Finanse w małżeństwie/związku

napisał/a: Hazel 2008-10-15 21:43
Jak na razie sytuacja wyglada tak ze zadne "wspolny majatek" nie wchodzi dla niego w rachube. Jego opcja jest taka ze na wspolne rachunki (gl. mieszkanie) kazdy sie zrzuca po polowie, kazdy ma osobna kase i kupuje za nia co chce. Ostatnio dorzucil do tego ze jak jedna osoba straci prace to druga pozycza jej na ten czas kiedy nie ma dochodu... To ostatnie wymyslil dzisiaj dlatego tu napisalam bo dla mnie to juz przesada. W tym momencie nie mieszkamy razem (bo ja jestem w Polsce) wiec temat jest nieco jalowy ale pewne podstawy wole ustalic zanim wroce do Anglii. A co do jego zakupow to najlepiej chyba w ogole nie gadac z nim o tym bo im wiecej mowie, tym wiecej on sie upiera przy swoim, ze to jego pieniadze i ma prawo z nimi robic co chce. w sumie racja, ale...
napisał/a: Ankaaaa 2008-10-15 21:45
no wspolne zycie takie niepewne to mordega...szkoda milosci ,zeby sie skupiac na kasie. dlatego kompromis jak mowi frotka, lub jakies rozwiazanie koniecznie.
powtarzam swoje zdanie ( i zdanie Frotki tez)- kasa musi byc podzielona na wspolna i osobną na przyszlosc... jesli chce motor- niech sobie na niego zaoszczedzi, uwzgledniajac tez WASZE PLANY! proste. Twoja w tym glowa, zeby mu to przetlumaczyc:)
napisał/a: Hazel 2008-10-15 21:51
No macie racje, bede probowala tak to zorganizowac. W koncu idziemy razem na ten balet i razem planujemy wyjazd na narty, wiec w swoich finansach uwzglednia tez nas (a nie tylko siebie). Chociaz jak sie wkurzylam po tym mailu o pozyczaniu w czasie bezrobocia to mu odpisalam ze w takim razie od dzis wszystko bede placic sama i mieszkanie i auto sobie kupie sama. Myslalam ze jak sie tak radykalnie odczepie od jego pieniedzy to mu ulzy...
Zobaczymy :cool:
napisał/a: Ankaaaa 2008-10-15 21:57
przerzuc sie na bezrobocie lepiej:P powinien sie poczuc jesli juz sie oferowal :D
napisał/a: Hazel 2008-10-15 22:06
Obawiam sie ze taka zmiana sprowadzilaby mnie szybko do bezdomnosci i glodu :o... na razie musze przestac sie zamartwiac tymi pieniedzmi bo ani praca ani nauka mi nie idzie i naprawde wyladuje na bezrobociu! :D
napisał/a: Ankaaaa 2008-10-15 22:25
tylko widzisz, wlasnie wazne jest to, zeby on potrafil zaoszczedzic na tego typu wypadki, na "czarna godizne" dla ciebie lub siebie samego, a on zdaje sie nie umie... to mnie martwi, bo to, ze ma ochote na cos, czego nie mial nigdy a teraz go na to stac to mniejszy problem:) no ale...dasz sobie rade, jakois mu to przetlumaczysz:D i nie martw sie, bo finanse wpolne pojda na reparacje Twoich nerwow:D
napisał/a: Hazel 2008-10-15 22:36
No wlasnie, o ta "czarna godzine" ciagle mi chodzi. Bo gdyby nawet duzo wydawal ale zawsze mial cos na boku to nigdy bym sie mu w finanse nie pchala. Wtedy spokojnie zajelabym sie swoimi. W sumie to zawsze bylam zaradna i to ja mu pozyczalam kase a nigdy on nie musial pozyczac mi (bo zawsze mialam odlozone). Zreszta nadal wisi mi pewna sumke (oddaje od 2 lat i ciagle nie ma, ale na auto to kredy wzial). Dlatego nigdy nie musial martwic sie czy ja potrzebuje jego pomocy (finansowej).
napisał/a: Frotka 2008-10-15 23:29
Finanse to ważna kwestia, ale szkoda by przez nie dochodziło ciągle do nieporozumień w związku...
Powinno się udać znaleźć złoty środek, tylko problem jest taki, że np im Ty będziesz bardziej naciskać tym on będzie się bardziej zapierał.
Te jego ostatnie pomysły to spora przesada, ale może to takie chwilowe pomysły pod wpływem emocji...
Ani Ty go nie przekonasz do oszczędnego życia, ani on Ciebie do życia ponad stan -tylko kompromis moim zdaniem moze tu pomóc.
Tylko pytanie jak to osiągnąć, skoro sprawy juz zaszły tak daleko...
W związku ważne są potrzeby obu stron, nie tylko jednej...

Tak jak Ankaaaa uważam, że dacie radę :D
napisał/a: Hazel 2008-10-16 18:03
No, wczoraj zupelnie odcielam sie od jego finansow. powiedzialam ze wszystko bedzie kompletnie osobno i kazdy bedzie mial swoje wydatki. A za to dzis dostalam odpowiedz, ze tak to w malzenstwie nie mozna, bo przeciez powinno byc wspolnie :)
I zrozum tu mężczyzn, zmiana o 180 stopni z dnia na dzien.
napisał/a: akado 2008-10-16 18:57
Wg mnie finanse w małżeństwie muszą być wspólne i "pożyczanie kasy drugiej osobie gdy ta straci pracę" to nie jest miłość tylko jakieś kalkulacje, to zupełni chore jest.
Twojemu facetowi trochę woda sodowa uderzyła do głowy i chwilowo to on nie myśli o Waszej przyszłości tylko o tym jak spełniać swoje marzenia (których do tej pory nie udało mu się zrealizować). Może zanim zaczniecie planować ślub itd, to dajcie sobie trochę czasu - nawet pomieszkajcie osobno. Przecież on nawet o dzieciach póki co nie myśli - i daje Ci to do zrozumienia.
Ty sobie nerwy szarpiesz (i nie dziwię się, bo ta sytuacja mnie też by wykańczała!!!!!). Powiedz mu, że jak dorośnie to Ty wtedy będziesz mogła z nim mieszkać.
napisał/a: akado 2008-10-17 10:15
Napiszę jeszcze jak jest u nas - konto jest wspólne, każdy ma kartę płatniczą więc każdy kupuje co i kiedy chce. Podgląd konta każdy z nas ma codziennie na internecie. Poza tym prowadzimy formularz wydatków na cały dany miesiąc, gdzie wpisujemy dochody w danym miesiącu i dosłownie każdy wydatek - nawet bułkę pszenną czy słonecznik.
Mamy tam podział na ŻYWNOśĆ, CHEMIĘ itp, jest też rubryka Wydatki Extra - gdzie wpisujemy małe szaleństwa itp. Nic się przed nikim nie ukryje. Gdy widzimy że nasze wydatki przekraczają możliwości - zaciskamy pasa.
napisał/a: Hazel 2008-10-17 12:20
akado, rozumiem ze to sa wasze wspolne dochody. ale czy nie zdarzalo sie wam, ze ktoras z osob chce kupic cos drogiego (wykraczajacego poza miesieczny dochod) a druga osoba sie z tym nie zgadza. i co wtedy?
zdaje sobie sprawe, ze moje pytanie jest w pewnym sensie glupie, no bo normalnie to sie ludzie powinni dogadac. A u nas jest tak, ze jak moj partner cos sobie ubzdura to musi to miec i koniec :(, Uparty jak osiol.