ja zwątpiłam,a on mnie szalenie kocha!!!

napisał/a: sinna 2007-07-04 13:04
hej, czytam te wasze posty.. i mam wrazenei jakby ktos pisal o tym co sie dzieje u mnie.. jestem z chlopakiemm juz od 2 lat.. on mnie wlasnie tak "na rekach chce mnie nosic" wszytko co robi to dla mnie.. zyc bezemnei nie moze.. mialam podobny stna jak wiele z was, te watpliwosci.. nie chcialm byc blikso niego, nie chcialam by mnei calowal, przytulal.. moiwB ze kocha.. mi to nie mogla przejsc przez usta.. nie moglam mu powiedziec z ego go kocham... mialm taka blokada w gardle..w koncu niew ytrzymalam mialam dosc samej siebie chcialm opuscic ta zBta klatke.. i powiedizlam mu ze nie chce z nim byc.. z ego nie kocham.. i chce byc sama...
on nigdy niei lubil wychodzic do ludzi.. jest typem domatora.. jemu wytarczaloo ze my jestesmy.. razem u mnei albo u niego.. ale my poprostui zadnych znajomych.. czy jakis innych osob trzceich... nie meilismy wspolnych znajomych... za moi nie pzrepadaB. z czasem odizolowalismy sie od innych ludzi... i do czasu bylo ok, az ja zaczelam czuc ze sei dusze, ze tego wlasnie nei chce.. ze nei chce tak spedzic cale zycia.. i powiedzialm mu o tym wszytskim... bylo mu ciezko.. zalamaB sie.. po pewnym czasie oddal mi wszytko co odemnei dostaB.. nawet moje zdjecia.. wszytko mi oddal.. powiedzial albo ja to wezme albo on to wyrzuci... bo go to zbyt bardzo boli.. wzielam to wszytko..
.... bylam sama.. gadalam z ludzmi, spedzalam czas ze znajmomymi.. z chlopakami takze.. wkoncu poszlam na imprez.. byBy to juwenalia naszej szkoly.. i hm.. nagle spotkalam go.. on zamarl... byl z kolegami, przypuszczalam ze go wycialgli zdomu by sie nei zamartwaiB..< wiem ze cierpial, pisaB do mnei...i bardzo sie zmieniB, z wygladu zewnetrznego bardzo osabl.. > ja bylam z kolezanka, po dszedB do mnei i blaal mnei bym dala mu jeszcze jedna szanse. zebym do niego wrocila, on mnie kocha i nie moze bezemnei zyc... wrocilismy..
a ja, staBam sie kBebkiem nerwow.. denerowowala mnei jego obecnosc, jego potuplnosc.. jego troska, wszytko mnie wkurzalo.. poprosiBam go o czas.. zeby mi dal czas, zebyscmy sie nie spotykali.. zebym mogla sprowac zyc tak ja chce.., znajomi, imprezy, mamty po 20 lat, nie cche zyc jak 70 latka.. chcialbym sie wyszalec..> no i mi go dal.. nie wytrzymal.. nawewt 2 dni..
nie mogl beemnei zyc.. chcial z soba skonczyc.. nie moglam mu dawac juz wiecej czasu.. wrocilismy do siebei.. mam nadzieje ze jakos sie przelamnie i bede mogl a znim byc i bede szczesliwa.. wiem ze to co zrobil to szantaz z ejego strony, ale on naprawde by nie wytrzymal.. raz juz go zabralo pogortowie..
nieiwem co teraz bedzie dalej..
napisał/a: ragazza10 2007-07-05 22:14
to straszne cp mowisz ..wychodzi na to ze jestes z nim z litosci przepraszam ze to pisze ale jak to przeczytałam to mam takie odczucie..ja bojer sie własnie tego ze on zacznie robic sobie krzywde i ja wroce ...ale tylko dla niego nie dla sievie ..autentycznie boje sie o niego ..dzis pisałismy i nie było ciekawie mowił ze sie załamuje ze czuje to ..Niewiem co mam robic boje sie zrobic cokolwiek ..na codzien jestem normalna ale tylkoz pozoru bo moja dusza szaleje z okropnej bezsilnosci..
napisał/a: kicia877 2007-07-11 21:19
RaGaZza.. napisal(a):Witam Kochane! szukam podobnych postów ale jakos nie mogłam natrafic i postanowiłam ze sama napisze o tym co nie daje mi spokoju..
