Ostre SMSy i ...ciąg dalszy

napisał/a: Frotka 2009-03-02 23:55
Steniu, a nie lepiej by było odejść od męża i wrócić do Polski?
Skoro go nie kochasz, on nie okazuje Tobie miłości, ani zainteresowania dzieckiem, ma kochankę, Ty nie jesteś szczęśliwa w małżeństwie, wydaje mi się, że najlepsze w tym układzie byłoby rozstanie i powrót do kraju. Nie bój się tego. I nie daj się szantażom emocjonalnym!
Masz prawo odejść od niego i wrócić do Polski, masz prawo do szczęśliwego życia. Ale z Inżynierem nie wchodziłabym na Twoim miejscu w bliższe układy. On ma jednak żonę, po co Ci to? Wiem, że potrzebujesz teraz bliskości, jednak lepiej by chyba było trzymać Inżyniera na dystans.
Jeszcze znajdziesz kogoś, kto pokocha Ciebie i dziecko, tylko najpierw musisz zamknąć jeden rozdział życia, aby otworzyć kolejny.
Zastanów się, czy chcesz dalej być ze swoim mężem. Jeśli tak -to trzeba wprowadzić zmiany, jeśli nie -zrób wszystko, aby wrócić do Polski i nie przejmuj się szntażami emocjonalnymi.
Najważniejsze co wg mnie powinnaś teraz zrobić to podjąc decyzje, czy chcesz żyć z mężem. A gdy podejmiesz decyzję, podejmij dalsze zdecydowane kroki będące konsekwencją Twojej decyzji.
Wierzę, że się uda.

stenia napisal(a):A Czas pokaże jak nam się ułoży w trakcie jego pobytu.

Steniu, jest coś takiego jak Wy? Jest on, jesteś Ty, jest jego żona. Są oni, jesteś Ty.
Jeśli zaangażujesz się emocjonalnie w tą znajomość, będziesz kiedyś cierpiała, ponieważ trudno będzie Ci zaakceptować fakt, że on ma żonę, rodzinę. Rozumiem, że możesz nie chcieć być z mężem, doradzałabym nawet rozwód, ale nie wchodź lepiej w układy z żonatymi. Tu nie chodzi nawet o seks, ale o coś znacznie bardziej niebezpiecznego. Wierz mi, są wolni mężczyźni spragnieni ciepła i potrafiący dać czułość, ciepło i opiekę. Tylko trzeba się rozejrzeć...
Dasz rade, tylko nie wchodź w coś, co może stać się bagnem.

Co sądzisz o rozwodzie Steniu?
napisał/a: stenia 2009-03-03 17:31
Miłą niespodziankę mi sprawiła odpowiedź FROTKi. Dziękuję, że jesteśmy ponownie w kontakcie.

Dziś nie mogę dużo pisać, postaram się coś kliknąć niedługo. Jednak będę utrzymywać kontakt z Inżynierem - obietnicy nie złamię.
W międzyczasie myślę, naprawdę dużo myślę. Mój mąż się kompletnie nie odzywa, a po co?
Wstępne refleksje - żal mi tylu lat życia, nerwów...jestem rozżalona...
Zrobię co się da, abym z synem miała lepszą przyszłość. Sprawa rozwodu dojrzewa coraz wyraźniej.
Boję się nawet myśleć czy sobie dam radę z tym wszystkim. Zwłaszcza, że jak przyjdzie co do czego, to jest całkiem możliwe, że będzie mi pomagać rodzina...męża. Oni wiedzą, że on ma "nietypowy" charakter.
Boże, co mnie czeka...
napisał/a: stenia 2009-03-06 06:48
Niestety, nie za bardzo jest z kim się podzielić moimi sprawami.Widzę, że raczej mało podniecająca jest moja historia. A ja po prostu muszę sobie dać radę sama. Jest "inżynier" - jednak. I okazuje się, że mogę na nim polegać jak na obiektywnym człowieku, dzięki czemu jeszcze jakoś funkcjonuję w mojej sytuacji.
W tygodniu jesteśmy w kontakcie telefonicznym. A w weekend znów się będziemy widzieć z nim i z dzieckiem będziemy spędzać czas.
Nie mogę się zamartwiać, bo mam okropne migreny od tygodnia. No nic, trzeba dalej żyć.
Mój małżonek milczy jak kamień. Nie wiem co on planuje, ale nie potrzebuję go, jak już ma inną.
Niech sobie żyje, a mnie z dzieckiem zostawi w spokoju.
Dam sobie radę, bo muszę. nie jedno już wycierpiałam.
No, wystarczy żalenia się.
napisał/a: stenia 2009-04-12 21:58
Witam! Moc serdeczności z okazji Wielkanocy!

