Malzenstwo
napisał/a:
Misiaq
2008-08-11 17:58
Dziwna, nie będę Cię przekonywać co do dobrych stron małżeństwa, poznasz odpowiednią osobę, to sama zrozumiesz (życzę Ci tego)
No jedno juz znasz - moje Znajomosć tylko z forum, ale zawsze cos...
Można się tym cieszyć po ślubie, zapewniam Cię.
Chyba na prawdę masz kontakt tylko z patologicznymi małżeństwami, przykre.
No jedno juz znasz - moje Znajomosć tylko z forum, ale zawsze cos...
Można się tym cieszyć po ślubie, zapewniam Cię.
Chyba na prawdę masz kontakt tylko z patologicznymi małżeństwami, przykre.
napisał/a:
sorrow
2008-08-11 19:02
Arwen, krótko mówiąc... nie będzie :). Przekonywanie do swojego zdania zajęłoby za dużo miejsca. Poza tym przekonywanie często mija się z celem. Ja uważam, że ludzie zbyt często przestrzegają innych przed konsekwencjami, albo przed przyszłością. Każdy w końcu ma swoje życie i właśnie między innymi po to ono jest, żeby popełniac błędy, żałować tego co się uważało. Chyba nie ma lepszego "nauczyciela" niż samo życie, bo z nim nie można podyskutować na forum :). Ale skoro już piszę, to z mojego punktu widzenia ( a zycia w całości jeszcze nie poznałem) powtórzę tylko... nie będzie.
napisał/a:
Monini
2008-08-12 10:54
ja jestem prawie 3 i pol roku po slubie i jakos takich problemow nie mam.
i moje!
A ode mnie pozdro dla wszystkich zameznych i zonatych
napisał/a:
cynik
2008-08-12 17:28
siłą rzeczy nie.
Czy np.: Nic byś nie powiedziała, gdyby Twój mąż ni z gruchy, ni pietruchy wyjechał sobie na dwa tygodnie bez żadnego słowa, na jakiś festiwal muzyczny, czy na jakąś imprezę sportową?
Pewnie po powrocie byłby już wniosek o rozwód, a Twój mąż powiedziałbym, że cieszy się wolnością małżeńską.
Wolność w mniemaniu samotników, to jest brak tłumaczenia się, pytania o zgodę drugiej osoby (nie mówię tutaj o pracy).
Trzeba przyznać, że robienie tego, co się chce, bez pytania innych - ma swoje plusy
napisał/a:
Arwen1
2008-08-12 17:50
Dokładnie. Kolejna sytuacja-mąż wychodzi bez słowa na imprezę,a lbo wychodzi z słowem na imprezę, bez ciebie, nie wraca o tej godzinie co potzeba, jest wstawiony, chwieje się na nogach, bo była fajna impreza...nie miałabyś nic przeciwko?
Albo że zaczął wreszcie realizować swoje pasje, do których ciebie mu nie potrzeba, zaczął myślec o sobie i bardziej koncentorwać się na sobie a nie na was.
Ja obiektywnie stwierdziłam że podczas dwuletniego związku czasu na przyjaciół i zabawę miałam bardzo mało, bo albo siedziałam w książkach i się uczylam o dobry wynik na studiach, albo spędzałam czas z nim. Czas na przyjaciół był bardzo skromny. Teraz jestem wolna, nie załuję. Mam mnóśtwo czasu na realizowanie samej siebie, mnóstwo swobody, mogę iść gdzie chcę, robić co chcę, bez słowa. Mogę spotykać się z kim chce, gdzie chcę, wracać o której chcę i nie muszę się nikomu tłumaczyć. Fakt, że zdarza mi się od czasu do czasu zatęsknić za czyimś przytuleniem i tak dalej, ale w gruncie rzeczy patrząc na siebie obecnie cieszę się, że jestem sama.
