Finanse w małżeństwie/związku

napisał/a: akado 2008-10-17 12:56
Mamy oczywiście czasem ochotę coś zakupić - zwłaszcza ja mam różne marzenia - ale to planujemy wspólnie.
Np. mnie się marzyły nowe zasłony do pokoju + rolety - mąż o tym wiedział ale nasze dochody mówiły, że muszę na to poczekać. Odkładaliśmy trochę a do tego trafił nam się extra dochód z ubezpieczenia i tak po kilku miesiącach się doczekałam tych zasłon + rolet. Tak to wygląda. Też bym chciała wszystko od razu - ale to u nas niemożliwe. Nie możemy się pakować w kredyty, bo nie mamy ich z czego potem spłacać, pensja męża starcza na styk od 1-go do 1-go a ja jestem na urlopie wychowawczym więc nie mam dochodu.
napisał/a: izabelle21 2008-10-17 17:23
Hmm ciężko powiedzieć bo w małżeństwie nie jestem a z chłopakiem dopiero planujemy zamieszkać razem!
Z tego co wiem to z naszych rozmów wcześniejszych wynikało ,że mój chłopak jest zdania ,żeby mi dawać kase na jedzenie, wynajem i opłaty! a sobie zostawiać jakieś 4 stuwki na ubrania i przyjemności..
Ja oczywiście też pracuję i składać też się będę z tym,że on zarabia z 3krotnie lepiej niż ja (bo ja jeszcze się uczę) a to co w danym miesiącu mi zostanie odkładać będziemy na konto na auto, nowe meble itd, zawsze wydatki się znajdą. Ja uwazam ,ze to dobry pomysł z tego względu, że ja zdecydowanie bardziej twardo chodzę po ziemi, nie jestem rozrzutna ..za to moj ukochany podobnie jak i Twój roztrwonił by to szybko, ze nawet jeść by nie było za co ( a mało kasy to nie jest ) .
U chłopaka w domu też było tak ze to tata mamie dawał pieniądze a ona rozporządzała jak chciała więz w tej kwestii się nie spieramy!!!
Teraz mówie to czysto hipotetycznie bo jak będzie się okaże w praktyce!!!
napisał/a: fler 2008-12-04 11:08
Wiecie..Radziłabym Wam, abyście wybrali się do psychologa zajmującego się parami, bo trochę chore sytuacje sobie stwarzacie..No bo żeby dzielić się kosztami za zakupiony papier toaletowy to jak dla mnie lekka przesada..U nas głównym źródłem utrzymania jest praca mojego męża…Mam jednak osobne konto, na które mąż co jakiś czas przelewa mi pieniądze..Korzystam z nich rozsądnie, bez rozrzutności, no bo akurat na przykład zakupami zajmuję się ja. Poza tym wszelkie potrzeby naszych chłopców również ja zaspokajam..
napisał/a: Jusia_P 2008-12-08 12:27
u mnie np jest tak, że mój k. przelewa mi większą część swojej wypłaty bo ja mam lepszą kontrolę nad pieniędzmi... popłacę wszystkie rachunki i potem na pewno nam starczy do kolejnej wypłaty... śmiesznie jest czasami, bo prosi mnie, żebym mu przelała np 50zł żeby miał coś na koncie :) i nigdy nie było podziału na moje - twoje, nawet jak wcześniej on miał całą swoją kasę na swoim koncie to za zakupy płaciliśmy na zmianę i to też nie jakoś raz ja raz on żeby było sprawiedliwie tylko kto miał akurat więcej na koncie... i było i jest ok...
napisał/a: deedee86 2008-12-08 13:11
Ja z mężem mam wspólne konto moja wypłata wpływała na jego on też pracował na zakupy chodzimy razem razem wszystko kupujemy mąż jak chce coś kupić droższego pyta się czy może a moja odp. jest taka "jak wiesz że nie bedziemy musieli pożyczać kup" czasami poczeka do nastepnego tyg. Też mieszkamy w Anglii. Mamy dziecko na pierwszym miejscu jest ono czyli mleko pampersy jej ciuszki czasami my musimy poczekać żeby sobie coś kupić ale ona musi miec wszystko nie może jej nic brakować.
Mamy spore wydatki co miesiąc mieszkanie duże opłaty też sa duze a ja teraz nie zarabiam jestem na macieżyńskim tzn od tygodnia już nie wiec ja dochodow nie mam jest tylko wypłata męża. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji jak u Ciebie!!! To chore to że nie jesteście małżeństwem nie oznacza że tak ma być przecież on musi planować przyszłośc a jak sobie wyobraża że on na pierwszym miejscu a potrzeby innych sa blee nie daj Boże zajdziesz w ciąże to co on zrobi nikt nie zmienia sie z dnia na dzień
Jestem przeciwko kredytą wybacz ale jak on straci prace to kto je bedzie spłacać Ty??
Lepiej się zastanów bo jesli teraz nie umie oszczedzac to w przyszlosci nie bedzie miec weze w kieszeni biedna Ty i Wasze dziecko.
napisał/a: POZIOMA 2008-12-09 08:00
Hazel cala ndizeja w krachu, nie dajaj uz tak latwo kredytow nawet malzonkom:)

