Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Tak po prostu.

napisał/a: Zakk 2009-10-04 22:35
abra...
rozumiem Ciebie całkiem dobrze...
pamiętam rok 2001, miałem dokładnie 18 lat, ONA wydaje ostatnią płytę "Mrok", która staje się jedynym wspomnieniem, które w momencie jest mi w stanie odtworzyć tamten czas.
Teraz nazwałbym to dorastaniem... ale chyba nie można na to zwalić całej winy...
To był dziwny okres... wieczny dół, taki "ból istniena", myśli samobójcze, totalna niechęć do samego siebie, wieczny bezsens, poczucie że nikt mnie nie potrzebuje...I właściwie nawet nie wiem skąd to się wzięło, tak nagle...Obwiniałbym może muzykę, którą może wtedy odbierałem zbyt dosłownie, ale bez dwóch zdań była to jedna z rzeczy, która ukształtowała mnie na dzień dzisiejszy.
Później życie zaczęło jakby biec szybciej, przyszły miłości, rozczarowania, błędy, których nie dało się naprawić, niepowetowane straty, ale i mnóstwo szaleństwa, pięknych chwil, chociaż takich ulotnych...A ja tak sobie szedłem pomiędzy tym wszystkim i hartowałem się.
I sporo lat minęło i sporo się zmieniło, ale nie wszystko...coś zostało.
I już nie ma tego bólu istnienia, niedowartościowania i beznadzieji...ale mam wrażenie że jestem świadom samego siebie, nie muszę nic nikomu udowadniać, no chyba że sobie, nie muszę biec za innymi żeby im się przypodobać...po prostu to nauczyło mnie świadomie być sobą...
Boli mnie to co się dzieje wokół...ludzka ignorancja, egoizm, brak szacunku dla samego siebie i dla innych...Ludzie nie potrafią być wobec siebie szczerzy, oszukują się...a ja trochę jak dziecko pytam czasem... po co ?
Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni...Kiedyś ten stan "wtopi się" w Ciebie, wkomponuje i chociaż nie będzie po nim śladu, to jednak tak do końca nie zniknie. Albo i zniknie całkiem.
I wiem że to jest ciężkie do ciągnięcia. Nie wiem o co w tym chodzi...po prostu dla niektórych życie nie jest tylko czarne albo białe tylko ma milion różnych odcieni.
I cóż, musisz walczyć, jak każdy zresztą, na swój sposób.
Też straciłem wiele bliskich osób, z tego najlepszego przyjaciela w okolicznościach, których nie życzyłbym nikomu, bo to zostanie we mnie już na zawsze, chociaż to było trochę czasu temu, wciąż śni mi się po nocach.... good friends we have, good friends we`ve lost jak śpiewał Bob M.
No i cóż, odpaliłem sobie ww płytkę i wpadłem w pewną "melancholię", ale już wyłączam i wracam do świata.
Bedzie ok.
good luck
napisał/a: abra 2009-10-04 22:46
Dziękuję za dobre słowo.
Też miałam taki Weltschmerz, ciągnął się za mną dokładnie 3 lata. Teraz jest już lepiej, nie trwa non stop tylko wraca co jakiś czas. Czasem trawa dłużej czasem, krócej, ale to ciężkie, szczególnie chyba dla młodej dziewczyny, zagubionej w tym wszystkim. Kiedyś się podniosę, tak dosłownie się podniosę.

P.S. Piosenka z nowej płyty Chylinskiej jest beznadziejna. Szanuję Ją za całą dyskografię O.N.A, jednak boli mnie to, że tak drastycznie się zmienia. Jeśli jest Jej z tym ok, to dobrze, ale gdzieś mnie to tam w środku boli.
Przepraszam za off top.
napisał/a: Zakk 2009-10-04 23:22
abra napisal(a):
P.S. Piosenka z nowej płyty Chylinskiej jest beznadziejna.


nie wiem, nie słyszałem, póki co się wzbraniam...
ONA się skończyło i wtedy skończyła się Chylińska. Jej pierwsza solowa płyta to pomyłka nagrana na siłę i bez pomysłu, kawałka z nowej płyty nie słyszałem, poczekam na płytkę, może ten nowy kawałek to tak "na przekór"

"Weltschmerz"; celnie to określiłaś, ja już zapomniałem o tym stwierdzeniu, ale Ty jesteś chyba bardziej na bieżąco z tamtą literaturą
Ja myślę że już się z tego podnosisz, skoro mówisz że przechodzi. Wraca i być może nigdy tak do końca nie odejdzie. Jesteś wrażliwa więc boli, to już taki typ człowieka. Z czasem to opanujesz ale myślę że cząstka tego pozostanie gdzieś tam na zawsze. Ale moim zdaniem to dobrze, że pozostanie. Wydaje mi się że to pozwala spojrzeć na świat z nieco innej perspektywy, zdystansować się trochę.
napisał/a: Nikita8 2009-10-04 23:34
A ja niestety zgodzę się że nowa piosenka Chylińskiej jest beznadziejna ;)

