rak jądra

napisał/a: ~Anonymous 2010-06-01 12:43
Ciesz się, bo oszczędzili Ci chemii. Swoją drogą czytałem, że ze względu na możliwość wystąpienia poważnych konsekwencji (aktywne przerzuty) wielu zdrowych już pacjentów kieruje się mimo wszystko na dwa cykle BEP. Pamiętam, że również stwierdzono tam, że jest to dość szkodliwe, bo ostatecznie większość z ludzi, którym podano w takim przypadku BEP była już zdrowa, ale z drugiej strony uniknięto długiego okresu bez leczenia u pacjentów, którzy jednak nie byli jeszcze do końca zdrowi.

Jeżeli mogę.. Co do samego badania to de facto im miej TK tym lepiej. Nie należy nadużywać tego badania ze względu na "zauważalny wzrost ryzyka wystąpienia raka" - czyli kwadratura koła :) Ciekawy jestem opinii tutejszego eksperta, bo samego też niedługo czekają mnie pewnie takie przeglądy.

@Marek1701: Jak u Ciebie ze zdrowiem fizycznym i psychicznym? Jakie zostają ślady jeszcze po tym okresie od leczenia? Tak z doświadczenia jestem ciekaw, szczególnie fizycznych problemów po pewnym czasie od leczenia (orchidektomi).
napisał/a: Marek1701 2010-06-01 14:25
Hmmm.... Całe moje leczenie sprowadzało się do orchidektomii. Teraz regularne badania...i na razie wszystko ok - oby tak zawsze :)
Nie chciałem chemii ani radio, biorąco pod uwagę to, że ryzyko wystąpienia nawrotu wynosi powiedzmy ok. 15%. A po leczeniu uzupełniającym powiedzmy 7%. (około)

Jeżeli chodzi o moje zdrowie psychiczne to jest bardzo dobre. (Zawsze byłem optymistą :) ). Nie zmienia tego teraz brak jednego jądra....bo na szczęście mam drugie :) Oczywiście teraz jestem przewrażliwiony na punkcie tego drugiego.
Jeśli chodzi o zdrowie fizyczne, to zrobiłem sobie ok. 3 miesiące przerwy od siłowni, pływałem, jeździłem na nartach itd. A teraz znów jestem w pełni aktywny fizycznie. (w szpitalu byłem 3 dni, blizna pobolała trochę przez 10 dni, a potem już ok)
Czuję się dobrze, jeśli chodzi o sprawy związane z miłością , to nie zauważyłem żadnych zmian na minus. Wszystko jak dawniej. Jedynie mała blizna pozostała :)

PS. Obawa jest oczywiście przed kolejnymi badaniami, ale nic nie zmienię tym, że będę się martwił.

Watcher dużo zdrowia życzę. I oby w naszych przypadkach skończyło się już tylko na badaniach :)
napisał/a: Vieri 2010-06-01 14:53
Witam,

Różne wydawnictwa dopuszczają taka modyfikację. Jest to więc postępowanie prawidłowe.

Pozdrawiam
napisał/a: Marek1701 2010-06-01 15:37
Dziękuję za odpowiedź :)
napisał/a: rafalk1 2010-06-01 15:49
Cześć!
Dzięki za ostrzeżenie przed drugim razem. Zaczynam 5-dniowy pobyt na BEP już jutro, więc odczuwam już poddenerwowanie. Pewnie za tydzień opiszę swoje wrażenia:/ Ble!
pozdrawiam wszystkich!
Rafalk
napisał/a: ~Anonymous 2010-06-01 19:34
@Marek1701: Nie miałem wyboru, bo u mnie zabawa doszła do 3 etapu i jutro się dowiem czy gonimy się dalej.. :) Tobie też dużo zdrowia.

BTW. ostatnio poleciał dobry tekst w skeczu na nocy kabaretowej na Polsacie :) Ponoć przez orchidektomie Lens Amstrong tak się śmiesznie buja lewo-prawo na rowerze jak się ściga na ostatnim kawałku przed metą xD

To ja też jeszcze tylko potwierdzę, że u mnie tak samo.. na szczęście mam drugie jądro (i materiał w banku - polecam może się przydać szczególnie po chemii) i wszystkie sprawy z seksem związane działają elegancko. Przy dłuższym leczeniu uwaga na wydolność organizmu. Należy się nie forsować, ale nie bez przesady. Np. ja mimo tego, że pracowałem w trakcie chemii, spacery w pogodę (a jak nie to wokół stołu np. po operacjach) to spadek jest bardzo widoczny. Zadyszka po wejściu na 3 piętro, a przed chorobą co dwa dni robiłem 5km bez problemu. Także uwaga, żeby nie zrobić sobie dodatkowej krzywdy zbyt długim leżeniem. Ale jednocześnie uwaga na podwyższanie tętna, gdy wiadomo że rak jest jeszcze aktywny (markery w górze).
napisał/a: Marek1701 2010-06-01 22:05
Wiem Watcher że nie powinno się być zbyt aktywnym gdy rak jest aktywny. Ale w moim przypadku sprawa polega na obserwacji i mam nadzieję, że na tym się skończy.
Także nie mogę się martwić na zapas i się nie ruszać, tylko żyję bardzo aktywnie, a gdyby cholerka coś było nie tak, wtedy będę się oszczędzał..... ale nie będzie :)

