Co robić ?:( PROSZĘ, podzielcie się opiniami i doświadczeniem :(

napisał/a: ani_mru 2009-01-27 17:59
Hazel napisal(a):Wiem, ze nie mozesz teraz pracowac. dlatego patrz ostatnie zdanie mojego poprzedniego postu.
Twoj maz przesadza, to fakt. Dlatego musisz postawic sprawe jasno i wyprowadzka jest koniecznoscia w waszej sytuacji. Twoj maz zarabia niezle. Spokojnie poradzicie sobie sami ale nie moze was (czyli mieszkania) utrzymywac tesciowa!! Skonczcie z tym bo nigdy od niej sie nie oderwiesz.


Zgadzam sie w 100%, o tym też pisałam.
napisał/a: mysza190707 2009-01-27 21:33
piszecie, że althea23 za dużo czasu poświęca temu swojemu przycjacielowi???? Wcale sie z tym nie zgadzam i rozumiem ją w stu procentach. Nie byłam jeszcze w ciąży, ale mi się wydaje, że bym zwariowała, gdyby mój mąż nie przyjechał po mnie i nasze nowonarodzone dziecko, gdyby przestał ze mna sypiać - już nawet nie chodzi o sex, ale przecież w czasie ciąży w kobiecie się wiele zmienia - nie tylko fizycznie, ale i psychicznie!!!! nie wyobrażam sobie żeby mój mąż po narodzinach dziecka nie rozmawiał ze mną, nie przytulał mnie, żeby wcale się mną nie interesował!!!!!!!!!!!!!!! Zwariowała bym i na pewno szukała bym tych uczuć gdzieś, bo przecież jest już dziecko, które nie powinno oglądać mamy sfrustrowanej, smutnej, przygnębionej i proszącej się własnego męża, żeby ją przytulił.......
napisał/a: ani_mru 2009-01-28 11:35
A ja bym się raczej zastanowiła skąd się wzięła taka postawa Męża. Pojawienie się na świecie dziecka to trudny okres dla wszystkich (nie tylko dla matki), faceci tez to na swój sposób przeżywają. Jeżeli przedtem wszystko było w jak najlepszym porządku to może warto by było się zastanowić dlaczego stał się taki oziębły z chwilą, gdy dziecko się urodziło. Może za dużo w tym czasie przebywał z innymi (mama, siostry) i to one go podburzyły przeciwko Tobie (napisałaś, że rodzina męża nigdy Cię nie lubiła...) Może byłaby to chwilowa sytuacja, gdyby zaraz po porodzie nie pojawił się Artur??? Tego nie sprawdziłaś bo za szybko przyjaciel zbliżył się do Ciebie (napisałaś, czy był to czas od razu po porodzie, połóg...). Na pewno problem tkwi gdzieś głębiej, zastanów się od jakiego momentu Twój mąż stał się taki nieczuły i spróbuj przeanalizować po kolei co się działo.
napisał/a: Althea23 2009-01-28 11:58
Myślę i myślę...
Rozumiem... Trudny okres dla każdego.. Ale żeby kazać spać osobno ? Tyle nocy? Żeby się wysypiać ? Bo to "dla nas lepsze"? Nie potrafię tego zrozumieć i niestety wybaczyć :( Staram się, ale nie daję rady.

Artur pojawił się 6-7 miesięcy po porodzie. Z poczatku nie bylismy przeciez tak blisko. Rzadkie spotkania, zwyczajni koledzy, nie przyjaciele.

A propos seksu, to też nie rozumiem. Staralam sie tysiac razy. Schudlam po porodzie, dbam o wyglad, pomyslowosc... Wiele razy podejmowalam rozmowy, ale Maz mnie zbywal...
napisał/a: ani_mru 2009-01-28 12:06
Jeśli uważasz, że Ty ze swojej strony nie potrafisz mu już wybaczyć to nie wiem już co Ci napisać... Może pokieruj się dobrem dziecka (napisałaś, że cenisz go jako człowieka, jest dobrym tatą...) ALBO, właśnie wpadł mi pomysł do głowy: Może po prostu pokaż mu to forum i niech przeczyta cały wątek, niech wie, że to dla Ciebie strasznie trudne i że już nie masz pomysłu jak z nim inaczej rozmawiać i szukasz wsparcia i porady u innych... Może to go w końcu ruszy!
Aha i czemu on uważał, że spanie osobno jest dla Was lepsze?? A może tylko dla niego?? Powiedziałaś mu, że dla Ciebie NIE jest lepsze a wręcz przykre?
napisał/a: Althea23 2009-01-28 12:13
Tak, On o tym wiedział. Płakałam, cierpiałam, mówiłam, prosiłam... Ale niestety... Argumentacja : "Tak na razie trzeba. Musimy sie wysypiac. Bo jak obydwoje bedziemy niewyspani, to wtedy klotliwi, itd. Ale jeszcze kilka miesiecy... Bede Cie przytulal 2 minuty przed snem"
napisał/a: ola_miko21 2009-01-28 12:18
Ten koles ma jakies problemy...sory ale normalny to on nie jest!!!!
napisał/a: sabina2 2009-01-28 12:38
A może Twój mąż ma chroniczną depresję? Takie symptomy jak ospałość, nikłe zainteresowanie seksem, ogólne wycofywanie się z kontaktów, mrukliwość, mogą na to wskazywać, choć oczywiście nie muszą. Może nie spał z Tobą, bo czuł się przybity odpowiedzialnością za Was i panicznie bał się o to, by nie zaistniało drugie dziecko? A nie umiał o tym porozmawiać....
napisał/a: ani_mru 2009-01-28 12:51
Althea23 napisal(a): Ale jeszcze kilka miesiecy... Bede Cie przytulal 2 minuty przed snem"


