Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Prosze o rade...

napisał/a: kasiasze 2009-11-19 14:50
ashley86, nie możesz winić chlopaka, że masz ze sobą kłopoty. A chyba masz troszkę, skoro jak przyznajesz, cały czas potrzebujesz potwierdzania, ze jesteś kochana. A są chwile słabości drugiej strony, jego problemy, kłopoty - może i nawet, po tak długim czasie, chwile zwątpienia, czy to ta jedyna? Lub "czy ja podołam"....

Słuchaj - masz pewnie 23 lata? Pięc lat to jak na związek długo. To Twoj zapewne pierwszy powazny związek. Jedyny w życiu, co? Oby się okazał ostatnim, ale ....

Dorostaliście trochę razme jakby i teraz chyba powoli trzeba by podjąc decyzję co dalej - czy wiązać się przysięgą, mieć dom, rodzinę - czy jednak hm, co - poczekać (na co?) lub tkwić bez zmian (ale po co?).
A może zmienić partnera. Ty takich mysli, jak widzimy, chyba nie masz. Może Twój chłopak ma. Przecież Ci o nich nie powie, gdyż sam jeszcze on dobrze NIE wie - a to by Cię tylko zraniło. Póki co, bedzie Cię zapewniał, że wszystko ok lub w końcu burknie, że sie czepiasz.

Z innej beczki, to Kaczusia, uważam, ze każdy związek może mieć fazy - wtedy jest dynamiczny. Jesli nawet kiedyś lubiło się np. częstsdzy kontakt, moze woleć sie przez jakiś czas rzadszy (by znowu wrócić do częstszego na przykład).

Z drugiej strony to moze w Twojej głowie ashley86, coś sie dzieje? Musisz dokładnie poosberwowac. Ale nie sądzisz, że gdy on na przykład wykazuje mniejsze zainteresowanie - Ty też powinnaś nieco spuścic? Jesli on "myśli" (może nad przyszłością?) - zrób to samo. Choćby był najwspanialszy - jeśli przestajesz być dla niego księżniczką, to nie będziesz szczęsliwa.

Usiądź i pomyśl: czego nie możesz tolerowac, co możesz zakacpetowac. Pomyśl dlaczego nastąpiły zmiany w zachowaniu chłopaka. Pozadawaj najpierw sobie milion pytań a nie przyjmuj postawę biednej małej lub roszczeniową.
napisał/a: alicja221 2009-11-19 15:37
kasiasze napisal(a):Dorostaliście trochę razme jakby i teraz chyba powoli trzeba by podjąc decyzję co dalej - czy wiązać się przysięgą, mieć dom, rodzinę - czy jednak hm, co - poczekać (na co?) lub tkwić bez zmian (ale po co?).
A może zmienić partnera. Ty takich mysli, jak widzimy, chyba nie masz. Może Twój chłopak ma. Przecież Ci o nich nie powie, gdyż sam jeszcze on dobrze NIE wie - a to by Cię tylko zraniło. Póki co, bedzie Cię zapewniał, że wszystko ok lub w końcu burknie, że sie czepiasz.


Nawet nie chce sobie tego wyobrazac, czy moj chlopak przypadkiem nie chce mnie zmienic na kogos innego... Jesli tak jest, to mam nadzieje, ze podejmie decyzje w miare szybko, bo byc z kims byle byc nie bedac zdecydowanym co do przyszlosci zwiazku to egoizm i wyrachowanie. A moze czeka, az spotka lepsza i wtedy mnie zostawi? Skad moge miec pewnosc, ze tak nie jest? Ja nie potrafie zyc w niepewnosci, to burzy moje poczucie oparcia, juz nie wspominajac o poczuciu bycia kochana.
To nie jest moj pierwszy powazny zwiazek, ale najdluzszy i taki, w ktorym wiele razem przeszlismy. I co "najlepsze", to ja zawsze bylam ta niezdecydowana. A teraz jestem jakby po drugiej stronie...

kasiasze napisal(a):uważam, ze każdy związek może mieć fazy - wtedy jest dynamiczny. Jesli nawet kiedyś lubiło się np. częstsdzy kontakt, moze woleć sie przez jakiś czas rzadszy (by znowu wrócić do częstszego na przykład).

