uniewaznienie malzenstwa/rozwod koscielny

napisał/a: Joas 2008-10-17 09:12
Ja wiem co to jest rozwód i nie życzę nikomu. Nie wyobrażam sobie walczenia o unieważnienie w kościele bo psychicznie mnie na to nie stać ;( a szkoda bo mogłabym. Mozę kiedyś się jeszcze odważę, ale narazie dziękuję bardzo
napisał/a: violetta100 2008-10-19 22:23
To wielki ból, kiedy człowiek, którego się kochało okazał się ostatnim chamem. Potraktował mnie przedmiotowo. Przydawałam mu się, dopóki miał nadzieję jeszcze na potomka (chociaż żaden lekarz nigdy jej nie przekreślił, to jemu nie chciało się czekać choćby kilku miesięcy), pracowałam w chlewach. Jak zaczęłam chorować na astmę, jego ukochana mamusia zrobiła awanturę, że trzeba mnie odwieźć do mamy. Pewnie, wykorzystać dopóki się da, a potem ochłap oddać rodzicom, złożyć reklamację, bo produkt zbyt szybko się zepsuł. Byłabym wdzięczna za kontakt z kimś, kto pomógłby mi zwrócić uwagę społeczeństwa na ten problem - małżeństwa i rodzina na wsi, na gospodarstwach, którym unia pozwoliła się wzbogacić. W mojej okolicy wiele dziewcząt zostało żonami takich właśnie rolników i cierpią. niestety nie mają tyle szczęścia, co ja. nie posiadają wykształcenia i pracy zawodowej, dały się omamić, teraz nie mają sił odejść, bo są od drani zależne finansowo. Chciałabym ten temat rozszerzyć dla szerszego grona, bo uważam go za problem społeczny. Podaję adres mail: [email]wioleta27@op.pl[/email]. Proszę o kontakt osoby zainteresowane. Zwróćcie wreszcie uwagę na ten problem bogobojnych chłopów, którzy ładnie modlą się w kościółkach, ale kobieta jest dla nich mniej warta niż krowa.
napisał/a: mala1313 2008-10-20 19:06
Ja właśnie pochodzę ze wsi i powiem szczerze, ze jestem zszokowana tym co opisujesz. Ta miejscowość, do której Ty się dostałaś jest koszmarem i chyba jakim kompletnym zadu.........em!!!!!! U nas tkiego czegos nie ma, oczywiscie wiadomo, ze nie jest to zycie jak w miescie gdzie po 8miu godzinach jest sie po pracy, ale nie jest to tez oboz pracy. Trzeba robic w chlewach, oborach i innych tego typu ale nikt nie mowi o wykorzystywaniu. U mnie kobieta ma czs na fryzjera solarium czy kosmetyczke i nikt jej nie zarzuca, ze marnuje czas i pieniadze. Moge wyjsc w czasie wolnym do kolezanki czy pojechac na zakupy. Sa okresy (np. zniwa) kiedy jest to utrudnione ale pozniej czemu nie.
Bardzo mnie smuci, ze wielu ludzi zyje jeszcze w XVII wieku i nie ida z postepem, i to, ze taki wlasnie jest obraz polskiej wsi. Ja mam ten obraz calkiem inny i nie wobrazam sobie zycie gdzie indziej.
A i jeszcze jedno pragne zauwazyc, ze takie wypadki zdarzaja sie rowniez w miastach, tlko moze nieco inaczej wygladaja bo tam kobieta jest uwieziona w czterech scianach i nie musi pracowac...