Nie pisałam od jakiegoś czasu, gdyż moje sprawy rozwijają się całkiem pomyślnie.Tak mi się bynajmniej wydaje.
Mój mąż jest w dalszym ciągu na kontrakcie, dzwonił tylko raz - ma zamiar na stałe zostać w innym mieście, z drugą kobietą, a ponadto mu dają lepszą posadę. Niech ma. Jednak nie ma zamiaru utrzymywać kontaktu ze mną i dzieckiem. Przyznał, że jest zakochany w tamtej kobiecie, chce się z nią związać, lecz nie ma zamiaru widywać się z dzieckiem gdyż -jak powiedział- nie był dobrym i kochającym ojcem. Zapewni nam byt finansowy, tylko tyle.
Jednym słowem - ja nadal mam na głowie wychowanie syna i zabezpieczenie mu przyszłości. A o taką staram się jednak w Polsce.
Z tego co dotąd się wydarzyło ( a konkretnie to NIC się nie wydarzyło), to mam na głowie cały świat. I może ktoś się zdziwi - lecz mnie to odpowiada. Przywykłam do tego, że nie mogłam polegać na mężu, więc teraz nie mam z tym problemu.

Inżynier pracuje, spędzamy razem weekendy i jest naprawdę tak cudownie ( nie ma seksu) - mam na myśli jego charakter: opiekuńczość, cierpliwość i serdeczność w stosunku do mnie , a zwłaszcza do syna. Czuje się, że tworzymy coś w rodzaju rodziny-wspólne zakupy, gotowanie, spacery, wizyty na placu jego budowy..(.syn jest w 7-mym niebie, powiększyło mu się słownictwo, chętniej ma ochotę z nami rozmawiać, żartować, być z nami a nie sam w swoim pokoju), jeździmy na rowerach, razem próbujemy sił w fotografowaniu, a potem mamy ubaw w ocenie zdjęć ;) Dlaczego z inżynierem to się daje zrobić, chociaż ma b. odpowiedzialną pracę i terminy go gonią? Dlaczego własny ojciec nigdy nie miał ochoty i "czasu" dla rodziny?

Wie o moim mężu i proponuje mi, abym zamieszkała w jego mieszkaniu, z synem, we trójkę. Dosyć to odważna propozycja z jego strony. Ja nie podejmuję decyzji od razu. Znam trochę charakter inżyniera z opisów krewnych i z moich obserwacji. Jeszcze na ten temat będzie sporo rozmów - ja muszę wiedzieć o wiele więcej. Ale póki co to jest na tyle dobrze między nami, ze chwilami łza szczęścia mi kapnie w ukryciu.
W szczególności mu zależy na moim synu. Tak - inżynierowi właśnie zależy. Nie jest ojcem, ale zachowuje się tak od serca, spontanicznie, jakby nim naprawdę był. I mój syn bardzo pozytywnie reaguje na te kontakty. Ponadto inżynier jest b. troskliwy w stosunku do mnie, co mi dodaje sił do życia. Śmiem twierdzić, że go poznaję z całkiem innej strony. Jest dla mnie prawdziwym przyjacielem, w pełnym tego słowa znaczeniu. Żadnych udawanych umizgów, podejrzanych dotyków, dwuznacznych słów. Wierzę, że jest szczery w swoim zachowaniu. Mamy trochę czasu teraz w Święta _ spędzamy je razem oczywiście - i rozmawiamy na masę tematów. Łącznie z tymi ostrymi SMS-ami. Wiem dlaczego to robił, rozumiem jego ówczesne postępowanie. Teraz to mamy z tego trochę śmiechu. Już tego nie "praktykuje".
Nikt go nie śledzi, podsłuchuje, jest sobą-jak podkreśla. Nic nie musi ukrywać. Co dnia dowiadujemy się o sobie coraz więcej.
Do lipca już nie tak daleko. A wtedy - samolotem w niebo i do Polski.

