zdrada_?_-_co_o_tym_myślicie_?

napisał/a: ~'madzik' 2005-05-08 15:41
Andrzej:

> Jedyne czego sobie nie wyobrażam to budowania zaufania bez szczerości.
ciach
> Nic innego nie robię :)) Staram sobie wyobrazić siebie w związku bez
> szczerości i ni cholery się tam nie widzę. Nie mówię tu o szczerości do
> bólu, przesadnej, ale o dobrze rozumianej związanej z lojalnością wobec
> partnera.

No właśnie, przesadnej. Do bólu. I - IMHO - _nie_zawsze_ do końca
potrzebnej. W sytuacji takiej jak omawiana.
Pytanie też, czy - nawet jeśli jedna osoba w związku taką szczerość
doceni - czy w równym stopniu doceni ją też partner/-ka tej osoby?

>>Naprawdę sądzisz, że mężczyzna (samiec, zdobywca ), zaakceptuje fakt
>>PARU takich prób ze strony _swojej_ kobiety i przy następnyCH będzie
>>_po_prostu_ wiedział, jak ma zareagować? Ja rozumiem, jedna taka
>>sytuacja - która i tak IMO jest dla większości mężczyzn wystarczająco
>>ciężka - ale PARĘ?
> Nie parę takich samych, bo świadczyło by o tym że partnerka nie wyciąga
> żadnych wniosków i traktuje to jako zwykłą zabawę. Ale kilka różnych błędów
> pewnie tak.

Mowa jest o "błędach" związanych z próbami "zakochania się" w innej
osobie podczas chwilowej nieobecności partnera/-ki. Na czym polega
"różność" takich błędów?

(I chyba jednak wycofam się z dalszej rozmowy, bo real zaczyna mi się
mieszać z netem . Wybacz, szczegóły na priva.)

--
Pozdrawiam ciepło,
Magda
napisał/a: ~Oasy" 2005-05-08 15:59

Użytkownik "'madzik'" napisał w wiadomości

> No właśnie, przesadnej. Do bólu. I - IMHO - _nie_zawsze_ do końca
> potrzebnej. W sytuacji takiej jak omawiana.

Akurat w tej włąśnie sytuacji z kilku względów bardzo potrzebna.

> Pytanie też, czy - nawet jeśli jedna osoba w związku taką szczerość
> doceni - czy w równym stopniu doceni ją też partner/-ka tej osoby?

To można ocenić tylko z perspektywy czasu.

> Mowa jest o "błędach" związanych z próbami "zakochania się" w innej osobie
> podczas chwilowej nieobecności partnera/-ki. Na czym polega "różność"
> takich błędów?

Ja wspominałem o różnych, niekoniecznie związanych ze zdradą. Dlatego że
poznajemy partnera/kę podczas różnych jego doświadczeń, więc można się
domyśleć na podstawie analogii kiedy ma problemy i kiedy możemy mu pomóc,
jeśli oczywiście dał nam się w otwarty sposób poznać.

> (I chyba jednak wycofam się z dalszej rozmowy, bo real zaczyna mi się
> mieszać z netem . Wybacz, szczegóły na priva.)

Nie widzę żadnego sensu rozróżniania reala z rzeczywistością, to z resztą
częsty błąd imo. A jak na mój gust Twoim problemem jest mieszanie się swoich
czy moich doświadczeń z pytaniem wątkodawcy :)

Pozdrawiam
Andrzej

napisał/a: ~puchaty 2005-05-08 20:18
Sun, 8 May 2005 15:59:02 +0200, na pl.soc.rodzina, Oasy napisał(a):

> Nie widzę żadnego sensu rozróżniania reala z rzeczywistością, to z resztą
> częsty błąd imo.

No jak nie, jak tak

puchaty
napisał/a: ~Oasy" 2005-05-08 20:23

Użytkownik "puchaty" napisał w wiadomości
> Sun, 8 May 2005 15:59:02 +0200, na pl.soc.rodzina, Oasy napisał(a):
>
>> Nie widzę żadnego sensu rozróżniania reala z rzeczywistością, to z resztą
>> częsty błąd imo.
>
> No jak nie, jak tak

O kurde, rzeczywistości ze światem wirtualnym :)

Pozdrawiam
Andrzej

napisał/a: ~puchaty 2005-05-08 20:29
Sun, 8 May 2005 20:23:43 +0200, na pl.soc.rodzina, Oasy napisał(a):

