Nie wiem co robić - pomóżcie!!!

napisał/a: Kasiulaa 2009-07-12 15:05
Nie boje się tego, że powie że nic nie czuje i odejdzie. Jeśli tak jest, sama bym odeszła.
Boję się czegoś innego. Mam przyjaciela, jest po rozwodzie, ma z byłą żoną dziecko. Kiedyś jak jeszcze był z żoną i już się im nie układało, poznał dziewczynę. Po jakimś czasie znajomości bez zobowiązań, postanowił zostawić żonę dla niej, wyprowadził się, zamieszkali razem. Trwało to pół roku. Jego żona zaczęła się starać, poprosiła żeby wrócił, bo dom, rodzina, bo dziecko... Zostawił kochankę i wrócił do domu. Trwało to krótko, bo uznał że nie jest w stanie, bo kocha tamtą. Wyprowadził się, złożył pozew o rozwód. Chciał wrócić do kochanki, wyznał jej wszystko, ale ona stwierdziła że się boi że on zrobi to drugi raz że znowu ją skrzywdzi. Tego boję się najbardziej. Tego właśnie, że czasem facet mimo że coś czuje, postanowi odejść. A ja nie chce, żeby u mnie historia się powtórzyła. Bo łatwiej poradzić sobie jak wiesz że komuś nie zależy, niż wtedy kiedy wiesz że kocha i zastanawiasz się co zrobić żeby on nie popełnił takich właśnie błędów.
napisał/a: majka 83 2009-07-12 16:28
Kasiula, czy ty przypadkiem nie szukasz recepty jak go owinąć wokół palca?Raczej na tym forum jej nie znajdziesz.
Dajemy ci najlepszą radę-zakończ to, dopuki jest czas.Żeby się bawić w związki z żonatymi, trzeba być bestią bez skrupułów.Tylko takie wygrywają.Ty się do tego nie nadajesz. Jak myślisz co zrobi jego żona gdy się dowie?Myślisz,że go wyrzuci i wystąpi o rozwód? Taka idealna sytuacja dla kochanek zdarza się żadko, żona raczej będzie walczyć jak lwica tym bardziej,że tam są dzieci.A on biedaczek będzie kłamał i dryfował od jednej do drugiej.Jeśli go kochasz-zostaw go w spokoju, pozwól mu wrócić do rodziny i naprawić co zepsuł.Wiem,że to trudne, przecierpisz swoje ale zyskasz wolność i szansę na założenie własnej rodziny z...wolnym mężczyzną.
napisał/a: Kasiulaa 2009-07-12 16:58
Nie byłaby to dla mnie idealna sytuacja. Jakby rzuciła go żona, to naturalne, że szukałby pocieszenia u mnie, ale wtedy wszyscy bylibyśmy nieszczęśliwi. Nie o to chodzi. Nie chce też, żeby dowiedziała się o tym jego żona i sama nie robię nic w tym kierunku, żeby mogła się dowiedzieć. Dziękuję za rady, wiele dla mnie znaczą. Nie ma to jak spojrzenie na coś z zewnątrz, bez emocji. Ja to wszystko widzę inaczej, albo chce tak widzieć, bo chce wierzyć w to że on tez mnie kocha, dlatego każde Wasze słowo jest dla mnie bardzo cenne. Wiem co muszę zrobić. Jest tylko jedno wyjście, inaczej nigdy się nie przekonam na czym stoję. Muszę z nim poważnie porozmawiać, choć będzie to trudne. Jeśli to co mówi to prawda, że żona jest ciężarem, że nie chce z nią być, niech mi to udowodni, bo same słowa nic nie znaczą. A jeśli chce zostać z rodziną, to ja się wycofam, nie będę im przeszkadzać, dlatego właśnie robię co mogę żeby ona się nie dowiedziała, bo jeśli on wybierze ją to chce żeby byli szczęśliwi.
napisał/a: majka 83 2009-07-12 17:25
Kasiulaa a zastanów się nad takim scenariuszem :Powie ci,że cię kocha,że żona jest dla niego ciężarem, jego małżeństwo jest do bani, ale nie ma sumienia krzywdzić dzieci, które bardzo kocha.Co wtedy zrobisz? Też mu postawisz ultimatum? Przemyśl to.
napisał/a: Monicysko 2009-07-12 17:32
Dokładnie kasiula wóz albo przewóz. Trzeba być egoistą, żeby mysleć, że można mieć żonę, jako lekarstwo na samotność w razie czego i kochankę, która daje to, czego on nie ma w domu.. Czy nie widzisz jaka to idealna sytuacja?
Jeśli chcesz wiedzieć, co czuje tak naprawdę - zapytaj.. Ale licz się z tym, że odpowiedź może nie byc najmilsza...
Poza tym musisz się zastanowić, czy jeśli odpowiedź jest pozytywna, jestes w stanie zbudować swoje szczęście, na czyims nieszczęściu.. Bo jeśli on ma dzieci, pewnie będzie je nadal widywał itp..
napisał/a: Kasiulaa 2009-07-12 18:26
Teraz czuję się totalnie rozerwana, z jednej strony chce, z drugiej nie i nie wiem jak to wygląda z jego strony.
Wiesz Majka... myślę, że postawiłabym ultimatum, bo mówić można wiele, ważne jest to co się robi. Jeśli nie chce krzywdzić dzieci, to niech nie krzywdzi, ale dzieci nie będą szczęśliwe, jeśli rodzice nie będą szczęśliwi, natomiast mogą być szczęśliwe i mieć obydwoje rodziców, nawet jeśli rodzice są osobno. Ja po prostu nie chce tkwić w takiej sytuacji, chcę konkretów, dlatego w razie czego ultimatum byłoby nieuniknione.
Monicysko powiem Ci, że byłabym w stanie zbudować swoje szczęście z facetem który zostawiłby żonę. Może brzmi to egoistycznie, ale ja go kocham. Gdy się kogoś kocha, nagle traci się wszelkie zasady, zmieniają się priorytety... Nic na to nie poradzę, pewnie początkowo nie czułabym się dobrze, ale z czasem, jeśli on by mnie utwierdzał w tym, że mu zależy, że nie żałuje, potrafiłabym być szczęśliwa.
A jeśli usłyszę, że on nic nie czuje, że to koniec, trudno, wtedy będę wiedzieć, że słusznie postąpiłam, bo nie był mnie wart. Nie będę mieć więcej dylematów, wtedy będę się zastanawiać co zrobić, żeby się odkochać, no chyba że znienawidzę go za to, że mnie wykorzystał, ale to też będzie bolało.
napisał/a: majka 83 2009-07-12 19:31
Kassiula, napisałam ci o dzieciach, nie dlatego,żebyś mi odpowiedziała co by było gdyby, ale żebyś po prostu nie dała się złapać w pułapkę.Dzieci są koronnym argumentem panów, chcących za wszelką cenę utrzymać drugie życie, te biedne żuczki czekają aż dzieci podrosną, pójdą do komuni, skończą szkołę itd.Panowie prowadzą podwójne życie a głupie kochanki czekają.Nie daj się na to złapać. Dzieci nie mogą być kartą przetargową, są dziećmi. Jeśli kocha dzieci przy zagęszczającej się sytuacji (ultimatum) postawi ci sprawę jasno.
Z twojego postu wynika, że facet się angażuje, ale co czuje? Nie wiem.Może kocha jedną z was, może obie, może żadnej.
Tak czy owak musisz z nim porozmawiać, dosyć podwójnego życia tego pana!!!
napisał/a: Monicysko 2009-07-12 21:53
majka 83, to samo miałam na myśli.. Nawet jeśli odejdzie, dzieci będzie widywał i wciąż w jakiś sposób wracał do tamtego zycia, bo tego sie nie będzie dało uniknąć...
napisał/a: Kasiulaa 2009-07-12 22:21
Nie przeszkadzałoby mi to, że będzie widywał dzieci. Sama nie pozwoliłabym, żeby zaniedbywał swoje dzieci, bo winy za to nie ponoszą i nie powinny cierpieć przez takie a nie inne decyzje. Pogadam z nim i zobaczymy, co ma być to będzie. Boję się tylko, że znowu będę cierpieć przez faceta Ale ja przecież już cierpię. Dzisiaj, w niedzielę, kiedy chciałabym żeby był obok, on spędza czas z rodziną, a ja siedzę sama. Czy ja muszę się zakochiwać w tych nieodpowiednich??? Mam chyba pecha
Dziękuję dziewczyny, mam nadzieję, że chociaż Wam się układa. A ze mną - zobaczymy... chyba najgorsze co może być to tkwienie w takiej pustce.
napisał/a: majka 83 2009-07-13 11:33
Kasiulaa napisal(a):A jeśli usłyszę, że on nic nie czuje, że to koniec, trudno, wtedy będę wiedzieć, że słusznie postąpiłam, bo nie był mnie wart. Nie będę mieć więcej dylematów, wtedy będę się zastanawiać co zrobić, żeby się odkochać, no chyba że znienawidzę go za to, że mnie wykorzystał, ale to też będzie bolało.


