Dziwny związek.... Co o tym sądzicie?

napisał/a: sylwiaaaaa86 2014-11-12 18:43
Od jakiegoś czasu kołatają mi się w głowie różne myśli, nie potrafię obiektywnie ocenić całej tej sytuacji. Jestem mężatką już ponad 4 lata, z mężem jesteśmy razem już ponad 9 lat. Kiedyś wydawał mi się idealnym kandydatem na męża - spokojny, poukładany, a dziś uważam, że to małżeństwo to był mój największy błąd, jaki w życiu popełniłam.
Poznaliśmy się kilka miesięcy wcześniej zanim zdecydowanym wyjechać w inna cześć Polski na studia. Standardowy związek, spotykaliśmy się, ale jakoś bez większego zaangażowania z Jego strony. Później po moim wyjeździe widywaliśmy się w zasadzie jak tylko przyjechałam na weekend do domu - średnio raz w miesiącu. I tak teraz zastanawiam się, jak w ogóle ten związek przetrwał...
Po dwóch latach miałam już dość takiego życia, potrzebowałam czegoś więcej, obecności, bliskości. Mój chłopak właśnie skończył studia licencjackie, miał rozpocząć magistra. Nawet nie rozważał tego, by przeprowadzić się do mojego miasta, by być bliżej. Zaproponowałam by się do mnie przeprowadził, byśmy razem zamieszkali. Dość ciężko przyszła Mu ta decyzja, nawet chyba zaskoczyła Go ta propozycja .Ale w sumie nie zostawiłam wyboru- albo zamieszkamy razem, albo niech się poważnie zastanowi nad naszym związkiem. Wtedy też była jedna sprawa, która mnie niesamowicie męczyła-w ogóle nie uprawialiśmy seksu, mimo iż 2 lata razem już stuknęło, jakieś drobne pieszczoty były i wiedziałam, że wszystko ma ok. Mimo, iż wielokrotnie rozmowę sprowadzałam na ten tor to i tak zawsze udało mu się obejść temat i nie odpowiedzieć. Do tego doszło wiele błahostek, nawet kwiatka przez te 2 lata nigdy mi nie dał, nigdzie nie zabierał, wszelkie wyjazdy, wyjścia do kina, basen itp to była tylko i wyłącznie moja inicjatywa.
Gdy zamieszkaliśmy razem pewne rzeczy się zmieniły, seksu unikał bo się bał pierwszej lepszej wpadki, nie powiedział, bo bał się ze go wyśmieję :( Szkoda tylko, że nie wziął pod uwagę tego, że szczerość to podstawa.
Mieszkaliśmy razem przez 3 lata, w międzyczasie zaręczyny i ślub, wiele planów na przyszłość.
W międzyczasie miał miejsce jeden incydent. Mianowicie zrobiłam prawo jazdy, udało mi się również złapać jakąś prace za granica i zarobić trochę pieniążków. Chciałam to przeznaczyć na auto, prosiłam Go by pomógł mi coś znaleźć, w końcu jest facetem, lepiej się zna na tym. Żeby pogadał że swoim ojcem, może coś podpowie. Ale on olał całkowicie sprawę, nawet palcem nie kiwnął w tym kierunku. A mi, gdy tylko pytałam to obiecał, ze się tym zajmie. Po kilku miesiącach przyznał się ze jemu auto jest zbędne, więc nie zrobił nic.
Niestety wraz ze zbliżającym się dniem ślubu wszystko pękło jak banka mydlana. Już w trakcie przygotowań do ślubu nie popisał się. Wszystko zaplanowałam, uzgodniliśmy każdy szczegół, ale jeżeli jego mama miała inne zdanie to zmienione było tak jak ona chce. nieważne że uzgodniliśmy wcześniej inaczej. Jeszcze w międzyczasie wyszły problemy z jego bratem - pożyczył ode mnie sporo gotówki, a później uchylał się od oddania. Mój chłopak nawet palcem nie kiwnął, by Młody mi to oddał. Stwierdził, że to jest jego brat i przecież nie pójdzie i go nie pobije. Na nasz ślub ten brat również wręczył nam pusta kopertę, nalegałam na Męża by przynajmniej poinformował rodziców, bo kiedyś z tego wyjdą niezłe jaja- Mąż znów przemilczał sprawę, mimo że mi obiecał ze załatwi wszystko co z jego bratem związane.