Jestem z moim chłopcem od 2 lat no teraz to juz chyba byłam,było cudownie on snuł plany(małzenstwo dom dzieci itd) ja troche sie ich bałam ale wkoncu przywykłam i zaczełam wierzyc w wspólna przyszłasc..On bardzo mnie kocha chłopak nieba by mi uchylił gdyby mógł ,chce dla mnie jak najlepiej jest wspaniałym materiałem na męza:) cała moja rodzina przywykła do mysli ze bedziemy juz razem.....Jednak od pewnego czasu to wszystko straciło dla mnie sens...trzyma mnie to juz od jakiegos miesiaca..nie wiem co sie zze mna dzieje..kazde jego zachowanie zaczeło mnie denerwowac(mimo iz tak bardzo sie starał),zaczełam sie nudzic,niby wszystko było swietnie ale jednak czegos zaczeło mi brakowac....nie wiem albo porzadania albo poprostu przestałam go kochac!miałam wszystko czego chciałam bez wiekszego starania,ba wogole nie musiałam sie starac..to straszne poniewaz zaczełam traktowac go jak brata albo przyjaciela a nie jak męzczyzne z ktorym chce dzielic reszte zycia(chyba :mad: )no własnie problem w tym ze sama nie wiem o co tak naprawde mi sie rozchodzi..Postanowiłamm ze nie wytrzymam w takim stanie dłużej i powiedziałam mu o wszystkim..było przykro i jemu imnie, płacz ,zgrzytanie zebów i z jego strony brak perspektywy na zycie..Jest mi go bardzo zal,nie chce zeby tak cierpiał nie zasługuje na to jest takim swietnym facetem a ja go tak zraniłam..rozstalismy sie tnz.nie widujemy sie (on mieszka200km odemnie)ale pisze smsy takie ze az mi sei serce kraje i nie wiem co mam odpisac nie wiem co mam robic ..moze zle postapiłam raniac go i zostawiajac tak wspaniałego faceta ..moze bede tego załowac?moze juz nikt nie pokocha mnie tak jak on?nic juz nie wiem obwiniam sie o to wszystko co sie stało ale z drugiej strony chce sprawdzic jak mi bedzie bez niego czy bede tesknic,moze potrzebuje kogos innego .....DZIEWCZYNY PROSZE NAPISZCIE CO O TYM WSZYSTKIM MYSLICIE..POMOZCIE MI DOJSC DO ŁADU :(

Przypominasz mi faceta mojej siostry.
Tylkon że on był z moją siostrą 7 lat i z dnia na dzień ją zostawił bo się przestraszył małżeństwa (byli zaręczeni). Nie wyobrażasz sobie jakie to bolesne. Więc jak go nie kochasz to nie wiem czy jest sens, bo możesz się później obudzić po kilku latach i to będzie dla niego gorsze przeżycie niż teraz.
Zastanów się głęboko czego tak właściwie chcesz.
[CENTER]Życzę powodzenia :)[/CENTER]
napisał/a: ragazza10 2007-07-11 23:18
dzieki za to ze piszecie..
napisał/a: Eliza9 2007-07-12 15:45
Kicia bardzo mądrze pisze. Jeżeli 87 to jej rok urodzenia, to jest nadzwyczaj dojrzałą dziewczyną.
Ragazza, a jak sytuacja wygląda u Ciebie w dniu dzisiejszym?
napisał/a: ewka7 2007-11-19 20:37
Witam.
