody zdarzają sie tylko w amerykańskich filmach:
ujęcie I - kobieta nagle wykrzywia się z bólu na rodzinnym przyjęciu
ujęcie II - leży spocona w łózku i połozna woła: przyj!,
ujęcie III - ojciec + zmęczona uśmiechnięta matka + miesięczne conajmniej
niemowlę bez śladów "noworodkowatosci" na twarzy
>
>

napisał/a: ~Harun al Rashid" 2005-05-16 15:14

Radek pisze...
> Bo jeśli komunia jest w tym samym mieście i żona o 10:00
> nie będzie miała pierwszych objawów - to do 18:00 raczej
> nie urodzi...

Nie żebym się czepiała ;), ale bywają porody znacznie szybsze
niż 8 godzin. Poza tym pierwsze objawy można przeoczyć
i pomiędzy hasłem 'rodzimy!' a pojawieniem się potomstwa
minie niewiele czasu.

--
Pozdrawia,
EwaSzy, z tych prędkich
Dekalog Rozumu - http://www.free.of.pl/p/punkss/dekalog.html
napisał/a: ~idiom" 2005-05-16 20:27

Użytkownik "Olga" napisał w wiadomości
> Spokojnie, szybkie porody zdarzają sie tylko w amerykańskich filmach:


Yes! Yes! Yes! Wiedziałam, że to nie może być życie, tylko amerykański film
! ;) Czekam na happy end :)

pozdrawiam :)

Monika (co to o 11.00 powiedziała sąsiadowi, że co prawda termin ma na
jutro, ale rodzić pewno będzie po terminie, bo jeszcze nie ma ani jednego
sygnału, żeby to miało być jutro, i wsiadła w autobus z Otwocka do Warszawy,
załatwić kilka spraw - m.in. wizytę u gorseciarki ;), a potem, w drodze
powrotnej modliła się, żeby nie urodzić w autobusie. Młody o 17.40 juz był
na świecie, a położne 10 minut wcześniej wrzeszczały na jego matkę, że jaja
sobie z nich robi, bo przecież niemożliwe jest, żeby dziecko już było
niemalże na świecie, więc niech ich nie woła bez powodu)

P.s.1.
U nas to chyba rodzinne. W pewien zimowy wieczór, 30 lat temu, moja mama
siedziała sobie i spokojnie grała w brydża (ze względu na jej zaawansowaną
ciążę, rozbierany poker już nie wchodził w grę) z mężem i parą znajomych. O
ok. 21. oświadczyła im, że ona chyba dziś urodzi - co reszta towarzystwa
potraktowała jako żart. Nie żartowała - urodziłam się jeszcze przed północą.


P.s. 2 Szybkie porody rzeczywiście nie są zbyt częste, ale się jednak
zdarzają. Dlatego IMHO w takiej sytuacji należy zakładać i taką
ewentualność.

napisał/a: ~Olga" 2005-05-16 21:25

Użytkownik "idiom" napisał w wiadomości
Szybkie porody rzeczywiście nie są zbyt częste, ale się jednak
> zdarzają. Dlatego IMHO w takiej sytuacji należy zakładać i taką
> ewentualność.

Ja też urodziłam w 2,5 h od PIERWSZEGO, lekkiego skurczu.
Niemniej dalej twierdze, ze jeśli komunia odbędzie się niezbyt daleko -
można jechać.
O.
>
>

napisał/a: ~idiom" 2005-05-16 22:06

Użytkownik "Olga" napisał w wiadomości
>

> Ja też urodziłam w 2,5 h od PIERWSZEGO, lekkiego skurczu.
> Niemniej dalej twierdze, ze jeśli komunia odbędzie się niezbyt daleko -
> można jechać.

