chłopak mojej przyjaciółki nie zna jej przeszłości...

napisał/a: Łasiczka 2010-03-29 15:14
Od ponad 3 lat mam przyjaciółkę, która jest dziewczyną mojego dobrego kolegi, z którym chodzilam do podstawówki. Znam ją odkąd mieszka w naszej miejscowości.

Olę uważam za bardzo rozsądną osobę, mądrze myslącą, zdolną i ułożoną. Takie samo zdanie mają o niej moi znajomi. Jest ode mnie rok młodsza, ale imponuje mi często swoja dojrzałością i podejściem do zycia. Bardzo kocha swojego chłopaka i niedługo mają się zaręczyć. Oboje sa po studiach, pracują, a Ola teraz mysli o studiach doktoranckich.

Ostatnio wydarzyło się coś co mnie bardzo zszokowało. Otóż Ola mi wyznała swoją tajemnicę: przez krótki w jej zyciu okres czasu prowadzila życie kobiety lekkich obyczajów (około roku). Pytała się, czy powinna o tym powiedzieć chłopakowi. Powiedziałam, że nie mogę w takich sprawach doradzać, ale pomyślę co powinna zrobić, bo to nie taka prosta sprawa. Tak naprawdę to jestem zła, ze mi to powiedziała, bo teraz jestem jedyna osobą, która o niej wie więcej - poza jej rodzicami. Jak ma taka tajemnicę, to powinna ją zachować dla siebie. Wiem,że powiedziała mi to w przypływie emocji...że nawet może żałować, że powiedziała mi o tym. Z drugiej strony tez wiem, że po prostu cciała mnie sie doradzić, co powinna zrobić, bo widocznie gryzie ją coś. Tylko co z jej chłopakiem...

W momencie, kiedy ja jestem bardziej bogata w wiedzę o niej niz jej chłopak zaczynam mysleć, aby ja przekonać, by mu powiedziała. Przecież to wobec niego powinna być szczera a nie wobec mnie..Tylko, że nie wiem, czy nie spowoduje to przewrotu w tym związku. Jak byście się zachowali na moim miejscu? Powinna mu powiedzieć?
napisał/a: Tigana 2010-03-29 15:22
Łasiczka, trudna sprawa. Postawiła Cie w nieciekawej sytuacji. Trudno wybrać najlepsze rozwiązanie. Moim zdaniem, z punktu widzenia chłopaka, ma prawo wiedzieć, że takie coś było. Przecież na dobrą sprawę to nawet ślub można unieważnić z powodu takiego zatajenia!
napisał/a: mozilla1 2010-03-29 16:02
Ja uważam że nie powinna powiedzieć. To było i się nie liczy. Teraz jest wazna terazniejszość, to ze kocha i jest kochana.
Jeśli zdecyduje się powiedzieć to musi się liczyć z tym że facet ją zostawi, bo żaden nie zniesie tej myśli....i nie mówcie że są wyjątki. Faceci są przewrażliwieni na punkcie liczby facetów z którym spała jego dziewczyna, a co już żona.
Gdyby o tym wiedział to w każdej niewygodnej sytuacji by jej to wypominał i nazywał s..., dz..., k....
Mam taką koleżankę, która prowadziła podobny tryb życia. Powiedziała o tym i co...teraz cierpi bo jej facet jej nie szanuje i wyzywa na każdym kroku.
Jeśli chce być bardzo szczera wobec swojego faceta, to może niech się zapyta czy ważna dla niego jest jej przeszłość. jeśli odpowie jej że tak, to niech porozmawia, zaznaczając że ta rozmowa i to co powie zmieni całkowicie to co on o niej myśli i że ich miłość zostanie wystawiona na próbę.
Jesli facet kocha ją taką jaka jest, to przestanie dopytywac. Takie jest moje zdanie
napisał/a: Łasiczka 2010-03-29 16:55
No własnie...znam wiele osób, które w zyciu miały jakies przejścia i dzieki temu są zupełnie innymi ludźmi, z których mozna brać przykład. Możemy uważać kogoś za super człowieka, bo widzimy jakim jest człowiekiem, a jesli nam coś powie mrocznego o swojej przeszłości zaczynamy o tej osobie negatywnie mysleć, pomimo, że ta osoba ta przeszłość ma juz zamkniętą, i w wielu przypadkach nacierpiała sie z tego powodu, przeszła terapię, itd.