>>> Nie widzę żadnego sensu rozróżniania reala z rzeczywistością, to z resztą
>>> częsty błąd imo.
>> No jak nie, jak tak
> O kurde, rzeczywistości ze światem wirtualnym :)

Jednak, kurde, piwa się napić i pogadać nie da się:(

puchaty
napisał/a: ~Oasy" 2005-05-08 20:38

Użytkownik "puchaty" napisał w wiadomości
> Sun, 8 May 2005 20:23:43 +0200, na pl.soc.rodzina, Oasy napisał(a):
>
>>>> Nie widzę żadnego sensu rozróżniania reala z rzeczywistością, to z
>>>> resztą
>>>> częsty błąd imo.
>>> No jak nie, jak tak
>> O kurde, rzeczywistości ze światem wirtualnym :)
>
> Jednak, kurde, piwa się napić i pogadać nie da się:(

A jakie pijesz? Spróbuję się wczuć w te same klimaty ;)

Pozdrawiam
Andrzej

napisał/a: ~puchaty 2005-05-08 20:47
Sun, 8 May 2005 20:38:00 +0200, na pl.soc.rodzina, Oasy napisał(a):

>> Jednak, kurde, piwa się napić i pogadać nie da się:(
> A jakie pijesz? Spróbuję się wczuć w te same klimaty ;)

Nooo, a ta Madzik to w sumie całkiem niezła jest

puchaty
napisał/a: ~'madzik' 2005-05-08 22:01
puchaty:

>>>Jednak, kurde, piwa się napić i pogadać nie da się:(
>>A jakie pijesz? Spróbuję się wczuć w te same klimaty ;)
> Nooo, a ta Madzik to w sumie całkiem niezła jest

NTG

--
Pozdrawiam ciepło,
Magda
napisał/a: ~RSNB 2005-05-09 00:11
'madzik', z Twoich palców 08.05.05 o 12:29 spłynęła mądrość:
> Sorry, ale partner to nie jest worek treningowy, żeby na nim ćwiczyć
> własną wytrzymałość na wyrzuty sumienia.

Cytat jeden, ale za całość dzięki. Myślałem, że takie dziewczyny jak
Ty nie istnieją :).

powiedział co wiedział RSNB
--
http://www.rsnb.republika.pl/
napisał/a: ~'madzik' 2005-05-09 11:04
Oasy:

>>No właśnie, przesadnej. Do bólu. I - IMHO - _nie_zawsze_ do końca
>>potrzebnej. W sytuacji takiej jak omawiana.
> Akurat w tej włąśnie sytuacji z kilku względów bardzo potrzebna.

Uzasadnisz szerzej, czy wyjaśnienie jak w Twoich poniższych tekstach?

>>Pytanie też, czy - nawet jeśli jedna osoba w związku taką szczerość
>>doceni - czy w równym stopniu doceni ją też partner/-ka tej osoby?
> To można ocenić tylko z perspektywy czasu.

Ale zeby to ocenić z perspektywy czasu, trzeba to zrobić (=być szczerym
w takiej sytuacji).
A jesli po czasie sie okazuje, ze to nie bylo dobrym pomyslem?

To jest IMO jak z biciem dziecka w nadziei, że to podziała. Ale czy
działa, czy nie dziala, nie da sie sprawdzic bez uderzenia go. Ponieważ
(IMO) ryzyko, ze uzyta metoda przyniesie wiecej szkód niż korzyści, jest
za duze - nie warto z niej korzystac.

Wyciełam to wczesniej, ale w sumie mogę dopisać teraz: mnie, w moim
życiu metoda "absolutnej szczerości do końca" nie sprawdziła się. Tzn.
każdy mężczyzna rezerwował sobie prawo do bycia tak mocno szczerym - do
momentu, gdy ta szczerość zaczynała byc skierowana w jego stronę. Wtedy
już przestawało im się podobać. Podobne obserwacje mam wśrod mojej rodziny.
Jeśli kiedyś będzie mi dane spotkać faceta, co do ktorego w trakcie
poznawania go dojdę do wniosku, że mogę być "do spodu szczera", będę.
Ale moje dotychczasowe doświadczenia mówią mi, że lepiej facetom nie
mówić wszystkiego. To powyższe w podobnym stopniu dotyczy kobiet. Tak
samo nie chciałabym dowiedzieć się o pewnych rzeczach, i widzę, na
przykładzie paru kobiet z mojego dość bliskiego otoczenia, że one też
wolaŁYby nie wiedzieć.

