W jednej chwili wszystko prysło

napisał/a: Mitaminer 2009-09-18 13:23
Taśma izolacyjna 3M różnokolorowa
Moje zdanie juz nasz ale jeśli mogę to je uzasadnię.
Jeżeli sprawa odbywała się tylko na poziomie uczuć to można dać szansę ale widzę że w grę wchodzą już pieniądze (jakieś wasze rzeczy są wystawione na allegro).
Kiedy człowiek przeżywa coś ciężkiego w swerze uczuciowej to nie myśli o kasie.
Pamiętaj że w takich momentach wychodzi z ludzi to co najlepsze i najgorsze i prawdziwe intencje.
napisał/a: Mati8 2009-09-18 13:32
freefly, moim zdaniem ta różnica wieku jest nie do przeskoczenia. Prędzej czy później zawsze takie związki kończą się źle. Ona tak na prawdę jeszcze sama nie wie czego w życiu chce, młoda dziewczyna, bez wykształcenia, nagle mówi, że Ty ją ograniczałeś...Ona sama siebie ograniczyła decydując się pozostać na takim poziomie wykształcenia. Przemyśl poważnie decyzję o rozstaniu bo to pewnie początek problemów z nią. Znajdź kobietę, która myśli poważnie o życiu, a nie szuka przygód.
napisał/a: BOGINS 2009-09-18 14:56
Hmm freefly osoby które tu sie wypowiadają są - musisz to przyznać - po twojej wypowiedzi mocno nacechowane prostym stwierdzeniem które można wysnuć z twojej historii:
To nie ty wybrałeś tą kobietę, tylko ona ciebie...
Jeśli ona tą zdradę - bo nie okłamujmy się - raczej ona wchodziła w grę, tłumaczy tym, że nie dałeś jej możliwości pracy, kształcenia się czy hobby... to proszę cię... zresztą nie będę cię przekonywać... zrobisz jak widać to co postanowisz, większość z nas będzie ci to odradzało z prostego powodu:
1. To ona cię zdradziła,
2. To jej rodzice zrobili ci awanturę,
3. To ty byłeś w tym związku fair,
4. To ty zarabiałeś,
5. Twoja żona... no cóż nie okłamujmy się była partnerką, która miała dobrze wyglądać i zająć się twoim domem, w przyszłości dziećmi. Zapewniłeś jej to oraz możliwość rozwoju - mogła się uczyć, mogła pracować - jednak sama wszystko pieprzyła...
W bonusie obwinia Cię za swoje porażki życiowe, co gorsza zdradę i nawet nie wykazuje najmniejszej skruchy, ba nawet jest pewna że z tobą jedzie na wakacje - i to nie nad jeziorko, tylko na wyspy...
Brus Willis wiedziałby co robić, a Schwarzeneger by to zrobił.
W mojej opinii to materialistka, której wydawało się że wszystko uchodzi płazem albo jak w przypadku szkoły, pracy - ty załatwisz jak cos skopie. Zastanów się, bo teraz to ty jesteś osobą o którą ona powinna zabiegać, prosić, przepraszać cokolwiek... Ona musi dać coś z siebie.
Jak nie da.... no cóż... masz małe piekiełko... może być większe... np. ty, dziecko, ona i jej kochanek...i niefajna rodzinka.
napisał/a: ~gość 2009-09-18 15:34
Skoro za zdradę z instruktorem jazdy konnej ( pewnie trenowali pozycję na jeźdźca ), wysprzedawanie majątku na Allegro i obsmarowanie przed teściami chcesz "żonę" wynagrodzić wyjazdem na Kanary, to ja Tobie serdecznie współczuję. Współczuję, bo na co liczysz, jeśli za coś takiego dostaje za karę atrakcyjny wyjazd, to dajesz jej czytelny sygnał, rób tak dalej.
napisał/a: freefly 2009-09-18 17:31
Widzicie...
Zawsze wymagam dużo od innych, ale od siebie też. Myślałem, że wina lezy tez po mojej stronie. Liczyłem na głosy: "Rozpiesciłes to teraz masz", "W głowie się jej poprzewracało", "Nie pilnowałeś itp.". Wszyscy widzę jednak wzięli moją stronę.
Co do zdrady to nie przyłapałem ich "za rękę", mam jedynie mocne dowody, i dlatego jestem na tym forum, bo wiem, że Wy spotykaliscie się już z takimi sprawami i potraficie ocenić, czy są wystarczające, czy nie. To mój powód wizyty tutaj.
Rozumiem, ze wszyscy uwazają, że zdradziła na 100%.
Z tym żyć nie potrafię w małżeństwie. Gdyby to była depresja, dyskomfort psychiczny i zbiego okoliczności z tym instruktorem, to co innego.
Żona chęci do powrotu nie ma. Pozostaje mi odczekać te 4 pełne miesiące (sąd traktuje to wtedy jako trwały rozpad substancji małżeńskiej), wytoczyć sprawę, wygrać i pognać z torbami to całe złodziejskie towarzystwo w cholerę.
napisał/a: majka 83 2009-09-18 19:25