U nasz kesz jest wspolny, inaczej do tego podchodzimy bo mamy dizeci, wiec rarytasy mamay bardzo rzadko i omawaimy je wspolnie. z reguly ja ustalam na co kasa pojdzie, bo faceci nie maja pojecia ile sie wydaje w miesnym warzywniaku na dzieci itd. a oszczednosc mam wpisana w geny, u nas w rodzinie nie bylo rozrzutnosci:) i maz wie ze na glupoty nie wydam.

wiesz mialam kolezanke ktora tez pracowala w angli, jej facet wrocil wczesniej, i to co zarobil wydal na samochod, nie myslal zeby oszczedzic, ze chca sie budowac, ze slub i wesel, grunt ze on chcial i koniec.
napisał/a: ola_miko21 2008-12-09 09:37
Czesc u mnie kazdy ma swoje konto, ale poniewaz, moj partner zarabia ok1,5 raza wiecej to podzial wyglada nastepujaco. Ja place cale przedszkole (prywatne, wiec jest to ok 2/3 mojej wyplaty) reszte mam na swoje wydatki, drobne zakupy itd. Maciej placi wszystkie oplaty, paliwo, duze zakupy w markecie itd. Jesli mi brakuje pieniedzy do konca miesiaca, po prostu przelewa mi na konto (niekoniecznie zadowolony:)) Poza tym extra wydatki typu drozsze buty to juz tez musze sie ladnie usmiechac do partnera, bo z mojej wyplaty kupuje tylko jakies bluzki lub ubrania dla dziecka.
Szczerze sytuacja w Waszym zwiazku jest conajmniej dziwna, tak sie nie da funkcjonowac tworzac rodzine, a jak pojawi sie dziecko i on sie nie zmieni to juz pozostaje tylko wspolczuc Tobie!
napisał/a: Hazel 2008-12-09 10:20
Czy moze sie wypowiedziec kobieta, ktora zarabia wiecej niz jej partner?
napisał/a: she1982 2008-12-09 15:35
Ja zarabiam więcej niż partner no a resztę znasz już z listu na priv... (nie do publicznej wiadomości)
mishi
napisał/a: mishi 2008-12-19 12:36
A my mamy rozdzielność majątkową. Tak, mamy intercyzę. I cóż z tego? Ja zarabiam, on zarabia, mamy swoje konta (bo każdy z nas ma swoją firmę), ale obydwoje mamy dostęp do nich, a kasa jest wspólna. Po prostu.
napisał/a: celinka 2009-06-18 12:14
Myślę, że kwestie finansów to jeden z najbardziej drażliwych tematów w związku - jak to rozliczać, czym się dzielić, co kto kupuje, co jest czyje itd. Ale jak się to jakoś mądrze ułoży, to może być dobrze. Całkowita rozdzielność kasy jest dla mnie ciężka do strawienia - bo przecież jak pojawi się dziecko, to będą dysputy, kto kupuje gerberki, smoczki i nosidełko, a kto pieluchy, wózek i śpiochy? Mało to realne.
Wydaje mi się, że Twój chłopak zaczyna coś rozumieć, że w ten sposób nie da rady. Prawdopodobnie kwestie pieniędzy są dla niego ważne, bo całe życie cierpiał na ich brak (różnie wtedy ludzie reagują - albo przesadnie oszczędzają, żeby na nic nie zabrakło, albo ostro wydają kasę, żeby trochę pożyć).
Warto nacieszyć się pieniędzmi, ale warto też znaleźć choć niewielki umiar w wydatkach, żeby trochę zaoszczędzić i trochę się też pobawić (jeśli wypłata pozwala na jedno i drugie).
Trochę się rozpisałam, ale powiem jeszcze o rozwiązaniu, które wydaje mi się w miarę sensowne: każda osoba w związku ma własne konto, na które przelewane są jej comiesięczne dochody, oprócz tego para ma jedno wspólne konto, na które oboje przelewają jakąś określoną sumę - nie musi być po równo, jeśli ktoś zarabia dużo więcej - i z tego płacone są rachunki, jedzenie i inne wspólne rzeczy. Jeśli coś zostanie można przeznaczyć na wakacje np. To, co pozostaje na osobnych kontach małżonków, to już są ich wydatki w stylu widzimisię (np. jeśli ktoś potrzebuje drogiego sprzętu do pracy nie zawsze obie osoby muszą w niego inwestować, tak np. w motor też) ;)