Malzenstwo
napisał/a:
Monini
2008-08-10 20:28
cynik napisał/a:
Dla mnie najgorszą rzeczą są młode małżeństwa, takie między 18 - 23.
Żenią się, bo mają taki kaprys.
no tylko szkoda, ze nie wszyscy z tej grupy wiekowej sa tacy jak napisales! Lepiej sobie poczytaj statystyki!!! Bo nie jest regula, ze jak sie ktos zdecyduje na malzenstwo po 30-tce czy 40-tce to tak samo moze to nie byc to co mu sie wydawalo!
akurat na takim czyms mi nie zalezy! Niech ci bedzie, ze jestes niby-mistrzem... ja wcale bym nie chciala byc nawet w polowie taka jak Ty!!!
domyslam sie!!!
wiesz co i dzieki Bogu bo takiego od takiego rodzica jak Ty to bym juz jako niemowle uciekala gdzie pieprz rosnie!!!
no szkoda, ze Ty to mnie pozytywnie oceniasz!!! Czekaj zaraz... I tez mnie osobiscie nie znasz
a ja mam akurat gdzies co kto ukrywa! Temat byl troszke inny, nie wydaje Ci sie??
A co do rezolutnosci i "wyszczekania" to widze, ze wlasnie takie osoby chcesz eliminowac, bo to Ty masz byc numerem 1
wstawiaj!!! skoro trafiasz akurat na takie kobiety, to wspolczuje!!! Ale moze kiedys poznasz kogos, choc watpie, zeby jakas normalna kobieta przy kims takim jak Ty chciala zostac... no chyba ze nie do wszystkich jestes taki jak do mnie!!!!
moim zdaniem to nie jest regula, bo znam ludzi niedojrzalych emocjonalnie po trzydziestce i dojrzalych w wieku 23 lat!!!
Dla mnie najgorszą rzeczą są młode małżeństwa, takie między 18 - 23.
Żenią się, bo mają taki kaprys.
no tylko szkoda, ze nie wszyscy z tej grupy wiekowej sa tacy jak napisales! Lepiej sobie poczytaj statystyki!!! Bo nie jest regula, ze jak sie ktos zdecyduje na malzenstwo po 30-tce czy 40-tce to tak samo moze to nie byc to co mu sie wydawalo!
akurat na takim czyms mi nie zalezy! Niech ci bedzie, ze jestes niby-mistrzem... ja wcale bym nie chciala byc nawet w polowie taka jak Ty!!!
domyslam sie!!!
wiesz co i dzieki Bogu bo takiego od takiego rodzica jak Ty to bym juz jako niemowle uciekala gdzie pieprz rosnie!!!
no szkoda, ze Ty to mnie pozytywnie oceniasz!!! Czekaj zaraz... I tez mnie osobiscie nie znasz
a ja mam akurat gdzies co kto ukrywa! Temat byl troszke inny, nie wydaje Ci sie??
A co do rezolutnosci i "wyszczekania" to widze, ze wlasnie takie osoby chcesz eliminowac, bo to Ty masz byc numerem 1
wstawiaj!!! skoro trafiasz akurat na takie kobiety, to wspolczuje!!! Ale moze kiedys poznasz kogos, choc watpie, zeby jakas normalna kobieta przy kims takim jak Ty chciala zostac... no chyba ze nie do wszystkich jestes taki jak do mnie!!!!
moim zdaniem to nie jest regula, bo znam ludzi niedojrzalych emocjonalnie po trzydziestce i dojrzalych w wieku 23 lat!!!
napisał/a:
cynik
2008-08-10 21:03
może podasz jakiś link do strony?
wzajemnie :)
yyy... bo takiego czy od takiego? Zdecyduj się :D
Jedynie co eliminuję, to głupotę w narodzie. Nie uważam się za numer jeden, dwa, trzy czy nawet milion sto dziewięćset. Nie rywalizuję o nic, tylko jestem, kim jestem
Daleko nie muszę szukać. Właśnie z jedną koresponduję :D
Hohoho... Myśli już, że jak ma męża, to jest lepsza. Pogadamy za parę lat - może wtedy tak się zdarzy, że już mąż się pozna na Tobie i nie wytrzyma z Tobą? Ciekawe czy taka wredna jesteś w stosunku do swego męża? Nie mój problem - pytanie niech pozostanie bez odpowiedzi.
Na brak towarzystwa, przyjaciół nie narzekam.
Bardziej to ja jestem wybredny, ale dobrze mi z tym
do każdego się odnoszę się tak, jak na to zasługuje. Widać Ty w moim mniemaniu zasłużyłaś na takie odpowiedzi.
