Czym denerwują Was mężowie?

napisał/a: pasia251 2008-09-18 19:55
Mój zajmuje sie małym, ale tylko do momentu kiedy ten zaczyna marudzic ...wtedy wtrynia mi go na ręcę, że niby cos mam zrobić;) albo jak młody zrobi kupę to od razu mnie woła...
Ostatnio zrobiłam mu numer jeżeli chodzi o przewijanie kupyy: w niedziele po południu poszłam się położyc i tatus miał sie zając dzieckiem. Spanie mi nie szło, ale jak usłyszałam że młody zrobił kupe to udawałam oczywiscie że twardo spię...wstałam 5 minut po tym jak skończył przewijać, hihi.
Swoja drogą czy on uważa że mi kupa nie smierdzi i ja lubie wtedy zmieniać pieluszkę???
napisał/a: emila3000 2008-09-26 02:29
Moj mnie najbarziej wnerwia tym ze gra na kompie ale ostanio na sczescie to ograniczyl... po za tym ma bardzo stresuja prace i mu czasem na to pozwalam... jak mu nie robie awuntur za to woli kompa ode mnie to juz tak bardzo go nie ciagnie do kompa... czasem zostawi mokry recznik na wieszaku kolo wanny, czasem nie wstawi naczyn do zmywarki, strasznie smieci papierkami po cukierkach.. kolo kompa zawsze jest masa smieci po slodyczach i jogurtach... jak robi sobie kanapke to zostwia papierki po serku topionym na blacie chociaz kosz ma obok... wrzuca zwiniete w ladna kulke skarpetki do kasza na brudy... a ja ponziej wioszam pranie, rozwijam skarpetki a z nich ton piachu wylatuje... zje cale opokowanie ciastek i nie wyjmie pustego opakowania z szuflady... niby mi duzo pomaga przy sprzataniu ale zanim sie za to wezmie to mija cala sobota... a ja dostaje kurwicy... najbardziej wnerwiajace jest chrapanie... potrafi mi zepsuc cala przyjemnosc kompania... padnieta po calym dniu nalewam sobie cala wanne wody, robie sobie pysznej herbatki, biore ksiazke i moglabym tak lezec ze 2 h ale jak uslysze chrapanie dobiegajace z pokoju to az dostaje dreszczy i wychodze z wanny... na szczescie mozna wszystkiego go nauczyc jak mu sie to wytlumaczy... mieszkamy razem dopiero 4 miesiace i powoli uczymy sie siebie na wzajem...
napisał/a: tasiuncia 2008-09-26 11:31
moniczka- napisal(a):mnie tez denerwuje moj maz
a ostatnio to taki leniwy ze zapomnial jak sie corke przebiera chcoaiaz wczesniej ja przebieral a teraz masakra
wogole by tylko siedzial przy samochodzie lub gierkach ehh
a wasi tez zabardzo nie pomagaja wam przy dzieciach ??


o mam tak samoNa poczatku wzorowy tatus,bylam dumna ze mam takiego meza,a teraz to czasami musze mu przypominac ze ma syna wogule.Juz nawet nie chce mi sie go prosic by mi np.pomogl przy malym,bo nie chce mi sie ogladac jak wywraca gałami.Mam ochote go zakatrupic;)A najbardziej rozkłada mnie na łopatki,gdy podejmuje sie załatwiac jakies sprawy urzedowe,w polowie przerywa i przekazuje je mnie,nie tlumaczac do konca co i jak i robie czesto z siebie durnia np.umowil sie z panem gazownikiem,poszedl,a pana gazownika nie bylo bo jak to okreslił maz''zesrał sie'',wiec ja dzwonie do tegoz p.gazownika w danej sprawie,i najezdzam na niego ze tak sie nie robi najpierw sie umawiac a pozniej nie przychodzic bez powiadomienia ..itd,pan robi wielkie oczy,a potem gdy mowie to mezowi jeszcze mi sie obrywa ze przeciez on mi niczego takiego nie mowil,ze widzial sie wtedy z gazownikiem i rozmawiali!Czesto tak jest.
