Czy mój chłopak mnie zdradza?

napisał/a: no name 2011-02-28 17:23
dr preszer, ja nie zabieram telefonu do kibelka, bo raz mi wpadl i nie chcieli mi go wymienic mimo, ze byl na gwarancji... chamy z ery... przychodze i mowie im, ze mam jakis gowniany telefon..a oni, ze sorry resory ale gwarancja nie obejmuje zalania... tylko ze on nie byl zalany, tylko zanurzony, i na pewno nie w wodzie... a zalany to tylko ja jestem od czasu do czasu, wiec tak ku przetrodze dla zdradzaczy i tych co zabieraja telefon do kibelka, w razie wpadki nie wymieniaja...

ewcia1 ma racje. Trzeba trzymac reke na pulsie.Ufac to sobie mozna po przebiegnieciu maratonu uff ufff... ale jak sa jakies podstawy czy niepewnosc to trzeba soprawdzic. Pozatym podobal mi sie post z innego tematu o tym jak dziewczyna pocalowala sie z innym na dyskotece, i czy ma o tym powiedziec...

Tez mam takie zdanie, ze jak powie, to bardzo nakruszy zwiazek i zaufanie. Moj kolega takie cos przerabial. Tzn. widzial jak przyjechal odebrac swoja panne jak przed klubem sie caluje z jakims typem i zerwali, ale po dlugim czasie potem jakos wrocili do siebie... ale laska nie ma szans juz na nic wiecej jak tylko zwiazek, jest tam zero zaufania, miala wlam na fb, maila, spr telefon, wszystko bylo skontrolowane aby sie upewnic, ze jest ok... no niby bylo ok, ale do czasu... bo znowu cos odwinela podobnego...

Jak ktos raz sprobuje i mu przejdzie na sucho to potem drugi raz jest mu o wiele latwiej... Nie daje sie drugiej szansy, bo za co? w imie czego? milosci o ktora ktos sobie wytarl buty i wcisnal kilkanascie wymowek, najlepiej takich, ktore obarczaja Ciebie... czyl;i: a bo nie zaufalem/lam Ci, bo sie balem/balam itd., bo nie widzialem ze cos z tego wyjdzie itd.

wychodzi jedno, w kibelku...dolem, to samo, co w zwiazku ze zdrada...

jedno wielkie miesite i soczyste G.

ide postawic klocka, worce jeszcze do tego tematu pozniej. ciao
napisał/a: Afazja 2011-02-28 19:42
Ewcia
Te drugie zazwyczaj sią ciepłe i wyrozumiałe. Gdyby było inaczej nie miały by szans odbijać facetów. A wiem to z życia.
Po drugie - piszesz, że Twój facet dał się wmanewrować w tą znajomość i nie dostrzegł, że dziewczyna jest nim zainteresowana. Jaki naiwny. To po prostu standard barku zainteresowania- godzinne rozmowy. W takim razie Tobą był odwrotnie proporcjonalnie zainteresowany i dlatego nie potrzebował z Tobą rozmawiać?
Dopiero kiedy Ty jej odpisałaś zauważył jak bardzo Cię zranił? Bo jak Ty go prosiłaś o uwagę to robiłaś to w obcym języku?
Uffffff o naiwności
Być może Cię nie zdradzał, ale te tłumaczenia o winie tej drugiej to można między bajki włożyć.
napisał/a: ewcia13 2011-03-01 12:24
Afazja ja pisałam tylko jego wersję tłumaczenia tej sytuacji. Nie wiem jak to dokładnie było. On twierdzi, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że ona może chce czegoś więcej i traktował ją jak koleżankę.
Mnie samej się to nie podoba, bo co jak co, ale ja bym się zorientowała czy to jest koleżeństwo, czy już flirt. Sama miałam taką sytuację rok temu - facet wiedział, że jestem z kimś, ale nie dawał mi spokoju i skończyłam to wszystko po drugim spotkaniu, które myślałam, że będą koleżeńskie, a jednak on miał trochę inną wizję.
Co do mojego chłopaka to myślę, że mógł być w jakimś stopniu zauroczony tamtą (och za każdy razem jak o niej myślę, to przychodzi mi do głowy tyle brzydkich słów!), ale nie sądzę, żeby doszło między nimi do czegoś. Mimo wszystko nie jestem naiwna i będę obserwować.
Co do tego, że stawiasz ją jako wyrozumiałą i cudowną, a ja to niby jestem taka nieciekawa i dlatego pewnie ode mnie chciał uciec czy się uwolnić czy nie wiem jak mam to już nazwać... Otóż dziewczyna ta mogłaby mi czyścić buty i nic więcej. Trochę się oczywiście o niej dowiedziałam i muszę powiedzieć, że brakuje jej do mnie we wszystkim: wykształcenie, obycie, inteligencja, dom, z którego pochodzi, a na dokładkę wygląd zewnętrzny. I nie piszę tego dlatego, że muszę sobie samoocenę podnieść na forum, tylko po prostu jak się dowiedziałam, że ona jest taka beznadziejna, to mi ręce opadły i sobie powiedziałam: co on niby w tym g*** widzi? I wcale nie jestem niewyrozumiała, zła i zimna, bo wiele z moich chłopakiem przez te lata przeszliśmy i naprawdę wiele razy mu pomogłam, podnosiłam na duchu i byłam przy nim, gdy tego potrzebował.
A największą ochotę teraz mam na to, żeby do niej pójść i powiedzieć jaka jest głupia i jak bardzo jej nienawidzę, za to, że śmiała w ogóle na niego spojrzeć. Ale wiem, że nie mogę tego zrobić, ze względu na pracę mojego chłopaka. Poza tym boję się, że wyjdę na idiotkę, jeśli on mnie nie poprze :(
Ta sytuacja źle na mnie wpływa. Kiedyś wiedziałam, że on zawsze będzie po mojej stronie, a teraz przestałam mu już ufać
napisał/a: Afazja 2011-03-01 16:12
Ewcia
Nie wiem jaka jesteś. Ale to chyba ma małe znaczenie skoro mimo tego jaka jesteś Twój chłopak zdecydował się tak postępować.