Idąc tym tropem skoro wiem i widzę, że związek ogranicza wiele rzeczy...to jak małżeństwo miałoby nie ograniczać?Nie będzie, bo żadna miłość nie jest wieczna. Związków, gdzie ludzie przez całe życie swojego małżeństwa byli wierni to na palcach dłoni można wyliczyć :).
Nie chciałabym być w małżeństwie, bo nie wierzę w dozgonną wierność. Nie wierzę. Ludzie rodzą się z tendencją do zdradzania i wiele osób zdradza. Wolę nie mówić sakramentalnego 'tak' kiedy później mogę zdradzić. Dlatego najpierw się może wyszaleję, a ochota na ślub kiedyś może przyjdzie.
Albo że zaczął wreszcie realizować swoje pasje, do których ciebie mu nie potrzeba, zaczął myślec o sobie i bardziej koncentorwać się na sobie a nie na was.
Ja obiektywnie stwierdziłam że podczas dwuletniego związku czasu na przyjaciół i zabawę miałam bardzo mało, bo albo siedziałam w książkach i się uczylam o dobry wynik na studiach, albo spędzałam czas z nim. Czas na przyjaciół był bardzo skromny. Teraz jestem wolna, nie załuję. Mam mnóśtwo czasu na realizowanie samej siebie, mnóstwo swobody, mogę iść gdzie chcę, robić co chcę, bez słowa. Mogę spotykać się z kim chce, gdzie chcę, wracać o której chcę i nie muszę się nikomu tłumaczyć. Fakt, że zdarza mi się od czasu do czasu zatęsknić za czyimś przytuleniem i tak dalej, ale w gruncie rzeczy patrząc na siebie obecnie cieszę się, że jestem sama.
Idąc tym tropem skoro wiem i widzę, że związek ogranicza wiele rzeczy...to jak małżeństwo miałoby nie ograniczać?Nie będzie, bo żadna miłość nie jest wieczna. Związków, gdzie ludzie przez całe życie swojego małżeństwa byli wierni to na palcach dłoni można wyliczyć :).
Nie chciałabym być w małżeństwie, bo nie wierzę w dozgonną wierność. Nie wierzę. Ludzie rodzą się z tendencją do zdradzania i wiele osób zdradza. Wolę nie mówić sakramentalnego 'tak' kiedy później mogę zdradzić. Dlatego najpierw się może wyszaleję, a ochota na ślub kiedyś może przyjdzie.
napisał/a:
Monini
2008-08-12 18:56
no niestety ja wiem za kogo wyszlam i czego sie moge po nim spodziewac i na wszystkie (!) imprezy chodzimy razem i wcale sie zle nie bawimy.
to trzeba sie nauczyc chodzenia do przyjaciol z chlopakiem, to nie takie trudne! My zawsze jestesmy razem, co prawda zazwyczaj sa sami mezczyzni i ja jedna kobieta, ale potrafimy sie wszyscy dobrze bawic!!!
napisał/a:
cynik
2008-08-12 19:27
nie mówimy o Tobie, tylko rozważamy czysto teoretycznie.
Chodzicie na imprezy razem - okej, dzisiaj, jutro, po jutrze. A jak za kilka lat zechce Twój mąż pójść sam gdzieś, a Ty się na to nie zgodzisz? I powstanie tutaj przysłowiowa "smycz".
Są ludzie i ludzie. Niektórzy lubią męskie spotkanka przy piwku, bez żadnej kobiety. I gdyby Twój facet chciał iść sam, to musiałby Cię prosić o zgodę. A samotny człowiek nie pyta się o zgodę, tylko pakuje browarka w plecak i jedzie na miasto.
napisał/a:
sorrow
2008-08-12 19:28
Na tym polega młodość. Człowiek powinien tak na prawdę być sam, żeby jak ja to nazywam zbudowac samego siebie. Poczucie wolności (chociaż nie mam tu na myśli modnego ostatnio "wyszalenia się") uskrzydla i rozwija. Wierzę, że życie takim trybem może dać wiele przyjemności. W związku jak zauważyłaś nie ma zbyt wiele czasu na to. Poza tym jeśli ktoś nie odczuwa potrzeby, to już wogóle nie powinien się tym martwić. Jeśli zmiana w nastawieniu ma przyjść z czasem to przyjdzie. Jest na to duża szansa, bo wraz wiekiem różne rzeczy się człowiekowi przewartościowują. Nie tyle wolność traci na wartości, co zmienia się jej pojmowanie.
napisał/a:
Monini
2008-08-12 21:00
to pogadamy za kilka lat. Na razie jest jak jest.