PS. Z tego com mi wiadomo, to przy konsekwentnym treningu po zakończeniu leczenia, można w większości przypadków dojść do wysokiej wydolności organizmu.... na poziomie dziewięćdziesięciu kilku procent maksymalnej. Oczywiście zależy to wszystko od rodzaju i ilości przyjętej chemii....o czym bardzo dobrze wiesz na pewno.

Pozdrawiam
napisał/a: rafalk1 2010-06-07 13:06
Witam!
Dla przypomnienia mój przypadek to seminoma pT1 (orchidectomia prawostronna 04.09 + obserwacja), obecnie powięszkone węzły chłonne okołoaortalne do 18 mm + podwyższone b-HCG.
Jestem po 2 cyklu 5-dniowego BEP. Ze szpitala wróciłem wczoraj. Mam 2 prośby:

1. Proszę o interpretację wyników:
NEU 29,5%, EOS 0,052 G/L, RDW 15,8%, BASO 1,2%, MCH 1,83 fmol, WBC 4,64 G/L, MON 17,7%, EOS 1,1%, MCV 87,9 fL, BASO 0,055 G/L, MCHC 20,9 mmol/L, PLT 258 G/L, LYM 50,5%, HCT 0,428 L/L, MON 0,822 G/L, RBC 4,87 T/L, LYM 2,34 G/L, NEU 1,37 G/L, HGB 8,94 mmol/L, KRE-S 0,90 mg/dL, b-HCG 1,2 mIU/mL.

2. Przed 1 kursem BEP marker b-HCG wynosił 101,4, a przed 2 kursem spadł do 1,2. Jak sądzę, to chyba bardzo dobrze, ale proszę o opinię, i informację, czy to oznacza, że rak został już na tym etapie zabity? Czy węzły chłonne, które miały wielkość ok 18 mm wchłoną się całkowicie, czy zostaną takie po chemii?

Został mi wstępnie jeszcze 1 kurs BEP-u 23-28.06.2010, a w międzyczasie dolewki bleomycyny.

dziękuję,
pozdrawiam,
Rafalk
napisał/a: Vieri 2010-06-07 20:12
Witam,

Wyniki z tego co widzę w porządku, następnym razem trzeba dodać normy, bo te są zmienne między laboratoriami.
Obniżenie poziomu beta gonadotropiny świadczy o odpowiedzi na leczenie. Spadek markerów nie jest oznaką wyleczenia. Gwarancji, ze brak aktywnego procesu nowotworowego w organizmie nie uzyskamy żadną drogą. Pozostaje mieć nadzieję, że leczenie będzie skuteczne. Z węzłami chłonnymi bywa różnie. Mogą ulec normalizacji, mogą się częściowo zmniejszyć, mogą też pozostać takiej samej wielkości. Nie świadczy to jednak o skuteczności leczenia ponieważ taki powiększony węzeł może po prostu obejmować nekroza. Pragnę zauważyć także, że leczenie stopnia IIA to trzy kursy BEP a nie jak doczytałem (być może źle) dwa kursy.

Pozdrawiam
napisał/a: rafalk1 2010-06-07 20:30
Dziękuję za odpowiedź. Zostałem zakwalifikowany do 3 kursów BEP - obecnie jestem po 2 kursach i został mi jeszcze 1.
Czyli nie da się stwierdzić, czy jest się wyleczonym, czy nie? Więc pewnie się obserwuje przez TK i badanie markerów, czy z czasem coś rośnie, czy nie, tak?
A skąd się biorą w ogóle nawroty choroby? Skoro przez rok, dwa, pięć, nic się u niektórych ludzi nie dzieje, a później nagle nawrót.
napisał/a: ~Anonymous 2010-06-08 13:43
@rafalk: a jak się czujesz po drugim starciu?