freefly, nietety wygląda na to,że twoja żona zauroczyła się w swoim instruktorze, stąd opryskliwość,zrzucanie winy na ciebie czyli klasyczne odwracanie kota ogonem.
Nie wiemy czy doszło na tamtą chwilę, (którą opisywałeś) do zdrady fizycznej, jednak żona zaangażowała się w ten flirt emocjonalnie i nie zamierza tego przerwać.
Nie zgadzasz się na spotkania, imprezy i mimo pierwotnej chęci poprawy...żona nie daje rady wytrzymać w domu bez kontaktów z nim i ..... odchodzi od ciebie.Jeżeli o coś tu chodzi to o jej uczucie do niego.....a cała reszta to tłumienie wyrzutów sumienia poprzez spychanie winy na ciebie.Jednak czy doszło do zdrady fizycznej nie wiemy.
Dopuki będzie "tkwiła" emocjonalnie w tamtym zwiazku raczej się nie zmieni i nie będzie chciała wrócić ( przeszkadzasz), nawet jeżeli wróci,nie wiadomo czy to rzeczywiście "skończy"Nie przestaje się kochać na zawołanie, z tego się trzeba otrząsnąć.
Takie powroty i odbudowa związku jest trudna i wymaga bezwzględnej chęci obojga.Być może jeżeli zobaczy,że ciebie traci coś do niej dotrze, bo raczej nie chce od ciebie rozwodu, tylko.... " luzu"
Sądzę, że wyszła za ciebie z miłości, znałeś ją jednak kilka lat jeszcze jako bardzo młodą dziewczynę i to co was łączyło było piękne i wyjątkowe, z pewnością przez te kilka lat byłeś dla niej bardzo ważny jak ważny jest ukochany dla kobiety. Odpowiadała jej rola " pani na włościach"a tobie żywiciela rodziny, przez rok jednak było o.k. prawda? Jednak to bardzo młoda i raczej niedojrzała kobieta, na tych "koniach" poczuła się po prostu jak spuszczona z łańcucha, może się trochę nudziła....i zaszalała, zgłupiała totalnie na jego punkcie ( wyprzedawanie na allegro) O jej niedojrzałości świadczy chęć wyjazdu z tobą, po prostu nie chce zrezygnować z żadnej z zabawek.
Wykształcenie, pieniądze nie mają w tym wypadku nic do rzeczy to tylko wymyślanie na siłę pretekstu, jak się chce uderzyć psa kij się zawsze znajdzie prawda? Niestety ty tu jesteś bity. Dobrze,że nie czujesz się tu wiinny, bo nie jesteś. Inna bajka to jej pazerna rodzinka, która widzi co się dzieje, i nie chce na tym stracić.
Nie masz ciekawej sytuacji, to rozwiązanie, które w tej chwili planujesz jest najrozsądniejsze ,co do wybaczenia zawsze można wybaczyć i próbować coś naprawiać, ale tu widać były tylko twoje chęci....czyli to raczej walka z wiatrakami.Dopuki tkwi myślami przy tamtym..... tak niestety będzie.
napisał/a: freefly 2009-09-18 21:53
majka 83, wydaje mi się, że Twoje zdanie jest bardzo słuszne i wyważone.
Też rozgranizam tą sprawę na 3 części - jej dyskomfort (czy miała rację czy nie) to jedno, jej zauroczenie i tym sposobem podjęcie tej decyzji to drugie, a jej pazerni starzy to trzecie.
Jestem po rozmowie z detektywem; Nie dał mi cienia nadziei, podobnie jak prawnik. "Niech Pan się nie łudzi, w takich przypadkach to się zawsze potwierdza. Może pan nam nie składać zlecenia, w takiej sytuacji daję 100%, a prowadzę ten biznes 23 lata" usłyszałem.
Swoją drogą byłem pod wrażeniem możliwości, jakie oferują: gps, pełne śledzenie komórki, miesiąc pełnej inwigilacji, mikrofilmy... Mam pieniądze i wiem, że wygram. Ale to będzie tak naprawdę zwycięstwo pyrrusowe, takie przez łzy...
Teraz czekam na rozwój styuacji. Wiem, ze nie chcę być z kobietą, która oszukała mnie w ten sposób.
Najgorsze jest jednak, że w Polsce trzeba pewne rzeczy grać. Piszecie - zachowaj się jak Bruce Willis albo Schwarzenegger. Taaaa... [Mod: pip-pip] teściowi, wywal zonę za drzwi, ubij instruktora jazdy końskiej. Po czym - w świetle polskiego sądownictwa - oddaj żonie jako winny pół majątku i dostań zawiasy, bo pobiłeś buraków. A może jestem tchórzem?
Niestety, czeka mnie trochę gry - wakacje na kanarach i cztery miesiące czekania, zanim wszystkie argumenty będą po mojej stronie.
Pozdrawiam Was i bardzo dziękuję za każda odpowiedź.
napisał/a: lodyga 2009-09-18 22:39
Rodzice zsawsze będą za dzieckiem to o tym nawet nie ma co dyskutowac.
Myśle ze to ta różnica wieku jest nie dorosła i zachwyciłeś ją na jakis czas.
napisał/a: sorrow 2009-09-19 00:11
freefly napisal(a): Wszyscy widzę jednak wzięli moją stronę.