>>Mowa jest o "błędach" związanych z próbami "zakochania się" w innej osobie
>>podczas chwilowej nieobecności partnera/-ki. Na czym polega "różność"
>>takich błędów?
>
> Ja wspominałem o różnych, niekoniecznie związanych ze zdradą. Dlatego że
> poznajemy partnera/kę podczas różnych jego doświadczeń, więc można się
> domyśleć na podstawie analogii kiedy ma problemy i kiedy możemy mu pomóc,
> jeśli oczywiście dał nam się w otwarty sposób poznać.

Wątek zaczął się od zdrady, dlatego ja się tego tematu trzymałam.
IMO jednak, zjawisko zdrady (bez względu na osobnicze rozumienie tego
pojęcia *) jest na tyle specyficzne dla związku, że nie zawsze można na
podstawie obserwacji sytuacji _nie_związanych_ ze zdradą, wysnuwać
wniosków, jak partner zachowa się w sytuacji związanej ze zdradą właśnie.

* dla mnie zdrada to nie tylko akt fizyczny, to również np. stanie w
konfliktowych sytuacjach nie po stronie partnera, a np. kogoś innego z
rodziny. To zostawianie psychicznie/fizyczne partnera bez wsparcia w
roznych sytuacjach. I parę innych.

> Nie widzę żadnego sensu rozróżniania reala z rzeczywistością, to z resztą
> częsty błąd imo. A jak na mój gust Twoim problemem jest mieszanie się swoich
> czy moich doświadczeń z pytaniem wątkodawcy :)

Masz rację.
Moze to dlatego, ze zawszze staram sie przeanalizowac wszystkie mozliwe
aspekty - łącznie z tym, jak ja sama bym sie czula bedac po jednej czy
drugiej stronie. Pewnie za bardzo wymyslam jednak .

--
Pozdrawiam ciepło,
Magda
napisał/a: ~karola" 2005-05-09 11:32
Ktoś kiedyś powiedział, że miłośc ma wiele stron oraz wiele blasków i cieni.
Uważam, że jak kochasz to jesteś zdolny do wybaczenia. I tyle, a może aż
tyle. A na kłamstwie to się buduje jedynie zamki z piasku a nie twierdze ze
skały. Miłość nie może być rozmyta przez pierwszą falę czy podmuch wiatru,
musi być mocna i trwała. A wiek? Dojrzałośc uczuciowa często nie ma nic
wspólnego z wiekiem.
Pozdrawiam. Aniela
Użytkownik "Wojtek" napisał w wiadomości
> Witam,
>
> Jak byś zareagował(-a) gdyby wasza ukochana(-y) po 1,5 roku znajomości
> stwierdziła że... - chce Ci powiedzieć o czymś ważnym i podaje do
> wiadomości
> treść mniejwięcej następującej treści:
>
> Chciałam Ci powiedzieć że kolega X to nie zupełnie tylko mój kolega.
> Spotykaliśmy się. To było w czasie wakacji gdy rzadziej się widywaliśmy
> [prawda]. Bardzo mi Ciebie brakowało i chciałam sprawdzić czy jestem w
> stanie
> pokochać kogoś innego. - ale nie jestem w stanie.Kocham Cię.
> - Dlaczego mi o tym mówisz??:
> Bo chcę być wobec Ciebie fer tak jak zawsze było [bo tak bylo]. Nie chce
> też
> abyś dowiedział się od kogoś innego. Chce mieć czyste sumienie - prosze
> wybacz
> mi. [w co jestem wstanie uwierzyć]
>
> - Co was dokładnie łączyło?:
> Całowaliśmy się, ale nic więcej nas nie łączyło.
>
> ------
> Moje wrażenia są takie że partnerka jest wobec mnie naprawdę szczera... -
> ale
> czy to wystarcza? Co sądzicie ?
>
> Jestem młodą osobą (24 lat) więc może macie 'dojrzalsze' doświadczenie w
> podobnych kwestiach...
>
> Pozdrawiam
> Wojtek
>
> --
> Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl
> http://www.gazeta.pl/usenet/

napisał/a: ~Margola" 2005-05-10 08:33

Użytkownik "RSNB" napisał w wiadomości
> karola, z Twoich palców 09.05.05 o 11:32 spłynęła mšdroœć:
>> Uważam, że jak kochasz to jesteś zdolny do wybaczenia.

> Gdybys napisała "zdolny do wybaczenia" byłoby OK.

a czy mnie się tylko wydaje, że tak właśnie napisała?

Margola