Nieźle obsmarowałaś tą dziewczynę i fajnie w jej kontekście przedstawiłaś siebie. Ale to Ty tak to widzisz. A Twój chłopak? On wolał godzinami rozmawiać z takim g... niż z Tobą, dlaczego?

Tak jak pisała Emka - nie lekceważ przeciwnika. Ty widzisz to tak, a Twój chłopak pewnie inaczej.
Zobacz na swoim przykładzie - to Ty odsunęłaś niechcianego adoratora a nie on Ciebie.
W około Twojego faceta będzie się kręciło masę kobiet i to zawsze on podejmuje decyzję, co w związku z tym.
Teraz piszesz, że nienawidzisz tej dziewczyny. Ale ona nic Ci nie obiecywała. to nie ona Cię zawiodła.
napisał/a: ewcia13 2011-03-01 17:06
Hmmm no dobrze ale i tak stoję w miejscu...
Emka co mi radzisz i jaki Twoim zdaniem błąd Ty popełniłaś, którego ja nie powinnam (nasze sytuacje są b. podobne dlatego Ciebie pytam)???
Druga sprawa jest taka: czy jest w ogóle sens robić cokolwiek? Przecież ja nie chcę nikogo zatrzymywać na siłę, bo potem nie będzie z tego żaden związek, tylko więzienie i męczarnia dla mnie i dla niego.
Jestem bardzo zdeterminowana, żeby jakieś rozwiązanie znaleźć, ale po prostu mi brakuje pomysłów... poza tym nie mogę o tym rozmawiać z bliskimi bo zwyczajnie się wstydzę :( To jest takie upokarzające.
napisał/a: ewcia13 2011-03-01 22:58
Mieszkamy razem.
Nie poznałam jej osobiście (widziałam zdjęcia), bo mój chłopak pracuje tam dopiero kilka miesięcy i za każdym razem jak go odwiedzałam to jej akurat nie było. Znam poza tym jego kolegów i koleżanki z pracy, ale tylko z widzenia. Z każdym zamieniłam kilka słów przy okazji i to wszystko. Także mam trochę ograniczone pole manewru, że tak powiem.
napisał/a: kasiasze 2011-03-02 00:06
ewcia1, dlaczego wy jestesie od kilku lat jako chłopak i dziewczyna? Ile to lat? Dlaczego nie jesteście narzeczeństwem? Nie macie wspólnych planów na przyszłość?
napisał/a: ewcia13 2011-03-02 15:22
To wynika z moich poglądów na małżeństwo, do których go trochę przekonałam. Nigdy mi nie zależało na małżeństwie, nie stanowi ono dla mnie dużej wartości. I uważam też, że małżeństwo niewiele zmienia w życiu na lepsze. To tak ogólnie.
Poza tym i ja i mój chłopak jeszcze studiujemy, dlatego głupio byłoby teraz akurat brać ślub, jeśli już w ogóle miałby się odbyć.
napisał/a: kasiasze 2011-03-02 15:47
ewcia1, mozna byc na razie NARZECZENSTWEM i myslec o slubie, dzieciach, przyszlosci wspolnej. Lub zyc z dnia na dzien, co tam zycie przyniesie. Jesli wolisz z dnia na dzien, to nie dziw sie jego postawie - bo nie wiadomo co bedzie za tydzien.... prawda?

Piszesz, ze go "troche" przekonalas do hm ... "niewaznosci" malzenstwa - znaczy? Troche on by jednak, moze 70 % wolalby czego bardziej cementujacego - a 30 % powiedzmy jeste przekonany do Twoich pogladow. Nie gan go zatem: na luzie ma byc, bez brania zobowiazania, tak?
napisał/a: ewcia13 2011-03-02 17:25
Ja w ogóle nie widzę tego tak jak Ty
Dla mnie akurat małżeństwo niczego nie cementuje, tak jak małżeństwa nie naprawia zrobienie kolejnego dziecka.
Jeśli nie jest mi wierny teraz, to nie będzie mi wierny nawet jeśli się pobierzemy. Kobiety mają w głowie taki obraz, że ślub pomaga usidlić faceta i zatrzymać go przy sobie, pokazać innym - on jest teraz mój, dla mnie to trochę mrzonki.
A narzeczeństwo bez wyznaczonej daty ślubu, nawet bez konkretnych myśli o ślubie to nie jest prawdziwe narzeczeństwo.
napisał/a: kasiasze 2011-03-02 18:15
ewcia1, ok jasne. Można i tak ... a Twój chłopak mysli tak samo jak Ty?
napisał/a: ewcia13 2011-03-02 20:37
Raczej tak. Ja nie jestem z tych co narzucają innym swoją wolę :P Przedstawiłam mu jak widzę sytuację, a on to zaakceptował. Zresztą chyba sam myślał podobnie.