napisał/a: violetta100 2008-10-20 22:11
Tu nawet nie chodzi o uwięzienie, bo mogłam sobie wyjść, owszem. Pracowałam przecież nawet zawodowo. Ale tylko wtedy, kiedy wszystko było już zrobione, a i tak zawsze okazywało się po powrocie, że coś jednak pominęłam. Chodzi mi o przedmiotowe traktowanie człowieka. W rodzinie, do której trafiłam wyglądało tak z pokolenia na pokolenie. Młoda żona najpierw musiała "odrobić swoje w chlewach i polu", domem i dziećmi zajmowała się teściowa, jej nie wolno było niczym decydować. Jeden z synów wychowywany był na gospodarza, musiał się ożenić i spłodzić synów. Jak pojawiła się kolejna kobieta, dopiero poprzedniej wolno było być prawdziwą panią domu. Wiem, to chore, ale z moich obserwacji wynika, że w sąsiedztwie panowały podobne układy. Kobiety tez się skarżyły wielokrotnie, ale tylko ja miałam odwagę odejść, bo byłam póki co niezależna finansowo.
Ja też pochodzę ze wsi. Wyjaśni to może niektórym fakt, że jako osoba wykształcona wyszłam za rolnika. Ja tez kocham ta polską wieś, bo taka pamiętam z dzieciństwa. Jednak co innego to małe gospodarstwo produkujące na własne potrzeby, utrzymujące wielopokoleniowa często rodzinę, a co innego moloch nastawiony na produkcje. Kochani, unia rozwinęła możliwości naszych rolników, dała im pole do popisu, środki na rozwój. Ja jednak proponowałabym nauczać naszych chłopów etyki i zasad moralności, bo w przeciwnym razie to jeszcze długo będzie im z butów słoma wystawała, a związek małżeński pozostanie jedynie dobrym kontraktem. Za jego pomocą będzie można mieć robotnika, służącą, nianię i panią do łóżka w jednym. O uczuciach na wsi nikt nie mówi. Mi często mówiono, że wyszłam za mąż "na gospodarstwo". Jakie to znaczące słowa- nie za człowieka, ale na gospodarstwo. Na własnej skórze przekonałam się, że tak jest. Teraz zostałam uznana przez własnego męża za oszustkę, i oddana do Trybunału Metropolitalnego, bo nie spełniałam wszystkich warunków, które powinnam jako żona "na gospodarstwo".
napisał/a: Joas 2008-10-21 08:32
Matko kochana, mam wrażenie że przeniosłam sie do innej epoki po przeczytaniu tego postu. Ja sama mieszkam na wsi i się ciesze z tego powodu!! Ale to raczej radość a nie udręka!! Nawet nie miałam pojęcia że takie sytuacje dziś jeszcze mają miejsce!! SZOK!! To opowieść rodem z horroru!! I dobrze niech Cie podaje, na szczęście tam też przesłuchują Ciebie i Twoją Rodzinę, więc jeszcze może być tak że to TY dostaniesz unieważnienie a On nie!!! I tak byłoby prawidłowo, niech sobie najmie parobka !!! A Jak Mu sie chce kobiety do łóżka, to niech sobie znajdzie pachnącą i chętną nie powiem głośno gdzie!!!
napisał/a: mala1313 2008-10-21 15:18
Tylko, ze taka to mu za darmo robic nie bedzie!!!!!!
