Jestem zła i nienawidzę tego GADA podłego!!

elinea31
napisał/a: elinea31 2009-02-09 19:41
To fakt stokrotka0014 że od nadmiaru nieszcześć można się rozchorować,
ja też chyba mam depresje: nie śpie po nocach, ze złośći jem...jak już nie wiem co robić ( mam nadwagę) ale to nie przyczyna mojego nieszczęścia.
Ostatnio mnie trochę nawet serducho pobolewa- nerwy, stres . Najgorsze z tego wszystkiego jest chyba to życie w ciagłej nie pewnośći co miesiąc( będzie na rachunek czy nie, jedzenie?)
Boję się pomyśleć co bedzie dalej? Kryzys ..kryzys nic tylko to sie słyszy -
ludzi zwalniają, i jak tu mieć nadzieję tylko znowu doła łapie....
napisał/a: Myszka1710 2009-02-09 19:50
elinea31 ja również mam taki problem też mnie łapie depresja ja już niewiem co bedzie dalej jestem w 6 miesiącu ciąży razem z mężem wynajmujemy mieszkanie z którego do konca lutego mamy sioe wyprowadzić o śnie w nocy to już mogę zapomieć. Na dodatek u męża w pracy pensja obnizona o połowe a i zwolnieniami straszą. Ciężkie to życie
Pozdrawiam
elinea31
napisał/a: elinea31 2009-02-09 20:15
Owca przykro mi i z twojego powodu, ja też wynajmuję mieszkanie, i ten cholerny kryzys i te zycie pogrąża psychicznie na prawdę takie osoby jak my
ile nas jest? z tego co czytam co raz więcej?
I co robić ? rozłożyć ręce, płakać, na MOPS nie ma co liczyć, socjal w Polsce TRAGEDIA?
Na kogo liczyć, kogo poprosić o pomoc, mi wstyd prosić jestem takim człowiekiem - cały ten żal dusze w sobie a potem choruję...i mój mały też sie nerwuje się przez e mnie:(
Tak owca22 znam ten ból nie spania po nocach, i ciagłe myślenie co będzie jutro, za miesiąc.... Współczuje ci tym bardziej że wynajem drogi...
Ale trzymam za wasza trójkę żeby wam się udało, może żeby pomieszkać jeszcze trochę w tym mieszkaniu - w waszej sytuacji, ty w ciąży:(
napisał/a: Myszka1710 2009-02-10 15:39
Elinea31 ja też słyszę po ludziach że nie tylko ja mam tak zle jest coraz więcej takich osób. Ja też nie lubie prosic o pomoc bo mi wstyd ale niestety, wyprowadziłam się z domu rodzinnego zeby założyć własną rodzinę przez 2 lata nam się udawało staralismy sie o dziecko i we wrzesniu szczęście się do nas uśmiechneło wtedy było nas na wszystko stać a teraz musimy liczyc każdy grosz. Na dodatek wracamy do moich rodziców co prawda bedzie ciasno ale nic innego nie wymyślimy.
napisał/a: Myszka1710 2009-02-10 15:43
A Tobie Elinea31 bardzo współczuje ja mam chociaż oparcie w mężu a z tego co czytałam to Ty prowadzisz walkę z ojcem swojego dziecka. Ale mam nadzieje ze przyjdzie taki czas że się rolę odwrócą i już więcej nie bedziemy musiały prosić nikogo o nic.
