Nie wiem co mam robić

napisał/a: lady 2007-07-26 09:49
Kochasz go? Bo jesli on ma takie podejscie do sprawy, to serdecznie współczuję, chyba nie mogłabym być z kimś takim...
napisał/a: Kasia_20 2007-07-26 10:06
Sama nie wiem czy to jeszcze jest miłość.Jak jestem z nim to często nie mam się ochoty do niego przytulać już nie wspomnę o kontaktach fizycznych bo tego między nami nie było od dawna.Ale jak jestem w warszawie wystarczy mi tylko sygnał,wiadomość od niego i jest okinaczej wpadam w rozpacz.Moim zdaniem potrzebuje jego wsparcia zwłaszcza teraz choć wiem że to wszystko co sie teraz dzieje nie można nazwać wsparciem.Droga lady możesz mnie uważać za dziwną osobę ale ja naprawdę mam mętlik w głowie przecież nie żądam wiele chce mieć tylko szczęśliwą rodzinę ale na swoim...
napisał/a: lady 2007-07-26 11:32
Rozumiem Cię, kazdy tego chce, ale do tego potrzeba dwóch ludzi, a ty w swoich dążeniach jestes osamotniona, zastanawiam się, czy człowiek, którego wybrałaś to ten właściwy... Zresztą ty tez pewnie o tym myślisz.... Pozdrawiam cieplutko
napisał/a: Kasia_20 2007-07-26 11:41
Dziękuję i również pozdrawiam cię cieplutko.Masz jednak rację zastanawiam sie nad tym dlatego nie chcę z nim ślubu nie sądzę żebym po tym wszystkim mogła tam dalej mieszkać,choć nie ukrywam że jest mi tu ciężko bez niego czasami czuje nawet że tu sama nie dam rady w obec siebie jestem czasami bezsilna...
napisał/a: Mari 2007-07-26 16:48
Kasiu Kochanie powoli ,powoli dojrzejesz do właściwej decyzji,decyzji, która będzie najlepszym wyjściem dla Ciebie i oczywiście dla kochanej dzidzi ,która będzie Ciebie kochać bezwarunkowo!,tak jak Ty potrafisz "dawać" Swoją !,ale przykre....nie wszyscy dorastają do "Niej"...

Jeśli popłynie czasami łza po Twoim policzku ,otrzyj ją szybciutko!
Staraj się wtedy myśleć,że dziś jest problem..a jutro wstanę z nowymi siłami i
szczęście się do mnie uśmiechnie na pewno!!

pozdrawiam gorąco i pisz proszę :)
napisał/a: Kasia_20 2007-07-26 17:24
Mari jesteś kochana czytałam twoje posty i muszę przyznać że są bardzo mądre,choć przyznam szczerze nie zawsze zrozumiałe :) bez urazy, ty też przecież nie musisz mnie zawsze rozumieć.Oczywiście kiedyż dojrzeje do tej decyzji,ale ja muszę ją podjąć już teraz.Dzieckow drodze a ja nie mam jeszcze swojego kąta.Ślub mogłam odwołać,a dziecka nie dam rady,ale za nic w świecie nie żałuję że mam tego maluszka w sobie i nigdy nie będę żałowała, to jedyne szczęście co mne na razie w życiu spotkało,tylko czy dam radę?...
napisał/a: Mari 2007-07-26 21:18
Droga Kasiu ..rozumiem Twoją sytuację(bardzo).Rozumiem wszystkie myśli i uczucia ,które Tobie towarzyszą ale zrozum proszę ,że nie udzielę Ci jednoznacznej odpowiedzi pomimo tego ,że czytając Twój wątek towarzyszą mi uczucia podobne do Twoich......
Rozumiem Twoje wątpliwości, ale jest mi bardzo ciężko udzielić Ci jednoznacznej odpowiedzi.Wiem ,że dręczą Ciebie różne myśli,ale staraj się przeanalizować spokojnie wszystkie za i przeciw(nikt nie zna tak dobrze Twojej sytuacji jak Ty sama) i na pewno decyzja jaką podejmiesz będzie najwłaściwsza dla Ciebie jak i dla dzidziusia.
Czy dasz radę?-ależ oczywiście!. Dostaniesz skrzydeł,gdy ujrzysz maleństwo.
Mówiąc,że rozumiem Twoje uczucia mam na myśli to,że rozumiem stan psychiczny w jakim się obecnie znajdujesz.W tym czasie wszystkie kłopoty urastają do rangi nierozwiązywalnego problemu.Tym bardziej nie mając obok siebie odpowiedzialnej osoby, która potrafiłaby wspomóc Ciebie i gwarantowałaby Tobie bezpieczeństwo.

