Schizofrenia paranoidalna

napisał/a: kazz123 2012-01-10 20:11
No i nie mogę się oderwać.. Maju, co Ty mi zrobiłaś :) Oczywiście, że jestem Ciebie ciekawy i chciałbym Cię na żywo zobaczyć :) Ale im bardziej chcę się spotkać tym większą czuję presję. Naprawdę dawno nie miałem takiego dnia jak dziś, dziękuję Ci! :) Co tam jutro.. jutro jest nieważne - coś wymyślę. Cztery lata sobie radziłem to sobie jutro nie poradzę? Profesor mnie tylko zabije a na zaliczeniu coś ściągnę i będzie git. Nie piszesz.. czyżbyś się uczyła?
napisał/a: kazz123 2012-01-12 00:01
Uff.... no jestem w końcu w domu. Dziś miałem taki zakręcony dzień, że głowa boli. Nocy nie przespałem oczywiście bo się przygotowywałem do seminarium.. Rano się okazało, że i tak nic nie mam, więc poszedłem z błędnymi materiałami na uczelnię. Już dawno nie miałem takiego stresa jak dziś, no masakra jakaś. Serducho mi do gardła podskoczyło. A to dlatego, że mamy takiego hardcorowego profesora i każdy się go boi. Nawet ma ksywę Demon (co prawda od nazwiska ale sam fakt :) ). Wydziera się na wszystkich zanim cokolwiek się powie.. no i oczywiście nic mu nie można odpowiedzieć bo to profesor. No i przyszło moje wystąpienie.. gadam coś od rzeczy, zupełnie nie na temat a ten oczywiście zaczął swój taniec godowy. Ja zawsze taki cichy i potulny jak na niego głos podniosłem to aż się uciszył hehe :) Duma narodu ze mnie kiedyś będzie ;) Ale już dawno nie czułem takiej presji jak na tym seminarium. W ogóle boję się silnych emocji. Boję się, że znowu pęknę i mi się myślenie przestawi.. Tak samo boję się dobrze się czuć. Już (za Twoją sprawą) dwa dni tak biegam cały uradowany z życia, naprawdę czuję się inaczej niż przez ostatnie kilka miesięcy. No i jest ta cienka granica jeszcze pomiędzy normalnością a tą moją psychozą.. To ciągle za mną chodzi i co jakiś czas na krótką chwilę czuję się jakbym był w tym stanie. Naprawdę nieciekawe uczucie, bo przez to się peszę na jakiś czas i sprawdzam czy ze mną wszystko okej. No a po tym seminarium to moje zaliczenie to już taki lajcik był, że nie ma o czym pisać :) Przyszedłem, "napisaliśmy" co trzeba i wio do domu.. potem jeszcze ten projekt, ale to już na podwieczorek - i tak wylądowałem po 22 w domu.

Piękne słowa tej piosenki i wcale nie są burackie.. teraz to tylko te hałsy, trensy i innne dapstepy ciągle słychać i nic z nich nie wynika :) (sam słucham trochę electro house i dubstep). Cieszę się, że robisz coś spontanicznie i na co masz ochotę.. też mam ochotę coś zrobić ale nie będę zapeszał bo jeszcze mi się nie uda :) ale do dopiero jak przyjadę do domu.