napisał/a: kXbekXdepresji 2009-03-14 18:40
Witam was, boże myślałam że to tylko tak mnie los pokarał, ja już po prostu nie wytrzymuje, próbowałam psychologów, tłumaczenia sobie że to moja wyobraźnia, pracuję dwa razy więcej niż mąż ale według niego nic nie robię. Jeśli chwyci się jakiejś pracy to na krótko, i zawsze mówi że zarabia wystarczająco, nie obyło się bez rękoczynów. Lata leciały,dzieci urosły mają już swoje dzieci a ja brnę w toksycznym związku. Nawet odważyłam się nazwać mojego męża pasożytem który się mną żywi.Nie jestem jeszcze taka stara, kobiety w moim wieku zaczynają życie, a ja gnam z pracy do pracy , rękawy po łokcie i noc , i północ a rano trzeba wstać.Wiecie co jest najgorsze w takim życiu? Chwila w której czuje że jestem chora i wiem że nie mogę sobie pozwolić na poleżenie łamiące kości z bólu, temperatura a ja myślę muszę do pracy bo nie będzie na opłaty, zabiorą nam dom, długi trzeba spłacić. Wierzcie mi, jak teraz nie tupniecie nogą to potem będzie wam jeszcze ciężej, nie ma na co czekać, ja już mam za późno, czekam tylko na to aż mój organizm powie dość i stanę, ale na wieki.A mój pasożyt z dziećmi przyjdzie na pogrzeb i powiedzą "wstawaj, kto załatwi wszystkie sprawy z zusem, kto zarobi na twój pogrzeb. Nie dopuśćcie do tego abyście stały się maszynami. Dla mnie już nie ma ratunku, pozwoliłam na to bo kochałam, pragnęłam domu ciepła dzieci, a teraz pragnę śmierci .... ale brak mi odwagi aby sobie ją sama zadać(
napisał/a: Mari 2009-03-14 21:07
kłębek depresji witaj ,
ale pojechałaś dziewczyno po bandzie :eek:...przestań piepszyć ,że za późno ,że za stara , że coś tam... Szukasz dla siebie najłatwiejszych usprawiedliwień i tyle!:cool:.
Nigdy nie mówi się za późno!, nigdy nie pozwala się na takie traktowanie by być nieszczęśliwą !!!.
Tak! , to Twoja wina i Twoja głupota doprowadziła Cię do tego stanu w jakim teraz jesteś wrrrrr ..jakbyś była moja przyjaciółką to dostałabyś taki łomot ,że z bólu wreszcie byś oprzytomniała i wzięła się za Siebie!:D.
Dziewczyno ! pie*dolnij wszystko co Cię męczy ...obowiązki domowe podziel na pół . Jak Twój pan nie będzie chciał gotować żarcia przez pół tygodnia to wykup najtańszy abonament i będziesz miała drania z głowy !.
To ,że będzie darł jape ?..wyjdź !..idź do koleżanki , fryzjera , idź na lampkę zajebiście drogiego wina do knajpki , a zobaczysz jak można inaczej żyć!, jak można się uszczęśliwić samej i wcale nie jest potrzebny jakiś tam przydupas !.
Nie ważne są w tym momencie pieniądze , miej je głęboko w poważaniu!.