I często jest tak, że ta osoba pomimo, że sie ze swoja przeszłością uporała, jak powie o tym komus innemu, to ten ktoś nie będzie potrafił sie z tym uporać. Aby mógł się z taką wiedza uporać musialby przejść specjalna terapię...taka, jak ta osoba kiedyś. Dlatego się zastanawiam czy to wszystko warte jest takiego zachodu...

Tigana napisal(a):Moim zdaniem, z punktu widzenia chłopaka, ma prawo wiedzieć, że takie coś było

Tigana, też mi się tak wydaje , że druga osoba ma prawo wiedzieć...Ale po glębszym zastanowieniu powstaje pytanie: po co mu ta wiedza...? Taka wiedza więcej zrobi złego niż dobrego. To nie byłoby poinformowanie jedynie drugiej osoby, ale to by było obciażenie go taką wiedzą, ktorej by nie mógł zrozumiec, nie mógłby sobie z nia poradzić...musieliby wszystko od początku przerabiać, przeżywać i nie wiadomo jaki byłby finał. Czy to jest potrzebne?Więcej tu widzę niepotrzebnego zamieszania, cierpienia niż pozytku.

mozilla napisal(a):Jeśli zdecyduje się powiedzieć to musi się liczyć z tym że facet ją zostawi, bo żaden nie zniesie tej myśli....i nie mówcie że są wyjątki. Faceci są przewrażliwieni na punkcie liczby facetów z którym spała jego dziewczyna, a co już żona.

Dokładnie. Nie wiem jak wy macie, ale ja jako kobieta tez jestem przewrażliwiona na punkcie ilości byłych partnerów mojego partnera. Miałam takiego chłopaka (dośc krótko), który miał wcześniej wiele partnerek, czego nie ukrywał i mi nie było z tym dobrze. Myślę, że to jedna z przyczyn dla której ten związek skończył sie szybko. Teraz mam chłopaka, który miał tylko jedną kobietę, ale jak sobie tylko o tym mysle, to jestem zazdrosna:) Głupie, ale tak juz jest ze mną. A więc potrafie zrozumieć zazdrość facetów o byłych partnerów swojej dziewczyny. Taka zazdrość może popsuć każdy związek.
napisał/a: Tigana 2010-03-29 16:57
mozilla, zgadzam się z Tobą, że mało który chłopak udźwignie taki cieżar. Ale czy to zmienia fakt, że ma prawo wiedzieć, z kim układa sobie życie? A odwrotnie- gdyby twój mężczyzna był przez rok "facetem na telefon", nie chciałabyś tego wiedzieć? jak byś zareagowała, gdybyś sie dowiedziałą po pięciu latach małżeństwa?

Takie rzeczy lubią wychodzić przez przypadek, nawet po latach. Dla mnie to jest budowanie związku na kłamstwie. Ok, teraz ją akceptuje, ale czy naprawdę ją, czy kogoś, kogo ona przed nim udaje? Mądry człowiek powiedział kiedyś "wolę być nienawidzony za to, kim jestem, niż kochany za to, za kogo się mnie uważa". czy jakoś tak, cytuję z pamięci
napisał/a: Łasiczka 2010-03-29 17:00
Też sobie myslę, że wiele z nas, którzy maja partnera, który nie jest naszym pierwszym partnerem, tez pewnych rzeczy - intymnych - nie wyciąga na jaw. Nie chcemy o pewnych rzeczach opowiadać, by nie sprawiać przykrości partnerowi. Uwazamy, ze te sprawy są małoważne, tylko by napsuły, namieszały, więc wolimy przemilczeć. I nie jest przeciez to żadne kłamstwo. Chodzi o to, że mózg ludzki nie potrafi szybko robić selekcji typu: to jest przeszłość, to teraźniejszość...Łatwo kogoś jest zranić przez niepotrzebnie wypowiedziane słowa, które można było przemilczeć.

Głośno myslę po prostu...
napisał/a: Tigana 2010-03-29 17:07
Łasiczka, zgadzam się. nikt nie wspomina, ile razy był z byłym, pewnie sporo osób przemilcza też jednorazowe przygody za singla. Ale seks za pieniądze- to już inna bajka. Moim zdaniem to zmienia wiele w człowieku, bo z jednej strony uprzedmiotawia siebie, z drugiej traktuje innych jak żródło pieniędzy. I takiego czegoś przemilczanego- nie darowałabym. Ja po prostu nie akceptuję takich ludzi. I nawet w małżeństwie zakończyłoby sie to rozwodem. Mam prawo tak myśleć, i myslę że inni też mogą je mieć.

trudno powiedzieć, jak to było u Twojej przyjaciółki- czy miala sponsora, który jej dawał "prezenty", czy literalnie stała na ulicy. Rozumiem też, że lubisz ją i życzysz jej jak najlepiej. Tak czy siak to powinna być jej decyzja, nie Twoja.