Żeby była jasność, piszesz z osobą, której stałe kontakty ograniczały się do kilku (może kilkunastu) znajomych od dobrych kilku lat. Wiesz, dla mnie nowa znajomość to jest bardzo nowa rzecz.. Naprawdę było ze mną źle i od jakiegoś czasu próbuję to zmienić - wizualnie i psychicznie. Jeszcze przyszedł do tego ten Woodstock i stałem się emocjonalnym warzywkiem na kilka miesięcy. Wiesz czego się boję? Że się spotkamy jak dwie obce sobie osoby, że nie będzie tego kontaktu jak tutaj, kiedy piszemy. Ale dla mnie wystarczy, że Cię poznam jako osobę, możemy nawet siedzieć w ciszy.. przejść się gdzieś czy coś. Może niepotrzebnie to piszę.. ale ja muszę zawsze mieć wszystkie opcje obstawione. Studia mnie tego nauczyły. Tutaj każą nam dużo myśleć, co mi ostatnio nie służy. No i nie zdziw się jak ja się okażę jakiś inny.. Ostatnio się dowiedziałem, że wyglądam jak osoba zmęczona życiem.. tak mi mój dobry kumpel powiedział, więc chyba tak jest. Może faktycznie czasem jestem tym wszystkim zmęczony.. Ciągle czekam aż coś się zmieni w moim życiu. Już dawno chciałem iść do pracy chociażby. Studia już ciągnę tak na siłę.. żeby tylko je skończyć. Tak się zapędzam w kozi róg, jeszcze niedawno taki fajny dzień miałem :) No i chciałem jeszcze powiedzieć, że nasza znajomość za dużo dla mnie znaczy i nie zamierzam jej kończyć tak łatwo :) Jeszcze kilka słów bym napisał ale to już chyba by było za dużo :)

Będę kończył bo długi dzień za mną, teraz szybka kąpiel i spać. Jutro od rana znowu walka z uczelnią od rana..

No i bym zapomniał.. spotkanie. Trochę trwa to pisanie postów i zapominam o niektórych rzeczach, które chciałem napisać. Jeżeli masz egzaminy to nie będzie Ci przeszkadzać to spotkanie? Nie wiem jak masz zajęcia ułożone, ja się w takich sytuacjach w okienkach zazwyczaj douczam z czegoś. Decyzję pozostawiam Tobie. Ja na weekend mogę zostać bez problemu więc powiedz mi tylko gdzie i kiedy a tam się zjawię :)
napisał/a: kazz123 2012-01-12 00:34
Mam nadzieję, że Ci tym postem nie popsułem humoru, bo sobie popsułem napewno ;/ Jeszcze do tego chyba wziąłem podwójną dawkę leku przez przypadek.. eh, jak to wszystko łatwo się pieprzy. Idę już spać.. jakoś mi tu samemu smutno się zrobiło.
napisał/a: imaginacjam 2012-01-12 14:14
Witam,u mojego ojca stwierdzona ową schizofrenie. Choruje według mnie już od jakiś 6lat. Właśnie wrócił z miesięcznego leczenia w szpitalu,szokujące dla mnie jest to że został wypisany mimo tego że bredzi : Opowiada mi że ma jakieś firmy,zarabia miliony,kupuje sobie samolot itp. Jego kontakt z rzeczywistością to 15 min na 24h :(. Ja nie wiem jak mam z nim rozmawiać,czy mam go ignorować " to co do mnie mówi"... PROSZĘ O JAKIEŚ RADY :(
POZDRAWIAM M.
napisał/a: imaginacjam 2012-01-13 11:45
Witaj Maja. Jestem też tego zdania że ojciec powinien jeszcze zostać w szpitalu ale niestety ja o tym nie decydowałam dostał wypis i jego matka z ciotka go odebrały. Niestety też jestem wyeliminowana z wizyt u lekarza z nim. One to załatwiają ale jak widać nie przynosi to żadnych efektów od tylu lat. Staram się podawać mu leki już 2 dni dostaje olzapin 1 tabletkę na noc, ( nie wiem czy ktoś tutaj na forum to przyjmował) . Jest mi na prawdę ciężko bo mieszkam z nim sama, i w chwilach napadów jak ja to nazywam jestem jego najgorszym wrogiem... :( . Dodam że odkąd pamiętam ojciec miał ciężki charakter...
Pozdrawiam.
napisał/a: Magatra 2012-02-08 21:46
Witam serdecznie , niedawno wpadlam na te forum, czytam różne posty .. mój ojciec choruje na schizofrenię paranoidalną. Nigdy nie potrafiłam nikomu zwierzyć się, komukolwiek ze znoajomych, że tata na nią choruje. Wiadomo, rodzina wie... ale nikt nigdy nie zrozumie moich myśli, nawet ja sama nie potrafie ich ubrac w slowa...Tak naprawde nikt ojca nie traktuje jako osoby chorej, poprostu choroba jest i juz..dla nas normalność, codziennośc... moi rodzice z powodu tej choroby rozwiedli się jakieś 20 lat temu, i tak naprawde zawsze bylam izolowana gdy choroba się odzywała , raz tylko widzialam tatę podczas ataku...ciężko mi bylo to wszystko ogarnąć...nie mieszkałam z nim dlatego tym bardziej nie wiem co siedzi w jego głowie...ale od jakiegoś czasu zauważyłam , że zaczyna się tracić , czesto sie zapomina, powtarza się....przypuszczam , że to już z biegiem lat tak własnie bedzie.. czasem ciężko zrozumieć jego żarty, cieszę się ze ma zajecie- uwielbia wędkowac, czesto z moim mężem jeżdżą na ryby-to jego odskocznia..jak byłam mala to czesto z nim jezdziłam, bo czulam taką potrzebę.
