MAM ROMANS...

napisał/a: daffodil1 2014-03-27 19:35
Co słychać Autorko?
napisał/a: Lia_ 2014-03-28 19:08
Nic, wiekszosc dnia spedzam nie wychodzac z lozka, snuje sie po domu jak zombie, gonią mnie terminy skonczenia projektow ale nie umiem sie zabrac za prace, nawet z corka nie chce spedzac czasu...
Cieszcie się, przeciez sobie zasluzylam. Moj maz tez sie cieszy. Fajnie ze moge komus sprawic radosc swoja sytuacja.
napisał/a: Nessa1 2014-03-28 19:42
Lia_, a wyjaśniłaś to z M.?
napisał/a: lisbeth871 2014-03-28 19:51
Lia_, współczuję.
Ale tak wyglądają konsekwencje zbyt emocjonalnie podjętych decyzji.
napisał/a: daffodil1 2014-03-28 19:57
Lia_, rozmawiałaś z M?
napisał/a: Valkiria_ 2014-03-28 20:05
Ten caly M. to taki francowaty fifarafa... Zbajerzyl, wzial co chcial i zwinal żagle... Lia ty to sie powinnaś wściec na goscia i na tej mobilizacji jechac i zrobić co w twojej mocy, żeby wyjaśnić sytuacje. Dla siebie i swojego spokoju... Bo nie wyjdziesz z impasu.
napisał/a: Lia_ 2014-03-28 20:24
Nie rozmawialam bo nie wychodzilam z domu przez te dni nawet na rehabilitacje...Zreszta jeszcze by tego brakowalo zeby zobaczyl mnie w takim stanie...
Liczyłam na to, ze sam sie w koncu odezwie...
napisał/a: Nessa1 2014-03-28 20:52
Lia_, A jak sytuacja z Mężem? mieszkacie nadal pod jednym dachem?

M. się już pewnie nie odezwie no chyba, że będzie w desperacji i potrzebie- nagle sobie przypomni, że zakochany jest. Wyjaśnij to z nim, żeby Cię nie męczyło.
napisał/a: daffodil1 2014-03-28 21:17
Nessa napisal(a):Wyjaśnij to z nim, żeby Cię nie męczyło.
jak najprędzej
napisał/a: Lia_ 2014-03-28 21:43
I co mam do niego pojechac i powiedziec "Hej kochanie takie jedno pytanie i juz mnie nie ma- czemu mnie olałeś?" A ja znam juz odpowiedz. PRawodpodobnie brzmi w stylu "Obiecywalem ci wielka milosc i wielkie szczescie ale tak naprawde nic nigdy dla mnie nie znaczylas"

Chcialabym moc spedzic z nim jeszcze chociaz jeden dzien....

Mieszkamy z mezem w jednym domu ale obok siebie. Mniej pracuje, wraca wczesnie do domu. Przynajmniej nie wypomina mi nic ani nie okazuje radosci z tego co sie stalo, chociaz wystarczy na mnie spojrzec zeby sie domyslic co sie stalo. Zreszta ja i tak zamykam sie przed wsztstkimi w pokoju...Musze sama przejsc przez fakt, ze mezczyzna dla ktorego bylam gotowa na wszystko potraktowal mnie jak...nawet slowa nie znajduje na to.
napisał/a: Valkiria_ 2014-03-28 22:08
Gdybym byla w twojej sytuacji to przypuszczam, ze teraz spojrzałabym na swojego męża i pomyslala, ze to jest mezczyzna który mnie naprawdę kocha... Który walczy o rodzine, chce wybaczyć, zacząć od nowa... A nie zabawi sie na chwile, a jak zrobi sie poważniej - zwiewa. Twój mąż to czlowiek niewątpliwie zasługujący na totalny szacunek...
napisał/a: Magdalena32 2014-03-28 23:50
Valkiria_ napisal(a):Gdybym byla w twojej sytuacji to przypuszczam, ze teraz spojrzałabym na swojego męża i pomyslala, ze to jest mezczyzna który mnie naprawdę kocha... Który walczy o rodzine, chce wybaczyć, zacząć od nowa... A nie zabawi sie na chwile, a jak zrobi sie poważniej - zwiewa. Twój mąż to czlowiek niewątpliwie zasługujący na totalny szacunek...


i dlatego szkoda kogoś takiego, bo znając życie autorka zostanie z nim tylko dlatego bo kochaś ją olał i męża będzie traktowała tak jak traktuje dzisiaj czyli jak wroga który zniszczył jej wielką miłość.
no chyba że autorka wynagrodzi mu zdradę i sama zacznie walczyć o niego i oto aby on jej wybaczył zdradę, ale w to wątpię bo ona mimo wszystko tego kochasia traktuje niemal jak Boga i założę się że jakby dał jej znak to nawet teraz, w kapciach pobiegłaby do niego.
i dlatego mężowi współczuję bo żonka zostanie z nim nie dlatego bo kocha, tylko z własnej wygody bo jeden kochaś ją rzucił to lepiej zostać z mężem i marzyć o kochasiu i szukać nowego.