Obawiam sie, ze wowczas juz ten czestszy kontakt i bliskosc moga nie wrocic. Widze to na przykladzie swoich rodzicow...

napisal(a):Usiądź i pomyśl: czego nie możesz tolerowac, co możesz zakacpetowac. Pomyśl dlaczego nastąpiły zmiany w zachowaniu chłopaka. Pozadawaj najpierw sobie milion pytań a nie przyjmuj postawę biednej małej lub roszczeniową.

Zadaje sobie milion pytan. A w chwilach niepewnosci bardzo trudno jest przyjac pozycje neutralna lub udawac, ze nic sie nie stalo.

Domyslam sie, ze pewnie przesadzam i ze chcialabym wszystko naraz. Mam tylko nadzieje, ze nie zostane ostatecznie wykorzystana i znow sie nie rozczaruje...

Kaczusia napisal(a):To witaj w klubie, mam podobnie. A tym bardziej jestem pewna, że coś złego się wydarzy, im więcej miłych rzeczy się dzieje. Tak jakbym żyła w przeświadczeniu, że co się otrzymało dobrego, trzeba będzie potem odpokutować.

Cos musimy z tym zrobic, bo z takim podejsciem nigdy nie bedziemy szczesliwe.
napisał/a: ~gość 2009-11-19 16:02
kasiasze napisal(a):nie możesz winić chlopaka, że masz ze sobą kłopoty. A chyba masz troszkę, skoro jak przyznajesz, cały czas potrzebujesz potwierdzania, ze jesteś kochana.

kasiasze, bo Ty na podstawie tego krótkiego wątku oczywiście jesteś w stanie zdiagnozować, czy te wątpliwości ashley to są jej własne urojenia czy może powstają one na bazie sygnałów wysyłanych przez chłopaka...

Poza tym piszesz, że z jednej strony dziewczyna ma za sobśą problemy bo nie umie zaufać że chłopak ją kocha, a z drugiej, że ma wziąć pod uwagę że może chce ją zostawić...
napisał/a: Nikita8 2009-11-19 16:48
Kaczusia, wyluzuj trochę:) Bliski Ci temat że tak się unosisz? A kasiasze nie diagnozuje tylko stawia pytania i wskazuje różne możliwości.
Ty za to jak uważasz? Że facet po prostu nie jest wart i ashley86 powinna go zostawić? To Twoja rada? Bo ja żadnej konkretnej nie widzę, oprócz krytykowania pozostałych.
Owszem, nie wyobrażam sobie że mój facet miałby odrzucać moje połączenia czy odwoływać spotkania. Kiedyś dążyłabym do konfrontacji, co nic by nie dało skoro to kolejna konfrontacja a jest coraz gorzej. Teraz bym się obraziła i zajęła swoimi sprawami, a gdy on się odezwie byłabym chłodna.

Owszem, jest możliwe że on nie jest pewny czy dalej chce być z Tobą. I podejrzewamashley86, że jakbyś się dobrze zastanowiła to też miałabyś wątpliwości - przecież nie chciałabyś spędzić życia z kimś, kto zachowuje się tak jak on teraz prawda?
Co do tego, że taka cecha ujawniłaby się po roku a nie po 5 - nie zgodzę się. Dlatego, że jesteście młodzi i przez te 5 lat się zmienialiście, dojrzewaliście. Możliwe, że Wasze drogi się rozeszły. W każdym pojawiają się w końcu wątpliwości, zwłaszcza gdy czujemy się nie do końca dobrze, czegoś nam brakuje tylko nie wiemy czego. To nie oznacza że jest sadystą i czeka aż spotka kogoś lepszego. Jeżeli jego problemem jest właśnie niepewność, to pewnie szuka przyczyny - również w sobie, wtedy Twoje nagabywanie, pretensje itp tylko go zniechęcą .
Nie wiem jak jest, możliwości na pewno jest wiele, a jakąś strategię obrać trzeba.
ashley86, masz problem z samooceną? Niepewnością? Takie odnoszę wrażenie, a jest mi to temat dość bliski i dobrze znany. Wiem też jak bardzo to szkodzi związkowi, więc to, co powiedziała kasiasze,
nie jest takie głupie Kaczusia.
napisał/a: alicja221 2009-11-19 16:52
Kaczusia napisal(a):Poza tym piszesz, że z jednej strony dziewczyna ma za sobśą problemy bo nie umie zaufać że chłopak ją kocha, a z drugiej, że ma wziąć pod uwagę że może chce ją zostawić...