napisał/a: asasia14 2008-09-29 06:16
Hej.\,czyżbym była jedyna w tym towarzystwie,którą mąż nie wkurza?Musicie uwierzyc mi na słowo,że mam mężczyznę prawie idealnego.Jesteśmy ze sobą 17 lat,a wczoraj bez okazji dostałam 15 róż.Pewnie,że ma swoje za uszami,my też nie jesteśmy idealne i zawsze są jakieś nieporozumienia.Ale nie mogę powiedziec,że mnie wkurza,bo tak nie jest.Ja też nieraz muszę mówic po 2,3 razy,ale to nie powód do wkurzania.Dodam kobietki tylko tyle,że powinnyście cieszyc się,że macie takie problemy z partnerami.Najważniejsze,to rozmawiec,rozmawiac i tłumaczyc,bo mężczyżni,jak dzieci-chyba to słyszałyście.Życzę cierpliwości drogie panie i miejcie świadomośc,że zawsze mogłyście trafic gorzej.Więc cieszcie się z tych Waszych facetów,bo życie i tak samo w sobie jest ciężkie.
napisał/a: haniaw1979 2008-09-29 07:17
Mój mąż też czasami mni denerwuje np kiedy zmnienia ręczniki kąpielowe co 4 dni nie nadążam ich prać, swoje zeczy wkłada do szafy a jak moje spodnie leżą to mam pytanie kochanie jak długo te spodnie będą tu wisieć wiedząc że chodz codziennie do miasta kochanie schowaj jedna pare butów skoro chodzisz w innych kochanie jak długo ta kurtka będzie wisieć jak nosisz teraz sweter itd a jak ma coś naprawić to musi to nabrac mocy urzędowej, najbardziej dobija mnie że przychodzi z pracy zje obiad i idzie sie połozyć a ja z dzieckiem 24h wiem że jest zmęczony codziennymi dojazdami o pracy i siedzeniem po godzinach ale ja z małą czasami juz nie mam pomysłów jak ją zabawiać :) bo mała popołudniami nie chce spać. Ale i tak jest kochany bo jak każdemu facetowi trzeba zwrócic uwagę co robi nie tak :)
napisał/a: justynaXsanko 2008-09-29 07:48
DZIEWCZYNY, u mnie teraz się zaczyna.Teraz, kiedy jestem lekko "uziemiona"(noga w gipsie) przejął prawie wszystkie moje obowiązki.I tak na przykład:
obiad zrobiony-ale w kuchni jakby tajfun przeszedł
pranie rozwieszone- ale żebyście widziały jak to wisi
ciuchy do szaf pochowane- ale strach szafkę otworzyć aby się wszystko nie "wylało"
a jak spałam zabrał córkę na spacer-chyba ubrał jej najgorsze ciuchy nie mówiąc o doborze kolorów- bo jak twierdzi nie ważne co tylko byle czyste
Wkurza mnie to strasznie, ale staram się nie krytykować, ale najchętniej bym chodziła za nim i poprawiała
napisał/a: Katarzyna83 2008-10-09 13:54
To w takim razie jestem druga...mój mąż też mnie nie wkurza...jest dla mnie wszystkim,jest pomocny,zajmuję się dzieckiem...Dba o dom i rodzinę...wiadomo,ze jak wróci do domu to musi np. umyć samochód, skosić trawę albo coś innego...Sam nie lubi porozrzucanych ciuchów,garów brudnych na zlewie...więc sam tego nie robi...i chwała;)
