W jednej chwili wszystko prysło
napisał/a:
majka 83
2009-09-19 09:56
freefly, wiem,że chcesz zamknąć temat, dlatego ja tylko na chwilkę...
Nie wiem co ci każe na 100% wierzyć, że żona cię zdradziła fizycznie, a jeżeli nie? Jeżeli to tylko zauroczenie, po prostu zachłysnęła się nowością?
Jest w wieku kiedy dziewczyny jeszcze bawią się na dyskotekach i emocjonalnie mogła zwyczajnie jeszcze nie dojrzeć do roli żony.
Co będzie jeżeli to zauroczenie jej przejdzie?Będzie chciała wrócić? Nie pozwolisz jej? Wobec potęgi dobrych adwokatów i detektywów jest właściwie bezbronna.
Nie zamykaj serca....tylko tyle chciałam dodać.
Nie wiem co ci każe na 100% wierzyć, że żona cię zdradziła fizycznie, a jeżeli nie? Jeżeli to tylko zauroczenie, po prostu zachłysnęła się nowością?
Jest w wieku kiedy dziewczyny jeszcze bawią się na dyskotekach i emocjonalnie mogła zwyczajnie jeszcze nie dojrzeć do roli żony.
Co będzie jeżeli to zauroczenie jej przejdzie?Będzie chciała wrócić? Nie pozwolisz jej? Wobec potęgi dobrych adwokatów i detektywów jest właściwie bezbronna.
Nie zamykaj serca....tylko tyle chciałam dodać.
napisał/a:
kasiasze
2009-09-19 12:31
To i ja jeszcze cos dodam - byloby lepiej gdyby sie rozwiedli, gdyz autor nie umie postepowac z takim kobietami jak jego zona. Sadze, ze kompeltnie do siebie nie pasuja i juz nigdy nie beda szczesliwi.
Rzadko wypowaiadam tak jednoznaczne opinie, ale tutaj jestem pewna swych racji.
Nie mowie ze freefly, jest zly, nie bronie tez jej - po prostu sa z innych emocjonalnych bajek i watpie by kiedykolwiek znalezli sie w tej samej.
Osobiscie jednak doradzalabym pokojowy rozwod a nie ze sztabem adwokatow i dedektywow, gdyz jest to po prostu niesmaczne. Ludzie powinni dogadywac sie miedzy soba, freefly zdaje sie ze jeszcze z zona nie rozmawial na spokojnie o rozwodzie a juz byl u dedektywow - wlasnie.....
Rzadko wypowaiadam tak jednoznaczne opinie, ale tutaj jestem pewna swych racji.
Nie mowie ze freefly, jest zly, nie bronie tez jej - po prostu sa z innych emocjonalnych bajek i watpie by kiedykolwiek znalezli sie w tej samej.
Osobiscie jednak doradzalabym pokojowy rozwod a nie ze sztabem adwokatow i dedektywow, gdyz jest to po prostu niesmaczne. Ludzie powinni dogadywac sie miedzy soba, freefly zdaje sie ze jeszcze z zona nie rozmawial na spokojnie o rozwodzie a juz byl u dedektywow - wlasnie.....
napisał/a:
sorrow
2009-09-19 14:35
Nie można :). Zdrady w zasadzie niczym nie można tłumaczyć. To, czy się starałeś, czy byłeś na nią otwarty, czy kochałeś - brakiem tych rzeczy można tłumaczyć ewentualny rozkład związku, ale nie zdradę.... a i to tylko w 50%, bo z jej strony należałoby się spodziewać podobnego dbania o związek. Zastanawiająca jest jej nagła reakcja. Wyraźnie jest pod wpływem silnych emocji. Może dała upust temu co się w niej nagromadziło, może rodzice ją namówili do tego, a może kochanek. Na pewno czeka cię jakiś dalszy ciąg, bo takie emocje nie trwają długo. Życie z rodzicami, czy z kochankiem będzie zupełnie inne niż to, które prowadziła z tobą. Według mnie będzie chciała wrócić prędzej, czy później.
Problem jest jeszcze w tym, że nie masz jak z nią rozmawiać. jest w tej chwili jak naburmuszone dziecko. Każda dyskusja się skończy tak, żeby miała ostanie słowo... i nie będzie do niczego prowadzić. Może jak się sytuacja uspokoi będzie trochę lepiej, ale mimo wszystko dość wcześnie zaczęła to "dorosłe" życie. Przeskoczyła kilka etapów i zupełnie się pogubiła w tym co w życiu ważne, a co tylko błyszczy.
napisał/a:
Monini
2009-09-20 16:42
troszkę prawdy w tym jest... ja mogę się wypowiedzieć jako żona, która od 4,5 roku nie pracuje i zajmuje się domem. Jeśli kobieta kocha, to naprawdę wiele radości daje jej zajmowanie się domem, ugotowanie czegoś pysznego dla męża, nawet codzienne czynności nie są mordęgą, kiedy wiem, że mąż kiedy wróci z pracy, pochwali mnie za to.
Szukać sobie rozrywek można, ale zazwyczaj to się źle kończy, tak jak w przypadku Twojej żony. Szkoda, że trafiłeś na taką cwaniarę.
