Jak życ bez zaufania?

napisał/a: serduszkoXXXX 2009-12-14 15:59
Napiszę może całą moją historię:
Męża poznałam 7 lat temu,miałam wtedy 16 lat,on mieszkał 150 km ode mnie więc spotykaliśmy sie dwa razy w miesiącu w weekendy i święta oraz wakacje.3 lata byliśmy związkiem na odległośc,po tych trzech latach pobraliśmy sie i zamieszkaliśmy razem.4 miesiące po ślubie zaszłam w planowaną ciąże.Byliśmy bardzo szczęśliwi.I wtedy wszystko zaczęło sie sypac.Mąż miał w pracy "przyjaciółkę",taką,która go rozumiała,taką która była szczuplutka i ładna-nie to,co gruba żona z wielkim brzuchem.Wiedziałam,że między nimi coś jest-jednak jak tylko zaczęłam z nim rozmawiac na ten temat że coś jest nie tak to mąż sie wściekał i mydlił mi oczy że ja wymyślam,że jestem chorobliwie zazdrosna.I ja wtedy kolejny raz wierzyłam w to,że tylko mi sie wydaje.Po przyjściu z pracy mąż robił mi awantury,czepiał sie o byle co,nie ważne że byłam wtedy w ciąży i nie powinnam sie stresowac,każdego dnia upokażał mnie-czułam że to jego zachowanie po jego przyjciu z pracy było jej zasługą-i jak sie okazało później miałam racje.Całymi dniami pisał z nią smsy i sygnalił z nią-nosił przy sobie komórkę żebym czasem nie przeczytała jakiegoś smsa.Moja ciąża to było pasmo stresów i łez,płakałam po nocach,próbowałam z nim rozmawiac,prosiłam żeby zerwał z nią kontakt ale on wciąż powtarzał że to tylko koleżanka.Odpuściłam próbując wierzyc w to że to jednak mój wymysł że ich coś łączy.
Urodziłam synka,dni mijały,pogorszyło sie,mąż był wciąż zły,po przyjściu z pracy sie wściekał,że dziecko płacze.Pewnego wieczoru na jego komórke przyszedł sms a on spał.Wtedy podkusiło mnie żeby przeczytac.To był sms od niej:"ja też za tobą tęsknie,jutro przyjde jak twoja żona będzie w pracy",poczułam....tego sie nie da opisac-jakby świat mi sie zawalił,zrobiło mi sie słabo i ciemno przed oczami i zemdlałam-mąż słysząc jak padam na ziemie obudził sie.Pamiętam że wtedy też jakoś mi zamydlił oczy że mi sie tylko wydaje że coś ich łączy a ja głupia wierzyłam-hmmm...nie ja nie wierzyłam-ja chciałam wierzyc.To długa historia i nie będe wszystkiego pisac ale długo to sie ciągło aż w końcu kiedyś sie mi przyznał że sie w niej zakochał,nie umiem tego opisac słowami co przeżyłam,pojechałam z dzieckiem do mamy i nie chciałam go znac,chciałam założyc sprawe rozwodową.Wtedy błagał o szanse,żebym go nie zosatawiała,płakał na kolanach prosząc o to żebym mu dała szanse-i dałam-zrobiłam to dla dziecka.
Minoł jakiś rok ,zaczęłam odbudowywac zaufanie do niego(może napisz starałam sie mu na nowo zaufac choc było ciężko) i znowu kolejny cios,zaczoł zapraszac do nas do domu naszą młodszą od nas sąsiadkę oczywiście w czasie kiedy ja byłam w pracy.Zadaję pytanie: po co? i znowu moje całe zaufanie legło w gruzach,takich sytacji jak te co opisałam było wiele.Nie ufam mu absloutnie,obsesyjnie przeszukuje mu telefon,już tyle razy mnie okłamał,bywało że wychodził gdzieś na noc niby z kolegami których ja nie widziałam na oczy i wracał o 5:30 rano do domu.On mi mówił niedawno prosto w oczy że nie potrafi życ bez flirtowania,że już taki jest.Jesteśmy już 4 lata po ślubie a ja mu nie ufam i już nie zaufam-za dużo kłamstw i obietnic już było.Czym jest małżeństwo bez zaufania?ja nie chce do końca życia sprawdzac mu komórki albo życ w strachu że tak jak kiedyś znowu sie zakocha.Czy takie małżeństwo ma sens?bo przecież związek dwojga ludzi powinien sie opierac na zaufaniu.
napisał/a: despero17 2009-12-14 17:28
Droga Forumowiczko

