jak poradzić sobie z bólem porzucenia?

napisał/a: zagubiona19 2008-12-26 19:04
racja!
napisał/a: zagubiona19 2008-12-26 19:25
a jednak jak widzę jego zdjęcie to coś.. po prostu smutno mi się robi. to silniejsze ode mnie :/
napisał/a: Canada4 2008-12-31 01:35
dasz radę, tylko wierz mocno i nie doszkuj się miłości, ona przyjdzie sama, poczekaj cierpliwie :) powodzenia!
napisał/a: faraona 2009-03-29 19:21
Jezli napisał Ci coś takiego przez sms'a to takie zachowanie świadczy tylko o jego niedojrzałości.
napisał/a: anna44 2009-04-20 00:16
Sprobuj się tym nie przejmować. Próbuj zapomniec o nim. Zajmu się ciągle czyms i dzięki temu powoli, powoli to uczucie zacznie wygasac, a wtedy przyjdzie czas na nową miłość.
Powodzenia
napisał/a: Otwarta 2009-07-06 17:37
Musisz skoncentrować swoje myśli na sobie, to Ty teraz jesteś najważniejsza. Pierwszy krok to uświadomić sobie dokładnie co czujesz, zrozumienie własnych emocji to klucz, łatwiej sobie dzięki temu ze wszystkim poradzić. No tak, i oczywiście wsparcie najbliższych, poczucie bezpieczeństwa.
Potem dobrze byłoby ubezpieczyć się na przyszłość przed kolejnym toksycznym związkiem; świadomość mechanizmów pozowoli Ci zorientować się w odpowiednim momencie, z kim masz do czynienia.

Tak, wiem, łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Ale uwierz, to możliwe!
napisał/a: ~miedzy_slowami 2009-07-07 00:46
Otwarta, to bardzo mądre, co piszesz. Ciągle staram się tak postępować, ale kiedy przychodzi wieczór i zaczynam sobie wszystko przypominać, bywa koszmarnie :(
Oby czas uleczył wszystkie rany...
napisał/a: Otwarta 2009-08-03 12:48
miedzy_slowami, wiem, że to trudne; łatwiej jest przecież radzić niż przeżywać to wszystko. Wiem, co to znaczy, gdy nagle przychodzą wspomnienia (te miłe i niemiłe) i zupełnie nie można się ich pozbyć z głowy. Kiedyś jedna terapeutka powiedziała mi, że w takich sytuacjach trzeba sobie wyobrazić to wspomnienie w formie chmury i następnie wyobrazić sobie, że w nią dmuchamy a ona odlatuje - to brzmi dość absurdalnie, ale pomaga (o dziwo!). Trzymam za kciuki za lepsze jutro :)
napisał/a: Canada4 2009-09-24 19:20
Trzeba cieszyć się z tego, co miałaś, ja chyba tak zrobię, wspomnienia piękne będą lepsze od bólu, który może być częścią przyszłości, bo inni się wtrącają i doradzają.
napisał/a: ~nataszarostowa 2009-10-10 00:43
Trzy miesiące temu porzucił mnie (bez podania przyczyn) chłopak, próbowałam wszystkiego:
- próbowałam o tym nie myśleć, ale wtedy myślałam o tym ciągle
- czytałam poradniki psychologiczne, które tylko wpadły mi w ręce, i to akurat pomagało :)
- rozmawiałam z mamą i przyjaciółmi, z którymi będąc w dwuletnim związku praktycznie nie utrzymywałam kontaktu (wolałam spędzać czas z ukochanym) - i okazało się, że są prawdziwymi przyjaciółmi, że wspierają, że życzą jak najlepiej... przestałam się dzięki ich słowom i miłym gestom czuć głupia i nudna - a tak zaczęłam się czuć pod wpływem okropnych słów i chamskich zachowań byłego chłopaka
- wróciłam do uprawiania sportu (rower, długie wędrówki)
- poprawiłam oceny na studiach, więcej czasu poświęcam zainteresowaniom

