Ostre SMSy i ...ciąg dalszy

napisał/a: stenia 2009-02-27 04:15
Witam,
Przepraszam, bo się pomyliłam z wsadzeniem mojego wątku. Tutaj powinien być. Ale do rzeczy.
Jakie to niespodzianki życie przynosi...Miałam nadzieję, że po moim wątku z września 2008 ( "Ostre SMSy i co dalej?") już nic nadzwyczajnego się nie wydarzy w moim monotonnym życiu.
Jak bardzo się pomyliłam!
Jeśli pamiętacie moją historię, to nawet dobrze. Ale w skrócie - chodziło wtedy o to, że mój daleki krewny przesyłał mi dosyć nieprzyzwoite SMSy kiedy byłam w Polsce. Nie wiedziałam dlaczego on to robił, ale prawdą było, że mnie to bawiło. Chciałam Waszej pomocy w zrozumieniu męskiej psychiki i powodów dla jakich on się tak "namiętnie" zajął pisaniem tych ostrych SMS-ów. Jednak zamiast porady, zostałam porządnie zrugana. No cóż, jedynie FROTKA mi pomogła w tych trudnych chwilach.
Jakiś czas mi zajęło, ale wreszcie dałam sobie spokój z tym mężczyzną. Nie reagowałam na jego SMSy . Kontakt słowny utrzymywałam tylko na specjalne okazje - Święta, Urodziny, Imieniny. I tylko tyle .
A tu wczoraj, jak grom z jasnego nieba - telefon od tego człowieka.
Przyleci nie tylko, że do mojego kraju, ale i do mojego miasta.
Będzie pracować w menadżerstwie konsorcjum budującego tutaj tzw. infrastrukturę drogową. Dla mnie to istny szok. I przyjeżdża tu pomimo wielkich sprzeciwów swojej żony.Powiedział, że to jest super okazja na starsze lata aby coś ciekawego robić, zobaczyć nasz kraj i ...mnie. Jak tak to piszę, to nie wiem co myśleć o tym wszystkim. Właściwie to boję się jego przyjazdu.
Przecież nie uniknę jego odwiedzin u nas w domu. To tylko 40 min. jazdy. Ma mieszkać w hotelu, ale z nami też chce się widywać po pracy.
Boje się, czy psychicznie wytrzymam kiedy on tutaj będzie.
Na domiar złego mój mąż jest na kontrakcie za granicą do lipca. Zdaję sobie sprawę, że moje uczucia do tego człowieka nie wygasły na 100%, są niejako uśpione.

Boję się tego wszystkiego ( jego pobyt jest planowany na 3 miesiące)

Macie jakieś rozsądne rady?
napisał/a: Petunia 2009-02-27 07:07
Nawet jak się zobaczycie, to ciągle powtarzaj sobie, że to o było, to przeszłość, teraz najważniejszy jest dla Ciebie mąż, a nie jakaś tam daleka rodzina. On nic na siłę nie może zrobić. Jak Ty nie będziesz chciała, to nic się nie stanie. Pamiętaj, że jedna chwila zapomnienia może przekreślić Twoje małżeństwo i to wszystko, co razem zbudowaliście - a tego chyba byś nie chciała. Powodzenia!
napisał/a: Mkx22 2009-02-27 08:48
Jasno i wyraźnie powiedz mu,że co było mineło i nie wróci. Trzymaj dystans i bądź ostrożna,bo napewno będzie chciał się zbliżyć do Ciebie. Najlepiej żebyście nie widywali się sam na sam. On chce wpaść,zaproś koleżankę,wątpię by dostawiał się do Ciebie przy kimś obcym. No chyba że jest bezszczelny.
napisał/a: stenia 2009-03-01 00:29
Dziękuję za sugestie. Sytuacja zmieniła się od chwilu przylotu krewnego, nazwę go "inżynier". Było piękne i kulturalne powitanie na lotnisku, zawiozłam go do hotelu i tam...okazało się, że on bardzo, ale to BARDZO chce spędzać z nami weekendy . Tak prosił, że prawie płakał. Zgodziłam się. Wiem,że w moim mieście jest bardzo dużo do zobaczenia, robienia.. staram się aby nie czuł się wyizolowany bez rodziny, znajomych. Z tego co mi powiedział, to uciekł ze swojego domu aby tu pracować, mieć kontakt ze mną, poznać mnie lepiej, a także on chce abym go poznała na codzień w naszych warunkach. I oczywiście cieszy się, że dostał tę robotę i może robić to co lubi.