Dzieki Kaczusia, dobrze to ujelas To by byla jakas paranoja- umiec zaufac z przeswiadczeniem, ze ktos w kazdej chwili moze odejsc. I to po 5 latach... Poza tym mysle, ze w zwiazku trzeba okazywac sobie milosc, bo przeswiadczenie, ze "przeciez to oczywiste, ze cie kocham" moze byc bardzo zgubne. Milosc twki w uczynkach. I nie wiem, czy takie myslenie oznacza, ze mam ze soba problemy...
napisał/a: Nikita8 2009-11-19 16:57
Nie, wcale nie ujęła tego dobrze. Ufać że kocha to jedna sprawa - to powinnaś przez cały związek, bo to podstawa. Inna sprawa to problem, który się pojawił i czy w nim nie pojawiły się wątpliwości czy chce spędzić z Tobą resztę życia. To nie znaczy, że Ciebie nie kocha. Niestety miłość to za mało aby "żyć długo i szczęśliwie".
napisał/a: alicja221 2009-11-19 17:02
Nikita8 napisal(a):Ty za to jak uważasz? Że facet po prostu nie jest wart i ashley86 powinna go zostawić?


Ja tego tak nie odebralam. Kaczusia napisala, ze nie zachowal sie fair i ze nie powinnam sobie pozwalac na takie traktowanie. O zrywaniu tutaj nie ma mowy.

Nikita8 napisal(a):Możliwe, że Wasze drogi się rozeszły. W każdym pojawiają się w końcu wątpliwości, zwłaszcza gdy czujemy się nie do końca dobrze, czegoś nam brakuje tylko nie wiemy czego.


No nie wiem, czy to jest mozliwe, skoro czesto mowi mi, ze jest ze mna bardzo szczesliwy. I nie tylko w sytuacjach, kiedy sie na siebie gniewamy. Nie wiem, czy jest sens az tak bardzo rozstrzasac te sprawe, bo latwo "z igly zrobic widly". Gdy sie spotykamy, widze, ze jest szczesliwy i sie cieszy. No to chyba nie zachowywalby sie tak, gdyby nie bylo mu do konca dobrze?
Mam juz dosc wyszukiwania nowych przyczyn jego ostatniego zachowania. To bedzie tylko poglebiac problem, rodzic nowe niedomowienia.
napisał/a: Nikita8 2009-11-19 17:07
W porządku ashley86, to Twój wątek, Twój problem. Choć skoro jest taki szczęśliwy to dziwne że odrzuca Twoje telefony i w ostatniej chwili woli się spotkać z kumplami. Wybacz że na tej podstawie wnioskuję jakiś problem.
Co do Kaczusi - trudno w ogóle odebrać to co mówi, bo nie ma w tym konkretów tylko głównie krytyka innych wypowiedzi, ale widocznie to co mówi najbardziej przypada Ci do gustu.
Wiesz, że Cię lubię, ale słuchanie tylko tego co chcemy słyszeć nie jest najlepszym pomysłem. Niemniej wycofuję się z komentowania w Twoim wątku.
napisał/a: alicja221 2009-11-19 17:10
Nikita8 napisal(a):czy w nim nie pojawiły się wątpliwości czy chce spędzić z Tobą resztę życia.


