kocham go,ale czasem wydaje mi sie,ze on ma dwie twarze

napisał/a: karolmaciek 2007-11-28 17:37
na peno nie mial i nie ma na boku nikogo,jak by narazie sam nie wie czego chce,powoli zaczynam rozumiec,moze potzrebuje czasu,jak zateskni,to moze sam wroci jak nie to trodno,ale ciezko mi z tym wszytskim,bo dla mnie to strata czasu,wyjezdzam do siostry oderwac sie troche od codziennosci,moze bedzie mi latwiej...zobaczymy
napisał/a: karolmaciek 2007-11-28 17:41
na pewno nie mial i nie ma nikogo na boku,ale wydaje mi sie,ze sam nie jest pewien co robic,moze sie czegos boi,moze,ze go zranie,bo juz kiedys cos takiego przeszedl(nie ze mna) i chyba teraz to jest jakis rodzaj obrony,wyjezdzam do siostrymodpoczne,oderwe sie do codziennosci,on bedzie mial czas zeby przemyslec,moze zateskni...zobaczmy,dzieki wsyztskim za pomoc
napisał/a: karolmaciek 2007-11-28 17:44
nie pamietam jak sie odpisuje,kazda moja odpowiedz wrzuca na inne stronki,
napisał/a: karolmaciek 2007-11-28 17:45
aha,juz zauwazylam,ze wszystko jets na kolejnej stronce...gubie sie czasami w tym wszytskim...
napisał/a: Tikitaki 2007-11-28 20:01
Opcja EDYTUJ po prawej stronie a nie spam :P
PS Uwierz mi że od tej strony nigdy go nie poznasz bo a może dziś się coś zmieni i znajdzie sobie koleżaneczke. Uwierz mi że to jest możliwe i nie zaprzeczaj bo z klapkami na oczach niewiele zdziałasz
napisał/a: karolmaciek 2007-11-29 10:39
poczekam cierpliwie,chociaz to nie łatwe,nie mam chyba klapek na oczach,nie wiem,moze sobie cos wmawiam,bo tego bardzo chce,albo po prostu nie widze innego wyjscia,ale chyba najlepiej bedzie jak pozostawie to tak jak jest,co ma byc to bedzie,czasem tzreba dla losu pomoc,ale ja juz chyba zrobilam wszystko co moglam,jesli cokolwiek sie zmieni to dopiero w swieta,bo nie mam zamiaru tu wracac do Swiąt,w obcym miejscu bede miala czas przemyslec sobie wszytko i poukladac,gdyby cos sie zmienilo to odezwe sie do Was,dzieki za rady i porady
pozdrawiam wszytskich
napisał/a: Jerzyk 2007-12-07 15:36
Uwazam ze dobrze robisz probojac sie oderwac od mysli o nim, moze on sam niewie czego chce bo jednak cos czuje do tej wczesniejszej ... i tak wie ze do niej niewroci ale niejest gotowy na to zeby dalej byc z Tobą. Niepowie ci tego bo sie boi ze Cie zrani. On Cie musi naprawde Kochać jesli dlatego Cie odrzucił. Chciał zebys zyła normalnie. Jest zamkniety w sobie. Moze tak naprawde niechce o niczym mowic. Woli to przezywac sam.Dopuki sie nieotrząśnie to niema szans na powrót. Niejest Ci łatwo ale im wiecej myslisz o tym tym trudniej. Powiedz sobie ze jestes silna. Straciłas wiare w siebie. Idź do przodu, zostaw przeszłość za sobą. Postaw sobie cel zajmij sie czyms. Moze nauką, albo zrob cos co zawsze chcialas zrobić zaszalej wyjedz gdzies to miejsce bedzie ci tylko przywolywac smutne wspomnienia. W takiej chwili potrzeba przyjaciół i wsparacia. Niemozesz sie nad soba rozczulać. Siostra napewno Ci pomoże. Zapomnij o nim. Czekając na niego stoisz w miejscu. Pogudź sie z tym ze on niewróci.
