Która z was ma ochotę zdradzić???

napisał/a: zmagda 2007-08-01 23:27
Mari, co jeszcze chcesz wiedzieć? Napisz, a odpiszę jutro, bo teraz padam z nóg. Dobranoc wszystkim. Dziękuję
napisał/a: MEE 2007-08-01 23:31
Na pewno problemem jest Twoja zaleznosc finansowa od niego. Zmagdziu, czy wolno sie spytac co konkretnie musisz nosic?

PS. Jest taka zasada, ze mezczyzn trzeba od czasu do czasu wladzic do lodowki. Od razu poczuja ow chlod. Napomknelas mu kiedys - tak w aluzji - o ewentualnym odejsciu?
napisał/a: uborkowska 2007-08-02 03:04
zmagda.

moja rada bylaby powazna rozmowa z mezem, ale z tego co czytalam to jzu nim rozmawialas. a czy Ty nie zastanawialas sie nad tym czy on Ciebie nie zdradza? Ja w zadnym wypadku nie popieram zdrady, ale tez nie uwazam aby ktos kto sie meczy w zwiazku ma byc nieszczesliwy do konca zycia. Ja osobiscie jestem niania i opiekuje sie dzieckiem ktorego rodzice biara wlasnie rozwod bo matka zdradzila ojca. Uwierz mi strasznie nieprzyjemna sprawa!!!! chyba nikt nie chce przez to przechodzic, najbardziej szkoda mi dziecka ale i tak jestem w szoku ze tak dzielnie to znosi. On chyba jeszcze nie rozumie co sie tak naprawde dzieje. Zmagda jak masz jeszcze jakies szanse na rozmowe z mezem z jakimis efektami to z nim porozmawiaj, a jak nie bedzie efektow to powiedz mu otwarcie ze jestes nieszczesliwa i nie mozesz tak dluzej zyc, jesli on nie bedzie o Ciebie walczyl to sprawa jest wyjasniona, on tez ma kogos innego.
Powodzenia
napisał/a: Mari 2007-08-02 07:33
Zmagda czytaj..,ale wyobraź sobie ,że ta sytuacja dotyczy mnie.Ty jesteś moją przyjaciółką której to wszystko Ja opowiadam...
Proszę Cię abyś "Mojej" historii nie brała na poważnie do Siebie.To są moje myśli,odczucia.To jestem Ja... wychowana w innej rodzinie,rodzinie z innymi problemami,która inaczej ukształtowała mnie do życia..To jestem Ja,która walczy z własnym charakterkiem,która miała kiedyś niską samoocenę
i lęk ,że sobie w życiu nie poradzi...
A więc:Jestem 23 letnią atrakcyjną kobietą ,żoną,matką rocznego dziecka.Moje wyobrażenie o małżeństwie:kochający mąż w pełnym tego słowa znaczeniu i uwieńczenie Naszej miłości -dzieci,którym chciałam poświęcić Swoje życie,stąd nie zabierałam się nawet za studia,bo uważałam je za stratę czasu!
Daję Temu małżeństwu z Siebie wszystkie uczucia nazwane :miłość,czułość,akceptację,troskliwość,złość,wściekłość,skruchę itp.Jeżeli daję ,to i chcę to z wzajemnością!
Od męża otrzymuję:cytat
"Mąż mnie do końca nie akceptuje, bowiem ma jakieś swoje wygórowane wyobrażenia.Próbowałam z nim wiele razy rozmawiać o swoich uczuciach, że potrzebuję ciepła, zrozumienia itd., ale to nic nie dało. Mąż twierdzi, że faceci tacy są.
Jestem szczupła, a mojemu mężowi to nie wystarcza - uczepił się mojego brzucha. Chodzi mu o to, że nie jest on umięśniony (jego stwierdzenie, to "kluch"). I wręcz wymusza na mnie to, żebym ćwiczyła. Kolejna sprawa, to kwestia ubioru, mam chodzić w tym, co jemu się podoba, głównie chodzi o jedną rzecz. I wcale nie mam na myśli koronkowej bielizny czy mini, bo jestem kobietą i jak każda to lubię. Jego podnieca zupełnie co innego, coś czego ja nie potrafię zaakceptować, w czym nie czuję się kobietą. A jaka jest jego odpowiedź na moje nastawienie do tej kwestii? - "jeśli chcesz, aby w sferze seksualnej było między nami dobrze, to będziesz to zakładać, a jeśli nie, to olej to sobie, a ja też wiele rzeczy będę olewał"-jego słowa. To mnie dobija."