Mieliśmy naprawdę poważną rozmowę i z niej mogę wnioskować, że nie będzie żadnych ekscesów ani sexcesów. Ale nie mam 100% gwarancji.
Chłop to tylko chłop, jak pies...Ja z kolei bardzo ciężko nad sobą pracuję, aby coś nie zepsuć. Są między nami czułe słowa i gesty. Obiecaliśmy sobie, że będziemy traktować się jak ludzie, którym zależy na przyjaźni i aby spokojnie żyć w moim domu przez te 3 miesiące. Czy to się uda?

Obecnie, kiedy mój facet jest za granicą, mam potrzebę być z kimś bliskim.
A "inżynier" spadł mi dosłownie z nieba i traktuję jego pobyt jak zaspokojenie moich psychicznych potrzeb. Będąc non-stop samej z niepełnosprawnym dzieckiem nie jest łatwo. A tak jak on jest, to chociaż jest do kogo zagadać, wypić herbatę czy piwo...obejrzeć film...takie normalne rzeczy. Samej tego nie robię bo mi nie zależy,nie chce mi się. Mam nadzieję, że będzie fajnie. Ponadto on nawet szykuje nam obiady, czego nigdy bym się po nim nie spodziewała. Przecież w domu ma zawsze podane wszystko pod nos.

A może nie powinnam sie godzić na wspólnie spędzany czas z tym
mężczyzną? Przy nim nabieram chęci do zrobienia czegoś nowego, więcej się uśmiecham, mam z kim porozmawiać...Dobrze mi z nim! Jak będzie kombinować, to zawsze mogę go wyprosić. Ma hotel .

Czy dobrze robię ? Serce mówi - TAK!
napisał/a: Niewidzialna2 2009-03-01 12:52
Chciałabyś, aby Twój mąż także znalazł tam sobie kobietę, która będzie dawać mu czułość i dzięki której będzie się częściej uśmiechał?
Która da mu ciepło i ciepłe słowa, z którą będzie robił to wszystko,
co Ty z tym mężczyzną? W końcu Twojemu mężowi też jest teraz ciężko.
Nie pomyślałaś o tym?

stenia napisal(a):
I przyjeżdża tu pomimo wielkich sprzeciwów swojej żony.
zobaczyć nasz kraj i ...mnie. ?

:(

stenia napisal(a): Chłop to tylko chłop, jak pies...

No to już przesada....

stenia napisal(a): Są między nami czułe słowa i gesty.

Przyjaźń nie polega na czułych słowach i gestach, więc to nie jest przyjaźń.


stenia napisal(a):Obecnie, kiedy mój facet jest za granicą, mam potrzebę być z kimś bliskim.
A "inżynier" spadł mi dosłownie z nieba i traktuję jego pobyt jak zaspokojenie moich psychicznych potrzeb. Będąc non-stop samej z niepełnosprawnym dzieckiem nie jest łatwo. A tak jak on jest, to chociaż jest do kogo zagadać, wypić herbatę czy piwo...obejrzeć film...takie normalne rzeczy. Samej tego nie robię bo mi nie zależy,nie chce mi się.


Chciałabyś, aby Twojemu mężczyźnie także spadła tam jakaś kobieta dosłownie z nieba? Która zaspokoi jego psychiczne potrzeby? Jemu też jest teraz bardzo ciężko, jest z dala od Was, od domu!
Wypić herbatę, piwo, obejrzć film można także z koleżanką!


stenia napisal(a):A może nie powinnam sie godzić na wspólnie spędzany czas z tym
mężczyzną? Przy nim nabieram chęci do zrobienia czegoś nowego, więcej się uśmiecham, mam z kim porozmawiać...Dobrze mi z nim! Jak będzie kombinować, to zawsze mogę go wyprosić. Ma hotel .

