Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Jak skutecznie zabić rodzący się związek..

napisał/a: Tigana 2009-08-31 21:51
Kuki85, to ja powiem od drugiej strony, bo u nas mój chłopak miewał takie doły i wtedy w ogóle się do mnie nie odzywał i zachowywyał się jak obrażony. Uwierz mi, to naprawdę trudno jest tolerować. Wzbudzasz w tej drugiej osobie poczucie winy, że nie jesteś szczęśliwa. To bardzo rani. My pracowaliśmy nad tym dużo, zauczyłam go, żeby sie nie zawieszał, tylko rozmawiał ze mną o tym, co mu nie leży. Problem się rozwiązał.

Jak dla mnie z Twojego opowiadania przebija Twoje małe zaangażowanie. Piszesz, że go bardzo kochasz, ale nie bardzo mu to okazywałaś. Zabrał Cie na urlop, z najbliższymi osobami, co było wyrazem dużego zaufania. Ja też nie zaprzyjażniam się tak łatwo ze wszystkimi, ale myśle, że dla niego mogłaś się trochę postarać, a w szczególności nie obrażać się, że chce spędzać z nimi czas. We dwoje mogliście pobyć kiedy indziej.
napisal(a):Dziwne tylko, że całą drogę do K. nie odzywał się do mnie. I pod moim blokiem, gdy już wychodziłam z auta, zatrzymał mnie mówią, że ma coś ważnego do powiedzenia.

Rozumiem, ze ty też sie nie odzywałaś i wysiadłaś bez słowa? No to na pewno było mu przykro.
Kuki85, nie chcę żebyś sie obrażała za tego posta czy coś, ja naprawdę próbuję po swojemu pomóc. I wydaje mi się, że za dużo mu narzucałaś, za dużo rzeczy Twoim zdaniem to on powinien robić. CHłopak mógł się poczuć zdominowany i stąd ten odwrót. Mam nadzieję, że uda wam sie dogadać i wrócić do siebie.
napisał/a: Pitiful 2009-08-31 21:59
zielonejabłko napisal(a):no właśnie, skoro facet nie dopytywał się jak to jest o co chodzi to jak miał to wiedzieć..niektórzy są wygodni i nie trudzą się zadawaniem takich pytań i nie dociekają bo po co...to należy do kobiet......

Właśnie się dopytywał (z tego co zrozumiałem) i trafiał na mur milczenia lub był spławiany słowami "bo tak mam". Nie tędy droga, nie tędy....
napisał/a: ~gość 2009-08-31 22:41
Mam za swoje :P

Facet jesli widzi ze jest zle kieruje sie rozumem, twoj byly musial to dlugo trawic, w koncu podjac decyzje

PRzynajmniej wiesz ze postapilas zle wiec sprawa nei jest do konca przegrana :)
napisał/a: Kuki85 2009-09-01 09:16
Jejku..

Dziękuję Wam wszystkim za te posty. To naprawde dużo wnosi w moje rozumienie całej sytuacji..

Niestety, wczoraj dowiedziałam się, że mój Były wyprowadza się z K., ponieważ nie mógł tu znaleźć pracy. Dla mnie to jest już koniec. Nie sądzę, by On chciał coś jeszcze odbudowywać, a i ja nie wierzę w reperowanie związku na odległość zwłaszcza, że mam bardzo ciężkie studia i mało czasu na cokolwiek.. A On znajdzie pracę, pozna nowych ludzi i w ogóle.. Byłoby to bardzo trudne. Widocznie tak musiało być. Szkoda tylko, że kończymy to w tak głupi sposób.

No i cóż zrobić, trzeba dać sobie czas na zapomnienie..

Ale jest mi teraz bardzo smutno i przykro..
napisał/a: ~gość 2009-09-01 09:22
darekf, postapila zle bo czasem potrzebowala troche samotnosci? przeciez to normalne wiele ludzi tak ma...
moj narzeczony musi to znosic i znosi to dzielnie...

zle postapila jedynie wtedy gdy zamiast cieszyc sie wakacjami zaczela robic fochy w kierunku siostry chlopaka i jej meza.. jesli ludzie zachowuja sie wobec ciebie bez zarzutu, to nie szukaj dziury w calym, nie takich fal od nich wysylanych czy fluidow...

to byl blad... powinnas byla sie cieszyc wyjazdem, zaciesnic stosunki z ta czescia jego rodziny....
napisał/a: Kuki85 2009-09-01 09:33
Zdepresjonowana napisal(a): zle postapila jedynie wtedy gdy zamiast cieszyc sie wakacjami zaczela robic fochy w kierunku siostry chlopaka i jej meza.. jesli ludzie zachowuja sie wobec ciebie bez zarzutu, to nie szukaj dziury w calym, nie takich fal od nich wysylanych czy fluidow...

to byl blad... powinnas byla sie cieszyc wyjazdem, zaciesnic stosunki z ta czescia jego rodziny....