[ Dodano: 2010-03-29, 17:08 ]
Łasiczka, zgadzam się. nikt nie wspomina, ile razy był z byłym, pewnie sporo osób przemilcza też jednorazowe przygody za singla. Ale seks za pieniądze- to już inna bajka. Moim zdaniem to zmienia wiele w człowieku, bo z jednej strony uprzedmiotawia siebie, z drugiej traktuje innych jak żródło pieniędzy. I takiego czegoś przemilczanego- nie darowałabym. Ja po prostu nie akceptuję takich ludzi. I nawet w małżeństwie zakończyłoby sie to rozwodem. Mam prawo tak myśleć, i myslę że inni też mogą je mieć.

trudno powiedzieć, jak to było u Twojej przyjaciółki- czy miala sponsora, który jej dawał "prezenty", czy literalnie stała na ulicy. Rozumiem też, że lubisz ją i życzysz jej jak najlepiej. Tak czy siak to powinna być jej decyzja, nie Twoja.
napisał/a: Łasiczka 2010-03-29 17:23
Tigana napisal(a):A odwrotnie- gdyby twój mężczyzna był przez rok "facetem na telefon", nie chciałabyś tego wiedzieć? jak byś zareagowała, gdybyś sie dowiedziałą po pięciu latach małżeństwa?


Tigana, zastanawiam się właśnie nad tym...Wiem, że wielu ludzi ma cos na sumieniu z przeszłości. Są to drobne rzeczy, a w niektórych przypadkach nie. Pamiętam, że czasem było tak, że kiedy poznałam kogoś, stwierdzalismy, ze musimy o sobie wszystko wiedzieć. I wiesz, każde z nas opowiadało wiele rzeczy ze swojej przeszłości. Były to rzeczy mało znaczące, w wiekszości sprawy damsko - męskie, jakies popełniane blędy...Wniosek mam jeden: juz nigdy potem nie robiłam czegoś takiego, aby sobie nawzajem opoewiadac tyle o swojej przeszłości. Dlaczego? Bo to jest bez sensu. Ja cały czas potem, zamiast tą osobe poznawać jaka jest, to byłam skupiona na tym, jaki był wczesniej, jakie decyzje podejmował - po prostu rozmyslałam nad czymś co było w ogóle nie związane z tym człowiekiem w chwili obecnej. Rezultat był taki, że taka znajomość sie rozpadała...

Potem zmądrzałam i pamiętam, że jak zdałam sobie sprawę, że takie spowiedzi są złe, to pewnemu chłopakowi na początku znajomości powiedziałam: kazdy z nas ma cos na sumieniu, ale to jest niewazne i proszę cię, nie chcę tego słuchać...Nie wiem czy on w ogóle coś mi chciał powiedzieć ze swojej przeszłości, ale wiedziałam jedno - nie chce tego słuchać i chciałam go poznać takim jaki jest.

A więc Tigana, ja naprawdę nie chciałabym takich rzeczy wiedzieć. Każdy w zyciu popełnia błędy przecież. Jeden popełni mniejszy błąd, inny większy, którego się wstydzi i walczył z tym, aby o tym zapomnieć. Wolę z góry założyć, że osoba z którą jestem może i ma za sobą kilka lub więcej niż kilka błędów, ale ją kocham taką jaka jest teraz...

A takie wychodzenie czegoś na jaw...Myslę, że jednak jest to mało mozliwe, bo pewne "duperele" zaciera czas. Chyba, że znajdą się jakieś "życzliwe" osoby...bo w sumie jak cos takiego mogłoby wyjść, skoro to juz nieprawda i dawno temu...A takie ewentualne "życzliwe" osoby najczęściej świadczą o tym, że zazdroszczą czegoś danej osobie bądź mszczą się za to, że z tą osobą nie mogą być...w sumie to takie "życzliwe" osoby by tylko potwierdziły w większości, że tak naprawdę to mamy przy sobie skarb:)

[ Dodano: 2010-03-29, 18:05 ]
Powyższy post napisałam nie widząc Twojego powyzszego.