Jeżeli węzeł powiększył się ze względu na jego normalne działanie (odpowiedź na stan zapalny okolic węzła) to zmniejszy się jak zawsze.
Natomiast jeśli powiększenie związane jest ze zmianą nowotworową to w większej części przypadków dojdzie do tzw. zwłóknienia i węzeł pozostanie już tej wielkości. W takim przypadku temat jest zamknięty, ponieważ w tej formie oznacza to potoczne "zabicie" raka. Oczywiście stała kontrola markery + TK. Gdyby coś było nie tak mogą przedłużyć chemię i jeżeli po niej nie będzie pewności to RPLND - czyli usunięcie węzłów okołoaortalnych (w moim przypadku potrzebne był obydwa, ale lekarz twierdzi, że to rzadkie - fakt, spotkałem przez ten czas w klinice jedną osobę, która doszła do tego etapu).
@rafalk czyli u Ciebie zapewne dokończenie zaplanowanego leczenia, a dalej monitorowanie sytuacji.

BTW. Onkologia uznaje pacjenta za wyleczonego jeżeli nie nastąpiło ponowienie w ciągu 5 lat. Jeżeli nastąpi po tym czasie taki nawrót traktowany jest statystycznie jako nowa choroba.

Vieri, z tymi nawrotami to z tego co wyczytałem i wywnioskowałem z rozmów z lekarzami to prawie w 100% wywodzą się one z przetrwałych w niewykryty sposób komórek rakowych. Jaka Twoja jest opinia? :)

Od onkologa z chemii dowiedziałem się, że nasieniaki i raki zarodkowe wykazują się dużą podatnością na chemię BEP. Natomiast potworniak nie bardzo. Czyli rafalk, w Twoim przypadku (seminoma = nasieniak) duża podatność na chemię, czyli duża szansa na załatwienie sprawy samą chemią jeżeli w ogóle nastąpiły jakieś przerzuty.
napisał/a: Vieri 2010-06-09 19:27
Witam,

napisal(a):Czyli nie da się stwierdzić, czy jest się wyleczonym, czy nie? Więc pewnie się obserwuje przez TK i badanie markerów, czy z czasem coś rośnie, czy nie, tak?

Dokładnie tak, zmiany w obrazie TK i/lub wzrost BMN mogą sugerować nawrót.
napisal(a):
A skąd się biorą w ogóle nawroty choroby? Skoro przez rok, dwa, pięć, nic się u niektórych ludzi nie dzieje, a później nagle nawrót.

Zwykle jest to splot nieszczęśliwych zdarzeń. Upośledzenie układu odpornościowego, wpływ czynników zewnętrznych itd, itd. To wszystko składa się na nawrót choroby nowotworowej.
napisal(a):
BTW. Onkologia uznaje pacjenta za wyleczonego jeżeli nie nastąpiło ponowienie w ciągu 5 lat. Jeżeli nastąpi po tym czasie taki nawrót traktowany jest statystycznie jako nowa choroba.

Niekoniecznie. Czasami mamy do czynienia z późnymi nawrotami. Ich przyczyna jest nieznana a częstotliwość występowania bardzo niska acz statystycznie istotna. Taką chorobę leczy się wtedy jak nawrót, choć zwykle rokowanie w takim przypadku jest gorsze.
napisal(a):
Vieri, z tymi nawrotami to z tego co wyczytałem i wywnioskowałem z rozmów z lekarzami to prawie w 100% wywodzą się one z przetrwałych w niewykryty sposób komórek rakowych. Jaka Twoja jest opinia? :)

Oczywiście, to prawda. Chorobę nowotworową w niskim stadium można leczyć skutecznie i przede wszystkim radykalnie dlatego, że zwykle możliwa jest chirurgiczna resekcja wszystkich komórek nowotworowych tworzących zmianę (guz). W wyższych stadiach oprócz cytoredukcji chirurgicznej konieczne jest leczenie działające na cały organizm tzw. leczenie systemowe (chemioterapia) po to, aby "utłuc" komórki, które różnymi mechanizmami oddaliły się od ogniska pierwotnego i prawdopodobnie stworzą przerzuty. Takie leczenie jednak zwykle jest niewystarczające stąd nieuleczalność większości wysokozaawansowanych nowotworów. Chlubny wyjątek stanową właśnie nowotwory zarodkowe, które świetnie odpowiadając na leczenie systemowe mogą być skutecznie leczone w wysokich stadiach tj. także przerzutowych.
napisal(a):
Od onkologa z chemii dowiedziałem się, że nasieniaki i raki zarodkowe wykazują się dużą podatnością na chemię BEP. Natomiast potworniak nie bardzo. Czyli rafalk, w Twoim przypadku (seminoma = nasieniak) duża podatność na chemię, czyli duża szansa na załatwienie sprawy samą chemią jeżeli w ogóle nastąpiły jakieś przerzuty.

Rzeczywiście, nowotwory zarodkowe świetnie poddają się współczesnym schematom chemioterapeutycznym. Natomiast jak zauważyłeś potworniaki dojrzałe (teratoma maturum) nie odpowiadają tak dobrze na chemioterapię a wynika to z faktu różnic w dojrzałości histologicznej tkanek budujących te nowotwory, są to bowiem nowotwory złośliwe miejscowo.

Pozdrawiam