przyjaźń między kobietą a mężczyzną!!!

napisał/a: zawe 2007-12-31 15:00
hej dziewczyny
ja powiem tak, nie wierzę w przyjaźń pomiędzy kobietą a mężczyzną. Ale zauważyłam, że wiele kobiet traktuje swych męskich przyjaciół, tak jak ja kiedyś kolegów, ot nic wielkiego a nazywają to przyjaźnią. Dla mnie przyjaźń jest czymś bardzo intymnym, silną więzią emocjonalną...nie mam przyjaciół mężczyzn oprócz mojego faceta...i szczerze mówiąc nie brakuje mi czegoś takiego :).
U mnie najpierw pojawiło się koleżeństwo, potem przyjaźń i związek oparty na przyjaźni a potem na niej wybudowany na miłości, wydaje mi się bardziej stabilny.

Nie chciałabym by mój mężczyzna miał przyjaciółkę, bo jak mówiłam dla mnie to bardzo silna i intymna więź. To bardzo intymne rozmowy, to pocieszanie....to już związek jak dla mnie.

Nie chciałabym by z jakąś dla mnie obcą kobietą analizował nasze życie, nasze relacje. Nie Chciałabym by ludzie dla mnie obcy wiedzieli to czego ja nikomu nie mówię i nie pokazuję, mój partner też by nie chciał abym mówiła o jego najskrytszych problemach. Każde z nas zapewne czułoby się zdradzone gdyby się o tym dowiedziało. I chyba stąd nie ma w nas pragnienia posiadania przyjaciela płci przeciwnej w tej sprawie mamy ten sam pogląd.

Ale zanim tak rozprawiacie o tego typu relacji musiałybyście określić co rozumieć przez przyjaźń.
Bo ja mam jedną przyjaciółkę, której i tak nie mówię wszystkiego, wręcz prawie nic ;) i nie czuję się z tego powodu nieszczęśliwa. Uważam, że i tak mam więcej o tę jedną niż połowa świata...
napisał/a: Mari 2008-01-02 19:16
Zawe witaj,
Nie zawsze ona jednak kończy się tak jak Ty próbujesz sugerować;) ,
ale wyobrażam sobie taką przyjaciółkę męża o jakiej przyjaźni napiszę.....Ona jednak ma więcej twarzy..nawet między kobietą a mężczyzną.Jestem mężatką a więc ze strony ,którą trochę znam???

Przyjaźń to także między innymi np. bezinteresowna pomoc?..Może urodziłam się w czepku , ale spotkałam taką na swojej drodze niejednokrotnie .
Nie mam oporów przed tym ,że daje mi ją mężczyzna i wyobraź sobie ,ze nigdy nie pomyślałam o żadnym jako o potencjalnym partnerze?, ale jak o koledze który ma chęć mi pomóc dziś..(może będę miała ten zaszczyt i kiedyś się mu odwdzięczę?).

Moje oczekiwania od przyjaciela.. chcę aby czuł,że ktoś o nim pamięta.. czy się spotykamy, czy zadzwonię do niego za miesiąc,rok niespodziewanie.. on będzie mnie pamiętał..a ja o nim.
Nie musi to być ktoś z kim obowiązkowo ,systematycznie muszę mieć kontakt..czasem jak sama wiesz tacy przyjaciele są "męczący" :confused: , ale wiemy,że gdy wzajemnie pomyślimy o sobie to czule i z uśmiechem w serduchu i tyle..
napisał/a: zawe 2008-01-03 18:46
dla mnie ktoś taki kogo opisujesz, to raczej bardzo bliski kolega. Dla mnie przyjaźń to jeszcze coś więcej :)
napisał/a: Ciarka 2008-01-03 19:38
Problem w tym, na jakim gruncie powstają te "przyjaźnie"... Przewaznie czujemy sie sobie bliscy, bo mamy podobne problemy, ja jestem nieszczęśliwa i on jest nieszczęśliwy więc sie dobrze rozumiemy i możemy sie pocieszyć, a potem z tego pocieszania sa kolejne nieszczęścia.....
napisał/a: mambusia 2008-01-04 00:45
byc moze istatniej taka przyjazn ale ja akurat znalazłam sie w podobnej sytuacji do Marzenki nie wmyslałam ze kiedykolwiek sie z przyjacielu zakocham.. a tak sie stało to nieunkione a to rzeczywiscie smuje najlepiej.. to jest jak romantyczny romans dziwna namiętnosc mętlik w głowie to jest po prostu takie uczucie któego sie nie zna tak przynajmniej było ze mna.. nie zycze tego nikomu tego dylematu bo nigdy nie wiadomo co zrobic i co zrobi druga strona zazwyczaj taka sytaucja wczesniej czy poźniej niszczy przyjażć:( niestety...
napisał/a: stybia 2008-01-08 15:54
witajcie Kochane
dziekuje za wypowiadanie sie na moim watku:) ostatnio obserwowalam tylko Wasze wpisy na kazdym przeze mnie obserwowanym watku. nie moglam udzielac rad, ani sie wypowiadac poniewaz sama jestem w takim stanie psychicznym (emocjonalnym) ze szkoda mowic, wiec nie chcialam byc nieobiektywna:)
mambusia widze ze jestesmy w baardzo podobnej sytuacji... tylko u mnie ten "romans" jak to nazwalas ma ciag dalszy - nadal jest te dziwne uczucie szczescia, zauroczenia, zapatrzenia, cieszenia sie kazda chwila spedzona we dwoje...
i sa tez dylematy...
no ale przez swieta podjelam decyzje po licznych wydarzeniach - najwazniejszym bylo dla mnie to ze moj facet "wyprawil" mi swieta... oczywiscie w sensie negatywnym...:(
bylismy na imprezie i tam pokazal swoje okropne oblicze...
ale obok byl... przyjaciel:)
pozdrawiam
buziaki
napisał/a: Ciarka 2008-01-09 20:49
Stybia, przestan z ta tajemniczością! Opowiadaj!!! :)
napisał/a: stybia 2008-01-10 00:19
Ciarka juz opowiedzialam na licznych zwiazanych z tym tematen watkach sie wyzalilam:) no ale w koncu na swoim tez trzeba.
W swieta bylam ze swoimi znajomymi (a raczej z naszymi) i swoim "chlopakiem" na imprezie. byl tez oczywiscie moj przyjaciel:)
mialam zamiar dobrze sie bawic choc wiedzialam ze nie bedzie mi latwo ze wzgledu na "przyjaciela" bo aby zachowac pozory musialam grac dobra dziewczyne a on musial bawic sie z innymi. i swiadomosc tego ze inne beda obok-nawet niezobowiazujaco sprawila ze przed impreza troszeczke:) musialam wypic aby miec tzw."znieczulice"
na poczatku bawilam sie wspaniale, ale niedlugo... moj facet wpadl w jakis szal - pobil sie... uspokoilismy go... bylam zla...
nie minely 2 godziny- pobil sie znowu... ale wtedy wpadlam w histerie, nieopisana zlosc na niego, na siebie ze z nim jestem...
byl agresywny w stosunku do naszych znajomych i do mnie...
szantazowal mnie ze jak pojde sama tanczyc to pokaze na co go stac...
zaprowadzilam go do samochodu.. tam dal mi niezly koncert...
sciagnelam reszte i ze swiadomoscia ze moge zabic 5 osob jechalam jak pirat drogowy do domu... moj blad:(
wysadzilam go pod domem i tyle go widzialam az do piatku po swietach...
wtedy powiedzialam mu ze nie chce z nim byc, ze zasluguje na kogos lepszego, ze nie moge na niego patrzec...
blagal, prosil... powiedzialam ze mozemy sprobowac ale niech nie oczekuje ode mnie za duzo...
sylwestra spedzilismy oddzielnie... ale ja spedzilam go ze swoim "przyjacielem" to byl cudowny sylwester i nowy rok...

