Ostre SMSy i ...ciąg dalszy

napisał/a: stenia 2009-04-24 20:45
Nie pisałam kilka dni, bo byłam zajęta. Na szczęście syn jest w stabilnej kondycji zdrowotnej.
Ale mąż napisał e-mail i ma przylecieć na weekend do domu. Powiedzieć mu , że inżynier pracuje w naszym mieście?
Inżynier wie, że mąż przyleci .
Czy zorganizować nasze spotkanie we 4-kę? Inżynier nie widzi sensu.
Biję się z myślami.
Co przez to osiągnę ja, mąż , inżynier?
Bo syn będzie zastraszony( w perspektywie awantura), a tego chcę uniknąć za wszelką cenę.
Inżynier też pracuje w weekendy, więc mam nadzieję, że będzie zajęty. Zawsze może być w swoim hotelu.
Nie cierpię rozmów z mężem, zwłaszcza po takim długim okresie poza domem. Albowiem jest on strasznym analitykiem, wygadany za 5-ciu i zawsze musi mieć rację. Jakbym mogła to bym uciekła z domu na ten czas.

A może tak zrobię? Pojedziemy z synem i inżynierem za miasto i już . A mąż niech się spakuje, weźmie swoje dokumenty i wraca do swojej kochanki. Nie mam zamiaru go widzieć, przyznam
Co robić?
napisał/a: wirtualnyXchXopiec 2009-04-25 06:35
niech odwiedzi pusty dom - dobry pomysł
jeśli się Ciebie spodziewa to możesz zostawić na kartce w domu info , że nie chcesz widzieć się z żenującym mężczyzną i wypoczywasz w weekend
możesz zostawić tel do siebie
napisał/a: stenia 2009-04-25 16:23
Dziękuję za sugestię "wirtualny-chłopcze".

To co zaplanowałam, to wykonałam. Jesteśmy za miastem z inżynierem, pogoda cudowna, spacery, przejażdżki na rowerach, nie za dużo aby syn się nie przemęczył...Sporo czasu spędzamy na rozmowach - ważnych rozmowach - z inżynierem. Jest naprawdę dobrze i tak spokojnie.

Lecz...nie na długo.
Mąż ma mój nr tel. i wydzwania grożąc mi policją , że ukrywam przed nim dziecko. Psuje to nie tylko mój spokój psychiczny, a właściwie to mnie wk....a . Nie mam zamiaru się z min zobaczyć, a tym bardziej kontaktować go z synem. Dopytywał się uparcie gdzie jesteśmy, ale nic z tego.

Do nas jest dojazd tylko promem, a to pochłania dla mojego męża za dużo czasu, aby tam dotrzeć. Nie powiedział nic konkretnego, tylko mnie zastrasza" jeszcze zobaczysz, że cię znajdę".
Zawsze możemy stamtąd wyjechać w inne miejsce, aby nas nie znalazł...to rada inżyniera. Póki co - nie wyjeżdżamy, bo tu jest pięknie, daleko od ludzi
i czujemy się bezpiecznie. A telefon wyłączyłam. Mąż jednak zasypuje mnie SMS-ami.

Robi się z tego istny cyrk...

Co robić? Czy ja w ogóle dobrze myślę w tej sytuacji?

Nie wiem sama...
napisał/a: wirtualnyXchXopiec 2009-04-25 16:36
może to nie był udany pomysł
chciałem, żeby była atmosfera do rozmowy(wyraźnie zarysowany temat - kartka w domu),
ale z dystansu (sms)
on się nakręca, dziwne jak na kogoś całkiem inteligentnego i dziwne, że na nikim mu nie zależy (Ty, Twój syn), a jednak świruje
jak na kogos inteligentnego dziwne jest, że chce stworzyć atmosferę do rozmowy grożąc Ci - normalnie mistrz w komunikacji

