Mieszkanie ze soba przed slubem

napisał/a: Druzgafka 2009-05-14 16:37
Ja bardzo szybko zamieszkałam ze swoim przyszłym mężem. Wpłynęły na to pewne czynniki zewnętrzne i fakt iż oboje wynajmowaliśmy pokoje we Wrocławiu. I tak spędzaliśmy większość czasu u jednego z nas więc postanowiliśmy wynająć mieszkanie razem. W listopadzie 2007 kupiliśmy swoje własne mieszkanko na swój własny kredyt i jesteśmy najszczęśliwszymi ludźmi pod słońcem Może to wydać się głupie, ale od kiedy go poznałam wiedziałam, że to TEN i będę z nim do końca życia
Przeszliśmy razem bardzo przyjemne momenty, ale były też chwile kiedy obydwoje byliśmy bez pracy, a trzeba było zapłacić czynsz i czesne, ale daliśmy sobie radę.... były chwile kiedy któreś zachorowało i zawsze to drugie go wspierało.
Wiem, że na wspólnej drodze czeka nas jeszcze wiele prób, ale jestem przekonana, że razem damy sobie radę. Jestem też przekonana, że gdybyśmy nie mieszkali ze sobą wcześniej również byśmy dali sobie radę bo KOCHAMY SIĘ najbardziej na świecie i może to wydać się komuś głupie, ale wierzę, że Bóg nas sobie przeznaczył i czuwa nad nami mimo naszych wszystkich przedślubnych grzechów.
napisał/a: alicja221 2009-05-14 17:39
"Pojscie na latwizne" mialo znaczyc, ze para chce sie wczesniej "przetestowac", czy ktos bedzie dobrym mezem/zona, a gdy cos pojdzie nie tak, to mozna sie rozstac bez zbednych "ceregieli", np. sadu, podzialu majatku, itd. Podobnie, jak Kania uwazam, ze to normalne, ze kazda ze stron stara sie, zeby w zwiazku bylo jak najlepiej i pracuje na wspolne dobro. Malzenstwo jest prawdziwym dowodem milosci, akceptacji, zobowiazaniem do bycia ze soba w dobrobycie i niedoli. Jezeli mieszka sie ze soba przed slubem oznacza to ( oczywiscie nie w 100%, ale mysle, ze w wiekszosci), ze para nie jest do konca siebie pewna... Rozumiem pary, ktore i tak i tak wynajmuja mieszkania i jezeli nie maja innego wspollokatora, to zaczynaja mieszkac razem. Ale mysle, ze specjalnie wchodzic w taki "uklad" nie ma sensu, zwlaszcza jezeli dla ktorejs ze stron malzenstwo stanowi duza wartosc.
napisał/a: MałaAgacia 2009-05-14 22:28
ashley86, O rany, dziwnie to ujmujesz. Takie ujecie srawy jest mi zupelnie obce. Moim zdaniem dorabiasz idelogie bez sensu, tam gdzie jej nie ma. Miszkanie przed slubem nie znaczy ze nie sa siebie pewni, tylko ze po prostu chca ze soba zamieszkac. I nic poza tym. Dodawanie do tego jakies nie pewnosci, testowania i juz w ogole pisanie o mieszkaniu razem przed slubem jako ukladu - jest moim zdaniem jakim wypaczonym pojmowaniem sprawy. Podobnie jak ktos chce jechac razem na wakacje, jak moze chciec kupic razem mieszkanie, moze chciec rozpoczac seks przedmalzenski na tej samej zasadzie moze ktos chciec mieszkac z partnerem przed slubem. Ludzie chca i to robia i tyle. Po co przypisywac innym filozofie, szczegolnie gdy przypisujesz zachowaniu innych swoj tok rozumowania.
Ja mieszkalam z facetami przed slubem i to o czym Wy tu piszecie w ogole nie zaprzatalo mojej glowy. Chcielismy to cos robilismy i tyle.
No i nie tylko Kania uwaza, za normalne ze ludzie dbaja o zwiazek, tylko zdaje sie wszyscy ktorzy sie w tym watku wypowiadali :)
napisał/a: ~gość 2009-05-15 08:08
MałaAgacia napisal(a):Miszkanie przed slubem nie znaczy ze nie sa siebie pewni, tylko ze po prostu chca ze soba zamieszkac. I nic poza tym.

o, dokładnie.
i nie ma to nic wspólnego z lepszym poznawaniem sie przez wspólne mieszkanie.
napisał/a: ~gość 2009-05-15 08:37
err napisal(a):i nie ma to nic wspólnego z lepszym poznawaniem sie przez wspólne mieszkanie.

