Dziwny związek.... Co o tym sądzicie?
napisał/a:
e-Lena
2014-11-12 20:04
To jest więcej niż pewne
Kochasz go, więc w jakiś sposób akceptujesz to jaki jest. Sama też chyba jesteś samodzielną i dojrzałą jednostką, więc chyba nie ma co załamywać rąk, tylko wziąć się poważnie do roboty i dorosnąć RAZEM. Usiąść, poobserwować, popatrzeć na siebie i swoje zachowanie, popatrzeć na niego, POROZMAWIAĆ, obgadać sprawy, ustalić zasady, wyryczeć się, wywrzeszczeć sobie w twarz wszystkie pretensje, a później się otrzepać, złapać za ręce i iść dalej. Nie pakować się teraz w dzieci, kredyty i inne niepotrzebne sprawy, jeżeli macie elementarne problemy z komunikacją. W przeciwnym razie frustracja i jednej, i drugiej strony będzie narastać i później nie będzie już czego odbudowywać.
napisał/a:
majka1986
2014-11-12 20:10
e-Lena, skoro już tyle lat są razem i on praktycznie nigdy nic z siebie nie dawał, to myslisz, że rozmowa cos zmieni? Ja myślę, że ludzie tak łatwo się nie zmieniają i on tez się tak łatwo nie zmieni.
a co do dziecka to w pełni się zgadzam z moimi poprzedniczkami, że to chyba nie czas na dziecko.
a co do dziecka to w pełni się zgadzam z moimi poprzedniczkami, że to chyba nie czas na dziecko.
napisał/a:
e-Lena
2014-11-12 20:14
To, że ktoś do kogoś mówi, nie oznacza jeszcze, że rozmawia. Czasami jedna prawdziwa pogadanka, oparta na dialogu i rzeczywistej chęci naprawy relacji, załatwia wszystko to, czego przez lata nie dało się ogarnąć pretensjami, wyrzutami czy wewnętrznymi przemyśleniami. No chyba, że jej mąż jest kryptogejem i właśnie szuka swojej tożsamości. W każdej innej sytuacji chyba warto podnieść rękawicę, zamiast z marszu się rozwodzić, nie?
napisał/a:
sylwiaaaaa86
2014-11-12 21:57
W zasadzie pierwszy rok naszego małżeństwa był ok. A później jednak zaczęłam coraz więcej wymagać, mieć coraz więcej planów, a Mąż żył sobie z dnia na dzień. Zaczęły się ciągłe kłótnie, pretensje - trwało to kolejny rok. Ale tak przecież nie może być, wyrzuciłam z siebie wszystkie żale, powiedziałam o wszystkim co myślę. Pogadaliśmy, była poprawa- może na miesiąc, a później znów wszystko wróciło do normy. I tak co jakiś czas.
Oświadczyłam Mu, że to jest jego ostatnia szansa, że już od dłuższego czasu zastanawiam się nad rozwodem, bardzo zaskoczyła Go ta informacja. Po jakimś czasie stwierdził, że powinniśmy mieć dziecko. Wydaje mi się, że z Jego strony to była chęć zadowolenia mnie, ratowania tego związku, a może bardziej zatrzymania mnie... Ale pomimo kilku miesięcy starań nie wyszło. Ostatnio powróciłam do tematu co z naszym domem, mieszkaniem? Mąż stwierdził, że raczej nie warto cokolwiek robić w tym temacie, bo skoro ja mam zamiar się nim rozwieść... Na prawdę brak mi słów, zamiast starać się cokolwiek zrobić, by naprawić swoje dotychczasowe błędy to odpuszcza wszystko.
A teraz druga strona - praca. Ma dobrą pracę, jest programistą, jest zorganizowany, ma jasno określone cele. Jak w jednej osobie kryć się takie rożne podejścia do życia. W sferze zawodowej świetnie się spełnia, ciągle szkolenia, byle tylko piąć się do przodu. A w życiu osobistym totalny CIAPEK.
