Coś się zmieniło...

napisał/a: Kajalena 2014-11-03 11:49
Stało się, rozstaliśmy się, ludzie nigdy nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo to boli, czuję jakby serce mi pękało, bo kochałam wariata i o boże kocham dalej, ale tak żyć nie można było, powiedzcie czy ja się pozbieram? czy rzeczywiście jest tak że czas leczy rany?
napisał/a: Valkiria_ 2014-11-03 12:06
Aha... No cóż, macie tempo...

[ Dodano: 2014-11-03, 12:09 ]
Jak to rozstanie przebiegło? Co się stało w ogóle
napisał/a: enhunter 2014-11-03 12:11
Kajalena napisal(a):czy rzeczywiście jest tak że czas leczy rany?

Nie.

Pozwoli Ci się przyzwyczaić do bólu.

Kajalena napisal(a):powiedzcie czy ja się pozbieram?

Dopiero jak zaczniesz przestawać o tym myśleć. +/- pół roku, pierwsze lepsze dni po miesiącu.

Kajalena napisal(a):czuję jakby serce mi pękało

Dobre uczucie hm? Z czasem nawet fajne, póki co musisz to przecierpieć.
Coś na wzór nogi w gipsie. Nie pochodzisz sobie teraz, ale za miesiąc ściągną Ci gips, powoli zaczniesz się na nowo poruszać, chodzić, truchtać, za jakiś czas znów pobiegniesz. To jest nieuniknione.


"Ludzie mówią, że nie można żyć bez miłości, osobiście uważam, że tlen jest ważniejszy" ~ dr House.
napisał/a: errr 2014-11-03 12:58
on Cię zostawił czy Ty jego?

Kajalena napisal(a):czy rzeczywiście jest tak że czas leczy rany?
takie pewnie, że tak.
napisał/a: Dominnik91 2014-11-03 15:44
witamy w klubie :D
Jesteśmy tutaj żeby siebie wspierać więc wal śmiało
napisał/a: Kajalena 2014-11-04 01:56
Tu nie chodzi o tempo, bo źle się działo już od dłuższego czasu, zaczęliśmy się odsuwać od siebie, ja jeszcze próbowałam czasami wieczorami jak ogladaliśmy tv się przytulić ale czułam, że to nie to samo, że on zachowuje dystans.
Po prostu zaczęliśmy rozmawiać, oboje płakaliśmy przy tym, ale on powiedział, że nie czuje się już komfortowo w tym związku i jest to odpowiedni moment i musimy to zakończyć dla dobra nas obojga. Nie krzyczeliśmy, rozstaliśmy się spokojnie.
Oboje byliśmy winni temu, że stało się jak stało, każda ze stron swoimi poczynaniami sprawiła, że to się rozpadło.
Spakowałam się i wróciłam do rodziców do mojego rodzinnego miasta. Czuje się dziwnie w domu rodzinnym, w swoim starym pokoju, brakuje mi go, jego obecności, ciepła jego ciała w łóżku.
Pierwszy raz w życiu dla kogoś się przeprowadziłam, mieszkaliśmy razem, planowaliśmy wspólną przyszłość, kiedyś w przyszłości dzieci...Niestety to się nie stanie, i dopiero teraz zdałam sobie sprawe że wyrządzałam mu wiele krzywdy swoimi poczynaniami, kocham go i chyba nigdy nie przestanę, chciałabym aby znalazł sobie kobiete, która bedzie kochać go równie mocno jak ja i bedą szczęśliwi, bo pragnę jego dobra.

Boli, okropnie boli, leże i mam wrażenie, że to nigdy nie minie. Cały czas mam jego twarz przed oczami, boję sie nocy bo wtedy zostaję sama w pokoju.. łóżku, a myśli nie dają mi spokoju. Tak bardzo bym chciała przestać cierpieć, jak można od tak kogoś przestać kochać? Pisałam wcześniej, że już nie czuje do niego tego samego co na początku, ale szczerze mówiąc, kochałam go i kocham i może uczucia osłabły w tamtym momencie ale głeboko zakorzeniona miłość do niego jest w moim sercu.