Nie mogę się pogodzić z tą sytuacją...proszę ,tłumaczę,krzyczę i nic...
Na mojej drodze pojawia się dawna sympatia i z czasem moje myśli kierują sie w Jego stronę...
Dostaję od Niego to czego mi brak , a za czym tak od dawna tęsknię!

Dylemat...mam wyrzuty w stosunku do Siebie...,przecież mąż nie jest aż taki zły..ach gdyby zrozumiał,gdyby...,burzę się,zastanawiam,zadaję pytanie? dlaczego przy mężu czuję się często źle?,często odczuwam poniżenie,czyżby On pracował nad tym ,abym się poddała?.. Jego woli? i stała się za jakiś czas bezwolną,zakompleksioną kobietą?..,czy On naprawdę Mnie kocha?.Przecież Ja
czuje ,że miłość polega na pełnej akceptacji,kompromisie Obu Stron!

Przy moim byłym chłopaku rozkwitam i tęsknie za każdą chwilą z Nim..

Dziecko..

Serce mi mówi ,żeby pójść na żywioł.Mi też się należą chwile szczęścia!,ale...

Nie ma ale!.Pełne zaakceptowanie Mnie z całym bagażem ułomności,marzeń,pragnień ze strony męża,albo żegnaj Zenek.
Przepraszam świat-Ja mam jedno życie!. Jest Ono zbyt cenne i krótkie abym Je marnowała pogrążona w niemocy,zniewolona,z ukrycia patrząca na szczęśliwych ludzi.
Biję się z myślami...SERCE WIE!,ROZSĄDEK POWSTRZYMUJE!
Spróbuję jeszcze raz z mężem bardzo poważnie porozmawiać.Jeśli to nie zrozumie to?

Zmaga? co mam zrobić?!

Ja wiem!.A wiem dlatego ,że byłam fizycznie obecna przy takim związku.Wiem o całym poświęceniu Tej kobiety dla Nas...córek.Wiem jak to się skończyło,gdy powychodziłyśmy za mąż...

To była Moja historia...
Zmaga Ty napisz Swoją z rozwagą.. nie emocjami!,które czasami potrafią zawładnąć Nami w takich trudnych chwilach.
napisał/a: zmagda 2007-08-02 10:20
uborkowska, mój mąż mnie nie zdradza, jestem tego pewna. Jego daniem wszystko jest ok i nie widzi powodów, dla których miałoby mi być źle. Próbowałam go sprawdzić, czy jest do tego zdolny i wiem, że nie. Choć czasami straszy mnie, że będzie szukał u innej, tego, co ja mu nie daję.

Mari, nie wiem, czy to, co napisałaś naprawdę dotyczyło Ciebie, czy napisałaś to, aby mi coś uzmysłowić. Ale wiem jedno. Chcę być szczęśliwa. Mąż mnie nie akceptuje, nie próbuje zrozumieć, liczą się tylko jego pragnienia. Z czasem zrozumiałam, że chce mnie od siebie uzależnić. Jak chciałam pójść do jakiejś pracy, albo mówił, że to nie ma sensu, bo zarobię grosze, albo, że się do tego nie nadaję. Przez niego zaczęłam mieć kompleksy, których do tej pory nigdy nie miałam.
Jeśli mąż nie zacznie mnie rozumieć i mieć na uwadze również moje potrzeby, a nie tylko swoje, to albo będę próbowała ułożyć sobie życie z dawną sympatią, albo kiedyś z kimś innym. Kobieta musi siebie szanować!
Problem w tym, że kocham męża, ale nie wiem, czy on nadal kocha mnie. Mówi, że to już nie to samo co na początku. I praktycznie w ogóle nie mówi o swoich uczuciach do mnie.
Wiesz Mari, ja boję się z nim rozstać, bo nie chcę stacić dziecka, a on będzie o nie walczł. No i kwestia mieszkania, które kupili nam moi rodzice.
Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze toksyczni teściowie, którzy mnie nie nawidzą. Z teściem w ogóle nie rozmawiam, kiedyś bardzo się pokłóciliśmy, a teściowa jest bardzo fałszywą kobietą. Nastawiali męża przeciwko mnie. Jednak udało mi się ograniczyć ich kontakty, mąż zrozumiał jacy są na prawdę. Ale mieszkamy w tym samym mieście dość blisko siebie i co jakiś czas się widujemy. Teść każdą moją wypowiedź podważa. Sam na sam z nimi nie rozmawiam, bo przekręcają kota ogonem.
A ten drugi, cóż... nie mam pewności co do niego, to dopiero początek naszej "nowej" znajomości, więc nie wiem co z tego wyniknie.