ostatnio zaczełam się zastanawiać co bedzię, gdy jego prawni opiekunowie czyli jego rodzice a moi dziadkowie, którzy juz są w podeszłym wieku (76 lat) odejdą z tego okrutnego świata( Życzę im oczywiscie duzooo zdrowia ) To co bedzie wtedy... kto się nim zaopiekuje....ja jestem jedynaczką, ale jeszcze ojciec ma siostrę... Ja założyłam swoją rodzinę, mieszkam 6.5 km dalej.. Muszę wziąć pod uwage, że to właśnie spadnie na moje barki....
napisał/a: OptimisticMan 2012-02-09 15:52
Witam. Mam 14 lat i mamę chorą na schizofrenię paranoidalną(przynajmniej tak mi powiedziano). Choruje odkąd pamiętam. Pierwszym objawem(dopiero wiele lat później zdałem sobie sprawę, że już wtedy moja mama była chora)było to, że mama zabrała mnie na ręce, wyszła z domu i chciała gdzieś ze mną iść(Nie pamiętam dobrze, ale chyba by mnie uratować), a ja nie chciałem więc po chwili mnie puściła i wróciliśmy razem do domu. Uczyła w mojej szkole podstawowej religii. I właśnie z tym jest związany drugi objaw jaki pamiętam. Gdy byłem w 1-2 klasie moja mama(chora!) nie chciała ze mną iść do szkoły, w której ja się uczyłem, a ona pracowała. Do teraz nie wiem z jakiego powodu. Później straciła pracę... Pamiętam także, że gdy byłem mały było bardzo ciężko. Moja mama przyszła do szkoły na przerwę... Ale wątpie, by ktokolwiek to pamiętał. Gdy trochę podrosłem( z rok czy 2) mama pierwszy raz pojechała do szpitala w Kościanie. Gdy tam byłem się z nią spotkać, bałem się jej! Później mama pojechała jeszcze raz do szpitala. Po powrocie z drugiego wyjazdu było ciut lepiej, ale... uciekła z domu, wsiadła do przypadkowego samochodu i poprosiła o pomoc w ucieczce, a także dla swojego bezpieczeństwa chodziła z nożami do sklepiku osiedlowego. Teraz bierze tabletki( przedtem nie interesowałem się tym czy je bierze, w ogóle nie pamiętam, żebym się tym jakoś przejmował) i może raz na tydzień mama znów źle się czuje. Dokładniej wygląda to tak:
- kilka dni czuje się dobrze
- zaczyna się nawrót
- następny dzień przesypia lub dalej źle się czuje
- powoli dochodzi do siebie itd.
Objawami, które występują są:
- urojenia
- moja mama ciągle krąży po pokojach, przełyka ślinę i "tupta".
Dzisiaj jest taki dzień i to skłoniło mnie do napisania tego postu. Dziś wymyśliła sobie, że jestem gnębiony przez kolegów w szkole. I zapomniałbym. Ma obsesje na punkcie brudu. Podczas nawrotu narzeka, a wręcz boi się brudu, kurzu i grzybów naściennych, które niestety mam. Puszcza wodę i tupta ze szmatką, lub siedzi w łazience i "myje". Mówi mi, że się o mnie martwi i chce mnie uratować. A do tego mój tata pije alkohol, ale jest specyficznym alkoholikiem i mimo wszystko go lubię :D. Ma bardzo dużo problemów. Jego brat bliźniak ostatnio również zachorował na psychiczną chorobę. Pije tylko gdy ma pieniądze. Nie krzywdzi mnie. Bardzo dużo pisze nawet kilka kartek A4! Chce dużo rozmawiać i staje się narcystyczny. Głośno puszcza muzykę. Następnego dnia zwykle mnie przeprasza. Ogólnie jak nie pije czyta książki. Jest tak mądry, że zawsze jak coś nie wiem on mi to powie :D. Mam także siostrę. Chodzi do 1 klasy liceum. Jest bardzo obciążona i nie wie czy sama nie zachoruje na taką chorobę, bo jest dziedziczna. Martwię się o nią. Uczymy się bardzo dobrze. Obaj mamy paski(ona ma w liceum!).