jego działanie nie ma przecież celu.
on nie zna swojego życiowego celu. Bo gdyby go miał to by do niego dążył.
I nie przejmowałby się kartką.
Jego zachowanie jest dziwne.... czy on naprawdę nie ześwirował? :-\
napisał/a: stenia 2009-04-25 18:24
Niestety to cały on-mój mąż. Zawsze chce mieć rację, nie zwracając uwagi na innych. I mam go dość. Jest inteligentny, ale to nic nie daje, nic nie pomaga, nie ma współczucia, cierpliwości, o tolerancji już nie wspomnę.
W obecnej sytuacji absolutnie mi nie zależy czy on ześwirował. Taki był i będzie. Pępek świata. Tylko on się liczy.
Najbardziej mnie doprowadza do szału to , że nagle mu się przypomniało, iż jest ojcem. Nam nie potrzeba takiego ojca/męża w domu.
Smutne to ale prawdziwe. Nawet w SMS-ach nie potrafi się "pokalać", tylko grozi. Ja na nie nie reaguję .
Z inżynierem zgadzamy się - nie ma sensu się odzywać. Analizujemy tę sytuację na wiele wersji, on jest dla mnie wielką podporą psychiczną. Bez niego na pewno bym się załamała i wypłakała wiadra łez.
Właśnie w takiej sytuacji okazuje się kto jest NAPRAWDĘ przyjacielem, chociaż znamy się wciąż tak mało.
Mąż już za dzień poleci do swojej pracy, kochanki, będzie w innym świecie. Niech tylko mi i dziecku da spokój.

Prawdę mówiąc nie ważne jest też dla mnie czy mąż ma jakiś życiowy cel. Zawsze miał setki pomysłów, żył marzeniami - typu wynalazki techniczne. I co? I nic. Z gadania się nic nie zrobi. Teraz ma lepszą robotę, może tam go docenią, może tam się wreszcie spełni? Ma do pomocy swoją kochankę.
Ja tylko chcę spokojnie żyć. Bez szantażu. Nie wiem na co go stać. Boję się.
napisał/a: wirtualnyXchXopiec 2009-04-25 19:58
Twoje myśli są uporządkowane. Masz dobrą pomoc :)
Posortowane. Poukładane.
Ja w sytuacjach spiętrzonych emocji jestem maksymalnie rozwalony.
Więc masz dobrą pomoc.

Emocje przytłaczają, ale tylko dopóki jest niepewność.

Wiem jak najłatwiej wymęczyć męża:
W jego pędzie. Możesz sabotować go jego własnymi myślami.
On nie ma w sobie uczuć bliskości, miłości. To co daje mu napęd to walka(typowy jaskiniowiec ;) brakuje mu już tylko kija basebalowego). Pęd daje mu haj, przyjemność - lubi układać klocki lego.
Spytaj go: dlaczego chce Twojego syna?
Z Twojego opisu(o ile jest wystarczający) wnioskuję, że on lubi się odwoływać do "praw"... "Mam prawo widzieć swojego syna!". Dlaczego? Bo może.. i już. Odpowie, może coś w stylu: Gdy grozi policją. Wtedy odeślij sms - spytaj :jak w sądzie dowiedzie swoich uczuć do syna? Na ile sąd uwierzy w jego uczucia. Będzie to relacja Twoich prawd i Jego praw. Sąd rodzinny zadecyduje z korzyścią dla osoby, która ma uczucia do dziecka. Przedstawisz przykłady sytuacji z Waszego życia. Dziecka nie mozna mieć wyłacznie dzięki swoim "prawom". Prawa muszą mieć pokrycie w tym co jest dobre dla dziecka.

SMSy zostaw na dowód do ew. sprawy w sądzie rodzinnym.

Pytaj go ciągle o to, jak realizował swoje uczucia do syna.
Czym sa te uczucia. Jak przejawiała się jego miłość. Kim dla niego jest jego syn. Co on czuje do jego syna. Jak on rozumie świat swojego dziecka. Jak komunikuje się ze światem swojego syna. Co dla niego robi, żeby osiągnąć dobrą komunikację.

Gdy uświadomi sobie, że nie ma o co walczyć, bo jest skazany na przegraną - zobaczy, że nie ma żadnych praw.

Poprzez zadawanie pytań swojemu rozmówcy dojedziecie do sformułowania istotnej prawdy. (Sokrates) :)

Zachowanie Twojego męża jest chore. Gdy wyjdzie z SMSów jak Cie traktuje - będzie to dodatkowy dowód na to jakim ojcem moze być.