Masz rację. Rzeczywiście powinnam była się szybciej przełamać.. Ale nie było też tak, że ja się kompletnie do nich nie odzywałam czy coś.. I byliśmy generalnie razem - na plaży, wychodziliśmy wieczorami. Denerwowało mnie to, że ja nie mam za bardzo nic do powiedzenia, wszystko robiliśmy pod nich - idziemy na plaże, bo oni już idą, wychodzimy na kolację, bo oni już wychodzą.. A ja potrzebowałam trochę luzu.. Później już postanowiłam odpuścić i rzeczywiście cieszyć się wyjazdem..

Poza tym, wiecie jak to jest.. Oni są rodziną, więc jakieś rodzinne gadki były, a ja za bardzo nie wiedziałam, o co chodzi.. Jakieś swoje żarty między sobą.. A ja co, uśmiech do twarzy przyklejony, bo co mi pozostało

[ Dodano: 2009-09-01, 10:05 ]
Tak się zastanawiam nad wszystkim, co piszecie..

I dochodzę do wniosku, że u nas rzeczywiście chyba kłopoty z komunikacją były podstawowym problemem.. Ale nie tylko z mojej strony. Bo skąd ja mam wiedzieć, że coś się dzieje, kiedy on zawsze cały uśmiechnięty i wszystko cacy.. Nawet jak twierdził, że ma gorszy humor, to po prostu nie było tego po nim widać.. A ja nie znam Go na tyle długo, by wyczuwać jego nastroje.. Dopiero po jakimś czasie, jak mu się już naskładało, to mi wywlekał to i tamto, rzeczy o których ja już nie pamiętałam, albo w ogóle nie miałam pojęcia, że mogły Go dotknąć. A nie powiedział mi tego od razu.. Zawsze mi zarzucał, że ja z nim Nim nie rozmawiam.. Ale czy On ze mną rozmawiał??

Zastanawia mnie też fakt, że On już na miesiąc przed naszym zerwaniem rozważał taką ewentualność. I oczywiście też nie podzielił się ze mną swoimi wątpliwościami.. Wręcz przeciwnie, wszystko było super. Przyjechał do mnie na wesele kuzyna i spędziliśmy razem kilka pięknych dni.. A za 2 tyg jechaliśmy na rzeczone wakacje. Mam wrażenie, że On mnie wystawił na jakąś próbę.. A, że wakację wyszły jak wyszły, to On zdecydował jak zdecydówał.

Nie było tak, że ja wiecznie byłam o coś obrażona czy strzelałam fochy o byle co.. Po prostu od czasu do czasu nachodził mnie gorszy nastrój. Ale za każdym razem starałam się mu wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje..

Pech chciał, że na tym naszym wyjeździe to złapałam chyba najgorszego doła w życiu.. Bo tak prawdę mówiąc i mnie naszły wtedy wątpliwości co do naszego związku.. Nie wiem, czy przeczuwałam, że coś się dzieje.. W każdym razie miałam w głowie milion myśli i im bardziej On naciskał, tym bardziej ja się zamykałam.. W końcu odpuścił zrezygnowany. Tak bardzo chciałam mu powiedzieć, co we mnie siedzi, ale też tak strasznie się bałam, że On mi powie, że mam rację i On też ma wątpliwości.. Nie chciałam tego usłyszeć..

Rozmawialiśmy na drugi dzień. Wytłumaczyłam mu co się stało, a On potwierdził moje obawy, że rzeczywiście nie wie, czy chce ze mną dalej być.. Jakoś doszliśmy do porozumienia i postanowiliśmy dalej cieszyć się wyjazdem. I kolejne dni były już fantastyczne.

Jednak dwa dni po powrocie powiedział mi, że to koniec. Ja myślałam, że postaramy się coś z tym zrobić, a On to po prostu zakończył.. A teraz ja nie ma żadnej szansy, by cokolwiek naprawić, bo On wyjeżdża i możliwe, że już Go nigdy nie zobaczę..

Smutne..
napisał/a: Fila 2009-09-01 11:06
Kuki85, miałam w życiu niemal identyczną sytuację. Pół roku razem, kryzys z jego strony, taka dziwna próba w czasie wspólnego wyjazdu i niespodziewane zerwanie.
Minęło kilka lat - dziś jestem w szczęśliwym związku, czekam na pierścionek

Akurat tamten były chłopak budzi we mnie bardzo pozytywne emocje, choć wtedy, gdy mnie rzucił "mój świat się zawalił" . Ostatnio go spotkałam i bardzo przyjemnie się gawędziło. On też ma dziewczynę - uśmiałam się, bo jest podobna do mnie w materii, która go kiedyś bardzo irytowała. Czyli jakiś ślad naszego związku pozostał w nim.
Martwi mnie w nim jedna rzecz z "naszej przeszłości"- to, że chłopak nie rozmawia z dziewczyną szczerze, że chce zakończyć relację, kłamie (o tak!) z tchórzostwa i wygodnictwa (tak było w moim wypadku), źle wróży na przyszłość. Mam nadzieję, że mój i Twój ex nauczą się, że tak się nie robi.

