zupa
napisał/a:
~Iwon\\(k\\)a"
2006-11-28 17:02
"Gosia Plitmik" wrote in message
>> e no co Ty. Patrz na Lie. swego czasu byla dyskusja na ten
>> temat, jej szef pozwala na generowanie z pracy duzej ilosci
>> postow.....fajny szef, fajna praca, i niusy sie kreca....
>
> Hmm, ale Elske pracuje od niedawna
no i co z tego? widac ma fajnego szefa
(a Ty co sugerujesz ??)
iwon(K)a
>> e no co Ty. Patrz na Lie. swego czasu byla dyskusja na ten
>> temat, jej szef pozwala na generowanie z pracy duzej ilosci
>> postow.....fajny szef, fajna praca, i niusy sie kreca....
>
> Hmm, ale Elske pracuje od niedawna
no i co z tego? widac ma fajnego szefa
(a Ty co sugerujesz ??)
iwon(K)a
napisał/a:
~ikselka"
2006-11-28 17:12
medea napisał(a):
> same priorytety, co ja. A już na pewno nie odważyłabym się na opinię, że
> kobiety, które na co dzień nie gotują, nie powinny były zakładać
> rodziny. Znam wiele kobiet nie gotujących albo gotujących byle co od
> przypadku do przypadku
Oho, nie zmieniaj sensu mojej wypowiedzi. Pisałam o kobietach, które
gotowanie i pranie uważają za tzw. dopust boży, czyli tych, które
może i CODZIENNIE to robią, ale traktują to jako karę czy coś
niepotrzebnego im do szczęścia. To one nie rozumieją swojej roli w
zapewnieniu szczęścia rodzinie (czyste skarpetki i obiad to tylko dwa
z miliona elementów równie mało dla nich ważnych), więc mówię o
tych właśnie kobietach, że nie powinny były... itd. Uważam, że
skoro tak błahe rzeczy jak pranie i gotowanie są dla nich jak
najbardziej do pominięcia, to trudno im będzie zbudować
satysfakcjonującą wszystkich całość. Głodne dzieci i mąż w
brudnych skarpetkach na pewno nie są tym, co wszystkim w rodzinie
poprawia komfort i jestem przekonana, że samej kobiecie też nie
poprawia samopoczucia. Są restauracje, oczywiście, można tam
prowadzić rodzinę każdego dnia, jednak stół w domu to nie tylko
jedzenie, zresztą co tam będę smędzić: piorę, gotuję kiedy tylko
mogę (wcale nie codziennie, ale o tym już pisałam) i robię to z
miłości. Sprawia mi to przyjemność i basta. Czuję się
szczęśliwa, że mogę to robić dla moich bliskich i chętnie
robiłabym dla nich o wiele więcej, gdyby to tylko było możliwe
Kto nie lubi, jego sprawa.
napisał/a:
~Gosia Plitmik
2006-11-28 17:18
Iwon(k)a napisał(a):
> no i co z tego? widac ma fajnego szefa
> (a Ty co sugerujesz ??)
Ze ma fajnego szefa własnie
--
Gosia
> no i co z tego? widac ma fajnego szefa
> (a Ty co sugerujesz ??)
Ze ma fajnego szefa własnie
--
Gosia
napisał/a:
~Czarownik"
2006-11-28 17:26
Użytkownik "ikselka" napisał w wiadomości
genialny pomysł, tak jak ja: w dni powszednie gotuję tylko zupę, ale
na 2 dni, np. w poniedziałek.
a ja nie uznaje odgrzewanych potraw, gotuje tylko i wylacznie na jeden raz -
wole zjesc sama zupe niz dwodaniowy obiad z "wczoraj"
napisał/a:
~ Nixe"
2006-11-28 17:30
X-No-Archive:yes
W wiadomości
ikselka pisze:
> To one nie rozumieją swojej roli w
> zapewnieniu szczęścia rodzinie
Wybacz, ale to jedynie Ty jesteś ograniczona uważając, iż rola kobiety
zawęża się tylko i wyłącznie do tego, co usiłujesz przekazać w swoich
postach.
> więc mówię o
> tych właśnie kobietach, że nie powinny były... itd.
A niby dlaczego? Sens bycia razem i posiadania rodziny nie polega tylko i
wyłącznie na praniu mężowskich skarpetek czy gotowaniu obiadów.
> Uważam, że
> skoro tak błahe rzeczy jak pranie i gotowanie są dla nich jak
> najbardziej do pominięcia, to trudno im będzie zbudować
> satysfakcjonującą wszystkich całość.
Ja z kolei uważam, że skoro na piedestał szczęścia rodzinnego wynosisz
pranie skarpet i gotowanie codziennych dwudaniowych obiadów, to zaniedbujesz
całą, znacznie ważniejszą, resztę i - co bardzo prawdopodobne - nawet tego
zza swojego kuchennego fartucha nie zauważasz.
> Głodne dzieci i mąż w
> brudnych skarpetkach na pewno nie są tym, co wszystkim w rodzinie
> poprawia komfort i jestem przekonana, że samej kobiecie też nie
> poprawia samopoczucia.