Nauczylismy sie po prostu uznawac i jego, i moich znajomych za naszych, szczegolnie po slubie. I nie ma tak, ze moi znajomi i Twoi znajomi, nie ma moje lub twoje pieniadze- to jest wspolnota, wiec nie ma tez podzialu znajomych.
Wszystko razem-tego sie trzeba nauczyc, ale to zbliza ludzi.
Absolutnie nie! Bo nasi kumple mnie traktuja jak kumpla i mu zazdroszcza, ze znalazl taka kobiete, ktora pojdzie z nimi na ognisko, bedzie nacinac kielbaski i pic z nimi piwo... i czasem zdarza im sie powiedziec do mnie "chlopie" - to jest fajne!!!
I lubimy wszyscy Deep Purple!
napisał/a:
Arwen1
2008-08-12 21:03
Ale nie łapiesz, bo właśnie ty jesteś wtedy przy nim, a tu chodzi cynikowi o czas bez ciebie.
napisał/a:
Misiaq
2008-08-12 21:04
Gdyby wyjechał bez żadnego słowa to pewnie byłabym na niego zła, martwiłabym się o niego po prostu, wystarczy żeby to wcześniej ze mną uzgodnił. Nie pytał mnie o pozwolenie, ale po prostu uzgodnił, w takim wypadku nie miałabym nic przeciwko temu.
To był Twój wybór, wybierałaś to co było najważniejsze dla Ciebie w danej chwili - studia i Twój mężczyzna, i nie możesz miec o to do niego pretensji albo tłumaczyć się tym, że byłaś w związku i dlatego zaniedbałaś przyjaciół.
Byłaś w nieodpowienim związku albo z nieodpowiednią osobą, skoro czułaś sie ograniczona. Ja w moim związku jestem 11 lat (na pierwszą randkę poszliśmy w podstawówce ), z czego przez pięć lat studiwaliśmy w innych miastach, i w tym czasie ani przez moment nie poczułam się ograniczona, nie czułam ze ktoś ogranicza moją wolność. A wręcz przeciwnie, czułam, że ten związek dodaje mi skrzydeł, że jest jak wiatr w żagle. Spodziewam się co mi zaraz napisze Cynik, że mój mąż na pewno mnie okłamuje i zdradza, że ja go ograniczam, kiedy on chce pójść na piwo z kuplami itd. Ale uwierzcie mi na prawdę zdarzają sie szczęśliwe związki (szczęśliwe małżeństwa), w których ludzie czują sie doceniani, wolni i szczęśliwi po prostu.
napisał/a:
Arwen1
2008-08-12 21:07
Ale w tym pytaniu wlaśnie chodzi o 'nie pytanie się' drugiej osoby i 'nie mówienie jej ' o tym gdzie się jedzie. Nie mam do niego pretensji, ale mając czas dla niego nie mialam czasu dla przyjaciół, proste :), nie znasz mojej sytuacji, więc nie wiesz jak to wygląda,dlatego mówię z mojego punktu widzenia.Teraz dopiero widzę. Ograniczenie moje polegalo na tym, ze musiałam wybrać, albo spotkanie z przyjaciólmi,albo z nim, z reszta, to zbyt skomplikowane, by tłumaczyc, a i mnie się nie chce przed nikim otwierać.I bardzo dobrze, może kiedyś na takiego faceta trafie, który będzie taki jak ja chcę xD.