Jednym słowem - moja sytuacja poprawiła się znacząco. Ponoć to mój charakter -jak twierdzi inżynier - jest taki dobry. Ale ja uważam, że -jak kiedyś wspomniałam- it takes two to tango- inżyniera charakter też ma swój wpływ na to, że dzieje się tak dobrze, mimo sytuacji z moim mężem.

Nie oczekuję porad, tylko chciałam się z Wami podzielić tym, że w życiu jednak może się lepiej ułożyć, mimo przeciwności, uprzedzeń, złej woli..
Życzę każdej z Was(która jest w trudnej sytuacji życiowej), aby Wam się życie tak pozytywnie ułożyło jak mnie.
I chce się żyć, a problemy nie ciążą na plecach jak tona węgla. Byłam i jestem optymistką. Mam nadzieję, że nadal nią zostanę. Dziękuję za wszelkie porady w moich trudnych chwilach.
Ciekawa jestem jak mi się dalej ułoży w życiu. No, ale na tym wic polega, że nie wiem co mi pisane ...:)
napisał/a: Frotka 2009-04-12 23:38
Steniu...
Myślę, że ludzie przestali w tym wątku pisać nie dlatego, że Twoja historia jest "mało podniecająca" jak to określiłaś, lecz dlatego, że "inżynier" jest czyimś mężem, a Tobie ten układ odpowiada. Ty już podjęłaś decyzję Steniu. Pragniesz psychicznej bliskości z inżynierem, on Ci daje troskę, ciepło... Podejrzewam, że czujesz się przy nim tak, jak chciałabyś się czuć przy mężu. Osobiście nie wierzę w taką przyjaźń. I nie chodzi tutaj o seks, lub jego brak, lecz coś głębszego. On już dopuścił się względem swojej żony zdrady emocjonalnej. Poza tym zaproponował Ci mieszkanie w trójkę... to nie jest przyjaźń Steniu i Ty dobrze o tym wiesz. On ma żone, która szaleje teraz z niepokoju i na pewno bardzo cierpi. Rozumiem, że pragniesz szczęścia i jak najbardziej na nie zasługujesz, ale nie zapominaj, że ten mężczyzna nie jest wolny. Nie chcę odbierać Ci radości, ale to nie jest wymarzony scenariusz. Życzysz by innym zranionym kobietom także ułożyło się tak jak Tobie -a ja nikomu tego nie życzę, bo w tym momencie próbujesz zbudować coś na czyjejś krzywdzie.
Tak bardzo pragniesz ciepła, męskiej opieki, troski, że nawet nie myślisz o tym fakcie. Wiem, że bardzo Ci tego brakowało.
Obyś kiedyś przez ten układ z inżynierem nie cierpiała jeszcze bardziej. O ile pamiętam, on przyjechał na trzy miesiące. Co będzie po tych trzech miesiacach, gdy wróci do siebie, do żony? Co pozostanie? Najpierw pustka, później tęsknota... a potem może niesmak? Ból i kac moralny? Bądź ostrożna Steniu, bardzo się angażujesz emocjonalnie, możesz póżniej przez to bardzo cierpieć. Być może to wszystko będzie dla Ciebie jakąś lekcją, gdy zobaczysz jak może być z mężczyzną -on jest przeciwieństwem Twojego męża. I później, gdy zaczniesz sobie ukladać z kimś życie, może będziesz traktować to jako odnośnik. Szkoda tylko, że kosztem jego żony... Już bardzo daleko w to zabrnęłaś -na tyle daleko, że nie widzisz, że to nie jest czysty układ. Pamiętaj: on ma żonę i niedługo wyjedzie.