Chciałabym uratować moje małżeństwo, tylko nie wiem jak. Po wielu rozmowach i płaczu mąż się zmienia, ale na krótko, później jest od nowa to samo.
Mari, co ja mam zrobić???
napisał/a: nieznajoma 2007-08-02 10:31
Witaj zmgdo.
Jest między nami pewne podobieństwo..Wolałam unikać odpowiedzi na stawiane pytania m.in. dotyczące zdrady po jednym,ogólnym poście.Wydawało mi się ,ze poprostu szukasz odskoczni..,ale tak nie jest.
Mari pięknie napisała.Zacznę od tego:powiedz sobie "Koniec" zmuszaniu się do czegokolwiek w alkowie.Z czym czujesz się żle,czego nie akceptujesz.On zaspakaja swoje potrzeby i doskonale wie co robi.Chce stworzyć z ciebie bezwolną istotkę,ktora tłumi wszystko w sobie,robi to co on chce.Z każdym miesiącem będzie ci coraz trudniej,a po kilku latach..,jeśli on się nie zmieni?Jeżeli chodzo o brzuszek.Ciąża ma wpływ na ciało kobiety,mniej lub bardziej.Znowu widzę tu jego egoistycznie podejście,ale powiedz "stop".Cwicz dla siebie i tylko dla siebie.Jeśli akceptujesz siebie i nie chcesz tego robić -nie rób.Pokaż mu,że znasz swoją wartość,że on nie będzie burzył twojej samooceny.Wiem,że łatwo się pisze.Lecz zrobisz postęp gdy zrozumiesz te słowa i zaakceptujesz że masz do tego prawo.Nie patrzysz na wygląd,nie oceniasz.Zaś on..doskonale to rozumiem.czy przypadkiem nie jest tak,że w wielu sytuacjach jest dobrym mężem,kochasz go za to ceniesz,ale z drugiej strony przesyła ci sprzeczne sygnały."Ladne masz nogi,ale te wlosy.Nie moglabyś coś z tym zrobić", "Jesteś szczuplutka ,zgrabna,lubię na ciebie patrzeć ale ten brzuch wylewający się z dopasowanych spodni".Czy krytykuje cię też w innych sprawach,np dotyczących prowadzenia domu,wychowywania dziecka,gospodarowania pieniędzmi?
Kobiety właśnie trzyma przy mężczyznach ciągle wmawiane sobie słowo"gdyby". Gdyby byl troszkę bardziej czuly,gdyby troszkę więcej zemna rozmawiał".Jeżeli chwile te nie spelniają się, popadamy w coraz większe frustacje,ktore znowu tłumimy,gdyż pojawiają się wyrzuty sumienia.Takie zamknnięte koło.
Rozumiem ciebie zmagdo iż pragniesz tego na co w pelni zasługujesz.Chcesz być ważna ,akceptowana ,a tu pojawia się mężczyzna tak opisany przez ciebie.On może wnieść na chwile barwy do twojego życia.Tylko,że to nie zmieni relacji z twoim mężem.Po pięknym spotaniu z mężczyzną wrocisz do domu w ktorym zobaczysz tego samego mężą,z takim samym podejściem do ciebie.Więć umowiesz się jeszcze raz z tamtym mężczyzną.Bedzie ci cięzko odmowić wiedząc co przy nim doznałas,jak dobrze się czułaś,"tak inaczej niż przy mężu".
Bedzie to trwalo jakis czas.Może obudzą się w was glębsze uczucia,zechcecie być na poważnie razem,ale to tylko moje spekulacje.Równie dobrze może tak się stać że wasze kontakty zatrzymają się na pewnym etapie.Twoj podstawowy problem będzie istniał nadal.Relacje z mężem,twoje odbieranie się w tym związku.
Nie,nie chce odbierać ci możliwości szczęscia!Wiem że z takim glodem uczuć można szybko zaangażować się,można w tym wszystkim pogubić się.