Piszę z redakcji programu "Grunt to zdrowie" emitowanego na antenie TVN Style. Poszukujemy pary, która zamierza poddać się zapłodnieniu in vitro w klinice w Łodzi i która zechciałaby pojawić się u nas w programie w związku z tym tematem i podzielić sie z nami swoimi doświadczeniami.
Wszystkich zainteresowanych proszę o szybki kontakt w celu omówienia szczegółów na adres: [email]ewalukasiewicz@formacjatv.pl[/email], poprzez Grono lub telefonicznie pod numer 512 076 251/ 697 667 712/ 791 024 691
Pozdrawiam
Ewa Łukasiewicz
napisał/a: Jerzyk 2007-12-07 16:56
Nie nie ja do tvnu niechce :P Widze dziewczyny ze macie bardzo trudne przezycia. Chcialbym sie dowiedzieć od Ciebie RaGaZza jak to sie dalej toczy. Czy udalo ci sie dojść z facetem do takiego stopnia ze juz cie niewqrza sama jego obecność?? Czy wam sie dalej uklada. Mam problem bo temat ktory zamiesciłem :
http://www.polki.pl/forum/showthread.php?t=2951 ( czy mozna zostac przyjaciółmi po 3 latach)
w jakims stopniu jes porownywalny do tego co wy przezywacie. Chociaz tutaj jest troche inaczej. Ona jest domatorką, niema przyjaciół poza ludzmi ktorych widzi na uczelni. Niechodzi sama na imprezy bo niema takiej potrzeby. Jak idziemy gdzies to zazwyczaj razem albo mowi zebym poszedł sam. Nie brakuje nam takiej wolnosci albo zebysie wyszalec. Oboje jestesm dość spokojni chociaz ja z pozoru cicha woda lubie sie dobrze bawic, rozerwac gdzieś. Dla niej liczy sie teraz tylko nauka co doskonale rozumiem bo wiem ze bez studiów jest ciezko o dobra prace. Spotykalismy sie srednio 2-3 razy w tygodniu. Bardzo sie Kochamy, a mimo to cos ją strasznie dusi w tym zwiazku. Od jakiegos czasu zaczolem ja denerwowac samym swoim istnieniem zachowaniem. Nieokazywala tego ale powiedziala mi o tym niedawno. Wiem ze jestem flegmatyczny ale tak naprawde nigdy niemam okazji zeby w 100% pokazac siebie. Tylko 2 razy udalo nam sie wyjechac na tydzien i tak naprawde poznac jak bysmy sie spelniali tylko we dwoje. Prawie zawsze spedzamy czas albo u niej w domu z jej rodzicami (czasem gdzies wychodzili) albo na spacerach bo ona nieakceptuje mojej sytuacji w domu. Rozumiem ją sam niemowie ze mi latwo ale staram sie odizolowac. Mam wlasny pokoj w piwnicy i nienarzekam. Niemowie ze jestem idealny bo popelniam bledy jak kazdy. Ale daze ja naprawdw wielka Miloscia. Tez przezylem okres ze chcialem sie rozstac bo mnie wqrzala swoim brakiem czasu i tym ze caly czas miala do zrobienia cos innego, niekoncentrowala sie na mnie, nawet czasem przez tydzien denerwowala mnie poprost tym ze do mnie mowila ale to mineło. Ona jest bardzo ambitna, studiuje Prawo jest na drugim roku. Ja zaczolem studia techniczne ale nieudalo mi sie i teraz lece na drugim podejsciu. Dałem jej tyle miłości ze chyba ja to przerosło. Wiem tez ze ten rok byl dla niej bardzo trudny bo stracila swojego Kochanego psa z ktorym zyla od dziecinstwa, królika i zmarła jej babcia [*] . Moze to wszystko ja przerosło i niewie jak sie pozbierać. Starałem sie ja wspierać rozbawialem i bylo nam pomimo tego razem na pozor dobrze. Postanowilsmy sie teraz rozstać. Ona zaproponowała