Nieczekaj. Zyj dalej :) dla kogoś innego, dla siebie. To wszystko to tylko spekulacje ale prawda jest taka ze Szczęście samo Cie znajdzie, nieszukaj go tam gdzie go niema i nieszukaj go za wszelką cene. Powodzenia :)
napisał/a: karolmaciek 2007-12-12 13:39
Minęło troche czasu,troche sie uspokilo wszytsko i zaczelo sie powoli ukladac,spotykamy sie czasem,mamy jakis maly kontakt,czego do tej pory nie bylo,ale jest normalnie-w miare tego co bylo,zobaczymy jak to potoczy sie dalej i chociaz bardzo bym chciala z nim byc,to nic na sile,czas pokaże i moze wrszcie bedzie dobrze,a jak nie to dobre i to,ze łączy nas jednak jakas nić,bo rozmawiamy ze soba jak starzy dobrzy przyjaciele,o wszystkim sobie mowimy i chyba tego brakowalo w naszym zwiazku-partnerstwa...
Trzymajcie kciuki za mnie!!!
napisał/a: Gosiakkj2 2007-12-14 09:41
witam, ja miałam podobną sytuację. Facet zostawił mnie w najmniej oczekiwanym momencie a ja nie wiedziałm co mam zrobić bo tak strasznie go kochałam. . .zaczęłam dzwonić prościć, wyjaśniać, błagać aż zaczęłam się poniżać...ale w końcu powiedziałam dosyć. nie dzwoniłam nie pisałam - jednym słowem zniknęłam z jego życia i wiesz co? po dłuższy czasie wrówił i błagał o spotkanie.
Sprawdz może go w ten sposób bo jeżeli to Ty się pierwsza odzywasz to on nie na możliwości zatęsknić i poczuć że coś stracił. może to potrwać długo, fakt ale jeżeli on naprawde coś czuł to wróci. u mnie trwało to 10 miesięcy. . .
napisał/a: karolmaciek 2007-12-17 02:58
Jej,jestem pelna podziwu dla Ciebie,ze tyle wytrzymalas,ja tak bardzo go kocham,ze nie potrafie ani chwili nie myslec o nim,ale wyjechal do pracy jest tu co weekend lub co 10 dni,ale sam raz na jakis czas zaczął dzwonic,informowac co u niego,kiedy wroci,bo terminy sie zmieniaja co chwile,ostatnio przyjechal z nienacka,nikomu nic nie powiedzial,spedzil 3 dni tylko ze mna,a zawsze biegl od razu do przyjaciół,teraz bylam tylko ja-dla mnie to cos znaczy,ale tak od razu nie robie sobie zludnych nadzieji,pracuje ponad 400km od domu,powrot do domu zajmuje caly dzien i chociaz to jest takie meczace to przyjezdza kiedy tylko jest okazja,moze tam zostawac na weekendy,ale wraca,widujemy sie coraz czesciej,wie gdzie mnie spotkac,bo wie,gdzie bywam w weekendy,mam nadzieje,ze jak jest tak daleko to zrozumial czego nie ma tam a co mial tu,moze cos z tego bedzie a moze tylko zostaniemy "kumplami" bo przyjaznic sie to raczej nie ebde potrafila,bo przyjazn jest na dobre i zle,ale jesli on byz zaczął byc szczesliwy z kims innym,wolala bym przy tym nie byc i nie widziec,moze udzieli sie swiateczny kllimat,moze juz wreszcie bedzie ok,tak bardzo bym chcial moc juz odetchnac i spokojnie usnac,z mysle,ze gdy sie obudze on bedzie obok mnie...
napisał/a: kkk 2007-12-17 19:33
moje zdanie. daj sobie z nim spokój. zakochasz się jeszcze w kimś do szaleństwa i oby tym razem z wzajemnością bo wydaje mi się że teraz to ty kochasz a on nie.takie jego zachowanie nie jest miłością dojrzałą, wogóle nie jest miłością.!!!
napisał/a: kkk 2007-12-17 19:36
a i jeszcze jedno,pytam z ciekawości,jakie popełniłaś błędy o których nie można na spokojnie razem porozmawiać?i rozstać się lub ustalić jakieś normalne "warunki" wspólnego bycia ze sobą?
ucieczka to nie rozwiązanie