Czy dobrze robię ? Serce mówi - TAK!


Moim zdaniem żle robisz. On ma żonę, którą właśnie rani, Ty masz męża.
Jeżeli tak Ci źle ze swoim mężem i tak przedmiotowo go traktujesz, że potrzebujesz zastępstwa podczas jego nieobecności, to się z nim rozstań i znajdź sobie kogoś wolnego do umilania sobie życia, a nie cudzego męża.

Pomijam już aspekt etyczny, bo tego chyba tłumaczyć nie trzeba, ale prawda jest taka, że "Twój" Inżynier wróci któregoś dnia do żony, a Ty być może zostaniesz całkiem sama, bo gdy Twój mąż dowie się jak umilałaś sobie czas (a raczej się dowie), starci do Ciebie zaufanie i być może będzie to koniec Waszego związku.
Czy Ty w ogóle kochasz swojego mężczyznę?
napisał/a: Niewidzialna2 2009-03-01 13:00
stenia napisal(a):
I przyjeżdża tu pomimo wielkich sprzeciwów swojej żony.
zobaczyć nasz kraj i ...mnie. ?

........... :(
napisał/a: stenia 2009-03-01 19:03
Dzisiejszy dzień, rocznica naszego ślubu - długo mi zapadnie w pamięci.No i dowiedziałam się tego, co powinnam już 3 lata temu.
Mój mąż oznajmił mi e-mailem, że ma inną kobietę. Zapamiętam ten dzień, oj zapamiętam.
I teraz moja sytuacja życiowa przewraca się do góry nogami.
Najpierw musi to do mnie dotrzeć. Tego się po nim mimo wszystko nie spodziewałam. Zawsze mówił, że są pewne zasady w jego życiu, których nigdy nie przekroczy. I co? Ano przekroczył.
napisał/a: Niewidzialna2 2009-03-01 19:32
Bardzo Ci współczuję...
W tym momencie tym bardziej staje się niebezpieczna Twoja znajomość z "Inżynierem". Pamiętaj o istnieniu jego ŻONY. Po miłych chwilach może pozostać tylko niesmak i kac moralny.

Trochę dziwne mi się to wszystko wydaje. Od trzech lat ma kobietę
i powiedział Ci o tym akurat w Waszę rocznicę?
napisał/a: anaa82 2009-03-01 20:55
Twój mąż ma kochankę, Ty masz swojego inzyniera, inzynier ma żonę. TY pewnie uważasz kochankę mężą za szmatę, a żona inzyniera bedzie uważać niedługo tak Ciebie. MASAKRA!
napisał/a: stenia 2009-03-01 23:25
Nie wiem co mojemu chłopu przyszło do głowy, ale sprawa się powoli rozkręca i klaruje ( przynajmniej dla mnie). Jeśli chodzi o więcej detali, to męża "girl-friend"-J. odważyła się do mnie napisać e-mail ze swoim i jego zdjęciem(!), napisała że on miał zamiar mi wysłać życzenia z okazji rocznicy, ale ona mu wytłumaczyła, że nie może tak dalej grać na dwa fronty. Ona jest teraz z nim na kontrakcie do lipca. I zamiast życzeń -dostałam kubeł zimnej wody na głowę. Okazuje się, że on z nią się widywał co lato, od 3 lat, kiedy ja byłam z dzieckiem u rodziny w Polsce. Przyjeżdżała do mojego domu. Już nawet sobie nie chcę wyobrażać co tu robili, ale sprawa jest chyba oczywista. Kiedy mąż do mnie wydzwaniał do Polski to żalił się, jaki on samotny, jak tęskni...bla, bla, bla. Słowem się nie zająknął o zdrowie dziecka.

