Mam 'maly' problem ... z dziewczyna ? [dluzsze]

napisał/a: ~JFK 2005-11-07 09:39
Dnia Thu, 03 Nov 2005 22:49:04 +0100, Czarek napisał(a):

> Poradzcie mi prosze co mam o tym myslec i co mialbym z tym zrobic ?? Czy
> to juz koniec ? (nie chcialbym zaprzepascic tak fajnego zwiazku z tak
> fajna dziewczyna)
Wyglada na to ze dziewczyna ma _spory_ problem z _toba_. Jak w ogole mozna
pomyslec o przeczytaniu poczty ukochanej osoby?!?!
Juz pomijam aspekt prawny calej historii.

--
Jakub (JFK) Kasica
kontakt ze mna:
http://rudy.mif.pg.gda.pl/~jfk/poczta/
lub(wolniej)na adres z From
napisał/a: ~Artur-ek" 2005-11-07 11:31




"Czarek" wrote in message


> Witajcie,



> Przytocze jeszcze dwa cytaty z jej maila do niego :

> "Głupio mi mówić o tym właśnie Tobie... Powiem tylko tyle... szkoda, że

> czasu nie można cofnąć.... :( Nawet nie wiesz ile bym dała, żeby tylko

> była taka możliwość... Ale chyba wszystko poszło za daleko... Za dużo

> czasu

> minęło... A ja nie mam zwyczaju burzyć czyichś planów.... :( Widocznie tak

> musiało być... Głupio mi to pisać w mailu... Ostatnio jak byłam w Oce to

> nawet myślałam żebyśmy gdzieś się na piwko wybrali... pogadać... Ale

> chyba... zabrakło mi odwagi... Jak myślisz... Czy to jest dobry pomysł?

> Jeśli odmówisz to trudno...zostaniemy przy mailach.."





za taki tekst ????

jakbym cos takiego moja dziewczyna napisala.... za drzwi!

Awanture bym zrobil taka ze hej. Niech sie tlumaczy. Rozne bzdury sie

czasami wypisuje na mailach tak ze trzeba dac jej jeszcze szanse jak sie

nawrocila (moze miala zly dzien).

Ale ogolnie to proponuje troche nabrac do niej dystansu i nie robic z siebie

psa, ktory jest gotowy na kazde zawolanie (nie wiem czy to akurat ciebie

dotyczy). Juz nie raz widzialem sytuacje ze chlopak staje sie zwyklym

pantoflarzem i czym on bardziej ja "szanuje" tym ona go mniej. Wzajemny

szacunek powinien byc zrownowaznony.



No i ogolnie to nie zazdroszcze, ze ze soba mieszkacie. Nie ma to jak troche

odpoczac od siebie. Po kilku dniach niewidzenia sie zwiazek nabiera

zupelnie innych barw.





napisał/a: ~janf" 2005-11-07 19:44
Powiem tak, nie jestem prawnikiem, ale z tego co wiem, każdy ma prawo do
prawdy o związku z osoba z którą jest.
Sa takie programy w tv usa, które przedstawiają działania agencji
detektywistycznej, która śledzi partnera, osoby zlecającej śledztwo.
Jeśli podejrzeważ, że partner cię zdradza, to masz prawo do samoobrony, do
wszelkich działań, które pozwolą ci poznać prawdę o intencjach i dzialaniach
partnera.
Podgladanie emaili partnera jest moralnie naganne, ok, ale czy jest
przestepstwem, jesli są powody, żeby tak postapić?!
Nie chcę się głupo wymądrzać, tu jest potrzebna opinia prawna?
Zaatakowałeś Pan autora postu, ale czy słusznie?
Sądzę, że Pan powinien się wytłumaczyć, że swoich pomówień i Pan jest teraz
na celowniku prawa, za postawienie autora postu w stan oskarżenia publicznie
wygłoszonego!

Jan.

napisał/a: ~Lilith 2005-11-07 21:51
On Sun, 06 Nov 2005 15:59:56 +0100, >>Galeon

> Do rzeczy, musisz z nia o tym porozmawiac i postawic sprawe raczej
> jasno.

Tak? I co jej powie? "Sorry skarbie, ale przypadkiem przeczytalem duza
czesc Twojej prywatnej korespondencji / rozmow na GG" ?