Oboje nie byliście bez winy. To, co napisałaś o swoich błędach stanowi teraz Twój kapitał doświadczenia na przyszłość. Na ten czas uświadom sobie, że on Cię oszukał. Udawał, że wszystko jest OK, żeby nie psuć sobie wyjazdu, a tymczasem cynicznie planował rozstanie! Nie chciało mu się pracować nad związkiem. Myślał, że wszystko musi być cacy od początku, a jak nie - żegnaj. Nic by z tego nie było. Szukaj kogoś, kto podejmie wysiłek.

Pozdrawiam
napisał/a: Kuki85 2009-09-01 11:29
Fila napisal(a): Oboje nie byliście bez winy. To, co napisałaś o swoich błędach stanowi teraz Twój kapitał doświadczenia na przyszłość. Na ten czas uświadom sobie, że on Cię oszukał. Udawał, że wszystko jest OK, żeby nie psuć sobie wyjazdu, a tymczasem cynicznie planował rozstanie! Nie chciało mu się pracować nad związkiem. Myślał, że wszystko musi być cacy od początku, a jak nie - żegnaj. Nic by z tego nie było. Szukaj kogoś, kto podejmie wysiłek.


Masz rację. Rzeczywiście było to z jego strony wielkie tchórzostwo, że tyle zwlekał z powiedzeniem mi o swoich wątpliwościach. Może czekał, że sama coś wyczuję..?? W sumie się doczekał. Nie podjął też żadnego wysiłku, by cokolwiek naprawić. Po prostu poczekał, aż się miarka przebierze i koniec. NIGDY mi nie powiedział, że coś jest nie tak, że coś mu nie pasuje.. Potem tłumaczył się, że nie skończył tego wcześniej, bo wiedział, że mnie to zaboli i nie chciał mnie ranić. I TAK MNIE ZRANIŁ, więc o co chodzi ??!!

Przykro mi teś myśleć, że ja byłam zupełnie nieświadoma. Choć, jak się teraz nad tym zastanawiam, to może coś tam przeczuwałam i stąd to moje zachowanie na wakacjach..?? Sama nie wiem.. Czułam, że coś się zmieniło. Ale kładłam to na karb tego, że związek sam w sobie zmienny jest.. Raz pod górę, raz w dół..
napisał/a: zielonejabłko 2009-09-01 11:56
Pitiful napisal(a):Właśnie się dopytywał (z tego co zrozumiałem) i trafiał na mur milczenia lub był spławiany słowami "bo tak mam". Nie tędy droga, nie tędy....
aha, jak kobieta tak powie to źle, ale jak wy faceci tak mówicie - sam się muszę swoimi problemami zając, nie będe sie tobie zwierzał bo mam tak jak mam to jest dobrze,co??!!
napisał/a: Kuki85 2009-09-01 13:43
Fila, Czy po tym, jak Twój Ex Cię zostawił, próbowałaś coś robić, wyjaśniać, walczyć ?? Czy po prostu postanowaiłaś odciąć się i zapomniałaś.. Długo cierpiałaś po tym rozstaniu ??

Ja jeszcze do wczoraj myślałam, że coś da się zrobić.. Dzisiaj już wiem, że nie..

[ Dodano: 2009-09-01, 17:25 ]
Kurcze..

Znowu się podłamałam.. To wraca do mnie takimi falami. Gdy jestem zajęta i nie myślę, to jest w porządku. Ale jak tylko mam chwilę, to myśli od razu uciekają do Niego i do tego co było między nami, tak przecież jeszcze niedawno.. I płaczę.. W sumie to chyba nieźle to znoszę - mogę spać, chociaż dzisiaj np. zbudziłam się w środku nocy i od razu myśli w głowie i ze snu nici; mogę jeść, choć niedużo, bo żołądek wciąż ściśnięty i schudłam już 3 kilo; mogę się smiać, gdy coś jest śmieszne. Ale czasem, jak mnie myśli nachodzą, to po prostu dusi mnie płacz, łzy w oczach stają, nie potrafię nad tym zapanować..

Wmawiam sobie, że to już koniec zwłaszcza, że ostatnia iskierka nadziei zgasła.. Wmawiam sobie, że to jego wina, jego głupota.. Ale nie potrafię nie winić też siebie..