Na podstawie czego zakłożyłaś, że dzieci chodzą głodne, a mąż ma brudne
skarpetki?
> Są restauracje, oczywiście, można tam
> prowadzić rodzinę każdego dnia, jednak stół w domu to nie tylko
> jedzenie
Rozwiń proszę tę myśl i wyjaśnij mi czym się różni atmosfera i sens
rodzinnego obiadu w restauracji od tego jedzonego w domu.
> zresztą co tam będę smędzić: piorę, gotuję kiedy tylko
> mogę (wcale nie codziennie, ale o tym już pisałam) i robię to z
> miłości. Sprawia mi to przyjemność i basta.
No i super świetnie!
A innym przyjemność sprawia coś zupełnie innego - wspólne spacery, zabawy,
wyjścia do kina, uprawianie sportów, imprezy rodzinne, wędrówki po górach i
kupa innych rzeczy. Uwierz, że nie tylko skarpety wyprane własnoręcznie
przez żonę i dwudaniowy obiad są biletem do szczęścia rodzinnego.
> Kto nie lubi, jego sprawa.
I o to chodzi. Powstrzymaj się zatem od komentarzy, że jeśli kobieta nie
lubi gotować i sprzątać, to nie powinna wychodzić za mąż.
--
Nixe
W wiadomości
ikselka pisze:
> To one nie rozumieją swojej roli w
> zapewnieniu szczęścia rodzinie
Wybacz, ale to jedynie Ty jesteś ograniczona uważając, iż rola kobiety
zawęża się tylko i wyłącznie do tego, co usiłujesz przekazać w swoich
postach.
> więc mówię o
> tych właśnie kobietach, że nie powinny były... itd.
A niby dlaczego? Sens bycia razem i posiadania rodziny nie polega tylko i
wyłącznie na praniu mężowskich skarpetek czy gotowaniu obiadów.
> Uważam, że
> skoro tak błahe rzeczy jak pranie i gotowanie są dla nich jak
> najbardziej do pominięcia, to trudno im będzie zbudować
> satysfakcjonującą wszystkich całość.
Ja z kolei uważam, że skoro na piedestał szczęścia rodzinnego wynosisz
pranie skarpet i gotowanie codziennych dwudaniowych obiadów, to zaniedbujesz
całą, znacznie ważniejszą, resztę i - co bardzo prawdopodobne - nawet tego
zza swojego kuchennego fartucha nie zauważasz.
> Głodne dzieci i mąż w
> brudnych skarpetkach na pewno nie są tym, co wszystkim w rodzinie
> poprawia komfort i jestem przekonana, że samej kobiecie też nie
> poprawia samopoczucia.
Na podstawie czego zakłożyłaś, że dzieci chodzą głodne, a mąż ma brudne
skarpetki?
> Są restauracje, oczywiście, można tam
> prowadzić rodzinę każdego dnia, jednak stół w domu to nie tylko
> jedzenie
Rozwiń proszę tę myśl i wyjaśnij mi czym się różni atmosfera i sens
rodzinnego obiadu w restauracji od tego jedzonego w domu.
> zresztą co tam będę smędzić: piorę, gotuję kiedy tylko
> mogę (wcale nie codziennie, ale o tym już pisałam) i robię to z
> miłości. Sprawia mi to przyjemność i basta.
No i super świetnie!
A innym przyjemność sprawia coś zupełnie innego - wspólne spacery, zabawy,
wyjścia do kina, uprawianie sportów, imprezy rodzinne, wędrówki po górach i
kupa innych rzeczy. Uwierz, że nie tylko skarpety wyprane własnoręcznie
przez żonę i dwudaniowy obiad są biletem do szczęścia rodzinnego.
> Kto nie lubi, jego sprawa.
I o to chodzi. Powstrzymaj się zatem od komentarzy, że jeśli kobieta nie
lubi gotować i sprzątać, to nie powinna wychodzić za mąż.
--
Nixe
napisał/a:
~Iwon\\(k\\)a"
2006-11-28 17:54
"Gosia Plitmik" wrote in message
>> no i co z tego? widac ma fajnego szefa
>> (a Ty co sugerujesz ??)
> Ze ma fajnego szefa własnie
juz sie balam, ze cos innego....
iwon(K)a
>> no i co z tego? widac ma fajnego szefa
>> (a Ty co sugerujesz ??)
> Ze ma fajnego szefa własnie
juz sie balam, ze cos innego....
iwon(K)a
napisał/a:
~Panslavista"
2006-11-28 18:58
"Borek" wrote in message
> On Tue, 28 Nov 2006 16:01:28 +0100, Panslavista wrote:
>
>>> Wystarczaj?c? ilo?a.
>>
>> Nie wierze.