Daleko mi do bronienia tej dziewczyny, gdyby facet mi wywinal taki numer
jak ewidentny flirt i wzdychanie do bylej - to raczej by juz nie bylo o
czym rozmawiac. Z drugiej strony gdybym sie dowiedziala ze przeczytal
chociaz jednego mojego smsa/maila/jedna rozmowe na gg ktorej sama mu nie
pokaze - to tez moglby sobie zaczac juz szukac innej.
Zaufanie jest rzecza swieta. Niedawnie powodow do utraty tego zaufania
rowniez. Ale jakos nie wierze zeby tak "nagle" i "przypadkiem" autor tego
watku mogl trafic na korespondencje swojej dziewczyny. Weszyl gdzie nie
powinien to teraz ma problem. Cos mi sie zdaje ze rozowo i fajnie to w tym
zwiazku przestalo byc juz dawno, najwyzej moze chlopak tego nie zauwazyl...


--
Nieustannie demonicznie ;] pozdrawiam
Lilith
napisał/a: ~Lilith 2005-11-07 21:53
On Mon, 7 Nov 2005 11:31:26 +0100, Artur-ek wrote:

> za taki tekst ????
> jakbym cos takiego moja dziewczyna napisala.... za drzwi!

Za drzwi rowniez faceta (jak rowniez kobiete), ktory czyta prywatna
korespondencje. Niezaleznie co w niej jest.

--
Nieustannie demonicznie ;] pozdrawiam
Lilith
napisał/a: ~Lilith 2005-11-07 21:56
On Mon, 7 Nov 2005 19:44:17 +0100, janf wrote:

> Powiem tak, nie jestem prawnikiem, ale z tego co wiem, każdy ma prawo do
> prawdy o związku z osoba z którą jest.
> Sa takie programy w tv usa, które przedstawiają działania agencji
> detektywistycznej, która śledzi partnera, osoby zlecającej śledztwo.
> Jeśli podejrzeważ, że partner cię zdradza, to masz prawo do samoobrony, do
> wszelkich działań, które pozwolą ci poznać prawdę o intencjach i dzialaniach
> partnera.

Mysle ze kiedy wynajmujesz detektywa do sledzenia MEZA/ZONY - to ma szanse
na prawne usprawiedliwienie bo chodzi o to, kto zostanie uznany winnym w
przypadku ew. rozwodu - podzial majatku, alimenty i inne prawne rzeczy. W
przypadku zwyklego zwiazku nie widze takich powodow.

--
Nieustannie demonicznie ;] pozdrawiam
Lilith
napisał/a: ~marchand" 2005-11-08 00:24


Użytkownik "janf" napisał w wiadomości
> Powiem tak, nie jestem prawnikiem, ale z tego co wiem,

To, ze nie jestes prawnikiem to widac od razu. Postaraj sie nie wypowiadac w
materii o ktorej masz takie pojecie. Powinienes poprzedzic swoja wypowiedz
slowami "wydaje mi sie", albo skrotem IMO lub IMHO.

>każdy ma prawo do
> prawdy o związku z osoba z którą jest.

I tu sie niestety mylisz. Nikt w Polsce nie ma takiego prawa. Gdzie
slyszales o takim prawie? W naszym kraju prawo chroni prywatnosc. Nawet
prywatnosc meza przed zona i na odwrot. Byl glosny swego czasu proces w
wyniku ktorego maz dostal rok pozbawienia wolnosci za otwarcie
korespondencji swojej zony, a otworzyl ja wlasnie po to, zeby udowodnic jej
romans. Zona wystapila z oskarzeniem do prokuratury i facet dostal wyrok.

Korespondencja chroniona jest obligatoryjnie. Co to by bylo, gdyby maz mogl
otwierac list zony i na odwrot? Nie moglyby istniec tajemnice zawodowe, ani
nawet powierzane komus w sekrecie klopty przyjaciol. Nie mowiac juz o tym,
ze listy do: policjantow, psychologow, seksuologow ...etc. nie moglyby
bezpiecznie przychodzic na adresy domowe, w tym takze na adresy poczty
elektroniocznej.

Wyjatek od powyzszej zasady to mozliwosc inwigilowania prowadzona pod
nadzorem i na wniosek prokuratorski. Podobne uprawnienia maja niektore
komorki sluzb specjalnych i skarbowych, ale zalozenie posluchu, lub kontrolę
korespondencji musi poprzedzic stosowna procedura - tez szczegolowo
uwarunkowana. Od czasow stanu wojennego nasze prawo jest w tej materii
nieprzejednane. I slusznie.