Każdy to chyba przechodzi w większym lub mniejszym stopniu, taki ból dojrzewania:) Zależy od charakteru jak sobie z tym radzimy, no i od wydarzeń które to mogą potęgować. To raczej pewne, że to zostaje gdzieś w nas na zawsze - tak jak każde doświadczenie. Trzeba przetrwać :)

BTW Zakk, Ty mi się ostatnio coraz bardziej podobasz ;)
napisał/a: Smoku 2009-10-05 07:49
Witaj abra,
To co piszesz jest BAAARDZO dojrzałe, zwłaszcza jak na 18-to letnią osobę... Niejeden 30-to latek (niby dojrzały człowiek) w życiu nie zagoniłby tak daleko z refleksjami na temat życia i otaczającego świata...
Mówisz że miłość się z Ciebie "wylewa" i że
abra napisal(a): nie mogę znaleźć nikogo bliskiego, kto próbował by mnie zrozumieć
, to cholernie trudne!! Patrzysz na świat oczyma osoby która zna smak doświdczeń znanych naprawdę promilowi naszego otoczenia, być może spotkasz na swej drodze osobę która będzie mieć podobne przemyślenia, doświadczenia, ale tak duża wrażliwość, często nieodłącznie wiąże się z pewnym radykalizmem poglądów, czy też postępowania... To co sama mówisz, też w pewnej mierze jest radykalne... Zmierzam do tego, że taka osoba może Ciebie zranić, lub Ty ją, a uwzględniając ponadnormatywną wrażliwość może to mieć bardzo poważne konsekwencje... Gdyż coś, co inni będą traktować jako "doświadczenia życiowe" Ty odbierać będziesz jako cios, spotęgowany przez wrażliwość, zaś uwzględniając Twoje przeżycia, wiele rzeczy dla innych "zwyczajnych" ludzi, rzeczy ważnych, odbierać możesz jako "pierdoły"...
Piszę tak, gdyż mniej więcej w Twoim wieku miałem podobne przemyślenia, zresztą po części towarzyszą mi one i dziś, na moje szczęście nie mam tak traumatycznych doświadczeń jak Ty, czy Zakk...
Baaardzo długo układałem i nadal układam swój świat i również jest we mnie poczucie winy, za skrzywdzone dusze, za błędy wobec innych i wobec siebie...
Nie namawiam Cię, ale spróbuj może wybrać się do fachowca, który będzie w stanie to ogarnąć, bo jak widać z postów, ze swoim myśleniem na tym świecie sama nie jesteś i nie będziesz, sęk w tym by uświadomić to sobie i by był to motor napędowy dla Ciebie, który tak wartościowej osobie jak Ty pozwoli rozwinąć się i iść do przodu...

Pozdrówki
napisał/a: abra 2009-10-05 09:18
Na szczęście chodzę do fachowca, już od dość długiego czasu i to w jakiś sposób mnie unosi i pomaga walczyć, niemniej jednak jest ciężko.
Od śmierci R. moja depresja trwała chyba cały czas przez 1,5 roku potem poszłam na terapie, która zupełnie nic mi nie dała. Ale w jakiś sposób trochę mi się polepszyło. Teraz chodzę do innej terapeutki. Wiem, że Ona próbuję mnie zrozumieć i mi pomaga. Chociaż depresja wraca i jest to coś strasznego, to nie jest to ciągłe. Na całe szczęście.
Powiem Ci Zakk, że z jednej strony cieszę się, że jestem tak wrażliwa, w tym nie wrażliwym świecie. A wiesz dlaczego? Bo, jak dla mnie wrażliwość to człowieczeństwo, a teraz mało jest człowieczeństwa, a jak już jest to jest szykanowane i zagłuszane przez przemoc, pornografię , kasę.
napisał/a: Zakk 2009-10-05 18:18
abra napisal(a):z jednej strony cieszę się, że jestem tak wrażliwa, w tym nie wrażliwym świecie..

...ale ponosisz tego konsekwencje...
Z tym że to nie był Twój świadomy wybór, po prostu taka już jesteś, dodatkowo ukształtowały Cię doświadczenia, ludzie, którzy może myśleli podobnie jak Ty.
wydaje mi się że wszystko jest kwestią pracy nad sobą, nad swoimi emocjami. Bo wrażliwość to piękny atrybut ale myślę że musi być w jakiś sposób kontrolowana, bo w przeciwnym wypadku może być dosłownie zabójcza.

