Jakie są skutki uboczne rzucenia palenia?

KeriM
napisał/a: KeriM 2017-10-09 11:41
Michorek... napisal(a): kochani
niestety życie i idące z nim zmiany spowodowały rozluźnienie naszych relacji, mimo, że tęsknimy za sobą jakoś nie potrafimy odnaleźć się w nowej rzeczywistości, prawda?
jeżeli jest ktoś kto czyta nas, potrzebuje wsparcia, bycia z nim w czasie rzucania...niech się odezwie
moja intuicja mówi mi, że niestety powoli odchodzimy stąd...


Moja, ma nadzieje, że jednak się mylisz :) tak chciałbym abyś teraz się myliła z swoją intuicją :)
Pozdrawiam wszystkich czytających :) Piszcie też :)
napisał/a: ketjowix 2017-10-09 21:21
KeriM napisal(a):
Michorek... napisal(a): kochani
niestety życie i idące z nim zmiany spowodowały rozluźnienie naszych relacji, mimo, że tęsknimy za sobą jakoś nie potrafimy odnaleźć się w nowej rzeczywistości, prawda?
jeżeli jest ktoś kto czyta nas, potrzebuje wsparcia, bycia z nim w czasie rzucania...niech się odezwie
moja intuicja mówi mi, że niestety powoli odchodzimy stąd...


Moja, ma nadzieje, że jednak się mylisz :) tak chciałbym abyś teraz się myliła z swoją intuicją :)
Pozdrawiam wszystkich czytających :) Piszcie też :)


My z KeriM jesteśmy na innym forum tylko i wyłącznie o niepaleniu jest spoko można się przenieść
Michorek...
napisał/a: Michorek... 2017-10-10 09:52
pewnie, że można się przenieść, tyle tylko, że ja nie potrafię...