Tutaj, na forum.polki.pl, widziałem post w którym pewna mama bała się, że mąż odbierze jej dzieci, ktoś w odpowiedzi napisał, że zajmował się prawem rodzinnym(dziewczyna miała ten sam problem): w 97% spraw dzieci przyznawane sa mamie. Te 3% to tylko gdy mama jest uzależniona, cały czas zakręcona.
nie mogłem znaleźć tego posta bo wyszukiwarka na tym forum jest do dupy

On ma IQ>>EQ. (i taki bilans chyba ciągle się zwiększa)
napisał/a: stenia 2009-04-25 23:58
Tak się zastanawiam i analizuję Twoją sugestię "wirtualny.chłopcze" i sama i z inżynierem.
Wszystkie SMS-y są zachowane.
I jestem pewna, że on syna nie chce wziąć na wychowanie, bo byłoby mu niewygodnie.
Szybciej oddałby go do placówki dla niepełnosprawnych( to delikatnie powiedziane), w ten sposób mnie by doprowadził do obłędu bez dziecka, sam pozbyłby się kłopotu i wydatków na niego jak i na mnie.
Boję się, że taki plan mu w głowie świta.

Boże...lepiej abym sie myliła.

I dlatego wydaje mi się, że nie będę uświadamiać męża co do rodzaju opieki jaką on powinien zapewnić dziecku, jakiej nie zapewnił, i jakiej już się nie spodziewam. Niech nawet nie będzie świadomy tego. W sądzie będzie totalne rozczarowanie i to może mieć olbrzymi wpływ na opinię o nim. Ja mam wiele znajomych osób, które przez lata widziały z pierwszej ręki jak mąż się zachowywał w stosunku do syna - traktował go jak powietrze i zbędny wydatek.

Chwilami nie wiem czy logicznie myślę...:(
Czy to ma sens?

Czuję, że zanim dojdzie do sądu, to ja może już będę mogła wrócić do Polski? Tak mi strasznie tęskno, ciężko i obco. Nie mam tu żadnej rodziny.

Wszystkie znaki "na niebie i na ziemi " wskazują, że wrócimy z inżynierem, do jego mieszkania i jakoś sobie ułożymy życie. Ale póki co, to tylko mrzonki.
Za mało go znam, jak wspominałam. Serce mówi jedno, rozsądek drugie...
napisał/a: wirtualnyXchXopiec 2009-04-26 00:34
Mąż nie dostanie Twojego syna. Warto już złożyć pozew rozwodowy.
Żeby pozbyć się tego zamieszania.

Powrót do Polski.
Jeśli bardzo się boisz to nie musisz wracać do swojego domu. I znajomych będziesz miała w Polsce :)

Myślisz logicznie, ale nie dajesz spokoju swoim emocjom. Bo boisz się, że to co ustaliliście nie zadziała.
Co zostało ustalone i pewna tego jesteś to to już zostaw.
Możesz być spokojna, bo:
*w tym momencie masz swojego syna ze sobą
*możesz pojechać do Polski, ale nie musisz do domu, gdzie boisz się zastać męża
*złóż pozew rozwodowy, co do praw opieki nad dzieckiem mąż przegra w sądzie

Czasami trzeba odpocząć od emocji(np. zdrzemnąć się). Żeby wrócić na normalne tory myślenia - racjonalnego. Wtedy się układa. Można samemu popatrzeć z dystansu. I uda Ci się uspokoić myśli(co wcale nie oznacza, że przytępić). Gdy się wyśpisz jutro inaczej będzie CI się myśleć. Na świeżo :)
napisał/a: wirtualnyXchXopiec 2009-04-26 00:37
stenia napisal(a):Wszystkie znaki "na niebie i na ziemi " wskazują, że wrócimy z inżynierem, do jego mieszkania i jakoś sobie ułożymy życie. Ale póki co, to tylko mrzonki.
Za mało go znam, jak wspominałam. Serce mówi jedno, rozsądek drugie...
Ciągle się poznajecie :)
napisał/a: wirtualnyXchXopiec 2009-04-27 12:31
Jak się czujesz?
napisał/a: stenia 2009-04-28 21:08
Witam "wirtualny.chłopcze",

Weekend minął. Pogoda piękna. Syn w dobrej formie. Nie myślę o tym co było. Cieszę się tym co teraz mam - wspólnie spędzany czas z synem i inżynierem.
O mężu nie myślę( z wyjątkiem tego co teraz tu piszę). Pobył, ponarzekał i ...poleciał. Cisza w eterze. Na jak długo? Nie wiem.

Ale ponieważ mieszkam za granicą, wyjazd na stałe do Polski pociąga za sobą sprawę w sądzie, gdzie mi prawnie mają pozwolić jechać z synem do Polski. I tu mąż musi być.
A czy się zgodzi na takie posunięcie? Czas pokaże. Latem lecimy na wakacje do Polski. Będę " ładować moje akumulatorki" :)