Piszesz,że jesteś zależna finansowa.Ile kobiet dajei się na to zlapać.Tak samo myślę zmagdo!Jak uczucia zaslaniają zdrowy rozsądek.Ufać ta bardzo w swoje i jego uczucia,a po X czasie uświadomienie sobie,że jest się uzależnionym.Czy masz możliwość zastanowienia się nad swoim życiem np przeniosząc sie na jakiś czas do rodziny?czy poza przyjaciołka ktoś wie o twoich problemach?czy rodzina daje ci wsparcie?
Będę kończyć.Pozdrawiam cię cieplo.
p.s. Wczoraj wyslałam ci prywatną wiadomość.
napisał/a: MEE 2007-08-02 11:11
Droga Zmagdusiu, niewiele mozna dodac do tego o czym napisaly juz Nieznajoma i Mari.

Twoje potrzeby sa jasne i uzasadnione. Kazdy potrzebuje czulosci, ciepla i zrozumienia.

Skupie sie zatem na Twoim partnerze. Z Twojego opisu rysuje sie postac osoby majacej powazne albo nawet bardzo powazne problemy emocjonalne. Nasz w domu takiego malego tyrana.

Znam kilka takich przypadkow, i w kazdym z nich ow partner powinien jak najszybciej udac sie do psychologa. Dlaczego? Dlatego, ze sam z soba ma ogromne problemy. W tej chwili jestes do niego zalezna. To nie jest przypadek, ze nie pozwala Ci na trwale wyjscie poza dom - mam tu na mysli prace. W przypadkach, w ktorych tu mowa schemat sie powtarza. On nie chce Ci pozwolic na wieksza niezaleznosc.