napisał/a: Sylogista 2017-10-13 01:55
Na wstępie – dziękuję wszystkim piszącym w tym wątku!
Więcej o swojej przygodzie (a trwa od niedzieli) napiszę rano, a przynajmniej nie po nocy... póki co pozostanę przy zdawkowym stwierdzeniu, że u jednej osoby rzucanie palenia za każdym razem może przebiegać inaczej, cóż więc u wielu różnych?! ;)
Nie powiem, że teraz rzucam, bo mijałoby się to z prawdą. W niedzielę rzuciłem. Ot – po prostu. Nie ma bujanki, nie przyjmuję do wiadomości jakiegokolwiek próbowania. Decyzja to decyzja. "Do. Or do not. There is no try." jak mawiał Yoda ;)
Będę pisać więcej rano, ponieważ noc przeznaczam na walkę z własną głową. Ot – nie mam jakiegokolwiek doświadczenia z atakiem paniki, więc muszę utrzymywaniu spokoju poświęcać więcej uwagi. Poranki zaś są przyjemne do granic możliwości, czuję się troszkę tak, jakbym się przeniósł do czasu, gdy jeszcze byłem całkowicie niepalący.
Największym problemem i równocześnie największym sprzymierzeńcem podczas rzucania jest właśnie strach. Taki okazjonalny atak paniki, chętnie powiązany z węzłami chłonnymi (jestem baardzo szczupły, wyczuć węzeł chłonny to nie problem), potrafi nieźle krwi napsuć. Koniec końców jakikolwiek bardziej nietypowy gwoździk dziwnie się nerwobólowo w organizm wbije, to już człowiek się zastanawia co, jak, dlaczego i zaczyna się nakręcać.
Rzucałem wielokrotnie i nigdy takich cudów nie miałem... no, nie dowiem się, czy następnym razem byłoby tak samo, bo nie będzie następnego razu ;)
Ponownie bardzo Wam wszystkim dziękuję za spisanie swoich historii, z pewnością wielu uratowało to skórę. Moją reakcją na atak paniki było właśnie zerknięcie, czy coś takiego się zdarza... jednak bez wiary. Gdyby nie ten wątek – nie wiedziałbym, że swoje wieczorne przemyślenia powinienem dzielić przez dziesięć, a w praktyce, to po prostu olać każdą negatywną myśl z przekonaniem sobie mówiąc, że do rana mogę z tym poczekać ;)
Dzięki raz jeszcze i do jutra!
Michorek...
napisał/a: Michorek... 2017-10-13 12:55
Sylogisto...witaj.
Fajnie, że jesteś.
napisał/a: MissMachine 2017-10-13 22:40
Hej,
jak dobrze się TU znaleźć :). Szukałam takiego miejsca od dawna i to forum mi jakoś umykało. Cieszę się, że jestem wśród osób, które TO rozumieją, same doświadczają jakie okropne rzeczy dzieją się z organizmem na odwyku. Sama nie palę 7 miesięcy i 14 dni. Paliłam 17 lat ponad paczkę dziennie.
I przysięgam, że wszyscy w koło mnie mają mnie za świruskę kiedy im mówię, że każdy mój dzień to walka, żeby dożylnie nie podłączyć się do lodówki. Utyłam 7 kg i chyba tylko dlatego, że ćwiczę bardzo intensywnie 5 dni w tygodniu. ..... aż do teraz ......wysiadło mi biodro.... ledwo chodzę. Taka jestem zdołowana, że nie mam siły ruszyć się z kanapy. Nie chce mi się pracować, gadać z ludźmi. Tylko po jedzeniu poprawia mi się humor, a obiecywałam sobie, że koniec z obżarstwem. Za każdym razem kiedy wydaje mi się że jest już lepiej jest jeszcze gorzej :(. Ćwiczenia to była jedyna rzecz, która sprawiała mi radość po rzuceniu, a teraz mi nie wolno.
Ciekawe, że nawet teraz myśl o zapaleniu wydaje mi się obrzydliwa. Czasami mnie nachodzi, zwłaszcza pod koniec posiłku, ale nie jest to myśl natrętna. Raczej łatwo się jej pozbywam.
To prawie 8 miesięcy. Jak długo jeszcze?
Michorek...
napisał/a: Michorek... 2017-10-17 09:57
Miss...
pytasz jak długo jeszcze ?
najgorsze za Tobą, przed Tobą praca " z głową" czyli opanowanie podjadania, przyzwyczajenie samej siebie do "niepalenia", to co opisujesz przypomina mi "żałobę" po fajkach...organizm przestał szaleć na poziomie fizycznym a daje o sobie znać pod postacią dołów, apatii, " niechcenia", zajadania smutków itd....
potrzebny Ci optymizm, prawda?
skoro nie możesz ćwiczyć to może basen, może spacery, może jakieś dawno zapomniane znajomości, które warto odświeżyć ? hmm ?
Sylogisto, nic nie piszesz, jak się miewasz?
Agato z dużą ilością 29...Ty też milczysz, Ty mnie tu zatrzymałaś ( "ja potrzebuję ") więc pisz jak sobie radzisz
"stara" ekipo...Mirku, Kejti, Zieleń, Aretko, może ( ???) Piotrze....co dobrego ?
napisał/a: MissMachine 2017-10-18 08:49
Dziękuję bardzo za odpowiedź, gdyby to było takie proste....... ale nadal walczę :) byłam u ortopedy basen jest dozwolony wiec jestem uratowana :)
KeriM
napisał/a: KeriM 2017-10-18 13:19
ketjowix napisal(a):
KeriM napisal(a):
Michorek... napisal(a): kochani
niestety życie i idące z nim zmiany spowodowały rozluźnienie naszych relacji, mimo, że tęsknimy za sobą jakoś nie potrafimy odnaleźć się w nowej rzeczywistości, prawda?
jeżeli jest ktoś kto czyta nas, potrzebuje wsparcia, bycia z nim w czasie rzucania...niech się odezwie
moja intuicja mówi mi, że niestety powoli odchodzimy stąd...


Moja, ma nadzieje, że jednak się mylisz :) tak chciałbym abyś teraz się myliła z swoją intuicją :)
Pozdrawiam wszystkich czytających :) Piszcie też :)

Michorek... napisal(a): pewnie, że można się przenieść, tyle tylko, że ja nie potrafię...


Popatrz Magda ja też tu wracam jak bumerang :) Nie mogę pozostawić tego wątku, tak wiele zawdzięczam tu piszącym osobą :) , pomimo, że wygląd forum odstrasza. Pozdrawiam
KeriM
napisał/a: KeriM 2017-10-18 13:27
Witam Silogiste i MissMachine trzymajcie się w niepaleniu bo naprawdę warto. :) \
Po 43 latach palenia 11 listopada minie rok jak nie dymię i czuję się już dobrze. Pozdrawiam.
KeriM
napisał/a: KeriM 2017-10-21 08:59
Witam,
Forum ucichło, ale i tak napiszę tu :)
Dzisiaj, zapowiada się jeszcze dzień bezdeszczowy, może delikatna mżawka w moim regionie, to postanowiliśmy z okazji 344 dnia bez "przyjaciela", spędzić go aktywnie - w górach Beskidach :). Pozdrawiam weekendowo.
Michorek...
napisał/a: Michorek... 2017-10-21 11:11
Mirku...wczoraj wróciłam z Beskidu Niskiego.