Wykorzystał? Bądz sprawiedliwa, on ci nie składał żadnych obietnic czy deklaracji, nie kłamał co do swojego stanu cywilnego,nie wymuszał pójścia do łóżka to raczej ty przedstawiałaś mu się jako osoba bez zaangażowania uczuciowego, której odpowiada ten "układ bez znaczenia".A że żona jest dla niego ciężarem? Nie powiedział,że chce się tego ciężaru pozbyć, taka gadka to usprawiedliwienie tego co robi, .Jeżeli on kogoś okłamuje to swoją rodzinę, nie ciebie.
Ten facet jest jak barometr, reaguje na twoje stany emocjonalne i do nich się dostosowuje.On się uczy od ciebie chłodnego egoizmu i zagłuszania wyrzutów sumiena.Ty nie masz podstaw go nienawidzić, jeżeli ktoś ma to jego żona.
W takim "układzie" nie jesteś wykorzystywaną ofiarą, raczej równorzędnym wspólnikiem.Myślę,że na tym etapie gwałtowne deklaracje uczuć i ultimatum, wywołają w nim szok. Co wybierze? Chyba pójdzie tam gdzie ma pewność,że jest kochany.
napisał/a: Fila 2009-07-13 11:47
Kasiulaa napisal(a): nie my wybieramy w kim się chcemy zakochać a w kim nie, cieszę się że tak się nie stało, że nie słyszę słów oskarżeń.