> Sa takie programy w tv usa, które przedstawiają działania agencji
> detektywistycznej, która śledzi partnera, osoby zlecającej śledztwo.

Po pierwsze - sam zauwazyles ze to sie dzieje w USA, na dodatek w telewizji
Po drugie w naszym kraju tak zdobyty dowod nie moglby byc brany pod
uwage w sadzie, a to wlasnie z uwagi na jego wade prawna, czyli pozyskanie
go w sposob nie zgodny z prawem, lub wrecz stanowiacy dowod naruszenia
prawa.
Zajzyj do Konstytucji. Nawet tam jest o tym napisane jak byk.

> Jeśli podejrzeważ, że partner cię zdradza, to masz prawo do samoobrony,

Bzdura! Na jakiej zasadzie ? Prosze przywolaj to prawo jesli je znasz. W
prawie nie istnieje kategoria zdrady partnerskiej. Byloby to rownoznaczne z
niewolnictwem. Stosunki seksualne sa wsrod osob powyzej 16tego roku zycia
kwestia swobodnego i nieskrepowanego wyboru. Nie mozna skutecznie wobec
prawa zobowiazac kogos do wiernosci, bo to po prostu zakrawa na paranoje.
Teoretycznie istnieje mozliwosc zawarcia takiego dobrowolnego kontraktu
przed notariuszem. Tyle, ze zaden notariusz nie moze wpisac do tresci
takiego aktu postanowien ktore bylyby sprzeczne z ogolnymi zasadami prawa.
Zatem taki akt musialby sie ograniczac jedynie do oswiadczenia stron co do
ich intencji. Watpie, zeby ktokolwiek znalazl notariusza ktory zechcialby
taki akt sporzadzic. Bo to nonsens.
W cywilnej przysiedze malzenskiej nie ma nic o wiernosci. Nie ma takiego
slubowania. Psychologowie juz dawno slusznie zauwazyli, ze nie da rady
zakontraktowac uczuc. Mozna natomiast zakontraktowac zachowania.
A juz w zaden sposob nie da rady przywolac jakichkolwiek argumentow
prawnych, ani wogole zadnych logicznych argumentow na zwyczajne wygasniecie
uczuc, lub kategorie "zdrady emocjonalnej". Tego zadne prawo poza talibanem
nie sciga.

>do
> wszelkich działań, które pozwolą ci poznać prawdę o intencjach i
> dzialaniach
> partnera.

W praktyce kazdy deterktyw przyjmie takie zlecenie, dla kasy, ale nigdy nie
wykona go w ten sposob, aby potem dalo sie go zidentyfikowac. Nawet jesli
dostarczy jeleniowi zdjecia, to nigdy nie potwierdzi, ze to on je osobiscie
wykonal. Zatem kolejna kwestia dowodu skutecznego w sadzie odpada. I kolejne
mity o obronie niekochanych i zdradzanych sypia sie w pyl.
Nie zmusisz nikogo do wiernosci, ani do milosci. Zatem nie wolno tworzyc w
prawie mechanizmow ktore moglyby to sankcjonowac. Bo niby jak wyegzekwujesz
milosc? Zastanow sie i podaj jakas skuteczna metode. Miliony ludzi bylyby Ci
wdzieczne gdybys takowy fenomem wynalazl.
Zwiazek dwojga ludzi to sztuka dokonywania codziennych wyborow. Jestesmy z
kims, bo tego chcemy. Gdy przestajemy chciec, zadne prawo ani normy moralne
tego nie sa w stanie zmienic.

> Podgladanie emaili partnera jest moralnie naganne, ok, ale czy jest
> przestepstwem,

Jest przestepstwem sciganym przez prawo.

>jesli są powody, żeby tak postapić?!

Jedyne powody kiedy prawo dopuszcza inwigilacje to zagrozenie zycia, zdrowia
lub mienia znacznej wartosci, albo bezpieczenstwa publicznego. W przypadku
prywatnych maili zadna z tych okolicznosci nie zachodzi, bo w swietle
europejskiego i polskiego prawa kazdy moze miec tylu partnerow ( kochankow)
ilu zechce. I ta sfera zycia podlega prawnej ochronie. Takze w zakresie
ochrony prawnej korespondencji zony zdradzajacej swego meza.

