Mieszkanie ze soba przed slubem

napisał/a: alicja221 2009-05-07 23:01
Czy jestescie za tym, aby, nim sie zdecyduje na malzenstwo, ze soba zamieszkac? Ja przez pewien okres czasu bylam za tym, aby poznac przyzwyczajenia swojego partnera, zobaczyc, jak sie zachowuje na co dzien, itp. Jednak, gdy zapytalam o zdanie mojego chlopaka, on odpowiedzial, ze wolalby od razu wziac slub, bo takie mieszkanie "na kocia lape" do niczego dobrego nie prowadzi i roznie sie to konczy. W sumie ma sporo racji... bo jest to w pewnym sensie "pojscie na skroty", bo w razie czego mozna sie rozstac bez wiekszych koncekwencji. Poza tym faktycznie obserwujac takie pary okazuje sie, ze dlugo sie nie pobieraja, bo "tak jest dobrze i po co cokolwiek zmieniac". Malzenstwo nie jest dla nich zadnym przezyciem i w wielu przypadkach sprowadza sie wrecz do "podpisania papierka". Czesto pobieraja sie pod wplywem naciskow rodzicow lub ciazy.
A jakie jest Wasze zdanie?
napisał/a: kasiasze 2009-05-07 23:38
Myślę, że w dużej mierze jest to kwestia wiary i religijności. Moim zdaniem rzeczywiście ludzie powinni zamieszkać ze sobą, gdy stwierdzą, że to jest TO, partner na życie itepe.
Różnie się jak wiemy może ułożyć (odpukać!), ale należy zawsze być przekonanym, że to na zawsze.
Ślub to piękna sprawa, niezależnie czy cywilny czy także kościelny. To pewne zobowiązanie, obdarzenie uczuciem ogromnym.

Można zamieszkać "przed ślubem", gdy się jest się pewnym lub .. prawie pewnym :), że ten ślub się chce wziąć ...
napisał/a: Zakk 2009-05-07 23:47
ashley86 napisal(a):bo jest to w pewnym sensie "pojscie na skroty", bo w razie czego mozna sie rozstac bez wiekszych koncekwencji. Poza tym faktycznie obserwujac takie pary okazuje sie, ze dlugo sie nie pobieraja, bo "tak jest dobrze i po co cokolwiek zmieniac". Malzenstwo nie jest dla nich zadnym przezyciem i w wielu przypadkach sprowadza sie wrecz do "podpisania papierka". Czesto pobieraja sie pod wplywem naciskow rodzicow lub ciazy.
A jakie jest Wasze zdanie?


Cóż, popierając własnym doświadczeniem mógłbym się ogólnie zgodzić z tym stwierdzeniem w jakichś 80%, pozostałe 20% podsumowałbym jako że "to co napisałaś nie jest regułą".
Sam mieszkałem z kobietą ponad rok, a jako że byliśmy już długo ze sobą to mieszkaliśmy "jak stare dobre małżeństwo". I chociaż miło to wspominam, to faktycznie patrząc z innej perspektywy stwierdzam, że było trochę tak jak piszesz. Było fajnie, ale czegoś mi brakowało. Chociaż wcale nie jestem jakoś specjalnie moralny, a to co myślą o mnie ludzie wokół mam generalnie gdzieś, jednak czułem że tak żyjemy trochę "na nielegalu". Chodziła mi po głowie ta "kocia łapa", a nasz związek stanął w miejscu zamiast iść do przodu, jakbyśmy tego oczekiwali właśnie po tym zamieszkaniu razem. Ja od początku nie chciałem z nią mieszkać, ale ona przez okrągły rok wierciła mi dziurę w brzuchu że w końcu zgodziłem się dla świętego spokoju.
W tej chwili jestem zdania że dopiero po ślubie zamieszkam z kobietą, ale przecież tylko krowa nie zmienia zdania
Ale tak jak piszę nie jest to regułą i w innym przypadku takie zamieszkanie może się "potoczyć" zupełnie inaczej.
napisał/a: magg82 2009-05-08 00:44
Ja rozumiem w 100% ludzi który decydują się na wspólne mieszkanie przed ślubem, szczególnie w przypadku, gdy obydwoje są poza swoim miastem rodzinnym i wynajmują mieszkanie czy pokój. Sama jednak nie zdecydowałam się na wspólne mieszkanie przed ślubem. Bardzo chciałabym, żeby ślub coś w naszym życiu zmienił, żeby to nie było
ashley86 napisal(a):podpisania papierka