Po opisaniu sytuacji w ten sposób nie powinieneś spodziewać się niczego innego. Jedyne na czym można bazować to twoje słowa, którym się na forum jej punkt widzenia nie ma szans sprzeciwić. Jeśli chciałbyś innych opinii, to musiałbyś jeszcze raz zastanowić się na ile twój opis jest obiektywny.

Jest możliwe, że pewnych rzeczy nie zauważałeś, nie zdawałeś sobie sprawy z nich, albo wręcz nie byłeś o nich informowany przez żonę. Teraz to ruszyło nagromadzone z siłą wodospadu.

Możliwe też, że pisząc o was odruchowo się wybielasz i bronisz. O niej bez skrępowania piszesz najgorsze rzeczy. O swoich "ciemnych" stronach piszesz "miałem niechętny stosunek do jej dalszej nauki". Jak to brzmi... niechętny :)? Czy może to oznaczało kilku miesięczne dręczenie i poniżanie psychiczne, że będzie zaniedbywać związek, że sobie nie poradzi, że po co jej to, itd.? Wiesz... coś, co dla ciebie mogło być żartem, dla niej zupełnie czymś innym. Kwestia przyznania się przed sobą i w miarę obiektywnego przedstawienia na forum. Jak było to tylko ty wiesz (pomijając tą możliwość nieświadomości).

To tylko takie teoretyczne rozważania odnośnie tego, czego się spodziewałeś. Póki co jednak sprawa jest jasna, więc odmiennych opinii raczej nie będzie.
napisał/a: freefly 2009-09-19 07:40
Dziekuje za Twoje zdanie, sorrow.
Dochodzimy teraz do sedna sprawy. Piszesz o tym, że mogłem nieświadomie poniżać żonę, bo z empirycznego doświadczenia mówiłem "daj sobie spokój z tą nauką, nie musisz". Jednak, czy takie mówienie, jakkolwiek by zostało odebrane, to powód do zdrady i rozwalenia małżeństwa? No powiedzmy to sobie szczerze.
Żona nigdy nie użyła sformułowania: Jest mi z Tobą źle, zróbmy coś z tym. Nie była też trzymana na sznurku. Mówić mogłem, co mi się żywnie podoba i zdania nie zmienię, ale warunki do nauki i pracy miała.
Kobieta znajduje sobie kochanka i wszystko zostaje podciągniętę pod to, że mam swoje zdanie i ją nim "poniżam". Zaiste świetny powód, aby się wyprowadzić i aby wszystko legło w gruzach.
Ktoś kocha za mało - żona zdradza bo "poświęcał jej za mało uwagi". Ktos kocha za bardzo - żona zdradza bo "osaczył ją miłością". To są nader cieniutkie argumenty. Kij zawsze się znajdzie.
Niestety, powód jest tak naprawdę zawsze jeden: Większość facetów przestaje się w pewnym momencie wystarcająco starać. Nie są tacy dla swych pań, jak na pierwszej randce. A niektóre kobiety bardzo szybko się nudzą i przysięgę małżeńską mają gdzieś.
Każdą sytuację można tłumaczyć w sposób: nie wystarczająco się starałeś, więc cię zdradziła.
Dlatego pytam, czy w tej sytuacji powinienem "starać się bardziej", czy pogonić?
napisał/a: ~gość 2009-09-19 08:01
Rozumiem, że chcesz się rozwieść.
Rozumiem, że czekasz magiczne 4 miesiące - chociaż jesteś w błędzie.
Skoro:
1/ ustała więź fizyczna - zero seksu między Wami
2/ ustała więź ekonomiczna - nie prowadzicie wspólnego gospodarstwa domowego
3/ ustała więź uczuciowa - żona spotyka się z kochankiem
to pozew o rozwód możesz składać choćby dziś.

Natomiast jadąc z żoną na wakacje - sprawiasz wrażenie jakby te więzi nie tylko nie ustały, ale co więcej wszystko jest O.K. Oddalsz tym samym szanse na rozwód. Zachowujesz się po prostu irracjonalnie.
napisał/a: freefly 2009-09-19 09:24
Nie do końca...
Co do więzi fizycznej cały czas w łóżku było wszystko bardziej niż ok. nawet na kilka godzin przed jej wyprowadzką.
Co do więzi ekonomicznej, to tak rozumując nigdy jej nie było.
Co do kochanka - będzie się wypierać.
Co do wakacji - jadąc na nie to ona pogarsza swe szanse (cynizm pozwanego) a ja polepszam (próbował ratować sytuację).
Może zamknijmy na razie temat, nie ma co dywagować, najbliższe parę dni pokaże jak się sytuacja rozwinie.