Jeśli coś musi naprawić to nie poczeka,ani chwili...musi być zaraz zrobione...nawet drzwi nie mogą skrzypieć;) czasami nawet mnie upomni hehe-kocham go za to:) czasami jak wraca do domu z pracy to juz mnie uprzedza,zebym nie miała pretensji,bo on musi zrobic to czy tamto...a ja nie mam bo wiem,ze samo sie nie zrobi..czasami mówię daj sobie spokój jutro zrobisz...że chcemy pobyć z Tobą,a on wtedy proponuję,zebym ubrała siebie i dziecko to wyjdziemy razem,a potem spacer itp...Wiadomo są sprzeczki i czasami dąsamy się na siebie,ale to jak najbardziej naturalne...i też czasami mam ochotę go udusić;)
napisał/a: jeXycjada 2008-10-09 14:29
widzę drogie Panie, że wśród mężczyzn solidarność plemników jeśli chodzi o denerwujące zachowania;)
u mnie:nie chowanie ubrań, butów do szafek, naczynia prawie.. w zlewie, szklanki po kawie na ławie i oczywiście totalne zmęczenie gdy trzeba pomóc przy obiedzie czy poodkurzać i te ciągłe pytania gdzie jest......hmmmmmmmm;)
napisał/a: palina22 2008-10-18 13:37
hehe usmialam sie troche:)
moj M najbardziej mnie wkurza niepunktualnoscia jak mowi "wroce za godzine" a ja mu na to ok czyli 2 gora 4 godziny,musze mu mowic zeby zalozyl czysta koszule lub sie ogoli bo wyglada jak Mojrzesz a jak mi odp ze nie ma czasu i chce wyjsc ze mna ja mu ze sie go wstydze i to dziala :)
przy dziecku wszystko zrobi i ubieze tez odpowiednio:)
nitus
napisał/a: nitus 2008-12-26 18:50
Mój P tez nie wie co to czas jak wychodzi i mówi "będę zaraz" to musze się liczyc z tym że będzie za 3-4 godz. albo i dłużej. Wkurz mnie rzucanie ciuchów w łazience pod kosz z brudna bielizną i pozostawiane wszędzie puszki po piwie ktore ja potem musze sprzątac.
napisał/a: MELMUCHA23 2008-12-26 19:21
HEHEHE usmiałam sie troche ale taka jest rzeczywistosc naszych mężczyzn wiec gdyby nie my to niewiem jak by ich zycie wygladalo.Mam podobnie ze swoim,jego zaraz wracam trwa 40min do godziny czasu a jak pytam gdzie byl mowi ze spotkal sie z kumplami, jesli chodz o ciuchy to jest podobnie, ale niekiedy chowa odrazu do szafy....... jesli chodzi o dziecko wiec powiem wam kobitki ze zajmuje sie chodz niejest jego corką ( mam dziecko z pierwszego malzenstwa)!! Niemam zastrzezen chodz jesli chodzi o ubieranie to czysta masakra............. A tak to kocham moego mezczyzne bo dba o nas...... POzdrawiam
napisał/a: kaasiek 2009-04-17 00:04
Wiecie co dziewczyny - chwała waszym mężom , że są bałaganiarzami :) Żartuję oczywiście. Ale mój mąż to znowu przeciwieństwo waszych. Wiecznie chodzi i sprząta po mie (ja jestem bałaganiara, nie przeszkadzają mi na ławie nie schowane ubrania), ględzi godzinami - a to podłoga nieumyta w kuchni ( i sam w końcu myje :) ),a to bałagan w łazience, a to prania cała masa.... Wkurza mnie to strasznie, pracuję zawodowo odkąd córka skończyła 4 miesiące (dziś ma 14), i to czasem więcej niż on (mąż ma nienormowany czas pracy - czasem siedzi miesiąc na wolnym, czasem nie ma go w domu przez miesiąc). A ja nie mam kiedy być idealną panią domu... Nie powiem, sam dużo robi u domu - sprząta, zajmuje się dzieckiem, nigdy nie narzeka że nie ma obiadu - zrobi sobie kefir z ziemniakami i już ma obiad, albo zupa mu wystarczy. Ale te ciągłe upomniania o porzadek doprowadzają mnie do szału...