Postanowiłam sobie, że nie będę mieszkać z żadnym facetem przed ślubem tak bez zobowiązań, bo w razie rozstania czułabym się nie w porządku w stosunku do mojego przyszłego męża (może to jakieś dziwne ale jakoś tak tam ).
Są osoby, które postanawiają ze sobą zamieszkać przed ślubem "dla testu". To wg mniej nie jest fair - mam zamieszkać z moim mężczyzną po to, żeby go sprawdzać, czy się nadaje na męża - hmm, no nie wiem I tak wiem, jaki jest i czego się mogę po nim spodziewać, nie potrzebuję go dodatkowo testować
napisał/a: Maadii 2009-05-08 03:18
Co do mieszkania przed slubem to wydaje mi sie, ze sprawa czasem nie jest taka prosta. Wiem z wlasnego zycia.
Jestem katoliczka i kiedys swiecie wierzylam, ze nigdy nie zamieszkam z moim chlopakiem przed slubem. Ale zycie mnie troche zaskoczylo i tak od jakiegos czasu coraz wiecej czasu spedzamy razem, u mnie. Niby formalnie nie mieszkamy razem, bo kazde ma swoje mieszkanie. Ale praktycznie to od trzech miesiecy noce, ktore on spedzil u siebie mozna pliczyc na palcach jednej reki. I teraz jetem na etapie zastanawiania sie czy warto sie oszukiwac i udawac ze nie mieszkamy razem czy spojrzec prawdzie w oczy.
Dodam, ze pod wgledem ekonomicznym bardzo by nam ulatwialo sprawe pracenie jedngo czynszu. A poza tym slub tez bedzie, bo to jest wlasnie TEN;)
Dlatego nauczona wlasnym doswiadczeniem wiem, ze kazdy przypadek nalezy rozpatrywac z osobna. Bo ja nadal wolalabym najpierw wyjsc za maz, a potem mieszkac razem tylko ze pobrac sie to kwestia conajmniej kilku miesiecy.
napisał/a: ~gość 2009-05-08 10:09
A my mieszkamy razem prawie od roku. I nie uważam żeby to było "pójście na skróty", a rozstać się bez większych konsekwencji o wiele łatwiej gdy się spędza ze sobą mniej czasu niż gdy ma się siebie 24 godziny na dobę. Nie zamieszkaliśmy ze sobą "dla testu" jak to ktoś tutaj nazwał, ani dlatego że tak nam było łatwiej bo będzie jeden czynsz czy coś, tylko dlatego że oboje tego bardzo chcieliśmy.
napisał/a: Mika88 2009-05-08 11:15
ja osobiscie nie wyobrazam sobie zeby wziasc slub bez wczesniejszego mieszkania ze soba :) ale to jest tylko moje skromne zdanie ;P wole miec pewnosc, ze to wlasnie TEN i to z nim chce isc dalej przez zycie. Bedac z partnerema chodziennie przez prawie caly czas moge dokladnie go poznac, jego zachowanie w roznych sytuacjach itp a widzac sie z nim dajmy na to raz na jakis czas jest to malo mozliwe, wiadomo tez, ze mieszkajac razem praeie wszystkie rzeczy zalatwia sie razem takze tutaj tez partner bedzie mial duze pole do popisu ;P moze jeszcze kiedys zdanie zmienie bo roznie to bywa w zyciu jednak na dzien dzisiejszy jestem jak najbardziej za wspolnym mieszkaniem przed slubem :)
napisał/a: filia 2009-05-08 13:53
My nie mieszkaliśmy przed ślubem razem (a bylismy ze sobą 4 lata) i dla mnie przede wszystkim było to piękne, że noc przed ślubem - jeszcze u rodziców, a noc po slubie - razem we własnym mieszkaniu :) (własnym nie mam na myśli, że jest notarialnie nasze, bo nie jest ale poniewaz w nim mieszkamy wieć dla mnie jest "nasze" :))
i dla mnie było to wspaniałe, że tak ważną dla mnie zmianę w życiu jaką jest slub moge podkreślić przez wspólne zamieszkanie
poza tym było mnóstwo innych powodów i ogólnie jestem zdania, że wspólne zamieszkanie jest tylko i wyłącznie dla małżonków,a mieszkanie bez ślubu jest udawaniem małżenstwa, którym się nie jest, ale zeby to dokładnie wytłumaczyć i opowiedzieć, to potrzeba by było kilkugodzinnej rozmowy na żywo a na pewno nie jednego posta na forum :)
napisał/a: ~gość 2009-05-08 13:59
ashley86 napisal(a):bo jest to w pewnym sensie "pojscie na skroty", bo w razie czego mozna sie rozstac bez wiekszych koncekwencji.

