gdy bije

napisał/a: Dzanka 2008-02-03 13:25
Rzecz nie w tym żeby się narażać jeszcze bardziej.Odwaga to odejście od tyrana i damskiego boksera.Jak mu się postawi i zacznie go bić to nie wiadomo co glupkowi do glowy przyjdzie.Myślę że kropka1 fizycznie nie ma z nim szans więc po co ryzykować kolejne siniaki.Poza tym skoro przemoc jest zla nie stosujmy jej wobec nikogo.Niech gnój zgnije sam w samotności bo odejść od niego musisz.Poszukaj wsparcia u rodziców albo kogoś komu ufasz.Nie bądz z tym sama.Jak zaczniesz o tym mówić diabel przestanie być taki straszny jak go malują.
Chociaż wyobrażanie sobie,że i on dostaje od kogoś wycisk jest przyjemne.Powodzenia
napisał/a: totylkoja4 2008-02-04 10:58
Zanim uciekniesz - idź do lekarza i zrób sobie obdukcję - potem policja, i takie tam. Niech idzie siedzieć istota niezasługująca na miano człowieka... gość który zaczął bić - już nie skończy... współczuję
napisał/a: esemena 2008-02-09 10:50
Kropka uciekaj!!! U mnie było źle, ale nie aż tak. Mój mąż wykańczał mnie przede wszystkim psychicznie. Poniżał mnie, wyzywał, mieszał z błotem. Doprowadził mnie do takie stanu, że byłam wrakiem człowieka, bałam się wyjść z domu do ludzi. Twierdził, że bez niego zdechnę, nie poradzę sobie. Trwało to ok. 2 lat. O całej sytuacji w domu wiedziała tylko moja siostra (6 lat ode mnie młodsza, miała wtedy z 19 lat). Dopóki mogłam sie jej wygadać, to jakoś sobie radziłam, ale wyjechała ze swoim chłopakiem do Anglii i zostałam sama z moją córcią. Nie odeszłam od niego wtedy, bo wierzyłam w to co mi wmówił czyli że jestem zerem i że sobie nie poradzę. Po tysięcznej kłótni zadzwoniłam na niebieską linię i zaczęłam obcej kobiecie opowiadać jak mój mąż mnie traktuje. Kazała mi natychmiast odejśc od niego (dosłownie kazała). Poszłam do moich rodziców i opowiedziałam wszystko mamie (rodzice oczywiście czuli, ze coś jest nie tak, ale nie wiedzieli, że jest aż tak źle) i spytałam czy mogę wrócić z dzieckiem do domu... Mama oczywiście sie zgodziła, ale wpadła na pomysł, żebym wyjechała sama na parę miesięcy do Anglii do mojej siostry. Wyjechałam. Dziecko zostawiłam pod jego opieką i moich rodziców. Mąż nigdy nie robił krzywdy dziecku - on po prostu nie zajmował się naszą córką. w tamtym okresie była u nas bardzo ciężka sytuacja finasowa, więc wyjechałam zarobić pieniądze. Jego zostawiałam z radością, ale bardzo cięzko było mi zostawić dziecko. W ostaniej chwili ze względu na dziecko prawie zrezygnowałam (miała wtedy 3 latka)... W każdym razie pojechałam... Wyobraźcie sobie, że po 1,5 tygodnia mój mąż stwierdził, że mnie kocha, zaczął ryczeć (nie płakać, tylko dosłownie ryczeć) przez telefon i prosił, zebym wracała, przepraszał itd. Zaczeliśmy nasze małżeństwo "naprawiać" przez telefon. Wcześniej nie chciał ze mną rozmawiać, bo byłam głupia....Po miesiącu wróciłam. Wróciłam przede wszystkim dlatego, ze nie mogłam wytrzymać bez dziecka. Najwazniejsze jest, że w Londynie odpoczełam psychicznie, wrociłam jak nowonarodzona, taka jak byłam przed ślubem: pewna siebie i znajaca swoja wartość. Nie pozwoliłam juz się gnoić. To wszystko było 3,5 roku temu. Przez te ponad trzy lata naprawialiśmy nasze małżeństwo. Wróciłam na studia, mam dobrą pracę, córcia chodzi już do zerówki i niby jest ok... Niby... bo myślę, że on czuje sie zagrozony. Wie, że jestem znowu sobą, że zarabiam na tyle dobrze, że bez niego utrzymam siebie i dziecko, ze po prostu sobie bez niego poradzę. Myślę, że gdybym była w takiej sytuacji jak parę lat temu czyli na jego utrzymaniu (przed ślubem studiowałam i pracowałam, więc jak urodziłam byłam na macierzyńskim, a później na wychowawczym, ale były to śmieszne pieniądze), to znowu poczułby się PANEM i było by to co wcześniej. Wytrzymałam to, walczyłam, jesteśmy razem, ale czy warto było? Sama nie wiem. Kropka opisałam Ci to, zebyś dziewczyno życia nie marnowała. On mnie nie bił, ale zaczęły się już "popychanki" itd. Ciebie bije nie patrząc na to, ze dziecko może skrzywdzić. Myślę, że w Twoim przypadku nie warto ryzykować i próbować naprawiać. UCIEKAJ!!!!!