przyjaźń a ja niewiem co dalej zrobić. Czy warto czekać. Z waszych wypowiedzi wynika ze potrzebny byl wam ten czas zeby dojsc do siebie. Kocham ją tak bardzo ze niemoge bez niej zyć i wszystko mi sie zawalilo. Staram sie przywrocic sobie ruwnowage ale dalej niemoge sie uczyc bo mysle tylko o Niej. Niewidzimy sie juz tydzien niepiszemy. Po 3 dniach pękłem i napisalem ze oszaleje ze niewytrzymam niepisalem ze zrobie sobie krzywde bo by powiedziala ze jestem glupi zreszta niechce zeby do mnie wracąła z litości. Czasem mam mysli ze moze lepiej by bylo jakbym sie gdzies rozwalil wozem... cisne gaz w deche i jade ... naszczescie sie nic niestalo bo udaje mi sie opanowac. Chcialbym zeby znowu przy mnie byla. Wasze posty mi troche pomagaja bo wiem ze jak bede naciskal to tylko pogorsze sprawe. Mam nadzieje ze uda mi sie wytrwąc przynajmniej ten jeden miesiąc. Proboje sobie powiedziec ze ona i tak niewroci niechce sobie robic falszywych nadzieji ale to takie trudne. Być jej przyjacielem ... czy to jest mozliwe jak sie obustronnie dalej Kocha?? czy ona wogle to rozumie... nigdy niemiala przyjaciół niewiem czy ona wie wogle czego odemnie wymaga. A ja jestem załamany eh... napiszcie prosze tu albo w moim wątku. Przepraszam ze to napisalem tutaj ale chyba w jakiejs czesci jest to tez temat ktory sie wiąze z Twoim Ragazza i moze jest toez jakas podpowiedz do tego jak czuje druga strona.
napisał/a: morelka7 2007-12-07 20:24
Witam, gdy czytam twoje wypowiedzi czuje sie jakbym czytala o sobie...ja dlugo myslalam ze two wszytskko nie ma sensu...i stalo sie cos we mnie peklo i juz byl koniec...nie jestesmy juz razem 5 miesiecy ale ona nadal sie meczy i przezywa to wszystko...fakt ze byl moim pierwszym chlopakiem i to w dodatku na niecale 5 lat....on juz tez planowal, oswiadczyl sie chcial dziecka..i choc tez jest wspanialym czlowiekiem ktory chcial zawsze(prawie zawsze) wszystkiego co tylko najlepsze dla mnie i pomimo ze nie chcialam go nigdy zranic to stalo sie....teraz ja traktuje go jak przyjaciela on nadal ma nadzieje pomimo ze mowi ze nie ma..ale ja i tak wiem, widze jak na mnie patrzy, slysze zal i troske w jego glosie...jednak ten czas byl mi strasznie potrzebny...tez chcialam zobaczyc jak to jest byc z kims innym, nie chodzi tu o spray lozkowe ale taka codziennosc, relacje miedzyludzkie....
nie wiem jak bedzie w waszym przypadku...ale wiem ze jesli potrzebujesz czasu to nie wachaj sie...postaraj mu sie wytlumaczyc swoja sytuacje...przekonaj go ze chcesz sie utwierdzic co czujesz bo oszukiwanie ani jego ani siebie chyba tu sensyu nie ma....

zgdzam sie z przedmowczyniami ze taki krok wiaze ze soba ryzyko...ze jak ty sie obudzisz i stwierdzisz 'kurcze ja go naprawde kocham i chce tylko jego' to ona moze powiedziec sorki ale ja juz tego nie chce...jednak kazda decyzja wiaze sie z jakims ryzykiem...teraz musisz sama odpowiedziec sobie na wazne pytanie czy jestes gotowa poniesc takie ryzyko??
trzymam kciuki, badz dziekna i silna....i jesli czegos chcesz realizuj to...jednak uprzednio przeanalizuj jakie moga byc zyski a jakie straty....

pozdrawiam cieplutko