------------------------
nie chciałem się wdawać w polemikę, bo uważam, ze wszelkie urazy należy załatwiać przez PW, ale skoro ktoś mi "rzuca rękawicę" i publicznie obraża, to musiałem zrobić ripostę.
napisał/a:
Monini
2008-08-11 10:05
oczywiscie, tylko ja na przyklad znam faceta 28-letniego, ktory jest naprawde bardzo niedojrzaly emoocjonalnie. Gdyby on wzial slub, toby byla po prostu masakra! Nawet jesli to nastapi za 10 lat to nie jestem pewna, czy bedzie na to wystarczajaco dorosly...
napisał/a:
Arwen1
2008-08-11 12:46
Dobrze, dobrze, ale odbiegamy od tematu, a i trochę trzeba wyluzować.
Ja domyślam się, że Monini jest w szczęśliwym związku małżeństkim, co trzeba jej pogratulować, jak i innym paniom z tego forum, które są zadowolone ze swojego małżeństwa. Naprawdę, nikt tutaj nikomu nie ujmuje i fajnie, że macie swoje drugie połówki na zawsze. :)
Natomiast pojmuję też stanowisko cynika, który może w sposób lekko ironiczny opisuje pewne rzeczy, ale jeśli jest mu tak dobrze, niż miałby się zadowalać byle czym, to niech tak też będzie. Poza tym jeśli mówimy o ślubie kościelnym, to jest to dla mnie rzecz niepojęta, bo znam takie związki, które rozpadały się po 6-7 latach i do ślubu nie doszło. Poza tym szczerze mówiąc nie miałabym odwagi stanąć w obliczu Boga i przyrzekać wierność małżeńską do końca życia, czyli jeszcze z jakieś 50 lat...50 lat z jednym facetem/kobietą...czy ktoś sobie to wyobraża?
Poza tym jak już mówilam, jeśli miłość ma być, to będzie i bez ślubu, bez zobowiązań, bez kontraktów. Jeśli miłości nie będzie, to jej nie będzie, bez względu na to, czy ktoś ma obrączkę na palcu, czy przyżekał coś przed Bogiem, czy też nie. Jak ktoś ma skłonności do zdrady to tak czy siak zdradzi. Tego najbardziej się boję w małżeństwie, tego że będę nieszczęsliwa i sama wkopię się w takie 'bagno' jakie reprezentują tuaj niektóre panie, które wielokrotnie zdradzały swoich mężów i na odwrót.
Do tego dochodzi strach przed rutyną,wiadomo, że trudno znaleźć uczucie ciągle świeże, ciągle nowe i ciągle takie samo. Jest to niemalże niemożliwe dla mnie, dlatego też nie wierzę w instytucję małżeństwa. I nie wyobrażam sobie bycia z jedną osobą do końca zycia.
Ja domyślam się, że Monini jest w szczęśliwym związku małżeństkim, co trzeba jej pogratulować, jak i innym paniom z tego forum, które są zadowolone ze swojego małżeństwa. Naprawdę, nikt tutaj nikomu nie ujmuje i fajnie, że macie swoje drugie połówki na zawsze. :)
Natomiast pojmuję też stanowisko cynika, który może w sposób lekko ironiczny opisuje pewne rzeczy, ale jeśli jest mu tak dobrze, niż miałby się zadowalać byle czym, to niech tak też będzie. Poza tym jeśli mówimy o ślubie kościelnym, to jest to dla mnie rzecz niepojęta, bo znam takie związki, które rozpadały się po 6-7 latach i do ślubu nie doszło. Poza tym szczerze mówiąc nie miałabym odwagi stanąć w obliczu Boga i przyrzekać wierność małżeńską do końca życia, czyli jeszcze z jakieś 50 lat...50 lat z jednym facetem/kobietą...czy ktoś sobie to wyobraża?
Poza tym jak już mówilam, jeśli miłość ma być, to będzie i bez ślubu, bez zobowiązań, bez kontraktów. Jeśli miłości nie będzie, to jej nie będzie, bez względu na to, czy ktoś ma obrączkę na palcu, czy przyżekał coś przed Bogiem, czy też nie. Jak ktoś ma skłonności do zdrady to tak czy siak zdradzi. Tego najbardziej się boję w małżeństwie, tego że będę nieszczęsliwa i sama wkopię się w takie 'bagno' jakie reprezentują tuaj niektóre panie, które wielokrotnie zdradzały swoich mężów i na odwrót.