>
> Jeżeli tych dzieci była aż ilość, a nie jeszcze liczba - nie masz wyboru
> :)
Zalezy kto sie kryje za nickiem...
napisał/a:
~oshin
2006-11-28 19:40
Dnia 28 Nov 2006 08:12:31 -0800, ikselka napisał(a):
> To one nie rozumieją swojej roli w
> zapewnieniu szczęścia rodzinie (czyste skarpetki i obiad to tylko dwa
> z miliona elementów równie mało dla nich ważnych), więc mówię o
> tych właśnie kobietach, że nie powinny były... itd. Uważam, że
> skoro tak błahe rzeczy jak pranie i gotowanie są dla nich jak
> najbardziej do pominięcia, to trudno im będzie zbudować
> satysfakcjonującą wszystkich całość.
osh in morde
Jestem pod wrażeniem.
--
oshin, nie rozumiejąc swojej roli... biedna gupia oshin ;>
dorota bugla
dopadło mnie - http://oshin.jogger.pl
> To one nie rozumieją swojej roli w
> zapewnieniu szczęścia rodzinie (czyste skarpetki i obiad to tylko dwa
> z miliona elementów równie mało dla nich ważnych), więc mówię o
> tych właśnie kobietach, że nie powinny były... itd. Uważam, że
> skoro tak błahe rzeczy jak pranie i gotowanie są dla nich jak
> najbardziej do pominięcia, to trudno im będzie zbudować
> satysfakcjonującą wszystkich całość.
osh in morde
Jestem pod wrażeniem.
--
oshin, nie rozumiejąc swojej roli... biedna gupia oshin ;>
dorota bugla
dopadło mnie - http://oshin.jogger.pl
napisał/a:
~medea
2006-11-28 19:52
Panslavista napisał(a):
> Rzadka sytuacja - znaczy nie umiała znaleźć partnera, albo go szybko
> wyłączyła (jak Syla)...
>
>
Panslavisto! Może warto pójść z duchem czasu i nieco zrewidować swoje
zapatrywania, zwłaszcza na układy damsko-męskie? Może dzięki temu
jeszcze niejedna Syla zaskoczyłaby Cię w życiu? .
Pozdrawiam
Ewa
> Rzadka sytuacja - znaczy nie umiała znaleźć partnera, albo go szybko
> wyłączyła (jak Syla)...
>
>
Panslavisto! Może warto pójść z duchem czasu i nieco zrewidować swoje
zapatrywania, zwłaszcza na układy damsko-męskie? Może dzięki temu
jeszcze niejedna Syla zaskoczyłaby Cię w życiu? .
Pozdrawiam
Ewa
napisał/a:
~medea
2006-11-28 20:04
ikselka napisał(a):
> miłości. Sprawia mi to przyjemność i basta. Czuję się
> szczęśliwa, że mogę to robić dla moich bliskich i chętnie
> robiłabym dla nich o wiele więcej, gdyby to tylko było możliwe
> Kto nie lubi, jego sprawa.
>
I świetnie! Bardzo się cieszę, że się w życiu odnalazłaś. Tylko dlaczego
mam wrażenie, że do pełni Twojego szczęścia potrzebne Ci jest poczucie,
że kobiety żyjące inaczej są w błędzie, nieszczęśliwe i mijają się ze
swoim powołaniem?
Pozdrawiam
Ewa
> miłości. Sprawia mi to przyjemność i basta. Czuję się
> szczęśliwa, że mogę to robić dla moich bliskich i chętnie
> robiłabym dla nich o wiele więcej, gdyby to tylko było możliwe
> Kto nie lubi, jego sprawa.
>
I świetnie! Bardzo się cieszę, że się w życiu odnalazłaś. Tylko dlaczego
mam wrażenie, że do pełni Twojego szczęścia potrzebne Ci jest poczucie,
że kobiety żyjące inaczej są w błędzie, nieszczęśliwe i mijają się ze
swoim powołaniem?
Pozdrawiam
Ewa
napisał/a:
~Panslavista"
2006-11-28 20:28
"medea" wrote in message
> Panslavista napisał(a):
>
>> Rzadka sytuacja - znaczy nie umiała znaleźć partnera, albo go szybko
>> wyłączyła (jak Syla)...
>
> Panslavisto! Może warto pójść z duchem czasu i nieco zrewidować swoje
> zapatrywania, zwłaszcza na układy damsko-męskie? Może dzięki temu jeszcze
> niejedna Syla zaskoczyłaby Cię w życiu? .
>
> Pozdrawiam
> Ewa
Nie warto - ale o DZIECKO - to warto...
napisał/a:
~Panslavista"
2006-11-28 20:30
"medea" wrote in message
> ikselka napisał(a):
>
>> miłości. Sprawia mi to przyjemność i basta. Czuję się
>> szczęśliwa, że mogę to robić dla moich bliskich i chętnie
>> robiłabym dla nich o wiele więcej, gdyby to tylko było możliwe
>> Kto nie lubi, jego sprawa.
>>
>
> I świetnie! Bardzo się cieszę, że się w życiu odnalazłaś. Tylko dlaczego
> mam wrażenie, że do pełni Twojego szczęścia potrzebne Ci jest poczucie, że
> kobiety żyjące inaczej są w błędzie, nieszczęśliwe i mijają się ze swoim
> powołaniem?
>
> Pozdrawiam
> Ewa
Bo dom mają niespokojny, jakby na piasku zbudowany, a nie na opoce...