A sprawa żony "inżyniera" jest w trakcie załatwiania. On mi tylko wspomniał, że przed wyjazdem wyprowadził się od niej, ma swoje mieszkanie, jest niezależny.

Dzwoniłam do żony "inżyniera" tuż po przyjeżdzie do naszego miasta. Nie była ciekawa jaki miał lot, nie chciała z nim rozmawiać, była obojętna jak jej mężowi idzie, jak będzie szła robota , bo jak powiedziała-
"on tego chciał, dostał, niech się cieszy, a mnie to nic nie obchodzi, bo wreszcie ze mną nie mieszka".

Ale proszę, nie osądzajcie mnie źle. Sprawa się totalnie skomplikowała, a lepiej to jakoś przeanalizować, niż wyzywać.
Przecież NIC złego nie zrobiliśmy i obiecaliśmy sobie, że nie zrobimy.
Czy nie można być na stopie przyjacielskiej? Czy wszystko musi się kręcić wokół seksu? Uważam, że nie. Znam swój charakter.
napisał/a: Niewidzialna2 2009-03-01 23:36
Ja Ciebie źle nie oceniam, bo nie można nikogo osądzać na podstawie kilku faktów.
Nie ufałabym jednak inżynierowi. Wyprowadził się od niej, a ona jak to napisałaś wcześniej "ostro protestowała" żeby nie wyjeżdżał? To się nie zgadza.
Była obojętna przez telefon? A jaka miała być, skoro ją tak upokorzył
-przecież ona dobrze wiedziała, że on się chce z Tobą zobaczyć.
Nie chcę Cię dobijać, ale w tym momencie jesteś dla niego apetycznym
i łatwym kąskiem (mąż daleko, Ty potrzebujesz pocieszenia).
Przyjaźń damsko-męska jest możliwa, ale tylko w baaaardzo wyjątkowych przypadkach, na pewno nie jest możliwa, jeśli już wcześniej między wami dochodziło do erotycznych smsów. Wydaje mi się, że jemu chodzi o seks,
a teraz przed Tobą gra.
Lepiej zastanów się co robić ze swoim małżeństwem, a nie czy przyjaźń
z inżynierem jest możliwa.
Być może kochanka męża jest dla niego tym samym, czym dla Ciebie inżynier
i dlatego ukrywał to przed Tobą. Być może usprawiedliwiał siebie przed samym sobą dokadnie tak samo, jak robisz to Ty.
I możliwe, że będzie chciał skończyć z kochanką.
Przepraszam, że to piszę, ale Ty też nie byłaś i nie jesteś fair. Erotyczne smsy z innym, szukanie u innego mężczyzny tego, czego mąż nie może dać Ci na odległość.
Obydwoje Ty i mąż popełniliście błędy i pogubliliście się.
Czy kochasz meża, czy chcesz ratować małzeństwo czy rozwieść się?
Czemu Ty zaprzątasz sobie głowę jakimś inzynierem, gdy małzeństwo Ci się wali?
napisał/a: stenia 2009-03-02 01:38
Najważniejsze pytanie: Czy kocham męża?
Niestety odpowiedź będzie jednak negatywna.A to z kilku bardzo ważnych powodów:
-zawsze musi mieć rację,
-krytykuje na każdym kroku,
-absolutnie nie zajmuje się dzieckiem ( od urodzenia), jest wobec syna ordynarny,
- nie pomaga w domu w niczym ( jego życie to tylko komputer)
-odzywa się jak już koniecznie musi
O rety, za dużo do pisania. Jednak najbardziej mnie boli serce, że dziecko traktuje, jakby to syn był powietrzem. Ile kłótni było na ten temat, to nie zliczę. Ile łez, nerwów, nie przespanych nocy...
Jak mam go nadal kochać?
Co dobrego dla mnie i dziecka zrobił?
Jedynie częściowo przyczynia się finansowo do wydatków.
A gdzie jest czułość, wyrozumiałość, tolerancja, szacunek, miłość do dziecka ( już nie wspominam o sobie)?...