ok, to Twoja opinia- szanuję, ale się nie zgadzam. dla mnie to nie jest testowanie, jak niektórzy piszą, ale poznawanie się lepsze owszem. Z resztą mam porównanie, dlatego tak uważam.
napisał/a: kania3 2009-05-15 13:49
Oczywiście, zgadzam się, że nie każdy tak myśli. Tylko w takim razie skąd argumenty "nie wyobrażam sobie nie mieszkać razem" w sensie takim, że trzeba się dobrze poznać od tej strony codziennej, żeby w razie czego rozstać się przed ślubem niż się potem rozwodzić? Bo ja w tym momencie odczytuję to jako "trzeba się sprawdzić". A wystarczyłoby powiedzieć "mieszkamy bo chcemy, a poznajemy się lepiej przy okazji" ;) i by nie było nieporozumień i "dziwnego myślenia".
napisał/a: ~gość 2009-05-15 14:45
ashley86 napisal(a):Malzenstwo jest prawdziwym dowodem milosci, akceptacji, zobowiazaniem do bycia ze soba w dobrobycie i niedoli.


Sorry, ale dawno nie czytałam większego bezsensu. Jakim cudem małzeństwo dowodzi miłości akceptacji i zobowiązań? kto Ci powiedział ze druga połowa na bank się nie rozmyśli w trakcie dłuższego lub krótszego trwania małżeństwa od tych zobowiązań. Czy jeśli kobieta chce ślubu z mezczyzną a po ślubie traktuje go jedynie jako reproduktora i żywiciela ,a z jej strony jest chłód i lodowizna to rozumiem że to musi być prawdziwa miłość bo są małżeństwem? I w drugą stronę jeśli mezczyzna wymawia tą całą swoją przysięgę a w trakcie trwania małżeństwa bije pije i nie daje pieniędzy to też prawdziwa miłość bo dowiódł tego zawierając ze swoją kobietą małżeństwo?
Błagam...
Poza tym człowiek nie skała i nigdy go nie będziesz całkowicie pewna. Lepsze od pewności jest zaufanie i komunikacja.
Mimo wszystko życze żebyś się nie musiała brutalnie przekonać że do miłości nie jest potrzebne małżeństwo, jak i samo małżeństwo nigdy nie będzie dowodem miłości, akceptacji i innych ideałów w które wierzysz, że są nierozłączne ze ślubem.

A mieszkanie przed ślubem? jestem jak najbardziej za. Nie widzę różnicy czy to mieszkać przed czy po razem i nie tylko dlatego, że nie uznaję i nieakceptuję czegoś takiego jak ślub (oczywiście mogę kiedyś zmienić nieznacznie zdanie) Wtedy właśnie para ma okazję się podocierać do siebie, uczyć się rozmawiać, komunikować ,dzielić obowiązkami, spędzać wspólnie i osobno czas odpowiednio go wyważając, po prostu uczyć się żyć wspólnie.
napisał/a: aniolek8900 2009-05-15 16:59
Ja bym chciała przed slubem zamieszkac ze swoim wybrankiem. Nie na długo, wystarczył by rok. Np sie zareczyc i zacząć załatwiac wszystko do slubu a wtedy ze soba zamieszkac:)
napisał/a: alicja221 2009-05-16 11:42
Skoro ( co poniektore osoby) jestescie takie liberalne wobec mieszkania ze swoim partnerem przed slubem to dziwne, ze nie jestescie rownie liberalne wobec posiadania wlasnego zdania. Ja swoje wyrazilam, szanuje Wasze opinie i nie twierdze ze sa jakies wypaczone, dziwaczne pomimo, ze sie z nimi nie zgadzam. Widac kazdy ma do malzenstwa inne podejscie. Piszac, ze malzenstwo jest dowodem prawdziwej milosci i akceptacji nie chodzilo mi, ze mam 100% pewnosc, ze moj maz sie ze mna nie rozwiedzie, mnie nie zdradzi, etc. Po prostu malzenstwo jest dla mnie duza wartoscia i lacze je m.in. z zamieszkaniem ze soba, jako cos "glebszego", nowy etap w naszym zyciu. Nie traktuje tego po prostu jako "codziennosci", ze "mamy ochote, to razem zamieszkamy". Nie twierdze, ze osoby, ktore tak robia sa zle, mniej wartosciowe, ich milosc jest mniejsza. To sa moje odczucia, moj chlopak uwaza podobnie i tak wlasnie planujemy pokierowac naszym zwiazkiem. Wiadomo, ze kazdy w zyciu moze zmienic zdanie, ale na dzien dzisiejszy jest ono wlasnie takie.
napisał/a: fioleczek80 2009-05-16 11:51
Ashley a czy ta decyzja o zamieszkaniu to jest raczej twoja decyzja czy jego?
napisał/a: kania3 2009-05-16 11:52
ashley86
AMEN.
napisał/a: alicja221 2009-05-16 12:07
fioleczek80, myslimy w tej sprawie podobnie. Moze to wynika z podobnego wychowania, nie wiem.