A potem się zdaży że:

kościół jest w dołku i zasięgu tam nie ma;
po drodze wywali się cysterna i zatarasuje drogę w newralgicznym punkcie;
stający się właśnie tatusiem złapie 3 gumy na raz i będzie miał problem z
rozwiązaniem tego problemu (bo najbliższy wulkanizator będzie miał tez
komunię/będzie pijany w sztok/pojedzie na ryby/cokolwiek ;) )
a stająca się właśnie mamusią nie będzie pewna czy to już, a bojąc się
wyrwać męża z komunii fałszywym alarmem, ostatecznie da mu znać na godzinę
przed ostatecznym rozwiązaniem;

albo co gorsza - wszystko na raz ;) I rozwód gotowy ;)

Jestem na Nie ;)

Chociażby z tego powodu, że jeśli nie pojedzie na komunię, to biorąc pod
uwagę stan żony, rodzina mu to raczej wybaczy. Ale jeśli nie zdązy wrócić na
rozwiązanie, to żona może odczuć to gorzej, niż dziecko, ktore będzie
zaaferowane prezentami, a nie tym, kto przyjechał, a kto nie...

pozdrawiam

Monika


napisał/a: ~Eulalka 2005-05-17 12:41
Olga napisał(a):

> Ja też urodziłam w 2,5 h od PIERWSZEGO, lekkiego skurczu.
> Niemniej dalej twierdze, ze jeśli komunia odbędzie się niezbyt daleko -
> można jechać.


To wręcz nieprzyzwoite, co piszesz.

Eulalka, 8 i 23 h.
napisał/a: ~Jagna " 2005-05-17 16:30
Rafii napisał(a):

> Witam.
>
> Mam ciężki wybór. W jednym czasie mam komunię chrześnicy i moja żona
> spodziewa się dziecka.
> Czy jechać na komunię czy zostać z żoną?


itam,

Żonę zapytaj o zdanie. Ja bym kaała mężowi jechać (juz 2 urodziłam), zawsze
łatwiej zrozumieć to 20-30 letniej zonie niz 9 letniemu dziecku. Zawsze mozna
to jakoś zorganizować. Albo na samą mszę życzenia i do domu jeśli jeszcze
wszystko spokojnie, jeśli dzi4ecko rodzi się wtrakkcie mszy byc przy zonie,
jak sie urodzi połlożyć żone spać (i tak będzie spała) a samemu na pół
gdodzinki, złożyć życzenia i spowrotem do zony. Oczywiście zależy od
odlagłośi. zda egzamin do 100 kilometrów powyzej hmy... pytać żonę. Zawsze
przed samym wyjazdem warto pójść na KTG, naszykować torby, dokumenty zeby
było w pogotowiu. Ja dzień przed każdym porodem a nawet godzinę zdolna byłam
do przejechania polski:)
AgaL

--
napisał/a: ~MaZuMi" 2005-05-20 01:01

Użytkownik "Jacek Skowroński"

> > Moja koleżanka z firmy rodziła pierwsze dziecko (5 lat temu) a jej mąż w
tym
> > czasie był na urlopie nad morzem (uznał, że mu się nalezy trochę
odpoczynku
> > i przyjedzie już na "urodzone")...
>
> Tego natomiast z pewnością nie zrozumiem. Ludzie jednak dziwne są.

kiedys była inna mentalność inne czasy, tatusiowie nie byli tacy
prorodzinni.
Najważniejsze było pochwalić się przed kolegami że jest syn i opijać go trzy
dni ;)
a teraz tatusiowie za wózkami biegają, buteleczki wybierają, fajniejsze są
teraz czasy i nie odsuwa się mężczyzn poprzez wychowanie już od małego od
rodziny i obowiązków.

chyba wiadomo o co mi chodzi

--
MaZuMi: 5l. 2,5l.
"nie dokazuj miła nie dokazuj, przecież nie jest z ciebie znowu taki cud"
http://ekobieta.com/forum

napisał/a: ~Jacek Skowroński 2005-05-20 01:26
Die 20-05-05 MaZuMi scribsit:

> Użytkownik "Jacek Skowroński"

>>> Moja koleżanka z firmy rodziła pierwsze dziecko (5 lat temu) a jej mąż w
>>> tym czasie był na urlopie nad morzem (uznał, że mu się nalezy trochę
>>> odpoczynku i przyjedzie już na "urodzone")...
>>
>> Tego natomiast z pewnością nie zrozumiem. Ludzie jednak dziwne są.

> kiedys była inna mentalność inne czasy, tatusiowie nie byli tacy
> prorodzinni.

Pięć lat temu to znowu nie tak dawno. Poza tym czymś innym jest czekanie na
małżonkę w domu, a czymś innym wyjazd na urlop.

--
Jacek Skowroński