Zaufanie pomiędzy partnerami, czy to w związku nieformalnym czy formalnym jest podstawą, nieodzownym, ansolutnie koniecznym i niezbędnym fundamentem, bez którego nie może mówić o dojrzałej, odpowiedzialnej i poważnej relacji dwojga osób. To, co napisałaś jest wyjątkowo smutne..... Mam nieodparte wrażenie, graniczące z pewnością, że nie da się odbudować zaufania między Tobą a Twoim mężem, bardzo wiele wyjątkowo złych wydarzeń nastąpiło. W obecnej sytuacji powinnaś Droga Forumowiczko odpowiedzieć sobie na pytanie, jaki ma sens fukcjonowanie w tak chorej i jakże traumatycznej dla Ciebie relacji...
napisał/a: ~Katarzyna1984 2009-12-14 17:51
Twoja sytuacja jest bardzo ciężka. Sama na Twoim miejscu nie potrafiłabym zaufać.
Zaufania nie można odbudować "od tak". Do tego potrzebna jest wola nie tylko Twoja, ale także Twojego męża.
Tu nie wystarczy Twoja chęć zaufania mu ponownie, to on powinien zrobić wszystko żebyś mu zaufała. A tym czasem? Tym czasem patrząc jak cierpisz ciągle podtrzymuje Twoje obawy słowami "i tak będę flirtować bo nie potrafię inaczej - nie wystarczasz mi".
Czy w taki sposób pokazuje się miłość i szacunek?!
Egzystowanie w takim związku jest po prostu chore.
Nie wiem czy ja na Twoim miejscu chciałabym znać takiego faceta. Najprawdopodobniej nie ...
napisał/a: dyzio007 2009-12-15 08:57
Nie zazdroszczę sytuacji w której sie znalazlaś choć przyznam że właśnie przechodzę to samo odnośnie pisania smsmów między moją żoną a jej przełożonym. Powiem Ci że uciekaj jak najszybciej mimo że macie dziecko to zaufaj mi że ono będzie cierpiało jeszcze bardziej. On się nie zmieni obieca a będzie robić to samo. Moja żona mimo że mnie przeprosiła za te smsy robi wciąż to samo i mimo że ją kocham bezwarunkowo to przy bardzo dobtych radach od dzwieczyn z tego forum uwierzyłem w siebie i pozwole jej odejść bo sama musi zrozumieć bład który wykonała.
Zaufanie to podstawa sama piszesz że ciagle go sprawdzasz kontrolujesz ja robie to samo taka natura ludzka jak ktoś będzie z nami żył bez zaufania już zawsze będziemy zdystansowani do jego osoby i postępowania a w każdym ruchu zastanawiali się czy oby znowu nie ma czegoś na rzeczy.
Dałaś szanse nie wykorzystał jej na własne życzenie...
napisał/a: Seta 2009-12-15 19:17
Macie dziecko - Wasze dziecko widzi, jak jego matka męczy się w toksycznym związku. Czy chcesz dla "dobra" dziecka "umilać" mu dzieciństwo?
Nie wiem nawet, nad czym się tu zastanawiać, kobieto - cham chamem pozostanie, a przed Tobą jeszcze kupa życia i jeszcze trochę.
Nie zasługujesz na takiego palanta, który oglada się za spódniczkami. Tego typa nie zmienisz.
Nie warto tracić najlepszych chwil w życiu na takiego gada...
Nie chcę Ci wmówić, że MUSISZ go zostawić, bo to tylko i wyłącznie Twoja decyzja - mimo wszystko moim zdaniem związek taki jak Wasz jest bez szans na rozwój, a Ty w pewnym momencie nabawisz się nerwicy jak i wrzodów z nerwów.