napisał/a: mala1313 2008-10-21 15:19
I znowu bedzie mial chlop problem (ironizuja sytuacje). Ale co prawda to prawda niech i on poczuje co to znaczy byc tym gorszym
napisał/a: violetta100 2008-10-22 22:23
No właśnie! Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jaki to poważny wybór taka żona na gospodarstwo. Z drugiej strony współczuje takim chłopakom, którzy od dzieciństwa wychowywani są na rolników. Przebywając tam miałam wrażenie, że gospodarstwu trzeba poświęcić wszystko. Chłopak nie powinien kierować się głosem serca, tylko tym, czy jego wybranka będzie pracowita i mu oddana i broń Boże nie będzie myslała o sobie. Boże! ile ja się od teściów i męża nasłuchałam! "Tu jest gospodarstwo! takie tapety to do miasta! malować się? po co? i tak za godzinę do chlewa!" uszy mi od tego puchły. Jednak najgorsza traumę przeżyłam, jeśli chodzi o ciąże. Jak sie okazało, ze po trzech miesiącach ciągle "nie puchnę", bo tak to obleśnie nazywali wszyscy, którzy nas odwiedzali no i domownicy, zaczęła sie moja gehenna. Na końcu to zajście w ciąże blokował chyba sam stres. Półtora roku to trwało. w pewnym momencie ktoś zasugerował nam adopcję. Teściowa obecna przy rozmowie, nie czekając na wypowiedź moją, czy męża krzyknęła ze złością: "Adoptować to mogą mieszczuchy! Na wsi musi być potomek z prawego łoża! Komu ziemię przepiszesz? Obcemu?" W tej sytuacji musiał znaleźć sobie inną zonę. A żeby dziecko było z "prawego łoża" musi z nią wziąć ślub kościelny. Stąd konieczność unieważnienia poprzedniego małżeństwa.
PS. Dziś właśnie dowiedziałam się, że w mojej gminie kolejny chłopak wniósł sprawę do Trybunału w Gnieźnie. Oskarża swoją małżonkę dokładnie o to samo - o bezpłodność. Więc jak tu kochać taką wieś? Kiedy człowiek ma byc właśnością ziemi, nie odwrotnie!
elinea31
napisał/a: elinea31 2008-10-23 17:51
Tak jak wcześniej pisałam wieś to takie hermetyczne miejsce gdzie wszystko toczy się wokół gospodarstwa i kościoła! I przykre jest to że nie ma miejsca na prawdziwą miłość, bo z tego co pisałaś, nie miałaś żadnej swobody, tylko gospodarstwo, rodzice małżonka którzy również jak by nie było wywierali straszną presje na ciebie.Żal mi jest naprawdę ciebie i tych wszystkich kobiet które muszą przechodzić tą gehennę.To że nie było dzieci, to uważam że i dobrze ,pomyśl sobie jak by było gdyby te dziecko było, kolejna walka by się toczyła o dziecko! przed sądami. Nie żebym ci życzyła żebyś nie miała, jasne mniej dziecko ale z ukochanym facetem, i wierz mi będziesz je miała.
I zapomnisz o tym koszmarze kiedyś... :o
napisał/a: karol24 2009-08-31 17:30
myslę że jest szansa na stwierdzenie nieważności. jeśli chcesz pomocy oto mój mejl: [email]karol_karol2@wp.pl[/email]
pozdrawiam
napisał/a: kancelariaVeritas 2009-09-16 12:31
Witam! Zapraszam do zapoznania się z ofertą Kancelarii Prawa Kanonicznego VERITAS, na stronie internetowej www.kancelaria-veritas.com


Udzielamy wszelkich porad, informacji z zakresu kościelnego prawa małżeńskiego i szeroko rozumianego prawa kanonicznego. W szczególności służymy pomocą osobom, które chcą wszcząć
proces o stwierdzenie nieważności małżeństwa kościelnego.

Mam nadzieję, że nasz kontakt będzie pomocny dla Państwa.
Pozdrawiam serdecznie!
napisał/a: gdziesens 2009-09-16 12:50
jak myslicie czy moj slub koscielny moglby zostac uniewazniony.. okolicznosci sa nastepujace.. w dwa miesiacu po slubie koscielnym moja maz znalazl soie kochanke z ktora byl przez 4 miesiace i ma z nia dziecko.. ma problemy z narkotykami (zazywai rozprowadza) i gdy bralismy slub nie mial bierzmowania zrobil je z 3 miesiace po.

a co do narkotykow.. gdy bylismy u ksiedza przed slubem to pytal o rzeczy ktore moga byc przyczyna rozpadu woezi malenskiej pytal narkotyki alkohol ip podawalismy zawwze NIE bo krepowalam sie takie cos podawac przy mezu