Życzę Ci, abyś mogła być szczęśliwa przy cudownym mężczyźnie, dla którego będziesz jedyną kobietą.
napisał/a: stenia 2009-04-13 19:02
Tak, spojrzenie neutralnej osoby dużo daje do przemyślenia.Dziękuję, Frotka.
Sprawy się już na tyle rozwinęły, że mogę wstępnie powiedzieć, iż inżynier nie będzie ze swoją żoną. Dlaczego?
Otóż tuż po jego wyjeździe zdecydowała się i - podała o rozwód. Nawet z nią rozmawiałam podczas Świąt - najogólniej sprawę ujmując postanowiła się -jak to nazwała- uwolnić od tego związku, mimo że długie lata żyła w przekonaniu, że ślub kościelny ma wielkie znaczenie i nigdy nie powinno się tego rozbijać. Mam z nią dość dobre układy, co może się wydawać niewiarygodne. Jesteśmy szczere wobec siebie. Znam powód, dla którego ona podjęłą taką decyzję. Od inżyniera usłyszałam też jego punkt widzenia. Dowiedział się o jej decyzji kilka dni po przylocie. Nie mają zamiaru roztrząsać sprawy rozwodowej, załatwią to polubownie, nie będą prać swoich "brudów" przed sądem. Oboje chcą to mieć za sobą. Dyskutujemy na ten temat naprawdę dużo. Jestem po środku, bo znam jej i jego punkt widzenia. Lecz to nie znaczy, że ja się wpycham " z butami" aby z nim być. Ja nic nie proponowałam, a i mam zawsze furtkę otwartą, aby się wycofać.
To, że on będzie rozwiedziony wcale nie świadczy, że będę go skłaniać do konkretnych decyzji wobec mnie i syna. To jest wielki obowiązek . I nie podejmę decyzji tylko dlatego, że mi z nim psychicznie cudownie. Za mało się znamy. Jego pobyt tutaj to mały wstęp do rozszyfrowania jego charakteru i osobowości. Lecz to wciąż nie są naturalne domowe warunki, takie na codzień jakie ma w Polsce. Tam go muszę poznać o wiele lepiej. I w tej sytuacji może miałoby sens mieszkać z nim podczas wakacji, widzieć jak się zachowuje bez specjalnych okazji, sytuacji.
Jak na dzień dzisiejszy - mamy zaplanowany wyjazd do Polski, inżynier będzie lecieć z nami jeśli budowa zakończy się na czas. A z przebiegu robót tak można wnioskować. Przecież przestoje to koszta, a tego nie chcą w firmie. Oczywiście kwestia przedłużenia jego pobytu w moim kraju to żaden problem.
Uważam, że jestem ostrożną optymistką, ale nie rzucę się na głębokie wody.
O syna się nie martwię tak jak przy mężu, bo inżynier ma b. dobry instynkt ojcowski. Zresztą, o mężu też jest co pisać...kiedyś.
Ale jest wiele spraw do przemyślenia i załatwienia.