Pozdrawiam i życzę udanej decyzji, najlepszej dla Ciebie i Twojego dzieciaczka.

Powodzenia!
napisał/a: Mari 2009-12-15 20:10
serduszkoXXXX napisal(a):On mi mówił niedawno prosto w oczy że nie potrafi życ bez flirtowania,że już taki jest.Czy takie małżeństwo ma sens?bo przecież związek dwojga ludzi powinien sie opierac na zaufaniu.


Czy te slowa padly w czasie klotni? . Jak czesto one u Was w zwiazku z jego wybrykami sa? .
Co zmienilas w Swoim zyciu po pierwszym wybryku meza ? .
serduszkoXXXX napisal(a):Czy takie małżeństwo ma sens?bo przecież związek dwojga ludzi powinien sie opierac na zaufaniu.

Nie ma sensu ...Ty i dziecko bedziecie cierpiec...on bedzie szczesliwy , ze ma co zjesc i czysta posciel , skarpetki :(.


pozdrawiam M.
napisał/a: serduszkoXXXX 2009-12-15 21:56
Mari słowa te nie padły podczas kłótni,on mi to mówił podczas spokojnej rozmowy i mówiąc,że nie potrafi życ bez flirtowania był całkowicie spokojny.Mówił również,że dzięki flirtowaniu z innymi dziewczynami podnosi swoją samoocenę.Nie wiem po co mu to bo jest przystojny(wiele koleżanek mi go zazdrości) i bardzo mi sie podoba,mówię mu to często więc po co mu flirtowanie?bardzo często pokazuję mu jak bardzo go kocham i doceniam go.Co zmieniłam po pierwszym wybryku męża?w sumie pierwszy wybryk był w ciąży,wtedy to jak sie później okazało zakochał sie w koleżance z pracy.Od zawsze starałam sie byc jak najlepszą żoną a później również matką ale on tego nie doceniał.Wreszcie jak już chciałam odejśc to błagał żebym tego nie robiła,że sie zmieni itp.wtedy wróciłam do niego.Minoł może rok i zaczoł kolejny flirt z inną.Pewnie zapytacie skąd wiem o jego flirtach?zrobiłam źle ale to było silniejsze ode mnie-doszłam do tego jakie ma hasło na nk i na pocztę -i stąd wiedziałam co wypisuje z innymi,czytałam to co pisali a on sie nawet tego nie spodziewał.Ostatnio coś we mnie pękło kiedy przeczytałam na nk jak ona pisała do niego,kiedy przyjdzie do nas do domu(dodam że umówili sie na wieczór kiedy miałam byc w pracy-pracuję często do 23).Przez długi czas ukrywałam to że znam jego hasło na nk i pocztę i tylko czytałam co pisał i bardzo mnie to bolało i milczałam dusząc to w sobie.Ostatnim razem nie wytrzymałam i wybuchłam,powiedziałam mu o wszystkim a on na to,że tylko chciał u nas w domu z nią porozmawiac-wyśmiałam go i wtedy też powiedział całkiem spokojnie o tym że on już taki jest.Tylko sie boję,że przez to flirtowanie kiedyś sie znowu zakocha a drugi raz mu już nie wybacze.Nie ufam mu i wciąż czuję strach,że pewnego dnia za bardzo sie zagalopuje w flirtowaniu.
napisał/a: dyzio007 2009-12-15 23:31
serduszkoXXXX napisal(a):Tylko sie boję,że przez to flirtowanie kiedyś sie znowu zakocha a drugi raz mu już nie wybacze.Nie ufam mu i wciąż czuję strach,że pewnego dnia za bardzo sie zagalopuje w flirtowaniu.