> Nie chcę się głupo wymądrzać, tu jest potrzebna opinia prawna?

Zatem poprosmy publicznie jakichs prawnikow niech taka opinuie przedstawia.

> Zaatakowałeś Pan autora postu, ale czy słusznie?

Pewnie ze slusznie. Gdybnym byl zlosliwy moglbym nawet zakapowac tego posta
i jego autora na policje. Facet mialby spore klopoty. Policja musi z urzedu
zajac sie kazda sprawa jaka do niej wplynie. Wystarczyloby nastukac kilka
zdan na ogolnodostepnych stronach policji, wskazac zrodlo informacji ( tu
wlasciwosci pliku i miejsce jego opublikowania = pssm) i .. nic wiecej nie
trzeba.

> Sądzę, że Pan powinien się wytłumaczyć, że swoich pomówień

Czy ja kogos pomawiam o cos czego nie zrobil? Facet publikuje fragmenty
prywatnej korespondencji.
Czyzbym ulegl halucynacji? To fakt, czy moje pomowienie?
To nie jest pomowienie tylko stwierdzenie naruszenia tajemnicy
korespondencji, co mozna przeczytac kilka postow wyzej. To jest zwyczajne
przestepstwo. Zapytaj sie nawet listonosza jesli masz jakliekolwiek
watpliwosci. Oni maja szkolenie prawne z tego zakresu i zdaja egzamin zanim
zostana urzednikami pocztowymi. Nawet listonoisz moze to rozstrzygnac. Nie
potrzeba az prawnika.
Swoja droga, ze tak podstawowe normy prawne nie sa powszechnie znane ..to
budzi niepokoj.

i Pan jest teraz
> na celowniku prawa, za postawienie autora postu w stan oskarżenia
> publicznie
> wygłoszonego!

Jego nie trzeba nawet oskarzac. Fakty sa widoczne. On sie sam oskarzyl.
Powiedzial, ze korespondencja wpadla mu w rece przypadkowo.
W to nie wierze, bo maile same nie wysypuja sie z komputera. Zeby do nich
dotrzec trzeba podjac szereg czynnosci, a to z kolei niczym nie rozni sie od
wlamania...i tu jest kolejna dzialka do oceny prokuratorskiej.
Skrzynka pocztowa na klatce podlega takim samym normom prawnym jak skrzynka
poczty elektronicznej.

zycze wwszystkim bezpieczenstwa ich prywatnej korespondencji... i dobrej
nocy

Krzysztof K



napisał/a: ~Artur Drzewiecki 2005-11-08 06:39
Czarek napisał/a:
[Ciach...]
Nie będę wnikał w fakt czytania maili/GG, bo to musztarda po obiedzie...

IMHO jest tak, że jesteś dla dziewczyny "facetem na pokaz" (na użytek
jej byłego - "Ty mnie zostawiłeś, a ja znalazłam sobie kogoś od razu -
patrz jaka jestem atrakcyjna.") i jest bardzo duże prawdopodobieństwo,
że cię zostawi, bo albo były do niej wróci, albo znajdzie kogoś
atrakcyjniejszego.

Tyle tylko, że czytając jej maile/GG dostarczyłeś jej wygodnego
pretekstu, żeby cię zostawiła.
--
Politycznie niepoprawny Artur Drzewiecki.

Usuń "nie.", "cierpie.", "spamu." i ".qvx" z mego adresu w nagłówku.
napisał/a: ~janf" 2005-11-08 07:42

Użytkownik "Lilith" napisał w wiadomości
> On Mon, 7 Nov 2005 19:44:17 +0100, janf wrote:
>
>> Powiem tak, nie jestem prawnikiem, ale z tego co wiem, każdy ma prawo do
>> prawdy o związku z osoba z którą jest.
>> Sa takie programy w tv usa, które przedstawiają działania agencji
>> detektywistycznej, która śledzi partnera, osoby zlecającej śledztwo.
>> Jeśli podejrzeważ, że partner cię zdradza, to masz prawo do samoobrony,
>> do
>> wszelkich działań, które pozwolą ci poznać prawdę o intencjach i
>> dzialaniach
>> partnera.
>
> Mysle ze kiedy wynajmujesz detektywa do sledzenia MEZA/ZONY - to ma szanse
> na prawne usprawiedliwienie bo chodzi o to, kto zostanie uznany winnym w
> przypadku ew. rozwodu - podzial majatku, alimenty i inne prawne rzeczy. W
> przypadku zwyklego zwiazku nie widze takich powodow.