Proszę tylko,nie podejmuj pochopnych decyzji na podstawie jedynie wypowiedzi na forum,które to są niejednokrotnie wypowiadane bez głębszego zastanowienia ,a przecież mogą mieć wpływ na całe Twoje życie.
Nie wiem jakie są Twoje relacje z rodzicami,ale zakładam,że ich rady będą
właściwe.

Całuski dla Ciebie i Maluszka :)

Ps. W pisaniu tego posta usiłował uczestniczyć mój mąż , który gdy ja urodziłam dziecko nie był także zbyt dojrzały( różnił się tylko wielkością od dziecka,ale chyba był w tym samym stopniu rozwoju umysłowego hi,hi,hi )
Wobec powyższego ja miałam dwójkę dzieci do wychowania jednocześnie :D
Przemyśl to w odniesieniu do Twojej sytuacji.

Jeżeli chcesz porozmawiać napisz na priv....
napisał/a: Kasia_20 2007-07-27 12:08
Mari więc w gę wchodzi tylko mail i tel ko.bo gg nie posiadam.
napisał/a: kaXka01 2007-07-27 18:31
czesc!!!]
Kasiu ja na twoim miejscu poczekalabym do narodzin dziecka. Wiesz facet ktory zostaje ojcem podobno zmienia sie. Znam przyklad takiego goscia. Jak zobaczy takie malenstwo moze wezmie sie za prace zeby zapewnic mu byt. wtedy moze zarobi tez na wasze mieszkanie, w moim watku pewnie czytalas o mariuszu ostatnio wlasnie na tych imieninach mowil ze by chcial miec dziecko bo wtedy wiedzial ze przcuje na to malenstwo bo ani z twoim rodzicami ani z jego nie radzilabym mieszkac bo przewaznie to oni sie wtracaja i sa pozniej z tego klutnie. A rodzice sa mile widziani ale tylko na kawe. Najwazniejsze jest to zeby on sie wzial do pracy a pozniej wszystko sie jakos wam ulozy zycze poowodzonka i tzrymam kciuki glowa do gory wszystko bedzie ok
napisał/a: Kasia_20 2007-07-27 19:32
Dziękuję Ci Kasiu
napisał/a: MEE 2007-07-27 22:04
Droga Kasiu 20, po pierwsze nie jestem dziewczyna, a po drugie chcialbym abys napisala cos wiecej o ojcu dziecka: wiesz chodzi o taka krotka charakterystyke, np. zainteresowania, formy spedziania wolnego czasu, jakies aspiracje czy zyciowe ambicje, pasje itp.. Mysle, ze pozwoli to glebiej wniknac w Twoj problem, bo klopot jak sadzie nie tkwi w Tobie.

Jestes znacznie dojrzalsza od swego chlopaka, i to w najszerszym sensie tego slowa. Przyznam jednak, ze uzaleznienie od matki jest powaznym problemem. Kazdy facet w na pewnym etapie swojego zycia powinien odciac pepowine. (oczywiscie nie chodzi o zerwanie kontaktu z rodzina, ale o egzystencjalne uniezaleznienie sie od niej). Na pewno taka sytuacja zachodzi, gdy przychodzi na swiat dziecko.

Pisz, jakie sa Twoje przemyslenia. :)
napisał/a: MEE 2007-07-27 22:17
Droga Mari, mnie sie wydaje, ze w Twoim przypadku maz co prawda byl jak to sie mowi "jak dziecko", ale nie dziecinny (infantylny), a napewno mial w sobie glebokie poczucie odpowiedzialnosci, ktore to m.in. zadecydowalo o tym, ze zostaliscie ze soba, a on - z biegiem czasu - dojrzewal do roli ojca. A moze sie myle?