I co sądzicie bym sprawdził czy nawoty coroby mojej mamy są cykliczne?
Z góy dziękuję za wsparcie i pomoc.
ps zastanawiam się czy nie chcę żyć w urojonym świecie, nie lubię być smutny, słucham reggae, próbuje udawać, że żyje normalnie...
napisał/a: uzytkownik2012 2012-02-11 14:36
Bliska mi osoba 2 lata temu leczyła się na depresję (miała lęki, problemy ze snem i jedzeniem itp.) brała Zomiren 0.25 mg, Citabax 20 i Pramolan 50 mg. Od tamtej pory było wszystko ok. Pół roku temu urodziła dziecko i tydzień temu przestała karmić piersią bo czuła się już zmęczona i osłabiona - myślała że może ma anemię, więc poszła do lekarza który zlecił badania. W związku z tym, iż miała okres czekała z badaniami kilka dni by wyniki nie były przekłamane. W tym czasie coraz bardzie czuła się osłabiona, nie mogła spać i miała trudności z jedzeniem, pojawiły się również urojenia i omamy słuchowe. W poniedziałek trafiła do psychologa, który po wywiadzie skierował do psychiatry a ten do szpitala - gdzie lekarz stwierdził na podstawie wywiadu schizofrenię paranoidalną. W poniedziałek też zrobiła sobie badania krwi, na które wcześniej otrzymała skierowanie. W wynikach z krwi wszystko było w porządku jedynie wynik TSH tarczycy był na poziomie 75 000 (lub 75) co wskazuje na niedoczynność. Wcześniej nigdy na tarczycę się nie leczyła i nie wiem czy ją badała (nawet w czasie ciąży). Czytałem, że właśnie przy niedoczynności pojawiaja się takie same objawy jak przy schizofrenii. Wyniki przekazaliśmy lekarce w szpitalu i ona powiedziała ze bedzie je konsultować z internistą ale te objawy nie są wynikiem niedoczynności tylko choroby psychicznej - więc młoda pani doktor stoi przy swoim.

Proszę o opinię na ten temat, bo ja jakoś jestem przekonany że to właśnie tarczyca jest odpowiedzialna za to wszystko, szczególnie że dziewczyna po porodzie i odstawiła dziecko od piersi, a co za tym idzie burza hormonów.
napisał/a: OptimisticMan 2012-02-11 15:16
Majka, ale co ja powiniem teraz zrobić? Co do moich post scriptum.
napisał/a: OptimisticMan 2012-02-15 16:49
Jestem pewien, że mama bierze leki. Moja babcia jej je wydaje, i mama na 100% bierze leki wtedy kiedy musi. Lekarz jest tu bardzo dużym problemem. Nigdy nie byłem z mamą u lekarza, co może było błędęm. Mam jeździ (!) do niego na zastrzyki, po których nie wiem czemu prawie zawsze następuje nawrót i niekedy wybiera się do niego na wizyty, ale ten sam lekarz, od początku choroby nie zrobił dla mamy za dużo. Nie stać nas na dobrego, a już na pewno lepszego. I zapomniałem powiedzieć o tej jeździe samochodem. Oczywiście mama siada za kierownicę tylko wtedy gdy się dobrze czuje, ale czasami zastanawiam się czy to nie jest niebezpieczne.