No dziekuje bardzo. A co z innymi chlopakami dziewczyn z naszego forum, ktorzy, podobnie jak moj, chcieli najpierw skonczyc studia i znalezc prace, zeby moc utrzymac rodzine, nim sie ozenia? Podejscie "kocham i nic innego sie nie liczy" jest bardzo romantyczne, ale gdybysmy nie mieli czego do garnka wlozyc, to nie wiem, jak dlugo bysmy wyzyli sama miloscia... Dlatego uwazam, ze nie powinnam sie teraz za wszelka cene doszukiwac jego watpliwosci. Przechodzilismy juz rozne kryzysy, ale on nigdy nie zwatpil w milosc do mnie. A moje ciagle watpliwosci moga zrujnowac zwiazek, ktory, uwazam, ze ma przyszlosc.
napisał/a: Nikita8 2009-11-19 17:17
ashley86 napisal(a):No dziekuje bardzo. A co z innymi chlopakami dziewczyn z naszego forum, ktorzy, podobnie jak moj, chcieli najpierw skonczyc studia i znalezc prace, zeby moc utrzymac rodzine, nim sie ozenia? Podejscie "kocham i nic innego sie nie liczy" jest bardzo romantyczne, ale gdybysmy nie mieli czego do garnka wlozyc, to nie wiem, jak dlugo bysmy wyzyli sama miloscia... Dlatego uwazam, ze nie powinnam sie teraz za wszelka cene doszukiwac jego watpliwosci. Przechodzilismy juz rozne kryzysy, ale on nigdy nie zwatpil w milosc do mnie. A moje ciagle watpliwosci moga zrujnowac zwiazek, ktory, uwazam, ze ma przyszlosc.


Nie widzę związku z tym co napisałam. poza tym mówiłam już, że miłość to za mało by być razem szczęśliwym - gdzie tu widzisz podejście "kocham i nic innego się nie liczy"? sugerowaliśmy już że może on ma jakieś problemy - też byłaś na "nie".
Nie doszukuję się za wszelką cenę wątpliwości - prosiłaś o pomoc i wyraziłam swoje zdanie. Zresztą powiedziałam, że możliwości jest wiele - nie upieram się akurat przy tej.
To dobrze, że Ty nie masz żadnych wątpliwości co do przyszłości związku. Mam nadzieję że on również nie ma i się mylę. Owszem Twoje ciągłe wątpliwości mogą zrujnować związek - o tym też mówiłam, zresztą nie tylko ja. Skoro wszystko jest tak pięknie to nie rozumiem po co ten wątek założyłaś? Ok - traktuje Cię czasem chamsko, bo... postanowil nieco urozmaicić Wasz związek żeby rutyna się nie wkradła. Więc na najbliższym spotkaniu rzuć mu się na szyję i podziękuj.
napisał/a: alicja221 2009-11-19 17:23
Nikita8 napisal(a):w ostatniej chwili woli się spotkać z kumplami.


Ja nie napisalam, ze w ostatniej chwili woli sie spotkac z kumplami. To zdanie, ze "na chwile to moze sie spotkac z kumplem" byla moja ironia na to, ze chcialam sie z nim spotkac na dluzej, a on nie mogl. Ale wowczas z nikim innym sie nie spotykal.

Nikita8 napisal(a):Wiesz, że Cię lubię, ale słuchanie tylko tego co chcemy słyszeć nie jest najlepszym pomysłem.

Ja wiem Nikita8, ze chcesz pomoc i ja tez Cie lubie Po prostu moje podejscie, ze on moze sie zastanawiac, czy wogle chce ze mna byc, moze stac sie gwozdziem do trumny. No bo kto tak wytrzyma na dluzsza mete? Ta znajomosc stanie sie wowczas czekaniem na jego "tak"/"nie". A w miedzyczasie wykonczymy sie wzajemnie psychicznie.

Mysle, ze czas zakonczyc ten watek. Moje zdanie na teraz to: cieszyc sie tym, co jest i dalej sie starac, by bylo jak najlepiej. Zaufac, bo bez tego nie ma szczescia. O ile to mozliwe, nabrac dystansu do tego wszystkiego i obserwowac, co sie bedzie dalej dzialo. W przeciwnym razie sprawa stanie na ostrzu noza, a w obecnej chwili nic dobrego by z tego nie wyszlo.
napisał/a: Nikita8 2009-11-19 17:26
ashley86 napisal(a):ak, ma duzo pracy. Ale potem przyjezdza kolega i dla niego ma czas, i odrzuca moje polaczenia, jak dzwonie...


Chodziło mi o ten fragment. Jak czytam ponownie początek tego wątku to dochodzę do wniosku że pisałaś go pod wpływem chwilowego dołka. Jeżeli paradoksalnie udało mi się czarnymi scenariuszami poprawić Ci humor i utwierdzić w przekonaniu że jest dobrze i przesadzasz, to... chyba się cieszę:)

Powodzenia!