Co za prostak, jakby Ci łaskę wielką robił! Trzeba mu było wtedy powiedzieć niech spada na bambus, bo Ty przytulania dwu-minutowego z łaski przed snem nie potrzebujesz! Świnia z niego! przecież to wcale nie spowodowało, że jesteście mniej kłótliwi mimo że nie spaliście razem, tylko to, ze się oddaliliście od siebie...
napisał/a: ani_mru 2009-01-28 12:53
Słuchaj Althea23 a może on sobie znalazł jakąś babę?? i dlatego tak Cię traktuje??
napisał/a: Hazel 2009-01-29 16:26
A moze ma jakis problem?? skoro mowi wprost ze nie chce sie klocic...
napisał/a: Althea23 2009-02-16 22:00
Witajcie Kochane !
Napisze w skrocie co sie u mnie dzieje...
Otoz, zachorowalam, maz sie mna w ogole nie opiekowal, nie obchodzilo go czy mam lekarstwa i czy mam sile zrobic obiad. Lezalam w mega goraczce i sie trzeslam, a on nic... Tzn. no pojechal po recepte, ktora wypisala mu dla mnie jego ciotka na prosbe tesciowej. Tzn. antybiotyk. Jakis tam bez konsultacji z lekarzem. A mnie nie o taka pomoc chodzi.
Przyjechal moj Tata i zabral mnie i dziecko do siebie. Tam rodzice sie nami zajeli. A Maz, jak tylko pojechalismy, zaczal wysylac do mojej mamy SMS-y, ze niby od 8 miesiecy mam problem z alkoholem, za pije niby 2 razy w tygodniu i ze trzeba walczyc z moim zgubnym nalogiem :p Mama sie oburzyla. A Maz w ogole nie dzwonil i nie pytal sie o zdrowie moje i synka. Tzn. na caly tydzien ze 2 razy zadzwonil. Mowil, ze "bedziemy pertraktowac czy w ogole bedziemy razem". Zastanawialam sie, czy nie pozostac u rodzicow na jakis dluzszy czas lub nie wynajac mieszkania (z finansowa pomoca rodzicow) w moim miescie, by nabrac dystansu i troche ochlonac. Ale po pierwsze - zajecia (opieka nad dzieckiem) i pisanie magisterki, no i w ogole Maz powiedzial, ze jak nie wroce, to wtedy rozwod z orzeczeniem o mojej winie. Bylam w szoku. Dlugo, dlugo utrzymywal, ze jestem idealna i ze on jest szczesliwy, az tu nagle, od razu straszy rozwodem i zabraniem dziecka. Rozmawialismy. Ustalilismy miesiac proby naprawy malzenstwa. I jest tak, ze czuje niesprawiedliwosc. Z finansami, Maz wymyslil okres probny. Ze przez 6 miesiecy, dzielimy pensje na pol i przez 2 tygodnie dom utrzymuje ja, a przez druga polowe miesiaca - on. Jesli "sie sprawdze", mozemy miec wspolne konto i wspolnie zarzadzac. Ale ode mnie wymaga calkowitego zerwania znajomosci z przyjacielem. Miesiac wytrzymam. Ale na pewno nie zrezygnuje z tej znajomosci. Za wiele zawdzieczam Arturowi i zbyt wiele dla mnie znaczy. Ja rozumiem - ograniczyc maksymalnie, ale zrezygnowac ? Wczoraj kazal mi spalic jego zdjecie. Nie zrobilam tego. Powiedzialam, ze wole odeslac. Rzekl tez, ze nie bedzie ustepstw w tej materii. I ze jesli nie zrezygnuje z tamtej znajomosci, to znaczy, ze nie zalezy mi na rodzinie i ze od razu sklada pozew o rozwod. A, i ze ma 3 kandydatki na moje miejsce. Nie rozumiem dlaczego on mi stawia takie radykalne warunki. Mi daje jakis okres probny z finansami. Nie chce sie wyprowadzic (a znalazlam swietne mieszkanko za 1000 zl oplat ze wszystkim). Jak chce rozmawiac, to zaczyna sie do mnie dobierac.
Dzis bylam u wrozki :) A w srode wybieram sie do prawnika, zapytac w razie czego co i jak... Tzn. z tym orzekaniem o winie i na podstawie czego Sąd orzeka przy kim ma zostac dziecko.
Czuje sie masakrycznie. Cala sie trzese. Jestem rozbita. :(