Stagnacja w zwiazku

napisał/a: brunette 2008-06-24 19:41
rozczarowany, no to co masz zamiar zrobić?
napisał/a: rozczarowany 2008-06-24 19:51
No właśnie nie wiem! Boje się, że zbyt długo w takim związku już nie wytrzymam. Rozstanie się i rozwód w naszej sytuacji nie są prostą sprawą. Poza tym moja żona o rozwodzie słuchać by nie chciała bo tak jak wspomniałem wcześniej dla niej najważniejsze to żebyśmy byli razem. Nie ważne, że nieszczęśliwi.
napisał/a: Nemeth 2008-06-24 20:06
rozczarowany napisal(a):Jedyne rozsądne wytłumaczenie jakie mi się kołacze po głowie to, że moja żona faktycznie ma bardzo lichy temperamencik i małe potrzeby seksualne.


Możliwe, ale czy nie pisałeś wcześniej, że seks z nią przed ślubem był cudowny? I przede wszystkim - był?
Nie znam jej oczywiście, staram się zwrócić Twoja uwagę na pewne sprawy...

Może ona wstydzi się przed Tobą? Czasem tak jest z kobietą, że ubzdura sobie że to jest za gruba, że ma cellulitis itp... Może to ten trop? Sama nie wiem, nie potrafię znaleźć rozsądnego wytłumaczenia tego problemu. Bo albo ktoś lubi seks, albo nie. I kwestia ślubu nie powinna być granicą zmieniającą diametralnie podejście do tych spraw.
napisał/a: brunette 2008-06-24 20:15
Nemeth, dokładnie.. ja też nie mam zielonego pojęcia!
ale naprawde pokazałabym jej ten temat na tym forum. moze i ryzykowne ale jak tak bym zrobiła,
napisał/a: rozczarowany 2008-06-24 21:13
Nemeth napisal(a):
Możliwe, ale czy nie pisałeś wcześniej, że seks z nią przed ślubem był cudowny? I przede wszystkim - był?
Nie znam jej oczywiście, staram się zwrócić Twoja uwagę na pewne sprawy...


No zgadza się. Ale czy temperament seksualny jest rzeczą stałą?
- Nie.
Z wiekiem ulega zmianom. Z tym, że akurat kobiety to im starsze tym teoretycznie mają większy apetyt na seks.

Ciągle zastanawiam się czy to może ja zrobiłem jej coś co ją zniechęciło do seksu? Tylko, że nic takiego sobie nie przypominam.

Nemeth napisal(a):
Może ona wstydzi się przed Tobą? Czasem tak jest z kobietą, że ubzdura sobie że to jest za gruba, że ma cellulitis itp... Może to ten trop? Sama nie wiem, nie potrafię znaleźć rozsądnego wytłumaczenia tego problemu. Bo albo ktoś lubi seks, albo nie. I kwestia ślubu nie powinna być granicą zmieniającą diametralnie podejście do tych spraw.


Ehh... nie ma czego się wstydzić. Wiadomo, jak każda kobieta zapewne ma swojemu ciału coś do zarzucenia. Ja jednak wielokrotnie zapewniałem moją żonę i mówiłem jej, że ma świetne ciało.

No widzisz... Dla mnie i dla Ciebie to jest jasne albo lubisz seks albo nie...
Z moją żoną jak widać jest troszke inaczej.
napisał/a: Nemeth 2008-06-24 21:18
Temperament nie jest stały, w związku także on słabnie, niezależnie od temperamentów partnerów. Ale popatrz - sam napisałeś, że przed ślubem seks był udany, często się kochaliście, w tej sferze nie było problemów itd. Wszystko zaczęło się zmieniać podczas podróży poślubnej. To może wyglądać jak pewność z jej strony, że skoro jesteście małżeństwem, to ona nie MUSI się już kochać z Tobą (ale przecież przed ślubem nie było w ogóle mowy o kategorii zmuszania się, prawda?). Ale to jakoś to mnie nie przekonuje, coś mi tu nie gra...
napisał/a: ~gość 2008-06-24 21:42
rozczarowany współczuje stary, masakryczna sytuacja ogólnie, podejmij jakies środki szokowe bo długo tak nie ujedziesz
napisał/a: bolomol 2008-06-24 22:00
rozczarowany - szczerze współczuje. Myślę, że nawet to, że się rzadko kochacie nie jest problemem, ale co innego. Niejasność o co chodzi z brakiem zainteresowania, no i podejście - zero inicjatywy.
Podejrzewam, że gdybyś wiedział czym to jest spowodowane miałbyś inne podejście i na pewno mniej byś się irytował. Wiedziałbyś na czym stoisz. Natomiast, jeżeli masz być jedyną stroną inicjującą zbliżenia, to może nieźle frustrować.
Ja zapytał bym wprost o co chodzi. Zapytaj czy Cię oszukała, bo takie wrażenie odnosisz. Powołaj się na sytuacje przed ślubem i nagłą zmianę po ślubie.