Oświadczyłam Mu, że to jest jego ostatnia szansa, że już od dłuższego czasu zastanawiam się nad rozwodem, bardzo zaskoczyła Go ta informacja. Po jakimś czasie stwierdził, że powinniśmy mieć dziecko. Wydaje mi się, że z Jego strony to była chęć zadowolenia mnie, ratowania tego związku, a może bardziej zatrzymania mnie... Ale pomimo kilku miesięcy starań nie wyszło. Ostatnio powróciłam do tematu co z naszym domem, mieszkaniem? Mąż stwierdził, że raczej nie warto cokolwiek robić w tym temacie, bo skoro ja mam zamiar się nim rozwieść... Na prawdę brak mi słów, zamiast starać się cokolwiek zrobić, by naprawić swoje dotychczasowe błędy to odpuszcza wszystko.
A teraz druga strona - praca. Ma dobrą pracę, jest programistą, jest zorganizowany, ma jasno określone cele. Jak w jednej osobie kryć się takie rożne podejścia do życia. W sferze zawodowej świetnie się spełnia, ciągle szkolenia, byle tylko piąć się do przodu. A w życiu osobistym totalny CIAPEK.
napisał/a:
dr preszer
2014-11-13 08:07
Po czymś takim chyba dalsza walka o związek nie ma sensu ?
To, że jest programistą o niczym nie świadczy. On umie stosować procedury i funkcje ale improwizacja i radzenie sobie w życiu realnym to dla niego abstrakcja. Sama widzisz jak to wygląda.
napisał/a:
majka1986
2014-11-13 08:33
Piszesz:
Odnosząc się do tych dwóch zdań:
1. On nie powiedział, że chce tego rozwodu...
2. Może myślał, że skoro już jesteście małżeństwem to nie musi się już starać o Ciebie...
3. Twój mąż powiedział, że skoro ty chcesz rozwodu to (...). Wydaje mi się, że on nie chce, żebyś od niego odchodziła, może on ma problem z okazywaniem uczuć. Pewnie na swój sposób cię kocha.
...............
Sorry ale nie mogę dokończyć posta bo w klawiaturze poprzestawiały mi się litery. możne ktoś pomoże
Odnosząc się do tych dwóch zdań:
1. On nie powiedział, że chce tego rozwodu...
2. Może myślał, że skoro już jesteście małżeństwem to nie musi się już starać o Ciebie...
3. Twój mąż powiedział, że skoro ty chcesz rozwodu to (...). Wydaje mi się, że on nie chce, żebyś od niego odchodziła, może on ma problem z okazywaniem uczuć. Pewnie na swój sposób cię kocha.
...............
Sorry ale nie mogę dokończyć posta bo w klawiaturze poprzestawiały mi się litery. możne ktoś pomoże
napisał/a:
dr preszer
2014-11-13 08:42
Naciśnij ctrl + shift :)
napisał/a:
majka1986
2014-11-13 08:46
dr preszer, sylwiaaaaa86, dzięki za pomoc
[ Dodano: 2014-11-13, 08:56 ]
Wracając do tematu, piszesz też, że:
Tak jak już wcześniej pisałam, ja uważam, że ludzie się nie zmieniają. A jeśli już to tylko na gorsze
Dziecko nic tu nie pomoże. Nie da się budować związku opierając się tylko na dziecku. Choć Twój mąż zdaje sobie sprawę, że jak będziecie mili dziecko, będzie trudniej Ci odejść.
Sama nie wiem co ci poradzić! Każdy facet jest inny, ma inny charakter i sposób okazywania uczuć. nie wiem, ale tylko jakaś szczera rozmowa może pomóc. Chociaż piszesz, że zawsze kończyło się na chwilowej poprawie. Więc nie wiem... Ale dla mnie rozwód to ostateczność. Ale czy wy jesteście już na etapie, że nic się nie da już zrobić? Tego nie wiem...
[ Dodano: 2014-11-13, 08:56 ]
Wracając do tematu, piszesz też, że:
Tak jak już wcześniej pisałam, ja uważam, że ludzie się nie zmieniają. A jeśli już to tylko na gorsze
Dziecko nic tu nie pomoże. Nie da się budować związku opierając się tylko na dziecku. Choć Twój mąż zdaje sobie sprawę, że jak będziecie mili dziecko, będzie trudniej Ci odejść.