Zmagdziu mam dosc istotne pytanie. Napisalas, ze Twoj maz jest bardzo powazny, czy nalezy to rozumiec w ten sposob, ze nie ma pozucia humoru? Bo jesli tak to jest to katastrofa.
napisał/a: nieznajoma 2007-08-02 11:23
Co kieruje twoimi teściami że aż tak cie nienawidzą?Jakie mają uczucia do dziecka?Niestety,nie mam doświadczeń z teściami którzy zmarli.Lecz doskonale znam relacje mojej mojej matki z teściami,moim dziadkami.
Dziadkowie nigdy nie zaakceptowali synowej.Mieli zastrzeżenia do jej pochodzenia,wyznawanych w tamtych czasach poglądów,religijności.Najwięcej wsćieklości wyrażał dziadek.Babcia byla mu podporządkowana.Pomimo,żę mieszkali w jednej miejscowości nie znawali mojej matki,bardzo negatywnie wypowowiadali się na jej temat.Przeniosło się to na wnuki.Oczywiście,przyjeżdzaliśmy rodziną w czasie świąt,urodzin.imienin ale czuło sie cięzką atmosferę.Po 25latach dziadek potrafil nadal mojej mamie wypominać przeszlość,obarczać ją winą za zniszczenie życia synowi i wiele innych przykrych słow.Ona nigdy nie pogodzila się z tym.Zawsze miała żal do ojca,iż niedostatecznie ją chronil przed nimi.Niby to robił,ale brakowalo w tym zdecydowanych kroków prowadzących do tego,że teściom nawet jak im się nie podobała synową -mieli ją szanować,bo jest jego żoną.Pomimo ,że dziadkowie nie wtrącali się w ich życie,wplywali bardzo negatywnie na moją matkę ktora znów wplywala na ojca.Zamknięte kolo w którym ja żyłam.
Coś jest nie tak na lini twoich teściow -syna,bądz może on otrzymał konkretne wzorce postępowań w domu i powiela mniej lub bardziej zachowania rodziców?
Piszesz że teśc podważa twoje opinie.To samo robil mój dziadek.To samo robil mój ojciec.Tak samo robi mój mąż .Rozumiesz?
napisał/a: nieznajoma 2007-08-02 12:02
Zmagdo,znowu ja.
Tak myślę o tobie.Muszę to napisać gyż w głowie szaleje mi natłok myśli.
Moja matka została opuszczona przez ojca gdy była dzieckiem.Nigdy nie pogodziła się z tym do końca.Wyszła za mąż z milosci,glodu uczuć.Pracowała,miała plany co do dalszej nauki.Ojciec z poczatku nie miał nic przeciwko.Urodzilam się ja.NNastępowalo wiele kryzysów w ich życiu.Gdy byłam mała,matka chciała zlożyc dokumenty do konkretnej szkoly.Ojciec się nie zgodził.Porzuciła plany.prace.Na dodatek konflikty z teściem,chłod ojca.
Piszesz o nauce.Chcialam bys o tym pomyslała co napiszę.Pokaż mężowi,że masz swoje marzenia ,potrzeby.Jeśli nie zgadza się byś pracowała-zrób co innego.Ucz się.Jeżeli nie możesz z jakiegoś powodu pozwolić sobie na studia,pomyśl chociaż o studium.Nie ma znaczenia że nie daje ci to wyzszego wykształcenia!Rób to wyłącznie dla siebie.Możliwe z czasem odnajdziesz swoj uśpiony głód zdobywania wiedzy.Sa wakacje ,trwają rekrutacje do szkół.Nie są to takie koszty finansowe.W trybie zaocznym zajęcia masz tylko 2 razy w miesiącu.Zawsze możesz ksztalcić się dalej,poszerzać wiedzę.Poznasz nowych ludzi.Powiem ci jedno.Poradzisz sobie z nauką i wychowywaniem dziecka.Jestem o tym przekonana.
Takimi krokami stopniowo będziesz uwalniać się z uzależnienia,poznasz swoją wartość.zaczniesz się cenić.Dasz wyrażny sygnal mężowi,że chcesz zmienić coś w waszym związku.
Jeśli będziesz czekać,brnąć w to tracąc siebie,za kilka lat będzie bardzo żle.Nie pozwól by spotkalo cię to co mnie.Kompetne uzależnienie psychiczne,zagubienie siebie.
napisał/a: ~milax 2007-08-02 12:24
wiesz to straszne bo zawsze gardziłam zdradą, jednak jestem w podobnej sytuacji, no może w lepszej bo nie jestem mężatką:) ale jestem w związku od 6 lat i chyba tez się zakochałam w kimś innym:( tak samo jak ty wiem, że on się mną interesuje i podobnie przebywa baaardzo daleko ode mnie, tyle ,że często przyjeżdża. Nie mam pewności czy cos z tego wyjdzie ale iskry lecą. Nie wyobrażam sobie działania na 2 fronty dlatego rozważam odejście opd dotychczasowego partnera. Boje się jednak, że zauroczenie minie a ja zostanę z ręką w nocniku sama jak palec:( i pojęcia nie mam co tu robic może masz rację, lepiej zdradzić zaspokoić ciekawość i wtedy się zdecydować :confused:
napisał/a: nieznajoma 2007-08-02 12:25
Jeszcze jedna refleksja.Jesteś napewno dobrą mamą,kochasz dziecko,chcesz dla niego jak najlepiej.Dajesz bardzo dużo.W momencie gdy zaczniesz się spełniać w życiu ,będziesz dawać swojemu maleństwu jeszcze więcej.Dziecko odczuwa więcej niż nam się zdaje i ogromny wplyw ma na to jak "my" się czujemy,jak przeżywamy swoje życie.
Hmm..,troszeczkę się rozpisałam. :)
napisał/a: zmagda 2007-08-02 12:34
Droga nieznajoma. Przeczytałam Twoją prywatną wiadomość, jak również Twój wątek od deski do deski. Widzę, że sama też masz nie małe problemy. Ale jesteś kochana, że próbujesz mi pomóc. Wszyscy na prawdę bardzo mi pomagacie.