Kasiulaa trochę wybieramy. Wybieramy czy brniemy dalej w związek, gdzie z góry wiadomo, że wszyscy będą cierpieć - także bezbronne dzieci. Ja Cię nie potępiam, nie chcę, żebyś czuła się potępiana, oskarżana, bo nie mam do tego prawa! Zapytałaś, czy rozbijasz małżeństwo. Uważam, że bardzo się do tego przyczyniasz - nie słodzę, po prostu piszę, jak myślę. To Ty, a nie ktoś inny spotyka się z tym gościem w tajemnicy przed jego żoną i dziećmi, pośrednio skłaniając do zniszczenia tamtej relacji.

[ Dodano: 2009-07-13, 11:51 ]
Monicysko napisal(a):
Fila, ale czyja wina w tym rozbijanu małżeństwa jest większa? Chyba jednak męża, bo to on składał przysięgę wierności, nie jego kochanka.. Ona nikomu nie przysięgała.. Nie mówię, że ją usprawiedliwiam, ale to on przede wszystkim powinien mieć hamulce...


No on i ona. Na seks i długie rozmowy (także o jego żonie - jak ona by się czuła, gdyby się dowiedziała?) przyzwoliły jednak obie strony. Tylko kurcze Kasiulaa trochę mało rycerski ten Twój książę. Chciałabyś, żeby za 5 lat tak samo znajdował ukojenie od problemów z Tobą w ramionach innej? To nie sarkazm. Znam takie osoby i rozumiem je, czasem rozumiem też i motywy. Konsekwencje są jednak takie, jakie są.

[ Dodano: 2009-07-13, 12:05 ]
I jeszcze jedno:

Kasiulaa napisal(a): Jeśli to co mówi to prawda, że żona jest ciężarem, że nie chce z nią być, niech mi to udowodni, bo same słowa nic nie znaczą. A jeśli chce zostać z rodziną, to ja się wycofam, nie będę im przeszkadzać, dlatego właśnie robię co mogę żeby ona się nie dowiedziała, bo jeśli on wybierze ją to chce żeby byli szczęśliwi.


To brzmi jak wytłumaczenie - "przecież żona go unieszczęśliwiała, czuł się źle. Ja nie zrobiłam nic złego, skoro i tak jej nie kochał". A nie sądzisz, że ten "ciężar" w postaci drugiego człowieka, który pragnie miłości jak i Ty, nie był ciężarem kilka lat temu i może nie będzie ciężarem z jakiś czas? Kryzysy się przechodzi. Trudno powiedzieć, czy to Ty jesteś powodem, dla którego rodzina zaczęła mu ciążyć, ale bez Twojej ingerencji oni znowu mogą być szczęśliwi. Mogą, ale nie muszą. Tu wszystko jest niepewne oprócz cierpienia, które pojawi się (już pojawia się?) u którejś ze stron lub u wszystkich. Miłość z bajek nie istnieje.
napisał/a: Kasiulaa 2009-07-13 12:31
Uważasz, że nie powinnam czuć się wykorzystana? Wszystko zależy od tego jak on się zachowa. Oczywiście masz rację mówiąc, że mnie nie okłamywał, do niczego nie zmuszał, że wiedziałam co robię, tylko że on twierdzi, że nie jest ze mną dla seksu, że z jego strony ma to podłoże emocjonalne, nie fizyczne, ma pretensje do mnie że bez emocjonalnie do tego podchodzę. Uważam że po takiej szczerej rozmowie okaże się dlaczego tak naprawdę spotyka się ze mną. Jeśli ciągnie to dla seksu - jak najbardziej mogę czuć się okłamana i wykorzystana. Jeśli nie dlatego, wtedy masz rację, nie mam do tego prawa, mogę mieć pretensje jedynie do siebie.