Od naszego ślubu minęło już ponad 4 lata, nie mamy mieszkania, dziecka. Mój Mąż jest wiecznie młody na wszystko ma czas (ma 30 lat). Jak braliśmy ślub wiele rzeczy planowaliśmy, mieliśmy dać sobie dwa lata na ustabilizowanie sytuacji zawodowej, nacieszyć się sobą. Wiele razy poruszałam ten temat. Pieniądze nie są przeszkodą. Proponowałam kupno domu, stać nas na to. Mąż przystał na ten propozycje. Myślałam, że równiej tego chce. Uzgodniłam z Nim, że ja się zajmę wyszukaniem ofert, bo wole sama wstępnie to przeanalizowąć , a jemu prześle te oferty i niech umówi się w celu obejrzenia. Czy myślicię, że cokolwiek zrobił? Nie, ani jednego telefonu nie wykonał. A na pytanie dlaczego tak zrobił, mimo iż uzgadnialiśmy inaczej, nie potrafił odpowiedzieć.
Dziecka też na razie nie chce, a kiedy będzie chciał ? Jak będzie miał dom- tylko, że nic nawet nie robi w tym kierunku by cokolwiek ruszyło do przodu. Czuję się zwyczajnie przez niego oszukana, poważnie zaczęlam zastanawiać sie nad rozwodem. Tylko najgorsze w tym wszystkim jest to, że Go Kocham i mimo wszystko nie wyobrażam sobie bez Niego życia.
Z drugiej strony jednak jest spokojnym człowiekiem, pomaga w obowiązkach domowych - sprząta, gotuje, robi zakupy. Ale to wszystko.
Dziś nie potrafię sobie darować tego, że byłam tak ślepa. Było przecież tyle rzeczy, które powinny dać mi coś do myślenia.
Zazdroszczę znajomym gdy mają dzieci, własne mieszkanie, jakieś życie poukładane. Pewnych rzeczy nie dało się przewidzieć przed ślubem. Pytałam jak sobie wyobraża dalsze życie, gdzie chce mieszkać czy chce mieć dzieci to powiedział, że do 30 chce mieć dziecko, dom. Wszystkim naokoło to opowiadał. A dziś, kiedy do tego nawiązuje to potrafi odpowiedzieć tylko tyle, że tak jakoś lekko mu się tak powiedziało, bez większego planu. Powtarza, że wpadł w rytm życia codziennego i przyzwyczaił się do tego. Jego słowa nie mają żadnego znaczenia, mam wrażenie, że tak mówi co ja bym chciała w danym momencie usłyszeć, by chociaż na chwilę miał święty spokój.
Mam już dość pytań znajomych czy rodziny o dziecko-doprowadzają mnie do szału. Nigdy nie zdarzyło się by gdzieś mnie zabrał, każde wyjście, każde wakacje czy niedzielny wypad za miasto to tylko i wyłącznie moja inicjatywa. Owszem, gdy zaproponuje to chętnie pojedzie, ale o wiele przyjemniej by mi się spędzało ten czas, gdyby chociaż raz mnie po prostu gdzieś zabrał.
Ostatnio zapytałam, czy dzieci nasze też będzie tak traktował, obiecywał a później je olewał, dawał nadzieję, a później się wycofywał- nic nie odpowiedział.... Tylko tak dalej już nie dam rady :(
napisał/a: scorpio1 2014-11-12 18:51
Nic się nie poprawi. On widocznie ma taką nature i wiedziałaś o tym, dostrzegałaś jego szczeniackie zachowanie, ale nie przyjmowalaś tego do swiadomosci. A za fakt, ze nie macie dziecka to powinnaś modły wyprawiać... Dziewczyno po co Ci takie życie? Będziesz matką i zostaniesz z dzieckiem sama, bo on nawet palcem nie kiwnie by Ci pomóc. Teraz nic Cię przy mężu nie trzyma... Nie lepiej zakończyć to już teraz, pójść do przodu is tworzyć normalny związek, gdzie druga osoba jest partnerem w życiu a nie dodatkową przeszkodą, która jedynie dodaje pracy?
napisał/a: e-Lena 2014-11-12 18:53
Może wyszłaś za kobietę?