Masz rację, nie szukam odskoczni, to by było zbyt proste. Chcę naprawić relacje między mną, a mężem. Nie jestem nawet pewna, czy byłabym skłonna do zdrady. Z tym drugim bardzo żadko się widuję, często rozmawiamy na gg. On nie wie o moich rozterkach i póki co nie będę mu o nich mówić.
Ja akceptuję siebie, tylko mąż mnie nie. I nie mam obwisłego brzuszka po porodzie, moim zdaniem jest ładny, ale dla męża nie. Cwiczę dla siebie i tylko dla siebie, mąż mnie chwali, że już lepiej wyglądam. Ale niestety krytykuje mnie również w innnych kwestiach. Że ciągle jest bałagan, że narzekam na bóle głowy - a mam z tym poważne problemy... Jestem trochę bałaganiarą, to fakt, ale wierzcie mi, staram się utrzymywać porządek, bo jak wiadomo, w porządku łatwiej wszystko znaleźć.
Nie chcę szukać pocieszenia w ramionach innego, bo wiem, że to niczego nie zmieni, a nawet jeśli, to jest to wielka niewiadoma. Ale to niezrozumienie ze strony męża właśnie mnie do tego pcha. Ten drugi we mnie wierzy. Już w tej chwili jest mi ciężko odmówić spotkania z nim, kontaktów - jest mi z tym dobrze.
Rodzice mnie nigdy nie rozumieli, byli przeciwni małżeństwu, lecz teraz z perspektywy czasu nie mają nic do zarzucenia. Nigdy im nie mówiłam o swoich problemach. Mój tata nie pomagał mamie w wychowaniu mnie i ona uważa, że tylko kobieta powinna zajmować się dzieckiem i prowadzeniem domu. Swojego czasu buntowała męża, dlaczego mi pomaga, przecież on zarabia, a ja powinnam robić resztę. Przemówiłam jej do rozsądku i już tego nie robi. Ale bardzo się wtrąca w to, w jaki sposób prowadzę dom. Nie da się z nią rozmawiać, bo zaraz się obraża, twierdzi, że więcej nie przyjedzie lub płacze. Taka to z kolei choleryk.
Jeśli chodzi o teściów, to na początku było super. Cieszyłam się, że będę miała takich fajnych teściów. Już przed ślubem jakiś czas mieszkałam z nimi i coś zaczęło się psuć. Obydwoje mieliśmy wątpliwości co do ślubu, ale wiedzieliśmy, że po ślubie zamieszkamy sami i będzie dobrze. I było do czasu... Teść zaczął się wtrącać dosłownie do wszystkiego, gdzie mamy postawić wersalkę itd. Mężowi nie przeszkadzało to, że nie pracuję, za to teściowi bardzo. I namawiał męża, żeby ten wysłał mnie do pracy. Mąż był bardzo wowczas pod ic wpływem. Z czasem się pzekonał, że mają złe zamiary i próbują nas skłócić. Jak byłamm w ciąży, na wieść o dziecku w ogóle nie zareagowali, olali nas całkowicie, to było bardzo bolsne dla męża. powiedział, że następnym razem nie powiemy im o dziecku. To teściowie wyszli z propozycją, żeby kupić nam mieszkanie na spółkę z moimi rodzicami. I tak miało też się stać. Znaleźliśmy więc mieszkanko do kupna, ale nam się nie podobało, bo za małe i tak też im powiedzieliśmy, a oni przekręcili kota ogonem, że my w ogóle nie chcemy mieszkania, nie rozumieli, że chodzi nam o to konkretne. Trochę to skomplikowane, ale piszę abyście bardziej zrozumieli sytuacje. Jak byłam w ciąży teść stwierdził, żepowinnam otworzyć jakiś własny interes (głupota, bo mieszkam w małym mieści, a poza tym dziecko w drodze). Więc ja u powiedziałam co o tym myślę, dodam, że mąż był przy tej rozmowie. Teść twierdził, że strasznie mu naubliżałam, czego nie było miejsca, a świadkiem jest mąż. Teściowej przebieg rozmowy powtórzył zupełnie inaczej. Bardzo się tym zdenerwowałam, wylądowałam na pogotowiu z potwornym bólem głowy, a teść schudł 3 kilo, i to było ważniejsze, niż ewentualna strata dziecka przeze mnie. I tak to się zaczęło. Do mieszkania nie chcieli się dołożyć, więc kupiliśmy przy pomocy moich rodziców, nie mówiąc nic teściom. Potem wiele razy próbowali obrócić to na inną drogę, nawet przerzucali winę na moich rodziców.
Do dziecka na początku podchodzili z rezerwą, dziecko bardzo bało się teścia (podobno dzieci wyczuwają zyjeś intencje). nawet do szpitala nie przyjechali. Teraz odwiedzają nas raz w tygodniu, albo rzadziej, ale z nami nie rozmawiają, tylko bawią się z dzieckiem. Dodam, że teściowa przy mnie zachowuje się zupełnie inaczej niż w obecności teścia.
MEE wiem, że mąż ma problemy sam ze sobą, ale nie chce z nikim o tym porozmawiać, ucieka przed prawdą. Może moi się tego, czego może się dowiedzieć o samym sobie?
Mąż chce, abym pracowała ALE w tym zawodzie, co on, żebym robiła wszystko pod niego (własna działalność).
Ma poczucie humoru, ale dość słabe. Wiesz, mi brakuje takiej spontaniczności w związku. Czasem zachowuje się jakby miał 40 lat, a nie 27. Nie chce wychodzić do baru, bo tam śmierdzi papierosami, nie chce chodzić na wesela, bo nie umie tańczyć, a nawet jeśli obieca, że na kolejne wesele pójdzie, to gdy dochodzi co do czego ma tysiące wymówek.
Jestem młoda, nie miałam okazji się wyszumieć, chciałabym trochę poużywać życia póki mam na to czas,a nie tylko czuć się kuchtą, niańką, sprzątaczką i kochanką. CHCĘ PRZEDE WSZYSTKIM CZUĆ SIĘ KOBIETĄ!!!