A co do kontaktów moich rodziców nie są najlepsze. Nie kłócą się, ale też nie rozmawiają dużo ze sobą. Nie wiem jak to było kiedyś, ale mój tata więcej rozmawia ze mną i sisotrą niż z mamą. Mój tata ma bardzo zły kontakt z moją babcią, ale to zupełnie inna bajka. Wiem na pewno, że bardzo mnie kocha. Teraz stoi pod oknem i patrzy na ulicę :D. To na razie tyle :)
napisał/a: ciociamucha 2012-02-15 18:02
Siemanko,witam wszystkich serdecznie.Mam 22 lata.Mój lekarz psychiatra również podejrzewa u mnie schizofrenię lub psychozę schizo afektywną.Pojawiłam się na forum ,żeby pogadać z ludźmi podobnymi chorobowo do mnie.Mam za sobą pobyt w szpitalu psychiatrycznym w Gnieźnie.Leżałam tam tylko 3 tygodnie,ponieważ udawałam,że się dobrze czuję(chyba ze mnie dobra aktorka,skoro nawet psychiatrzy się nabrali).Chciałabym się was zapytać czy wy też słyszycie głosy w głowie,czy one wam rozkazują?Ja z początku się ich bałam,a teraz mam nawet niezły z tego ubaw.Cieszę się,że minęły mi objawy depresyjne,funkcjonuję w miarę normalnie.Objawy psychotyczne da się załagodzić.Wiem,że jestem nieuleczalnie chora,ale wiem ,że tą chorobę da się chociaż zaleczyć.Moja rodzina oprócz mojego brata myślą,że wszystko sobie ubzdurałam,a nie wiedzą jak cierpiałam przez tą psychozę.Na szczęście mam wokół siebie spore grono przyjaciół,którzy są zawsze przy mnie pomimo wszystko.Jak na schizofreniczkę mam łatwość w nawiązywaniu kontaktów z ludźmi.Chociaż gdy mnie dopadała choroba od ludzi uciekałam,izolowałam się i nie chciałam mieć z nimi nic wspólnego..taka jest ta ma osoba pełna kontrastów.Mam nadzieję,że nawiążę tu ciekawe znajomości i znajdę trochę zrozumienia.
Pozdrawiam
Ciocia Mucha
napisał/a: ciociamucha 2012-02-17 15:35
Do Majka-A mogę wiedzieć skąd jesteś?Jak długo byłaś w Gnieźnie?
Biorę leki,w tej chwili pernazynę,miravil i hydroksyzynę na uspokojenie,chociaż mi nie pomaga.Miałam ciężkie dzieciństwo,moja mama powiesiła się jak miałam 9 lat,a tata po śmierci matki uzależnił się od alkoholu.Po śmierci matki zajmowała się mną moja babcia,która się na mnie wyżywała jak jej tylko cokolwiek nie przypasowało.Dodatkowo byłam brzydka,naśmiewano sie ze mnie,nie umiałam się dopasować do moich rówieśników,nie miałam szczęścia w miłości(nadal go nie mam).
Moja choroba jeszcze nie robi ze mnie totalnego obłąkańca,gdyż moje omamy nie odrywają mnie od rzeczywistości,dobrze wiem,że ze mną coś jest nie tak(chociaż ciężko było mi z tym się pogodzić).Zaczęło mi się to jak miałam 8 lat,wtedy usłyszałam pierwszy głos w głowie.Potem co kilka lat się to powtarzało,dodatkowo wydawało się mi,że coś mnie nawiedza,że ktoś jest w moim pokoju,chociaż go nie ma,że ktoś mnie obserwuje z balkonu,że w moim domu są kamery.W zeszłym roku już wraz z psychozą doszły silne stany lękowe oraz depresja.Wszystko mi się zaczęło walić a dodatkowo psychoza się znowu rozwinęła.Głosy które słyszałam wyzywały mnie,rozkazywały mi,czasem były wycinkami rozmowy której w życiu nie słyszałam albo były jakimś bezsensownymi zdaniami.Mam pytanie: Czy wy też słyszycie te głosy w głowie?Czy wy też macie wrażenie,że ktoś chce wam zrobić coś złego,a każdy przejeżdżający samochód sprawia strach,bo wydaje się,że zaraz ktoś wyskoczy i was porwie?Czy wam też się wydaje,że ludzie znają wasze myśli?A jakie leki przyjmujecie?
Pozdrawiam was gorąco!