millka7
napisał/a: millka7 2008-02-12 16:14
Moja rada: idź do lekarza po obdukcje, spakuj to co najpotrzebniejsze dla dzieci i siebie (oczywiście jeśli to możliwe również trochę pieniędzy) ... i nie zamieniając z nim ani słowa ucieknij. Jeśli nie masz zaufanych osób, które udzielą Ci wsparcia, zadzwoń na Niebieską Linię a oni Ci poradzą gdzie Cię przyjmą... Nie licz że będzie lepiej, na 1000 % zapewniam Cię że Będzie gorzej.!!! I daj znać jak się potoczyły Twoje losy.
napisał/a: katarina1155 2009-11-29 09:56
W momencie jak pierwszy raz podniósł na ciebie rękę od razu powinnaś go spakowac i wyrzucic na zbity pysk, nie słuchac przeprosin, pustych obietnic bo facet to taka menda,że jak raz to zrobi to później będzie mu łatwiej jeszcze raz to zrobic.Masz dzieci pomyśl o nich, bo moze nie tylko ciebie bi, ale i podnieśc rękę na dzieci.
napisał/a: KasiaKubus 2009-11-29 11:16
Witam cię kropko.Witam wszystkich.Racje mają te dziewczyny ,które mówią ci żebyś od niego odeszła,dlaczego?Bo on się nigdy nie zmieni.Mnie też czekał taki los jak Twój co prawda z mopim byłym partnerem mam dziecko ale wiem,że nigdy by się nie zmienił daje mi tego dowody dzwoniąc od czasu do czasu po pijaku.Też miał zadatki na damskiego boksera.Pomyśl o sobie ale też przede wszystkim o dzieciach,że też one muszą na to patrzć,a być tylko ze względu z
nimi na dzieci to nie jest dobry pomysł.U mnie było inaczej w rodzinie tata sie znęcał psychicznie mama z nim była bo pełna rodzina a my choć już dorośli odczuwamy tego skutki do dziś.
napisał/a: KasiaKubus 2009-11-29 11:26
Witam cię kropko.Witam wszystkich.Racje mają te dziewczyny ,które mówią ci żebyś od niego odeszła,dlaczego?Bo on się nigdy nie zmieni.Mnie też czekał taki los jak Twój co prawda z moim byłym partnerem mam dziecko ale wiem,że nigdy by się nie zmienił daje mi tego dowody dzwoniąc od czasu do czasu po pijaku.Też miał zadatki na damskiego boksera.Pomyśl o sobie ale też przede wszystkim o dzieciach,że też one muszą na to patrzeć,a być tylko ze względu z
nimi na dzieci to nie jest dobry pomysł.U mnie było inaczej w rodzinie tata sie znęcał psychicznie mama z nim była bo pełna rodzina a my choć już dorośli odczuwamy tego skutki do dziś.