Jeśli chodzi o życzenie innym Forumowiczkom tego co ja mam - chodziło mi tylko i wylącznie o stan psychiczny - kiedy mam się na kim wesprzeć, poczuć dobroć i opiekę... że się chce żyć pomimo tylu nieprzewidzianych trudności, że jest ktoś kto doda otuchy, nie wytyka palcami, nie krytykuje...- ale nie kosztem tego, że czyjaś żona cierpi.
Czy to ma sens dla Was? To już inny wątek.
napisał/a: wirtualnyXchXopiec 2009-04-14 20:43
Na koniec mojego wywodu i obserwacji napisałbym: Zmieniła "inżyniera" w środku :) . Czyli inżynier lata, bo jest pod kosmicznym wrażeniem steni(ja takie coś przeżyłem, więc to mi się najmocniej kojarzy) Jesteś jego nowym pozytywnym światem. W wątku z września napisałaś, że inzynier ma dewotkę za żonę. Ze sztywnymi regułami. Więc jego żona, jak dla mnie, jest kimś z DDA, albo RACZEJ z "DDD (Dorosłe Dzieci rodzin Dysfunkcyjnych).." - za wiki. Żona ma swój porządek, nie toleruje odstępstwa, nie chce wczuć się w myśli inżyniera :( Jeśli żona jest też ok czterdziestki to trudno byłoby jej coś zmienić. Żona traktuje inżyniera przedmiotowo, więc gdy inżynier odejdzie od niej - nie zrani jej, nie wyrządzi jej krzywdy. Inżynier zostając z "żoną" wyniszcza siebie. A jego żona trwa w niebycie. Być może to będzie ciężkie przeżycie dla żony inżyniera, ale takie życie nie ma sensu. Twój mąż Steniu chyba też jest DDA/DDD - (wnioskuje po Twoich postach) albo jest tak pod wrażeniem kogoś nowego jak inżynier pod Twoim wrażeniem.

Steniu, ja jestem za tym, żebyś jeszcze obserwowała Inżyniera:
1)czy jest konsekwentny?
2)z tego co napisałaś o jego entuzjaźmie i zmianie przekroju tematów - miałęm coś podobnego, więc wedle moich przewidywań on lata i jest pod Twoim głębokim wrażeniem :) ....jeśli tak to przypatrz się dokładnie dzięki czemu tak lata, potem podtrzymaj to. Ćwiczcie się w dialogu :)
napisał/a: stenia 2009-04-14 21:58
Wirtualny-chłopcze: żartujesz czy " o drogę pytasz"?
Twój wpis można brać na 2 sposoby: Twoja analiza na serio ma sens, z kolei też wyczuwa się kpinę z mojej sytuacji. Niezbyt to przyjemne.
Czy możesz to nieco "rozjaśnić"? Dodam, że lubię styl Twojego polemizowania.
napisał/a: wirtualnyXchXopiec 2009-04-15 19:50
stenia napisal(a):Wirtualny-chłopcze: żartujesz czy " o drogę pytasz"?
Twój wpis można brać na 2 sposoby: Twoja analiza na serio ma sens, z kolei też wyczuwa się kpinę z mojej sytuacji. Niezbyt to przyjemne.
Czy możesz to nieco "rozjaśnić"?

rzepraszam, nie było kpiny
(nie robię takich rzeczy i nie mam powodu nikogo dołować - to nie w moim stylu i bezsensu, zamiast dołować można zrobić coś twórczego ew. naprawić/pomóc)

nie rozumiem dlaczego mogłaby to być kpina :-\

stenia napisal(a):Dodam, że lubię styl Twojego polemizowania.

dziękuję :)

napisał/a: stenia 2009-04-15 23:45
Przepraszam za poprzedni tekst.
Dziękuję za sugestie. Później dopiszę więcej. Stenia.
napisał/a: stenia 2009-04-16 17:05
Niestety, tylko chwilę na pisanie. Syn - na OIOM-ie, inżynier b. zmartwiony, nie mówiąc o mnie. Dzwoniłam do męża - "dasz sobie radę, jestem pewny" - taka jego odpowiedź i podpora na duchu :( I teraz jestem 200% pewna, że nie ma sensu walczyc o moje małżeństwo. Dam znać co z synem. Muszę być dzielna, mam przy sobie inżyniera. Dzięki Bogu!
napisał/a: steel 2009-04-16 18:21
hoho ale tu sie dzieje. podzielam zdanie, niektóre panie nie pomagają a nawet jaka chcą to "bardziej grzebią w mrowisku". frotka- rozsądnie i cierpliwie to się chwali....
trzymam kciuki....