a jak się ma ślub, to albo trzeba się rozwieść, co jest już większym zachodem, albo męczyć w tym nieszczęśliwym małżeństwie ;)
ja z jednej strony chciałabym sobie pomieszkać przed ślubem (choć może wystarczyłby mi jakiś długi wspólny wyjazd, typu miesiąć np), do tej pory byłam za takim wcześniejszym mieszkaniem, ale koniecznie z perspektywą ślubu (a nie tak jak moja niespełna 19-letnia kuzynka od półtora roku mieszka z 9 lat starszym facetem i ani perspektyw na ślub nie roztaczają :/ ), ale po przeczytaniu posta filia, tak sobie pomyślałam, że magiczne jest
filia napisal(a):noc przed ślubem - jeszcze u rodziców, a noc po slubie - razem we własnym mieszkaniu
:D
napisał/a: aniawawa1 2009-05-08 14:32
My tez nie mieszkamy razem tak na stale, ale ze 3 noce w tygodniu spedzamy razem.
Na samym poczatku jasno powiedzialam, ze wspolne mieszkanie dopiero po slubie, zostalo to zaakceptowane przez druga strone.

filia napisal(a): noc przed ślubem - jeszcze u rodziców, a noc po slubie - razem we własnym mieszkaniu :)


No wlasnie to jest ta magiczna chwila dodatkowo podkreslajaca ten wazny moment.
napisał/a: filia 2009-05-08 15:57
aniawawa napisal(a):Na samym poczatku jasno powiedzialam, ze wspolne mieszkanie dopiero po slubie, zostalo to zaakceptowane przez druga strone.

my byliśmy pod tym względem całkowicie jednomyślni :)
dużo rozmawialiśmy (i rozmawiamy nadal) o tym dlaczego i co nam to daje/dawało ale żadnemu z nas nawet przez myśl nie przeszło inne rozwiązanie :)

aniawawa napisal(a):
filia napisal(a): noc przed ślubem - jeszcze u rodziców, a noc po slubie - razem we własnym mieszkaniu :)


No wlasnie to jest ta magiczna chwila dodatkowo podkreslajaca ten wazny moment.


ja bym powiedziała: wspaniała zmiana, podkreslająca wagę podjętej decyzji (małżeństwa)
oczywiście wiąze się z tym mnóstwo pozytywnych uczuć, przede wszystkim radości, słowo magiczny jak dla mnie nie do końca to oddaje ;)
napisał/a: ~gość 2009-05-08 21:14
to już semantyka, każdy inny stosunek ma do danego słowa i inne uczucia mogą się z nim wiązać ;)