Długie lata to tolerowałam, ale kiedyś nerwy już nie wytrzymują takiego traktowania, nawet moja tolerancja sie wypala.
On zawsze był taki "co to nie ja", na początku mi imponował wiedzą, inteligencją, przecież z niego to chodząca encyklopedia. Ale co to da, jeśli z ludźmi nie umie rozmawiać, nie ma cierpliwości do swojej własnej rodziny?
Już wiele razy mu wspominałam, że ponieważ tutaj nie mamy żadnych krewnych, ja chętnie wróciłabym do Polski. Tam jest najbliższa memu sercu osoba - moja Mama. Zawsze na mnie i wnuka czeka. To nas trzyma przy życiu.
Jest szansa, że miałabym gdzie mieszkać - blisko Niej.
Mąż nigdy nie był w Polsce od wielu lat, zawsze miał poczucie wyższości, że on nie ma potrzeby utrzymywać kontakty nawet z własną rodziną.
Kiedykolwiek wspomnę, że chcę wrócić do Warszawy, to mnie szantażuje - "powieszę się jak ciebie nie będzie ze mną"" Tak mi życie obrzydło, gdyby nie dziecko, to już dawno byłabym w nurtach pobliskiej rzeki. Ale mąż nie miał zamiaru opiekować się synem. On tylko czeka, kiedy mały dorośnie i pójdzie do zamkniętej instytucji i będzie tam wegetować jak więdnąca roślina. Zawsze mnie wyśmiewał po co biorę syna do Polski, że mały tego nie rozumie i nie potrzebuje. Męża nie interesuje, że syn potrafi się wysłowić ( nie tylko po polsku), potrafi sam iść do łazienki, nie ma już mordęgi z karmieniem go, potrafi się cieszyć z towarzystwa innych osób, rozumie co to jest żart, potrafi dobrze grać na pianinie-ze słuchu, umie jeździć świetnie rowerem, na deskorolce, na nartach...
Mojego męża to absolutnie nie obchodzi, dla niego to strata czasu i forsy.

Przepraszam, że tak się rozpisałam na temat stosunku męża do syna,lecz to jest niezmiernie ważne dla mnie. Nie chcę aby syn był kaleką życiowym, zamkniętym gdzieś pod kluczem jak jakiś " czubek" (przepraszam, nikogo tutaj nie mam zamiaru obrazić). Mam nadzieję, że poświęciłam moje życie na wychowanie syna, staram się to robić jak najlepiej i godnie. Z Bożą Pomocą mam jeszcze trochę sił, choć zdrowie już szwankuje.

Mi nie potrzeba mężczyzny do seksu. I to wiem ja jak i inżynier. Ufam mu.Wie, że jestem konsekwentna w moich postanowieniach, ponadto wszystko zrobię ze względu na dziecko.
A że w sytuacji, jaka teraz mnie zastała, mam u "boku" inżyniera ( tylko w weekendy), to nie znaczy że zaraz będziemy na siebie skakać. Psychiczna strona naszego wspólnego pobytu jest o niebo ważniejsza, niż fizyczna. Nie mamy po 20 lat, wręcz przeciwnie- jeszcze raz tyle.
Zostało mi jeszcze trochę do życia, ale chociaż niech ten czas/lata będzie spędzone w zdrowiu, bez nerwów, w spokoju, stabilizacji...Dziś tak mi ciężko.
Nie mówiłam inżynierowi jeszcze co się stało w moim związku. Ale on widzi, że jestem smutna, zamyślona, już nie taka spontaniczna jak w dniu kiedy przyjechał.

Mam zamiar mu powiedzieć o "nowinie". A może poczekać?

Jak wcześniej napisałam, przyjechał tu bo chciał. Udało mu się dostać tę robotę. Cieszę się razem z nim.
Czas pokaże jak nam się ułoży w trakcie jego pobytu. Wspominał, że ma plany dla nas z synem. Poczekam cierpliwie co mi oznajmi.