To jest cała seria, dwóch czy trzech producentów - kanał Club, były tam też
przypadki związków nie formalnych.

Pzdr,
Jan



>
> --
> Nieustannie demonicznie ;] pozdrawiam
> Lilith

napisał/a: ~Lilith 2005-11-08 10:07
On Tue, 8 Nov 2005 07:42:14 +0100, janf wrote:

> To jest cała seria, dwóch czy trzech producentów - kanał Club, były tam też
> przypadki związków nie formalnych.

Nie wierz az tak bezkrytycznie w to co pokazuja w TV. Nawet jesli jest to
prawda - to jest to jeden przypadek na X. Chodzi raczej o normalne uklady
dla "szarego obywatela" a w tych jak sadze jesli dziewczyna by sie uparla
to moglaby z tego zrobic sprawe i zapewne by wygrala.

--
Nieustannie demonicznie ;] pozdrawiam
Lilith
napisał/a: ~Lilith 2005-11-08 10:24
On Tue, 8 Nov 2005 00:24:52 +0100, marchand wrote:

>>każdy ma prawo do
>> prawdy o związku z osoba z którą jest.
>
> I tu sie niestety mylisz. Nikt w Polsce nie ma takiego prawa. Gdzie
> slyszales o takim prawie? W naszym kraju prawo chroni prywatnosc. Nawet
> prywatnosc meza przed zona i na odwrot. Byl glosny swego czasu proces w
> wyniku ktorego maz dostal rok pozbawienia wolnosci za otwarcie
> korespondencji swojej zony, a otworzyl ja wlasnie po to, zeby udowodnic jej
> romans. Zona wystapila z oskarzeniem do prokuratury i facet dostal wyrok.
>
> Korespondencja chroniona jest obligatoryjnie. Co to by bylo, gdyby maz mogl
> otwierac list zony i na odwrot? Nie moglyby istniec tajemnice zawodowe, ani
> nawet powierzane komus w sekrecie klopty przyjaciol. Nie mowiac juz o tym,
> ze listy do: policjantow, psychologow, seksuologow ...etc. nie moglyby
> bezpiecznie przychodzic na adresy domowe, w tym takze na adresy poczty
> elektroniocznej.
>
> Wyjatek od powyzszej zasady to mozliwosc inwigilowania prowadzona pod
> nadzorem i na wniosek prokuratorski. Podobne uprawnienia maja niektore
> komorki sluzb specjalnych i skarbowych, ale zalozenie posluchu, lub kontrolę
> korespondencji musi poprzedzic stosowna procedura - tez szczegolowo
> uwarunkowana. Od czasow stanu wojennego nasze prawo jest w tej materii
> nieprzejednane. I slusznie.
>
>> Jeśli podejrzeważ, że partner cię zdradza, to masz prawo do samoobrony,
> Bzdura! Na jakiej zasadzie ? Prosze przywolaj to prawo jesli je znasz. W
> prawie nie istnieje kategoria zdrady partnerskiej.

To calkiem prawdopodobne w sumie... A powiedz mi czy jak dwojka ludzi sie
rozwodzi, to nie jest tak ze jesli jedno z partnerow udowodni drugiemu
zdrade (zalozmy ze bez stosowania "niedozwolonych" taktyk typu czytanie
korespondencji, ale zeznania swiadkow, wspolne niedwuznaczne zdjecia nawet
za wiedza zdradzajacego robione etc.) - czy nie ma to wplywu podczas
decyzji sadu w orzekaniu o winie, a co za tym idzie - np. podzialu majatku,
wyznaczania alimentow, ew. opieki nad dziecmi - etc. etc. etc.
Jak rozumiem masz o tym pojecie "zawodowe" a interesuje mnie jak jest w
praktyce, nawet jesli rzeczywiscie prawa sensu stricte nie ma - to czy nie
jest to na tyle utarta... hmm.. norma, ze jakos wplywa potem na decyzje
sadu?

> Swoja droga, ze tak podstawowe normy prawne nie sa powszechnie znane ..to
> budzi niepokoj.