Zgadzam się z Tobą, że jest to robienie z siebie i kogoś przedmiotu. Zresztą, dzisiaj na porządku dziennym jest robienie z kogoś przedmiotu - i nie trzeba wcale świadczyć jakichś tam usług seksualnych aby traktować kogoś jak przedmiot, bo ludzie robią to na wszelkie sposoby. A tak naprawdę, nie ma nic prostszego od tego, aby widzieć, czy dana osoba traktuje nas i innych jak przedmiot czy nie...To widać i czuć A jesli mówisz, że nie akceptujesz takich ludzi którzy wszystko traktują (razem z drugim człowiekiem) jako źródło pieniędzy (zreszta, ja ta samo nie akceptuję), to prawda jest taka, że nie akceptujemy Tigana dużego odsetka ludzi nas otaczających;)
napisał/a: aguga2 2010-03-29 18:07
Tigana napisal(a):A odwrotnie- gdyby twój mężczyzna był przez rok "facetem na telefon", nie chciałabyś tego wiedzieć? jak byś zareagowała, gdybyś sie dowiedziałą po pięciu latach małżeństwa?

ja bym nie chciala wiedziec takich rzeczy i ja mojemu nie powiedzialam. jednak zaczelam go wypytywac czy z kims sypial i czasami stwierdzam ze wolalabym nie wiedziec. mysle ze ten chlopak i tak sie liczyz tym ze nie jest pierwszym.


Łasiczka sama sobie tym postem odpowiedzialas co masz powiedziec przyjaciolce :) czasami warto na glos przemyslec trudna sprawe, a odpowiedz przyjdzie sama :)
napisał/a: Tigana 2010-03-29 18:52
napisal(a):mysle ze ten chlopak i tak sie liczyz tym ze nie jest pierwszym


co innego być drugim, trzecim, a co innego dwudziestym

Ja rozumiem dziewczyny, o co Wam chodzi, i zgadzam się, ze nie warto sie rozliczać z każdej minuty przeszłości. Ale są rzeczy, które partner po prostu POWINIEN i ma prawo wiedzieć przed decyzją o byciu z tym kimś na dobre i złe. Dla mnie do takich rzeczy zaliczają się m. in. poważne przebyte choroby, niepłodność, wykonana aborcja, prostytucja, zabicie kogoś. Owszem, to wszystko wydarzyło się w przeszłości, na pewno zostało przemyślane i odcierpiane, ale może mieć wpływ na teraźniejszość i przyszłość. W tym przypadku mogą się pojawić choroby weneryczne, bezpłodność, ktoś może ją rozpoznać i sypnąć (świat bywa mały) wreszcie w trudnej sytuacji życiowej koleżanka może z powrotem wrócić do tej "profesji" ( nie chce nikogo urazić, tak tylko gdybam).

Oczywiście możliwe, że zmieniła się zupełnie, że już nigdy itp. Ale nawet w prawie kościelnym jest napisane, że zatajenie ważnego faktu z życia może być przyczyną unieważnienia małżeństwa.

Aguga, napisałaś, że nie chciałabyś wiedzieć, czyli wybaczyłabyś, gdybyś wiedziała, tak? Jezeli się kocha szczerze, to człowiek potrafi wiele wybaczyć. Ja myślę, że też potrafiłabym przejść nad tym do porządku dziennego u swojego, gdyby uczciwie mi to przyznał. Ale gdybym się dowiedziała od kogoś innego, a w szczególności po ślubie- oj, to by nie miał za ciekawie...
napisał/a: Łasiczka 2010-03-29 18:57
Tigana, a co by było, gdyby ktoś nie przyznal Tobie sie na początku związku, tylko powiedzmy po prawie 3 latach? Albo po roku?
napisał/a: ~gość 2010-03-29 19:01
Ja uwazam,ze nie powinna mowic mu prawdy. Bardzo mozliwe, ze chlopak wtedy z nia zerwie i wszystkie plany szlag trafi. Oboje sie kochaja, ona sie zmienila a do przeszlosci nie ma co wracac.
Moglaby mu w sumie powiedziec, ze przed nim miala wielu partnerow i tyle. Nie zaglebiac sie w szczegoly. Po co ranic siebie i kogos przez cos, co bylo kiedys? Wtedy sie przeciez jeszcze nie znali.
No chyba,ze Twoja kolezanka ma pewnosc,ze jej facet jest na tyle wyrozumialy, ze to zrozumie i wybaczy jej przeszlosc...