A jednak dałam się przekonać...

napisał/a: mi.chal 2010-01-29 18:43
Macie racje dziewczyny...czemu nie pomóc...tylko jaki jest problem dla chłopaka wybadać sytuację? Nadal uważam, że jest to pójście na łatwiznę
Oświadczyć się to nie jest chwila, to jest proces, długo się do tego dochodzi...no chyba, że się oświadcza po 3 m-cach znajomości to owszem, mało się wie o wybrance a już w ogóle nic się nie wie czy jest gotowa na ślub czy też jeszcze nie.
To czy skromny czy "wybujały" to też widać po tym jak dziewczyna się chociażby ubiera...a sam fakt, że rzadko dziewczyna nosi biżuterie może świadczyć, że nie spodoba jej się wybujały pierścionek...

Na szczęście moja narzeczona nie wiedziała nic o pierścionku, jedynie co ja wiedziałem to to, że nie lubi żółtego złota, sama rzadko kiedy nosi biżuterie ale jakiś tam pierścionek ma, który częściej leżał na półce niż na jej palcu. I właśnie ten rekwizyt posłużył mi do wybadania rozmiaru i typu jakie jej się podobają - czy to takie trudne?

Ale ok, tak tylko napisałem co o tym myślę. Każdy ma tam swoje wyobrażenia na ten temat i ważne by tym dwóm osobom to odpowiadało a nie całej zgrai osób piszących na jakimś tam forum
napisał/a: SeSeSe 2010-01-29 19:53
mi.chal, masz rację, że oświadczyny to nie jest chwila i że obie strony muszą do tego dojrzeć.

Mój narzeczony nie miał szans rozpoznać jaki pierścionek kupić po tym jak się ubieram, bo ubieram się baaardzo różnie w zależności od nastroju a pierścionków nie nosiłam żadnych, w szkatułce mam ich trochę, ale żadnego nie kupiłam sama, większość to pamiątki rodzinne i to w przeróżnym guście. No i jak wobec tego mój biedny mężczyzna miał dokonać sam wyboru typu pierścionka, który trafiłby w mój gust?
może to i jest łatwizna, ale czy przez to zaręczyny straciły na wartości? jak dla mnie absolutnie nie