Wydaje mi sie ze ogolnie znana norma jest ze naruszenie prywatnosci
korespondencji moze byc scigane w majestacie prawa, ale kiedy przychodzi co
do czego to moze tworzymy sobie wirtualne prawa typu "obowiazuje tajemnica
korespondencji prywatnej CHYBA ZE..." - i w te kropki ludzie sobie
wstawiaja co im sie podoba i co akurat sie przydaje. Masz racje ze tego
typu prawo powinno byc powszechnie znane i to "czarno na bialym" a nie
ogolne pojecie - ale skad "statystyczny" czlowiek mialby je znac. W zadnej
ze szkol na poziomie podstawowka-gimnazjum-liceum nie ma niczego co by
przypominalo prawo, jest niby Wiedza o Spoleczenstwie (przynajmniej za
moich czasow byla) - ale na tym sie zajmowalismy czytaniem konstytucji, i
to glownie pod katem Sejmu,Senatu, Prezydenta etc. oraz spisywaniem co
ciekawszych wiadomosci z dziennika, idiotyzm skrajny. Potem masz studia
(albo nie) - jesli to jest uczelnia techniczna, to na tym sie konczy Twoja
mozliwosc lykniecia chocby najbardziej podstawowych norm prawnych.
Jasne ze mozna probowac samemu, ale przekopac sie przez Kodeks Karny czy
Kodeks Prawa Cywilnego to dla osoby niezaprawionej w bojach naprawde droga
przez meke ;)


--
Nieustannie demonicznie ;] pozdrawiam
Lilith
napisał/a: ~marchand" 2005-11-09 01:11




Użytkownik "Lilith" napisał w wiadomości




>

> To calkiem prawdopodobne w sumie... A powiedz mi czy jak dwojka ludzi sie

> rozwodzi, to nie jest tak ze jesli jedno z partnerow udowodni drugiemu

> zdrade (zalozmy ze bez stosowania "niedozwolonych" taktyk typu czytanie

> korespondencji, ale zeznania swiadkow, wspolne niedwuznaczne zdjecia nawet

> za wiedza zdradzajacego robione etc.) - czy nie ma to wplywu podczas

> decyzji sadu w orzekaniu o winie,





Dotykasz bardzo istotnej kwestii. Zahacza ona o zasade niezawislosci sadu.

Sad podobno w zalozeniu ma byc niezawisly. I tu nawet sami prawnicy zwykli

zadawac pytanie: "niezawisly od kogo?"

To w duzej mierze kwestia pogladow indywidualnego sedziego. Kazdy sedzia

jest czlowiekiem i wyrastal ( podlegal socjalizacji) w okreslonym

srodowisku.

Sila rzecy, jesli ma orzekac zgodnie z :

litera prawa,

przedstawionymi dowodami w rozstrzyganej sprawie

i wlasnym sumieniem,

to wyrok w istocie zalezy w 90%tach od tego ostatniego.

To samo zdjecie ( pocalunek, obejmowanie sie) mozna uznac wedle oswiadczenia

strony jako

wyglup zrobiony dla zartu, lub w jakichs scisle okreslonych okolicznosciach

...np. na imprezie okolicznosciowej podczas skladania zyczen.... albo jako

koronny i niepodwazalny dowod istnienia intymnego zwiazku miedzy osobami

ktore przeciez sie na zdjeciu wyraznie obejmuja i caluja. Tu pojawia sie

ponadto kolejna kwestia = interpretowania prawa. Wiekszosc sedziow uwaza za

anachroniczny przepis z 1953 roku w ktorym okresla sie obowiazki malzenskie

wsrod ktorych pada okreslenie "wiernosc". Pozniej prawo bylo wielokrotnie

nowelizowane. Nowy Kodeks Rodzinny zmieniajac rote przysiegi malzenskiej

wyeliminowal te kategorie sposrod slubowan jakie sie w trakcie ceremonii

sklada. Zastapiono ja pojeciem do ktorego kazdy moze sobie wlozyc wszystko,

bo brzmi to w koncowym zdaniu:.."i uczynie wszystko, aby nasze malzenstwo

bylo szczesliwe, trwale i zgodne"

Teraz mamy sytuacje gdzie sedzia orzekajacy moze sie opierac o tzw zasade o

skutecznym domniemaniu. Otoz jeden sedzia zalozy, ze np. zona wstepujac w

zwiazek malzenski miala na mysli pod wyzej wymienionymi slowami takze

dochowanie wiernosci seksualnej....a drugi sedzia uzna, ze skoro obowiazek

wiernosci nie jest w kodeksie ani w rocie przysiegi umieszczony wprost, to

takiego obowiazku nie ma. Kazdy z dwoch sedziow w tej samej sprawie moze

orzec inaczej. I taka niestety jest praktyka.