Zacznij się rozpieszczać i zamiast proszki persil do białego i kolorowego kup mydło biały jeleń i spień jego skarpety na sztywno :D:D:D a sobie kup perfumy o które Ci sie bardzzzzzzzzzo podobają !.;)

uściski i tulanki .
elinea31
napisał/a: elinea31 2009-03-15 02:19
Mari fajnie piszesz( wiem to nie było adresowane do mnie) ale wiesz nie każdy z takiej twardej gliny jak ty lepiony ja nie umię pieprznąć, tupnąć i p....* A im starsza kobieta i dłuższy związek z "gadem" tym trudniej to skończyć, ja chybac też za bardzo wymiękłam przez te parę ostatnich lat i niestety muszę to powiedzieć że tak wymiękłam że nie potafie już walczyć o swoje, postawić na swoim nie mam siły i rozumię kłębek depresji..... wiesz twój i mój(do kłębka..) problem polega na tym że nie mamy z nikąd pomocy i chyba nie chcemy już nawet o nią prosić...totalna beznadzieja.....taka jest cena życia z "gadami" "pasożytami" itp-psychpopatami psychicznymi...a nasza wina jest taka że :
1. Wybrałyśmy sobie takich parterów
2.Żyłyśmy złudzeniami że sie coś zmieni jeszcze, pasożyt też na lepsze rzecz jasna..
3.Pojawiły sie na świecie dzieci i nie chcemy walki z tatusiem po sądach o nie..bo jesteśmy tym wszystkim już tak cholernie zmęczone że niechce sie nam toczyć kolejnej walki........
kłębku nerwów ja jestem młodsza od ciebie i synek też jeszcze mały, ale w środku czuję się jak staruszka, obolała, schorowana....głupia ja i na prawdę zaczynam juz chorować od tego wszystkiego...a skończyłam na pisaniu pozwu-bo "gad" mnie straszy...beznadziejna jestem jak widać
elinea31
napisał/a: elinea31 2009-03-15 02:20
Mari fajnie piszesz( wiem to nie było adresowane do mnie) ale wiesz nie każdy z takiej twardej gliny jak ty lepiony ja nie umię pieprznąć, tupnąć i p....* A im starsza kobieta i dłuższy związek z "gadem" tym trudniej to skończyć, ja chybac też za bardzo wymiękłam przez te parę ostatnich lat i niestety muszę to powiedzieć że tak wymiękłam że nie potafie już walczyć o swoje, postawić na swoim nie mam siły i rozumię kłębek depresji..... wiesz twój i mój(do kłębka..) problem polega na tym że nie mamy z nikąd pomocy i chyba nie chcemy już nawet o nią prosić...totalna beznadzieja.....taka jest cena życia z "gadami" "pasożytami" itp-psychpopatami psychicznymi...a nasza wina jest taka że :
1. Wybrałyśmy sobie takich parterów
2.Żyłyśmy złudzeniami że sie coś zmieni jeszcze, pasożyt też na lepsze rzecz jasna..
3.Pojawiły sie na świecie dzieci i nie chcemy walki z tatusiem po sądach o nie..bo jesteśmy tym wszystkim już tak cholernie zmęczone że niechce sie nam toczyć kolejnej walki........
kłębku depresji ja jestem młodsza od ciebie i synek też jeszcze mały, ale w środku czuję się jak staruszka, obolała, schorowana....głupia ja i na prawdę zaczynam juz chorować od tego wszystkiego...a skończyłam na pisaniu pozwu-bo "gad" mnie straszy...beznadziejna jestem jak widać
elinea31
napisał/a: elinea31 2009-03-15 02:24
Mari fajnie piszesz( wiem to nie było adresowane do mnie) ale wiesz nie każdy z takiej twardej gliny jak ty lepiony ja nie umię pieprznąć, tupnąć i p....* A im starsza kobieta i dłuższy związek z "gadem" tym trudniej to skończyć, ja chybac też za bardzo wymiękłam przez te parę ostatnich lat i niestety muszę to powiedzieć że tak wymiękłam że nie potafie już walczyć o swoje, postawić na swoim nie mam siły i rozumię kłębek depresji..... wiesz twój i mój(do kłębka..) problem polega na tym że nie mamy z nikąd pomocy i chyba nie chcemy już nawet o nią prosić...totalna beznadzieja.....taka jest cena życia z "gadami" "pasożytami" itp-psychpopatami psychicznymi...a nasza wina jest taka że :
1. Wybrałyśmy sobie takich parterów
2.Żyłyśmy złudzeniami że sie coś zmieni jeszcze, pasożyt też na lepsze rzecz jasna..
3.Pojawiły sie na świecie dzieci i nie chcemy walki z tatusiem po sądach o nie..bo jesteśmy tym wszystkim już tak cholernie zmęczone że niechce sie nam toczyć kolejnej walki........
kłębku depresji ja jestem młodsza od ciebie i synek też jeszcze mały, ale w środku czuję się jak staruszka, obolała, schorowana....głupia ja i na prawdę zaczynam juz chorować od tego wszystkiego...a skończyłam na pisaniu pozwu-bo "gad" mnie straszy...beznadziejna jestem jak widać
napisał/a: Mari 2009-03-15 10:24
Elineczko nie jestem mocna ,jestem może nawet słabsza od Ciebie ! , tylko mój organizm pewnego dnia powiedział stop! ..albo się weźmiesz za siebie , albo się rozstajemy bo ja chcę żyć i oddychać pełną piersią!.