Sama nie wiem co ci poradzić! Każdy facet jest inny, ma inny charakter i sposób okazywania uczuć. nie wiem, ale tylko jakaś szczera rozmowa może pomóc. Chociaż piszesz, że zawsze kończyło się na chwilowej poprawie. Więc nie wiem... Ale dla mnie rozwód to ostateczność. Ale czy wy jesteście już na etapie, że nic się nie da już zrobić? Tego nie wiem...
napisał/a:
errr
2014-11-13 11:55
dziwisz mu się?
rozmawialiście co z Waszym związkiem po tej "ostatniej szansy"?
może on nie wie po czym stąpa? może nie wie, że ta szansa nadal trwa i Ty bardzo chcesz z nim zostać?
a co Ty robisz żeby Wam było lepiej?
zgadnij.
No zgaduj...
zaczyna się Rrrrrrrrr
wiesz już?
to przez rodzinę, przez mamusię która nie pozwoliła mu dorosnąć no i przez Ciebie bo nigdy nie widziałaś w nim mężczyzny tylko... CIAPKA... 9 lat pracowałaś nad swoim mężczyzną aż wreszcie zrobiłaś z niego ciapka, pretensje możesz mieć tylko do siebie, ewentualnie do mamusi męża.
btw, wątek podobny do wątku majka1986.
rozmawialiście co z Waszym związkiem po tej "ostatniej szansy"?
może on nie wie po czym stąpa? może nie wie, że ta szansa nadal trwa i Ty bardzo chcesz z nim zostać?
a co Ty robisz żeby Wam było lepiej?
zgadnij.
No zgaduj...
zaczyna się Rrrrrrrrr
wiesz już?
to przez rodzinę, przez mamusię która nie pozwoliła mu dorosnąć no i przez Ciebie bo nigdy nie widziałaś w nim mężczyzny tylko... CIAPKA... 9 lat pracowałaś nad swoim mężczyzną aż wreszcie zrobiłaś z niego ciapka, pretensje możesz mieć tylko do siebie, ewentualnie do mamusi męża.
btw, wątek podobny do wątku majka1986.
napisał/a:
sylwiaaaaa86
2014-11-13 13:24
zgadnij.
No zgaduj...
zaczyna się Rrrrrrrrr
wiesz już?
to przez rodzinę, przez mamusię która nie pozwoliła mu dorosnąć no i przez Ciebie bo nigdy nie widziałaś w nim mężczyzny tylko... CIAPKA... 9 lat pracowałaś nad swoim mężczyzną aż wreszcie zrobiłaś z niego ciapka, pretensje możesz mieć tylko do siebie, ewentualnie do mamusi męża.
Niestety nie zgodzę się z Tobą. Wielokrotnie Mąż słyszał ode mnie, że jest moim przystojniakiem, że już na samym początku urzekł mnie swoją męskością, po wizycie w saunie też coś miłego usłyszał (po czym kilka dni bujał w obłokach ). Więc uważam, że znacznie podbudowuję Jego męskie ego .
Jednak faktycznie mamusia Jego swoje zrobiła, ale tuż po ślubie odcięłam pępowinę, bo albo ja, albo niech się do niech wynosi.
No zgaduj...
zaczyna się Rrrrrrrrr
wiesz już?
to przez rodzinę, przez mamusię która nie pozwoliła mu dorosnąć no i przez Ciebie bo nigdy nie widziałaś w nim mężczyzny tylko... CIAPKA... 9 lat pracowałaś nad swoim mężczyzną aż wreszcie zrobiłaś z niego ciapka, pretensje możesz mieć tylko do siebie, ewentualnie do mamusi męża.
Niestety nie zgodzę się z Tobą. Wielokrotnie Mąż słyszał ode mnie, że jest moim przystojniakiem, że już na samym początku urzekł mnie swoją męskością, po wizycie w saunie też coś miłego usłyszał (po czym kilka dni bujał w obłokach ). Więc uważam, że znacznie podbudowuję Jego męskie ego .
Jednak faktycznie mamusia Jego swoje zrobiła, ale tuż po ślubie odcięłam pępowinę, bo albo ja, albo niech się do niech wynosi.
napisał/a:
dr preszer
2014-11-13 13:59
No to ta operacja skończyła się niepowodzeniem. Mi też odcięto pępowinę i efekt jest zupełnie inny niż u Twojego męża.
napisał/a:
majka1986
2014-11-13 15:14
Chyba niezbyt skutecznie. Może bardziej liczy się z tym co powie jego mamusia niż z tym co ty powiesz...
Faceci!!!
Faceci!!!