Wzorem do nasladowania jest Hiszpania. W niedawno wprowadzonej tamze nowej

rocie

przysiegi malzenskiej obowiazki kazdego z malzonkow wymienia sie w trakcie

ceremonii glosno i enumeratywnie, co nie daje potem pola do zaistnienia

watpliwosci. Wymienia sie podzial w jakim kazde bedzie lozylo na wspolne

gospodarstwo i np. ile czasu poswieci na wychowywanie wspolnych dzieci. Nie

ma tam natomiast nic o obowiazku milosci i o dochowywaniu wylacznosci

seksualnej.



>. a co za tym idzie - np. podzialu majatku,



wiem do czego zmierzasz.. Tak bylo do niedawna. Obecna praktyka prawna

zmierza jednak do wyraznego rozgraniczenia praw majatkowych od kwestii

ewentualnych win w odniesieniu do wspolmalzonka. Teraz jest zupelnie

mozliwe, ze facet ktory jawnie i bez ukrywania tego faktu rzucil zone dla

mlodszej kobiety, zostawi te zone gola i bosa na ulicy. Moze nieco

przerysowalem, ale tak teraz zaczyna obecnie wygladac swiat. Mamy do wyboru:

albo prawo, albo sprawiedliwosc. Razem to tylko.... Ups ! to byloby juz

zupelnie NTG.



> wyznaczania alimentow, ew. opieki nad dziecmi - etc. etc. etc.

> Jak rozumiem masz o tym pojecie "zawodowe" a interesuje mnie jak jest w

> praktyce, nawet jesli rzeczywiscie prawa sensu stricte nie ma - to czy nie

> jest to na tyle utarta... hmm.. norma, ze jakos wplywa potem na decyzje

> sadu?

>

decyduja osobiste poglady sedziego. No i oczywiscie emocje, jesli uda sie je

u sedziego wywolac.

Dlatego na salach sadowych adwokaci odstawiaja taki cyrk, ze to czesto budzi

obrzydzenie nawet tych, co owych adwokatow wynajeli.



>> Swoja droga, ze tak podstawowe normy prawne nie sa powszechnie znane ..to

>> budzi niepokoj.

>

ciach!

.

> Jasne ze mozna probowac samemu, ale przekopac sie przez Kodeks Karny czy

> Kodeks Prawa Cywilnego to dla osoby niezaprawionej w bojach naprawde droga

> przez meke ;)

>

Masz racje. Jak na ironie rota malzenskiej przysiegi zaczyna sie od slow:

"Swiadomy praw i obowiazkow wynikajacych z zalozenia rodziny, uroczyscie

oswiadczam... "

Pokaz mi jedna pare na 100 ktora bylaby w stanie te prawa i obowiazki

wyliczyc.

To oczywiscie jedynie retoryczna prosba.. Nie adresuje ja ad personam do

Ciebie.

Nasze ( i nie tylko nasze) panstwo to taki nieco demagogiczny mechanizm..Jak

nalezy egzekwowac nieznane komus prawo to powoluje sie na zasade "ignorantia

juris nocet"... Dlatego stawialem Hiszpanie za wzor. Tam te obowiazki sie

malzonkom glosno odczytuje.



> --

> Nieustannie demonicznie ;] pozdrawiam

> Lilith



wbrew netetykiecie nie wycinam twego podpisu bo inspiruje mnie on do zadania

Ci pytania:

Gdybys byla w rzeczywitosci postacia ktorej imie przybralas jako nick, to

czy mialabys podobne dylematy w odniesieniu do obu swoich partnerow? Tego

przydzielonego Lilith z mocy prawa i tego ktoremu oddawala ona swe wdzieki w

wyniku wzajemnej namietnosci i fascynacji ?



Aby bylo choc troche na temat grupy.. to..

czy mozesz sie ustosunkowac ?





Pozdrawiam rownie demonicznie



Krzysztof K.