Myślę że musisz do tej rozmowy tak się przygotować. Żeby ją wypunktować na konkretnych przykładach. Postaraj się przewidzieć jej odpowiedzi i przygotuj się na nie. Daj jej pośrednio lub bezpośrednio do zrozumienia że taka sytuacja pogrąża Wasz związek.
Musisz jej jasno unaocznić że nie jest dobrze. Ona może widzieć to inaczej i dla Niej wszystko może być w porządku. Musisz jej pokazać że dla Ciebie już tak nie jest.

To tak moim skromnym zdaniem...
napisał/a: rozczarowany 2008-06-25 00:30
No i jakimś "cudem" moja żonka już zwęszyła co tu napisałem. I wiecie co... i nic...
Dlatego jest to koniec dalszej dyskusji bo nic to nie wniesie.

Skoro ona zaczyna rozmowę od kretyńskich pytań czy już mi się nie podoba, czy jest gruba itp...
Znaczy się, że nie potrafi czytać ze zrozumieniem więc o dyskusji, z której coś wyniknie mogę zapomnieć.

Wszyscy, którzy planują małżeństwo a przed ślubem nie mieszkają razem z swoją dziewczyną to niech się 100 raz zastanowią... Albo niechaj z nią pomieszkają jakiś czas...

dzięki i pozdrawiam
napisał/a: sorrow 2008-06-25 09:46
rozczarowany, nie myśl sobie, że otrzymałeś już wszystkie odpowiedzi na pytania, bo ona nie zareagowała tak jak bys to sobie życzył. Mogę ci powiedzieć, że nigdy nie radzę ludziom, którzy tu piszą, żeby pokazywali to swoim partnerom. Bo powiedz... co taka oaoba ma myśleć, kiedy czyta o sobie te rzeczy (nie ważne czy prawdziwe, czy nie)? Odruchowo przyjmuje postawę obronną i nici z "nagłego zdania sobie sprawy". To, co często wydaje się nam brakiem wrażliwości, czy brakiem rozumu u innych, często jest tylko objawem skrytości drugiego i zamknięcia się w sobie. W głowie twojej żony może bujnie rozwijać się świat, o którym nie masz pojęcia. Może i ona nie umie czytać ze zrozumieniem... ale może ty nie potrafisz jej słuchac ze zrozumieniem? Może to, co dla ciebie jest kretyńskim pytaniem było nieśmiałą próbą ukazania ci ukrytych lęków. Pamiętaj... jeśli ty uważasz, że masz problemy, to ten drugi człowiek może mieć jeszcze większe, o których ty nie masz pojęcia, a on z jakichś względów nie jest w stanie ci powiedzieć.
napisał/a: Yoshi 2008-08-19 00:18
Rozczarowany, jestem tu nowy i przypadkiem zerknąłem na ten temat bo normalnie żywcem wyjęty z mojego życia. Jestem z kobietą, która była cudem w łóżku jedynie 4 miesiące. Przez kolejne 3 lata kochamy się średnio 1-2 razy w miesiącu i z coraz większym bólem, zero jej inicjatywy, zawsze to ja mam się strasznie starać a nóż coś będzie jak ona zechce. Nic nie pomaga, zawsze jest moja wina. Staram się bardzo dbać o nią, o dom, jakiś standard życia, myje naczynia, w wielu obowiązkach ją wyręczam, dbam o samochód (ma swój dla wygody), dużo mnie to kosztuje wysiłku. Zaznaczam, że staram się nie dla seksu ale ogólnie, żeby była szczęśliwa. Efekt jest taki, że im więcej robię, tym gorzej, ciągle zarzuca mi, jaki to jestem interesowny i że tylko o dupę mi chodzi a ona się nie liczy. Nie pomagają tu żadne kolacyjki, wyjścia na miasto, i setki zapewnień jaka jest fantastyczna i piękna. To jakaś paranoja. Doprowadziło to mnie do skrajnych zachowań, raz staram się być milutki, przytulam, rozmawiamy, głaszczę, pieszczę i nic, kiedy indziej mam momenty, że jestem wręcz arogancki, mam wszystko w nosie, nie reaguję nawet jak mnie o coś prosi. Już nie wiem jak mam z nią postępować. Na razie jakoś mi seks zobojętniał i nic nie było już 2 miesiące. Przestałem naciskać, złość minęła. Chyba byłem dla niej za dobry od początku, ale bardzo ją kocham, chcę być tylko z nią choć czuję się bardzo rozczarowany. Czekam na rozwój sytuacji
napisał/a: Arwen1 2008-08-19 00:20
Yoshi, a rozmawiałeś z nią na ten temat? Jeśli tak, to jakie było jej zdanie?