Ale że to wszystko pomagało na krótko, a ja ciągle tęskniłam, rozpaczałam nocami i co wieczór wypłakiwałam się za moim najukochańszym M., postanowiłam sięgnąć po środek ostateczny... czyli dać się odnaleźć nowej miłości :D Poznałam kogoś... i co prawda to dopiero początek i jeszcze nic nie wiadomo ;P, ale jestem szczęśliwa po raz pierwszy od dwóch lat :D
Z tym, że do miłości naprawdę trzeba być gotową (to znaczy mieć otwarte serce), dlatego nie polecam tego od razu, kiedy zerwie z Wami chłopak, bo wtedy łatwo skrzywdzić tę nową osobę swoją tęsknotą za dawną miłością. Ja postanowiłam dać sobie szansę na nowe życie po trzech miesiącach od rozstania, bo już nie mam ani nadziei na powrót byłego chłopaka, ani nie mam złudzeń co do tego, że mnie nie kochał i mu na mnie nie zależy. Etap żałoby mi minął, a wiem, że nie warto zbyt długo się w nim pogrążać, więc otworzyłam się na to, co nowe :)

To znaczy teraz, będąc sama, jestem radośniejsza, pewniejsza siebie, zdrowsza, bardziej otwarta i uśmiechnięta, niż kiedy byłam z chłopakiem, który wciąż widział we mnie tylko wady i generalnie wprawiał mnie w takie kompleksy, że aż mi go żal.
Bo w sumie to smutne, że nie umiał docenić tego, jak bardzo go kocham, że się dla niego starałam i wspaniale się dogadywaliśmy. Wcześniej starałam się przeczekiwać jego humory, zrozumieć go, być wspaniałą kochanką i najlepszą przyjaciółką, ale teraz widzę, że on i tak nigdy by tego nie docenił. Więc chociaż oczywiście wciąż jest we mnie ta miłość do niego, to wiem, że mogę i chcę pokochać kogoś jeszcze raz, bo związek to naprawdę piękne, rozwijające doświadczenie i nie chcę pozbawiać się szczęścia, które jeszcze może mnie spotka :D

OK, strasznie to pogmatwane wyszło, ale mam nadzieję, że może którejś z Was kiedyś pomoże, bo większej traumy niż po rozstaniu z ubóstwianym przeze mnie chłopakiem nie przeżyłam (a doświadczyłam w swoim życiu już całkiem sporo ;) ) i wiem, jakie to się wydaje trudne i nie do przetrwania...
flame86
napisał/a: flame86 2010-01-16 18:18
nataszarostowa napisal(a):Trzy miesiące temu porzucił mnie (bez podania przyczyn) chłopak, próbowałam wszystkiego:
- próbowałam o tym nie myśleć, ale wtedy myślałam o tym ciągle
- czytałam poradniki psychologiczne, które tylko wpadły mi w ręce, i to akurat pomagało :)
- rozmawiałam z mamą i przyjaciółmi, z którymi będąc w dwuletnim związku praktycznie nie utrzymywałam kontaktu (wolałam spędzać czas z ukochanym) - i okazało się, że są prawdziwymi przyjaciółmi, że wspierają, że życzą jak najlepiej... przestałam się dzięki ich słowom i miłym gestom czuć głupia i nudna - a tak zaczęłam się czuć pod wpływem okropnych słów i chamskich zachowań byłego chłopaka
- wróciłam do uprawiania sportu (rower, długie wędrówki)
- poprawiłam oceny na studiach, więcej czasu poświęcam zainteresowaniom

Ale że to wszystko pomagało na krótko, a ja ciągle tęskniłam, rozpaczałam nocami i co wieczór wypłakiwałam się za moim najukochańszym M., postanowiłam sięgnąć po środek ostateczny... czyli dać się odnaleźć nowej miłości :D Poznałam kogoś... i co prawda to dopiero początek i jeszcze nic nie wiadomo ;P, ale jestem szczęśliwa po raz pierwszy od dwóch lat :D
Z tym, że do miłości naprawdę trzeba być gotową (to znaczy mieć otwarte serce), dlatego nie polecam tego od razu, kiedy zerwie z Wami chłopak, bo wtedy łatwo skrzywdzić tę nową osobę swoją tęsknotą za dawną miłością. Ja postanowiłam dać sobie szansę na nowe życie po trzech miesiącach od rozstania, bo już nie mam ani nadziei na powrót byłego chłopaka, ani nie mam złudzeń co do tego, że mnie nie kochał i mu na mnie nie zależy. Etap żałoby mi minął, a wiem, że nie warto zbyt długo się w nim pogrążać, więc otworzyłam się na to, co nowe :)