kobalt
napisał/a: kobalt 2010-08-20 23:39
Uciekaj,zgłoś na policje,ratuj siebie i dzieci... nie warto w tym trwać...bo dzieci muszą mieć ojca... mój ojciec tak robił ale 100 razy gorzej... i ja na to patrzyłam a nawet brałam w tym udział... katowanie było jak chleb powszedni lepiej dzieciom będzie bez niego,a Ty przeżyjesz bo masz dla kogo żyć! Tylko dzieciom opowiedz potem prawde bo stracisz szacunek do siebie jesli bedziesz go kryć. P.S. mój były mąż chciał mnie uderzyć,to mu nos złamałam bo dostał z pięści... a potem sie rozwiodłam...
napisał/a: lewis 2010-09-22 10:34
Kropko,
bardzo chcę Ci pomóc. On NIE MA PRAWA CIĘ BIĆ. WIDZĄ TO tWOJE DZIECI, a może niedługo jego agresja przeniesie się na nie. Musisz odejść, czy nie mas rodziców? Zamieszkaj u nich, znajdź pracę, usamodzielnij się. Dzieci niedługo pójdą do przedszkola. Jeśli chcesz porozmawiać, to służę pomocą.
Jesteś wartościowym człowiekiem, pamiętaj!
napisał/a: Seta 2010-11-06 21:23
Damski bokser nie jest wart Twoich łez i tego, by Twoje dzieci miały uraz w psychice w przyszłości. Odejdź, póki jeszcze masz siłę - nie bądź jak inne kobiety, które żyją w przemocy domowej przez XX lat.
cohenna
napisał/a: cohenna 2010-11-07 08:50
kropka_1 napisal(a):Mam 26 lat, dwoje dzieci, od dwóch lat jestem mężatką. Jak to często bywa przed ślubem byliśmy bardzo szczęśliwi, zakochani po uszy... Ale od chwili kiedy urodził się nam synek dużo się zmieniło. Mąż pomaga mi przy dzieciach ale tylko wtedy gdy ... jest wyspany. Może to się komus wyda głupie ale on jest prawie ciągle zmęczony, cały czas by spał. Tłumaczy się że pracuje na trzy zmiany więc ma prawo potem spać pół dnia. Coraz częściej się o to kłócimy. Wypomina mi że nie pracuję, że cały dzień siedzę w domu i TYLKO wychowuję dzieci a on pracuje żeby na mnie zarobić. Ja nie mam prawa być niewyspana. do dzieci w nocy nie wstaje, a żeby nie słyszec ich płaczu wkłada sobie do uszu stopery i jeszcze dodoatkowo zakrywa uszy poduszką.
Rok temu, gdy byłam jeszcze w ciąży, o coś się pokłóciliśmy - szarpnął mną i rzucił na łóżko.
Jakieś pół roku później popchnął mnie na ściane. Miałam wtedy na ręku naszego synka. Kopnął mnie jak psa. Nie pamiętam o co tym razem poszło.
Najgorzej było jednak trzy dni temu. Poprosiłam go żeby wkońcu wstał i zajął się dziećmi (po 11 godzinach snu!) bo ja chciałam położyć się na dwie godziny zanim on wyjdzie do pracy. Oczywiście znów się o to pokłóciliśmy. Najpierw zaczął we mnie rzucać klockami syna, a potem podbiegl do mnie i zaczął bić w rękę. Nie zważał że w drugiej ręce trzymam naszego synka (ma 20 miesięcy)który przerażliwie płakał bo wystraszył się naszych krzyków i tego co widzi. Potem kopnął mnie w kręgosłu, w pośladek, sama nei wiem w co jeszcze dostałam. Mam posiniaczone ręce, nogi, całe ciało mnie boli. Pomóżcie mi bo sama nie dam sobie rady :,(

Jeśli mnie mąż (nawet w emocjach dużych) by popchną w taki sposób jak opisujesz czy uderzył to w tym momencie bym się wykręciła, zabrała córkę i tyle by nas widział. Nie rozumiem po co ty ty z nim jesteś. Jeśli tylko dlatego żeby ludzie nie gadali, a dzieci miały ojca to nie warto!!!
napisał/a: pusia85 2010-11-09 17:45
Gdyby mój mąż podniósł na mnie rękę, więcej już by mnie nie zobaczył.