I będziesz czuła strach, niepewnośc kolejnego dnia, podejrzenia, brak zaufania i tylko jego usprawiedliwiała w swojej głowie. To jest chore, taka osoba nie powinna być w żadnym związku skoro ma nałóg flirtowanie do może niech sie uda do psychologa bo uwierz mi że ty tu nic nie wskurasz. Zrobił to jeden raz zrobi i drugi......kwestia czasu :/
napisał/a: Mari 2009-12-20 18:14
Serduszko ,
zrobilas wszystko co moglas i co kazda z nas by uczynila aby sie upewnic ,czy mezczyzna z ktorym jestesmy jest wart naszych uczuc ...
Wiesz co? ...Przykro mi , ze nie bede Cie upewniac , ze warto powalczyc o niego , bo nie widze jak na razie swiatelka...a moze... nie! ,a jednak sprobuj ! :) .
Na te chwile powinnas oddac paleczke mezowi ...Ty zrobilas swoje...
Co natomiast masz robic Ty? ..kurcze :( ..nie wiem ... wieksze zaangazowanie w spotkania towarzyskie? np. w domu tak aby maz odczul ,ze czy jest , czy go nie ma to swiat sie kreci dalej? . Po prostu Twoje grono , lekko zniecierpliwione towarzystwem meza.
On musi odczuc , ze strata Ciebie to cos na co nie moze sobie pozwolic .

Chociaz ...wiesz jak czytam slowa , ktore on skierowal do Ciebie w spokojnej rozmowie to tak naprawde sie zastanawiam , czy byly powiedziane przez faceta , ktory nie daje sobie rady z naroslymi problemami w czasie , czy zostaly wypowiedziane przez aroganckiego debila :( .

Kochanie jak chcesz ...ja zawsze wychodze z zalozenia , ze kazdy czlowiek jest dobry , tylko czasami bladzi . Wiem tez z zycia , ze moge zaprzeczyc wlasnym slowom !...bywaja "egzemplarze" niereformowalne .
To Ty wiesz zyjac z nim , co mozna jeszcze poprawic , ale we DWOJE!!!.

Pozdrawiam M.
napisał/a: barbie26 2010-02-18 13:04
KOchana a ja Ci powiem że jak dobije do 70 to już rzadna na niego nie spojrzy:)głupio pisze ale już nasze babcie żyły z facetami i przerobiły to samo,cieżko jest odejść ja miałam nie raz ochote bo moze warto znaleźć kogoś przy kim bedziesz szczęśliwa
napisał/a: barbie26 2010-02-18 13:06
Mi mąż kiedyś powiedział że obca to obca co z tego że mi sie podoba co za kretyn na szczęście nie wiem o rzadnym umawianiu sie
mamajasminy
napisał/a: mamajasminy 2010-02-18 14:19
Drogie serduszko.
Tak się żyć nie da. Mialam podobną sytuację z tą różnicą, że nie byliśmy malżeństwem. W swoim miejscu pracy też mial koleżankę. Prosilam go, żeby z nią nie rozmawial, przestal do niej chodzić, bo mnie to rani. Obiecal. Przylapalam go jak się z nią calowal. Gdy mu o tym powiedzialam, stwierdzil,że mi przewidzialo. Bylam na samym początku ciąży. Próbowalam mu wybaczyć dać szansę, aby moje dziecko mialo ojca. Każde jego spóźnienie, telefon wlaczal w mojej glowie alarm. Teraz sama wychowuje moje maleństwo, jest mi trudno, ale żyję spokojniej. Pozdrawiam. Serduszko nie daj się i go zostaw tak będzie lepiej dla Ciebie i Twojego synka.