Jest nieprzekraczalna granica wytrzymałości.. ja chyba mam ją już za sobą ...mam taką cicha nadzieję...
Przekroczyłam tę granicę i obejrzałam się wstecz ..to co ujrzałam nie było miłe..nie chciałabym oglądać filmu z ostatnich lat..wniosek, pytanie? a więc po co go kręciłam???.

Już nigdy nie będę bezradna i nie będę czekać na pomoc innych . Żeby być szczęśliwą ? sama o to dbam przede wszystkim :) a tylko dopełnieniem jest mój cudownie nawrócony
"gad".

Co do kryzysu..braku pieniędzy ...tego akurat wolę nie wspominać ...nie mamy pracy oboje od września .. Wiesz jak podchodzę do sprawy ..jak normalni inaczej ;) mam to gdzieś ~!...są jeszcze jabłka u księdza w ogródku hi,hi...żart ..jednak nie do końca!.
Jestem ponad myślami ..co do gara włożyć...zmieniły mi się priorytety życiowe .
Najważniejsze obecnie jest dla mnie to by wstawać z uśmiechem na twarzy i mieć przy sobie i wpatrzonego we mnie "gada" :D:D:D a reszta się ułoży na pewno!.

Wymagało to pracy , pracy , ale warto było.

pozdrawiam :).
napisał/a: kXbekXdepresji 2009-04-04 20:08
No nie, tylko co niektórym pozazdrościć. Mari jesteś szczęśliwa bo masz tego wpatrzonego, każdej z nas tam w środku jego brakuje, ktoś kto pogada, zrozumie, pożartuje, znajdzie wspólne wyjście z najtrudniejszej sytuacji. Nie ważny kryzys finansowy, bo przy zgodzie to i chleb ze smalcem będzie niesamowicie smakował. Tylko żeby był taki ktoś.... Ja od 2 tygodni zmieniłam lokum, zajęłam sobie osobny pokoik, i wiecie co??? jest mi lżej, idę do pracy, spokój gad nie dzwoni do mnie nie pyta za ile będę ? co tak długo nie odbieram tel? nie ważne że pracuje z ludźmi i nie mam czasu na pogawędki prywatne przez telefon pan dzwonił a sługa musiała odbierać. Coś zaczyna się zmieniać.Co chciał oddałam, samochód ...czemu nie masz, własny biznes... czemu nie masz, nie daje kasy na syna... synu nie dziaduj od niego.A ja , z moimi kwalifikacjami załapałam się jako kierowniczka w sklepie i dam sobie radę...hm tak myślę. Może to jest moja szczęśliwa gwiazda... w końcu. Bo jeszcze trochę to i ości będą grubsze ode mnie hi hi. Ale tak poważnie, mijamy się nieraz w domu, widząc jego boli serce i ogarnia mnie furiata wewnętrzna co to za człowiek którego po tylu latach nie poznaję? etui mi znane ale wnętrze do d... Może w końcu postawiłam pierwszy krok w dobrym kierunku... może w końcu opuszczą mnie myśli uciec jak najdalej nawet mieszkać pod mostem ale z dala od niego? mam dom nie muszę się szlajać, ale jak długo on mi na to pozwoli? aż przyjdzie wypity i zrobi mi taką awanturę ze wszyscy sąsiedzi będą słyszeli, a jak podniesie na mnie rękę?? lepiej niech już tego nie robi bo nie ręczę za siebie. Nie wiem czego jest we mnie więcej miłości do tego człowieka czy nienawiści?
pozdrawiam