To znaczy teraz, będąc sama, jestem radośniejsza, pewniejsza siebie, zdrowsza, bardziej otwarta i uśmiechnięta, niż kiedy byłam z chłopakiem, który wciąż widział we mnie tylko wady i generalnie wprawiał mnie w takie kompleksy, że aż mi go żal.
Bo w sumie to smutne, że nie umiał docenić tego, jak bardzo go kocham, że się dla niego starałam i wspaniale się dogadywaliśmy. Wcześniej starałam się przeczekiwać jego humory, zrozumieć go, być wspaniałą kochanką i najlepszą przyjaciółką, ale teraz widzę, że on i tak nigdy by tego nie docenił. Więc chociaż oczywiście wciąż jest we mnie ta miłość do niego, to wiem, że mogę i chcę pokochać kogoś jeszcze raz, bo związek to naprawdę piękne, rozwijające doświadczenie i nie chcę pozbawiać się szczęścia, które jeszcze może mnie spotka :D

OK, strasznie to pogmatwane wyszło, ale mam nadzieję, że może którejś z Was kiedyś pomoże, bo większej traumy niż po rozstaniu z ubóstwianym przeze mnie chłopakiem nie przeżyłam (a doświadczyłam w swoim życiu już całkiem sporo ;) ) i wiem, jakie to się wydaje trudne i nie do przetrwania...


Jak przeczytalam Twoj post, to az mi sie lezka w oku zakrecila.. tez wlasnie zostalam porzucona i tak ciezko jest mi z tym zyc, ale po Twoim poscie zrobilo sie troszke lzej, zaczynam wierzyc w to, ze moze kiedys bedzie lepiej.. dziekuje :)
napisał/a: skarb_1 2010-01-17 14:45
no tak tylko ze ty myslisz pozytywnie tak o przyszlosci..moim zdaniem temu mojemu chyba nie zalezy na mnie choc jak go troche olewalam to chcial sie spotkac itp a jak zaczelam wiecej pisac innego dnia po spotkaniu to znowu cos sie popsulo...chcialam zeby przyjechal ten mial to zrobic a pisze mi rano ze kasy nie ma zeby przyjechac wymyslilam ze np przyjade do niego tego dnia dam mu i przyjedzie jutro bo dawno nie byl u mnie a ten ze to bez sensu pozyczanie..no to pozniej pytam sie czy przyjechac jutro a ten jak chcesz...ja mowie czy to mu obojetne a ten nie zadawaj glupich pytan jak chcesz przyjedz..i nic nie pisalam pozniej napisalam ze moge przyjechac po 10 wyjade itd bede przed 13 a ten czy obiadu nie mam w domu?zebym bylam ok 14-15 napisalam o autobusy ze wiem ze o tej nie musze dlugo czekac itd a ten czsy nie moge sprawdzic o ktorej mam tak zeby nie czekac.. pisalam ze nie chce marznac itp a ten ze jak mam jakies problemy to zebym nie przyjezdzalam itp nie przyjezdzaj wogole jak masz jakies problemy...nastepnego dnia odpisalam i ze nie mam problemy czy ma plany jakies a ten ze ma.zebym siedzialam w domu cos w tym stylu.pytam sie jakie a ten ide do baru?? napisalam jemu ze niby kasy nie mial zeby przyjechac do mnie i ze woli do baru pa milego dnia i cisza/ wiem ze moze za duzo pytalam o spotkanie ale wiem ze ciezko bedize w nastepnym tyg bo mam egzaminy i szkole..widac jak chce sie spotkac. a do mnie to ostatnio mowil ze przyjedzie ale boi sie ze moi rodzice cos sie spytaja itp bo dlugo nie byl.