moj facet byl u mnie po nowym roku... patrzylam na niego z obrzydzeniem i powiedzialam mu ze to nie ma sensu bo mnie drazni swoja osoba...
znowu prosil blagal...
wczoraj to skonczylam...
kocham innego - ktory daje mi szcescie, zrozumienie, cieplo, dla ktorego jestem najwzniejsza osoba pod sloncem-tak czuje..
jestem szczesliwa... fakt ze jest teraz daleko, za granica ale za 4 tygodnie bedziemy razem - ja i "moj przyjaciel"
moze bede zalowala ale teraz jestem szczesliwa i warto pozniej zalowac dla tych chwil (jak narazie) szczescia:)
byl zawsze obok- w swieta, po swietach, w sylwestra, a nawet dzien przed wyjazdem przyjechal 200km specjalnie aby sie pozegnac...
mamy staly kontakt, mamy tematy do rozmowy, nigdy ich nie brakuje...
teraz mi podziekowal ze walczylam, ze chcialam z nim miec kontakt, ze nie pozwolilam sie zdegradowac przez niego do poziomu kolezanki...:)
jest kochany.

WAM tez zycze trafnych wyborow. czasem szczescie jest na wyciagniecie reki:)

pozdrawiam
napisał/a: Bunia71 2008-01-10 10:03
Kochana Stybiu gratuluję podjęcia mądrej decyzji. Cieszę się Twoim szczęściem :p.Walcz o siebie i swojego przyjaciela.Warto!!!!!
Pozdrawiam pa :)
napisał/a: stybia 2008-01-10 10:50
dziekuje:) walczylam i nadal bede walczyc o szczescie:)

pozdrawiam WAS kochane.
napisał/a: Ciarka 2008-01-13 10:27
Ja tez chce takiego przyjaciela........Buuuuuuu......
Stybiu, gratulacje!!! To napewno nie było łatwe, ale w końcu tego dokonałaś :o Trzymam kciuki za WAS :o
napisał/a: Jasta5 2008-01-17 02:31
Zgadzam sie, nie ma przyjazni damsko-meskiej, poniewaz tak samo zaczyna sie partnerstwo, zwiazek. Najpierw sie spotykacie raz, drugi, trzeci... poczym stwierdzacie ze dobrze sie dogadujecie i gotowe, mamy pare! Tak samo jest z ta rzekomo, "przyjaznia", rozni sie tylko tym, ze kobieta lub facet maja juz kogos i spotykaja na swej drodze taka druga "druga polowe"... Gdyby zadna z was nie miala faceta, to znajac zycie "przyjaciel" bylby juz waszym partnerem, a ze w polsce mozna miec tylko jednego F to zostalo nazwane jako przyjazn miedzy mezczyzna a kobieta, a kazdy wie dokad taka przyjazn prowadzi... Kazda kobieta jest na to narazona, jezeli jest w jakims zwiazku, a nagle stanie na jej drodze mezczyzna, z ktorym sie dobrze pozna! Ludzie sa jak zwierzeta, po jakims czasie wlacza im sie instynkt pozadania, wtedy nie patrzy sie na konsekwenje, a czesto bywa juz za pozno ...