Piszesz, że go kochasz, chociaż ewidentnie mnóstwo spraw Ci przeszkadza. Nie wpłynęło to jednak na Twoją decyzję o rezygnacji ze ślubu i tu moje pytanie - DLACZEGO, skoro było miliard negatywnych przesłanek? Jesteś pewna, że go kochasz, czy po prostu nigdy nikogo innego nie miałaś i tylko Ci się wydaje, że to taka wielka miłość? Albo co więcej - wierzysz, że on się zmieni?
napisał/a: KokosowaNutka 2014-11-12 18:54
Mialas kiedys innego faceta? Interesowali sie Toba kiedykolwiek inni mezczyzni? Pytam bo nie wiem czemu wybralas akurat jego.
napisał/a: sylwiaaaaa86 2014-11-12 19:01
Tak miałam wcześniej chłopaków. Ogólnie jestem dość towarzyską osoba i zawsze się ktoś krecił ;) Ale to były raczej przelotne związki, a ten - po prostu się zakochałam.
napisał/a: e-Lena 2014-11-12 19:02
No wiesz, aż chce się powiedzieć, że skoro takiego go pokochałaś, to o takiego teraz dbaj. Nikt Cię wołami przed ołtarz nie ciągnął, prawda?
napisał/a: sylwiaaaaa86 2014-11-12 19:10
Racja. Tylko zastanawiam się czy tylko mój Mąż jest taki jakby się z choinki urwał czy po prostu wszyscy faceci tacy są i to jest normalne.
napisał/a: KokosowaNutka 2014-11-12 19:13
sylwiaaaaa86 napisal(a):Tak miałam wcześniej chłopaków. Ogólnie jestem dość towarzyską osoba i zawsze się ktoś krecił ;) Ale to były raczej przelotne związki, a ten - po prostu się zakochałam.

No to tym bardziej tego nie rozumiem.. no ale ok zakochalas sie, niech bedzie. Tylko, ze w ktoryms momencie emocje opadly, poziom hormonow sie ustabilizowal, spojrzalas na ten zwiazek od innej strony. I co? I nic. Nie rozumiem tego. 9 lat trwasz w zwiazku, ktory nie daje Ci satysfakcji i w ktorym nie jestes do konca szczesliwa. Do tego jeszcze myslisz o dziecku.. strzal w stope wg mnie.
Kochasz meza w ogole? Czy to juz tylko przyzwyczajenie i strach przed samotnoscia Cie przy nim trzyma?
napisał/a: scorpio1 2014-11-12 19:16
sylwiaaaaa86 napisal(a):czy po prostu wszyscy faceci tacy są i to jest normalne.

Jedynie Twój. Pozostali umieją zadbać o kobietę i to bez przymusu, a z własnej woli
napisał/a: Valkiria_ 2014-11-12 19:24
Autorko, tak samo "wszyscy" faceci "tak mają" jak "wszystkie" kobiety pchają się przed ołtarz mimo całej kichy jaka dzieje się wokół, a celem scalenia związku chce jeszcze w ciążę zajść bo czas najwyższy...
napisał/a: e-Lena 2014-11-12 19:38
sylwiaaaaa86 napisal(a):nie potrafię sobie darować tego, że byłam tak ślepa

napisal(a):(...)Kocham i mimo wszystko nie wyobrażam sobie bez Niego życia

Jesteś pewna, że to właśnie z Twoim mężem jest problem?
napisał/a: sylwiaaaaa86 2014-11-12 19:51
Wiem co masz na myśli :)
Bardziej chodzi mi o to, że nie egzekwowałam od Niego wielu rzeczy, że nie byłam bardziej stanowcza tylko pobłażałam to wszystko. Sytuacja z jego bratem - stwierdziłam, że jakoś dam sobie z tym rade sama, nie chce nigdzie mnie zabierać, po problemie pójdę ze znajomymi. Tylko teraz myślę, że gdybym wcześniej nie odpuszczała to dziś nie byłoby tych problemów.