Nikita8 napisal(a):
BTW Zakk, Ty mi się ostatnio coraz bardziej podobasz ;)

czym sobie zasłużyłem ?
napisał/a: Nikita8 2009-10-05 18:34
Zakk napisal(a):Nikita8 napisał/a:

BTW Zakk, Ty mi się ostatnio coraz bardziej podobasz ;)

czym sobie zasłużyłem ?


A tak za całokształt
Mądrze powiadasz, no i cierpiętnictwo zniknęło
A generalnie fajny facet z Ciebie

A żeby OT nie robić, to wrażliwi ludzie wzbogacają świat, ale też często sobie w nim nie radzą. Czasem lepiej nie widzieć, nie wiedzieć wszystkiego - tak jest łatwiej :/ Zazdroszczę chwilami tym, którzy mają małe wymagania i cieszą się byle czym, żyją z klapkami na oczach i widzą tylko to co chcą widzieć. Idą sobie przez życie ubodzy ale szczęśliwi. A my - wrażliwcy wciąż się wściekamy i walczymy z bezradnością, bo niestety świata nie zmienimy.
napisał/a: ~gość 2009-10-05 19:57
eh jak ja bym chciała być obojętna na wszystko, olewać, nie troszczyć się o nic, mieć wszystko po prostu głęboko w otchłani tak zwanych czterech liter :( już mam dość tego jaka jestem, że na wszystko zwracam uwagę, że wszystkim się przejmuję, wyolbrzymiam, no po co po co po co mi to??? eh... jakaś chwila słabości.
napisał/a: Nikita8 2009-10-05 20:02
vanilla, tacy już jesteśmy że szukamy dziury w całym. Boimy się że szczęście zaraz minie i paradoksalnie tym strachem to szczęście psujemy. Trzeba nauczyć się żyć chwilą, cieszyć dobrymi momentami i wyrzucać z głowy głupie myśli. Jak - nie wiem :) Ale możemy nad tym popracować.
A tak na lekką osłodę:

"Panie!
Daj mi siłę
- do akceptowania rzeczy, których nie mogę zmienić,
- odwagę do zmiany rzeczy, których nie mogę zaakceptować,
- i mądrość, abym ukrył ciała tych, którzy mnie dzisiaj wkur*.
Spraw,
abym uważał,
czy palce, które przydeptuję dziś,
nie są połączone z dupami,
w które może będę musiał włazić jutro.
Pomóż mi zawsze dawać z siebie w pracy 100%....
- 12% w poniedziałek
- 23% we wtorek
- 40% w środę
- 20% w czwartek
- 5% w piątek
I pomóż mi pamiętać...
Kiedy mam naprawdę zły dzień
i zdaje mi się, że wszyscy dookoła chcą mnie wkur*,
niech nie zapomnę,
że do zrobienia smutnego grymasu potrzeba aż 42 mięśni,
a tylko 4 do wyprostowania środkowego palca i powiedzenia im,
że mogą mi skoczyć!"
napisał/a: ~gość 2009-10-05 20:37
hahaha no dobre dobre :D taka codzienna modlitwa kto wie, może zdziała cuda :D a tak jeszcze przypomniał mi się offtop nt nowej Chylińskiej- dla mnie jako słuchaczki bardziej utworów ONA to był dość poważny wstrząs i niesmak ;)
napisał/a: abra 2009-10-05 21:03
Dobry wieczór, dużo dają mi wasze odpowiedzi.
Dzień dzisiaj miałam niesamowicie ciężki, ledwo co wysiedziałam w szkole, potem na zajęciach. Nie mogę się skupić i nie jest mi lekko, bo faktycznie ale depresja do mnie wróciła, mam nadzieję, że jednak nie na długo.
Też czasem myślę, że chciałabym być obojętna, pokazać kiedyś komuś pogardę, z jaką traktowano mnie, ignorancję, która jest bardzo szerokim zjawiskiem. Ale zastanawiam się tylko po co mam to robić? Po co skoro mnie to tak rani, a ja nie chce, żeby inni cierpieli. Kiedyś ktoś mi powiedział, że nie mam w sobie nawet zdrowego egoizmu. Może i nie mam, bardzo często obrywam za to, ze jestem za dobra, poświęcam wszystko dla innych, oddaje wszystko, a dla mnei nikt nie umie się poświęcić. Ciężko mi z tym. Ale po co niszczyć otaczający nas świat?