Nie bardzo wiem jak sobie poradzić, nie jem nie pije, nie jestem po prostu w stanie. Tęsknie za nim i chciałabym go przytulić, proszę zrozumcie mnie i bądźcie wyrozumiali, tak bardzo potrzebuje komuś uzewnętrznić swoje emocje, obawy, żal.

Pomyślałam że zrobie to tu na forum, nie mam zbyt wiele dobrych koleżanek ani przyjaciółek, jestem typem samotnika, który poświęcił swoje serce i wszystko co miałam dla jednej osoby, dlatego ludzie z forum kurcze no siedzę i ryczę i potrzebuje was mimo że nie znam. Proszę pomóżcie mi to przeżyć.
napisał/a: errr 2014-11-04 10:53
Kajalena, będzie dobrze
Na początku będzie ciężko ale będzie przechodzić. Nie przeglądaj jego zdjęć, nie czytaj smsów, nie dzwoń bo będziesz tylko pogarszać swój stan.
napisał/a: Kajalena 2014-11-04 11:40
Jest bardzo ciężko, próbuję sobie przypominać jakieś złe momenty żeby go znienawidzić bo może tak byłoby mi łatwiej, no ale nie znajduje w pamięci niczego takiego. Szkoda, że nie można cofnąć czasu i naprawić błedy jakie sie popełniło, zdałam sobie sprawę co robiłam nie tak i teraz z ta świadomością wiem, że ten związek wyglądałby inaczej, dużo lepiej, a może sobie tylko tak wmawiam? nie wiem. Mam tylko nadzieję że czas szybko zleci i się otrząsne.
Ciekawe czy będę w stanie kogoś tak jeszcze pokochać.
Póki co jeszcze leże i nie jem, bo nie daje rady, ale zamierzam i powoli układam sobie plan działania aby nie myśleć. Zapiszę się na siłownie, ogólnie będę spędzać dużo czasu poza domem, wyjde do ludzi i zacznę nawiązywać nowe znajomości, pewnie łatwo nie będzie ale mam nadzieję że się pozbieram.
napisał/a: majka1986 2014-11-04 11:45
czas leczy rany, ale nie poddawaj się. Na początku zawsze jest trudno ale myśl pozytywnie. Zadbaj o siebie, znajdź sobie jakieś fajne zajęcie i postaraj się nie rozpamiętywać tego co było.
napisał/a: Kajalena 2014-11-04 11:51
Zastanawia mnie tylko czy on też tak cierpi. Jak to wygląda z męskiego punktu widzenia? Jak mężczyźni przeżywają zerwania?, on pewnie nie cierpi tak jak ja bo to głównie jego decyzja była, chociaż ja na początku się opierałam ale w rezultacie stwierdziłam, że nie zatrzymam go przy sobie na siłe, skoro stwierdził, że to toksyczny związek i nie czuje sie komfortowo to nie było już o co walczyć. Wiem też, że mnie nie zdradził ani nie ma nikogo, bo odchodząc powiedział mi że był mi wierny do tej pory i że nie ma nikogo, a to jest taki typ człowieka że gdyby miał to by mi powiedział chociażby aby przyśpieszyć rozstanie. Panowie jak jest z wami? czy wy też tak cierpicie ? Bo jak sobie pomyślę, że on też cierpi to jest ze mną jeszcze gorzej, bo mam wrażenie ze cierpie za dwoje.
napisał/a: majka1986 2014-11-04 12:00
Tak jak każda kobieta jest inna tak i każdy facet jest inny. To raczej nie zależy od płci tylko od charakteru człowieka itp.
napisał/a: dr preszer 2014-11-04 12:37
Moim zdaniem, on czuję ulgę po Tobie. Byłem w podobnym związku i jak wreszcie rozstałem się z laską to czułem się jak nowo narodzony.