Tęsknię za nim strasznie, ale nie chcę Go już więcej widzieć, bo to tylko rozdrapałoby wciąż świeżą ranę w moim sercu. Jednocześnie boję się, że już Go nigdy więcej nie zobaczę.. Tak strasznie boli..

Proszę o słowa otuchy.. Siedzę sama, rodzina daleko.. Nie mam się do kogo przytulić..
napisał/a: irwin 2009-09-01 21:58
Kuki85 napisal(a):Wmawiam sobie, że to już koniec zwłaszcza, że ostatnia iskierka nadziei zgasła.. Wmawiam sobie, że to jego wina, jego głupota.. Ale nie potrafię nie winić też siebie..


Z tego co napisałaś wcześniej, to tak wychodzi, że wina jest gdzieś pośrodku. Oboje czuliście, że coś nie do końca gra i podświadomie próbowaliście to zdusić. W czasie wyjazdu wszystkie chowane wątpliwości się skumulowały i doszło do rozstania. Szkoda...

Kuki85 napisal(a):Tęsknię za nim strasznie, ale nie chcę Go już więcej widzieć, bo to tylko rozdrapałoby wciąż świeżą ranę w moim sercu. Jednocześnie boję się, że już Go nigdy więcej nie zobaczę.. Tak strasznie boli..


Może i racja, lepiej chyba poczekać i spojrzeć na wszystko z dystansu. Mnie czeka w następnym tygodniu spotkanie z eks, po 4 miesiącach od rozstania (2.5 roku w związku). Niby mam już spokój, ale jednak jakieś obawy są i do końca nie wiem jak to spotkanie na mnie wpłynie.

Kuki85 napisal(a):Proszę o słowa otuchy.. Siedzę sama, rodzina daleko.. Nie mam się do kogo przytulić..


Ach gdyby wszyscy na tym forum się gdzieś razem spotkali, pogadali i poprzytulali w niedoli, oj pomogłoby nam :)
napisał/a: Kuki85 2009-09-01 22:24
irwin napisal(a): Z tego co napisałaś wcześniej, to tak wychodzi, że wina jest gdzieś pośrodku. Oboje czuliście, że coś nie do końca gra i podświadomie próbowaliście to zdusić. W czasie wyjazdu wszystkie chowane wątpliwości się skumulowały i doszło do rozstania. Szkoda...


Wina chyba zawsze leży gdzieś pośrodku. Zabrakło porozumienia, szczerej rozmowy o tym, co nam nie pasuje. Chociaż jak dla mnie, było w porządku, a jak już mówiłam, On nigdy nie powiedział mi, że coś jest nie tak. Nie widziałam więc potrzeby, by poważnie rozmawiać o naszym związku zwłaszcza, że tak naprawdę to się on dopiero zaczynał..

irwin napisal(a): Może i racja, lepiej chyba poczekać i spojrzeć na wszystko z dystansu. Mnie czeka w następnym tygodniu spotkanie z eks, po 4 miesiącach od rozstania (2.5 roku w związku). Niby mam już spokój, ale jednak jakieś obawy są i do końca nie wiem jak to spotkanie na mnie wpłynie.


Chciałam się jeszcze z nim spotkać, porozmawiać, wytłumaczyć, że zrozumiałam swoje błędy.. I chcę o nas walczyć. Ale wiadomość o jego wyprowadzce zniweczyła moje plany i wszelką nadzieję.. Dlatego nie spotkam się z nim, bo nie ma to już sensu. A jakbym Go znowu zobaczyła, to byłoby jeszcze gorzej..

Przykro mi, że musisz przez to przechodzić.. Ja kiedyś w liceum, jak mnie chłopak zostawił po 1,5 roku związku, musiałam go oglądać codziennie jeszcze przez kolejne 1,5 roku, bo chodziliśmy do jednej klasy.. Ale jakoś dałam sobie z tym radę, choć nie było łatwo. Grunt to kamienna twarz i nie dać po sobie poznać, że Cię to rusza.. To trudne, ale najlepsze wyjście..

Ja nie chcę już oglądać mojego obecnego Ex, bo tak będzie łatwiej zapomnieć..

irwin napisal(a): Ach gdyby wszyscy na tym forum się gdzieś razem spotkali, pogadali i poprzytulali w niedoli, oj pomogłoby nam :)


Owszem, byłoby miło i z pewnością pomogłoby.. Przynajmniej byłoby się w otoczeniu ludzi, którzy rozumieją co czujesz.. Ale chodź jesteśmy daleko od siebie, to dobrze wiedzieć, że gdzieś tam są ludzie, którzy chcą pomóc.. Choćby pisząc miłego posta na forum..