Do tego dochodzi strach przed rutyną,wiadomo, że trudno znaleźć uczucie ciągle świeże, ciągle nowe i ciągle takie samo. Jest to niemalże niemożliwe dla mnie, dlatego też nie wierzę w instytucję małżeństwa. I nie wyobrażam sobie bycia z jedną osobą do końca zycia.
napisał/a:
~gość
2008-08-11 13:01
Ja sobie wyobrażam! ;D Przekochane ,być ze sobą 50 lat i patrzeć na siebie dalej z miłością i namiętnością. Najwazniejsze żeby dwie osoby chciały i pracowały nad tym przez całe życie. Problem zaczyna sie kiedy druga strona robi więcej ,a tej pierwszej sie odechciało, bo już pierścionek i przysięga są.
Wszystko jest możliwe ;> ważne żeby pielęgnować więź emocjonalną i codziennie rano na nowo patrzeć na partnera, odkrywać go i uwodzić. Ciągłe eksperymenty i oczekiwanie że namiętność będzie tak gorąca jak na początku są złudne i przy nich łatwo można popaść w skrajności raniące którąś ze stron.
napisał/a:
Arwen1
2008-08-11 13:05
No z tą namiętnością to się chyba uniosłaś, jak można patrzeć z namiętnością na siebie jak się ma z 70 i więcej lat :D? Ja sobie nie wyobrażam, ale paradoksalnie chciałabym się prekonać, że tak mogłoby kiedyś byc.Takie rzeczy to tylko w erze :). Jakoś jak patrzę na swoich dziadków, to raczej nie widzę wnich namiętności. Miłość może i owszem,ale namiętności po 45 latach ni w ząb :). Tak samo jak nie widzę namiętności po 10 latach wśród mojej rodziny, ale miłość i owszem.
napisał/a:
Monini
2008-08-11 13:45
Ja nie moge sie wypowiedziec, jak to bedzie za iles lat... mam nadzieje, ze dobrze, ale wiadomo, ze zycie lubi platac figle.
Nawet jak nie ma namietnosci, to najwazniejsze, zeby byla milosc i chec bycia ze soba.
Nawet jak nie ma namietnosci, to najwazniejsze, zeby byla milosc i chec bycia ze soba.
napisał/a:
~gość
2008-08-11 13:56
Z namiętnością jest tak że może wygasnąć i można ją na nowo wzbudzić. A w małżeństwach są wyże i niże namiętności.
Arwen ,czemu negujesz od razu namiętność pomiędzy dziadkami? ;D
Arwen ,czemu negujesz od razu namiętność pomiędzy dziadkami? ;D
napisał/a:
Monini
2008-08-11 13:59
no wlasnie, moze tylko udaja takich niewinnych...
napisał/a:
Arwen1
2008-08-11 14:06
Co za pytanie xD. Dajcie już spokoj moim dziadkom, wiecie o co mi chodziło nie drążcie tematu mojej rodziny ;]Dokładnie, tu już nawet nie chodzi o seks codziennie, czy co dwa dni. Chodzi o to, by ta osoba była przy tobie zawsze. W co ja nie umiem uwierzyć, bo nie wierzę w ludzi :D
napisał/a:
Monini
2008-08-11 15:25
mam nadzieje, ze Ci szybko przejdzie
napisał/a:
Dziwna1987
2008-08-11 17:15
No to teraz ja wyrażę swoje skromne zdanie ABSOLUTNIE zgadzam się z Cynikiem. Wszystkim ślubom( no wiadomo-mam na myśli kościelny i cywilny) mówię NIE! Jakoś marzenie typu: wolnym krokiem posuwać sie w białej sukni w kierunku ołtarza i wypowiedzieć sakramentalne TAK... - NIE! Kategorycznie mnie to nie kręci. Wolę korzystać z życia, cieszyć się wolnością, swobodą, samodzielnością. Nie miałabym ochoty i siły zmagać się z problemami małżeńskimi- te bezsensowne kłótnie, nuda, problemy:ekonomiczne, rodzinne, emocjonalne... Aż strach się bać... Jak już wspomniałam jestem dziwna, więc może zawsze myślę inaczej niż wszyscy Oczywiście, mój pogląd opieram na obserwacjach i doświadczeniach( całe szczęście cudzych), wystarczyły mi nieszczęśliwe( wręcz patologiczne) małżeństwa: moich rodziców, sąsiadów, rodziców koleżanek... itd. Można by wymieniać bez końca. Chciałabym też podać jakiś wyjątek małżeństwa, gdzie mąż i żona prowadzi wspaniałe, wręcz utopijne życie, więc szukam w mych myślach... I niestety po głębszym zastanowieniu nikogo nie mogłam znaleźć... Pozdro dla wszystkich"niezamężnych i nieżonatych"