Ja bym na Twoim miejscu od razu jej powiedziała, że na żadne Kanary nie jedziemy, bo to nie ma sensu, ona już nie mieszka z Tobą, więc rozkład małżeństwa jest. Poczekać, złożyć pozew, rozwieźć się i znaleźć sobie kochającą Ciebie a nie Twoje pieniądze żonę.
Aha, jeszcze jedno... mój mąż też już nie jest taki jak na pierwszej randce, ale w życiu go nie zdradzę, bo daje mi to czego chcę więc on to samo ode mnie dostaje.
Twoja żona jest jeszcze niedojrzałą do związku kobietą, o ile tak ją można nazwac, ok młodą kobietą, która myślała, że jest bardziej cwana, na szczęście się zdziwi, to jest wielki plus dla Ciebie.
Życzę wszystkiego dobrego
napisał/a:
freefly
2009-12-07 23:56
No i powróciłem znów.
Mineło prawie pół roku, i znów dziękuję za wszelkie odpowiedzi.
Czuję się zobowiązany wyjasnic jak się sprawy potoczyły:
Żona wróciła i spedziliśmy razem wspaniałe dwa tygodnie na teneryfie.
Potem ustaliliśmy, co zmieniamy w naszym związku (drobiazgi) i było wszystko ok. Żona zaczęła chodzić do szkoły i pracować.
Po 1,5 miesiąca wyleciała z pracy. Została jedynie szkoła, z którą przestała sobie dawać radę.
Niedawno porposiła o jakieś grosze i kiedy dostała 1000 zł oznajmiła, że mnie nie kocha i że odchodzi. Prosiła o rozwód za porozumieniem, ze wczesniejszym zrzeczeniem się majątku z jej strony. Przystałem na to.
Próbowałem jeszcze ratować sytuację, umawiać psychologa, dyskutować z nią - bez skutku.
Gdy już na dobre zabrała swoje rzeczy znów popadła w ryczando i w końcu wyszło na jaw, że do wszystkiego zmusili ją rodzice, Kompletnie się w tym pogubiłem.
Z drugiej strony nie chcę już być z kimś, kto jest sterowany "z tylnego fotela". Zawsze byłem jej oparciem i mentorem, ale być może sam kiedyś tego będę potrzebował i musze mieć zaufanie. Nie potrafię dłużej życ na bombie zegarowej.
Rozwód w styczniu.
PS - najgorsze jest to, że wiem, że kiedyś wróci...
Mineło prawie pół roku, i znów dziękuję za wszelkie odpowiedzi.
Czuję się zobowiązany wyjasnic jak się sprawy potoczyły:
Żona wróciła i spedziliśmy razem wspaniałe dwa tygodnie na teneryfie.
Potem ustaliliśmy, co zmieniamy w naszym związku (drobiazgi) i było wszystko ok. Żona zaczęła chodzić do szkoły i pracować.
Po 1,5 miesiąca wyleciała z pracy. Została jedynie szkoła, z którą przestała sobie dawać radę.
Niedawno porposiła o jakieś grosze i kiedy dostała 1000 zł oznajmiła, że mnie nie kocha i że odchodzi. Prosiła o rozwód za porozumieniem, ze wczesniejszym zrzeczeniem się majątku z jej strony. Przystałem na to.
Próbowałem jeszcze ratować sytuację, umawiać psychologa, dyskutować z nią - bez skutku.
Gdy już na dobre zabrała swoje rzeczy znów popadła w ryczando i w końcu wyszło na jaw, że do wszystkiego zmusili ją rodzice, Kompletnie się w tym pogubiłem.
Z drugiej strony nie chcę już być z kimś, kto jest sterowany "z tylnego fotela". Zawsze byłem jej oparciem i mentorem, ale być może sam kiedyś tego będę potrzebował i musze mieć zaufanie. Nie potrafię dłużej życ na bombie zegarowej.
Rozwód w styczniu.
PS - najgorsze jest to, że wiem, że kiedyś wróci...
napisał/a:
ewulkana
2009-12-08 09:29
[Mod: pip-pip] jej sie poprzewracało, ale nie ma dziwne majac takiego męża u boku...
I tak szczerze to się chwalisz czy sie żalisz?
Ludzie jak nie maja problemów to na sile ich szukają
I tak szczerze to się chwalisz czy sie żalisz?
Ludzie jak nie maja problemów to na sile ich szukają
napisał/a:
poProstuJanek
2009-12-11 12:25
Jeżeli Ty masz 31 lat, to znaczy, że ona ma 20. Nie bardzo rozumiem co ma znaczyć stwierdzenie, że ona miała "bogatą" przeszłość. Pierwsze co mi przychodzi na myśl, to to, że nie pamięta połowy chłopaków z którymi się przespała przed poznaniem Ciebie, bo o żadnej "bogatej" przeszłości w sensie zdobywania doświadczenia nie można mówić. Poślubiłeś więc dzieciaka i za dzieciaka wziąłeś odpowiedzialność. Trudno mi zrozumieć, że przy takiej róznicy wieku i wykształcenia nie zobaczyłeś żadnego zachowania, które świadczyłoby, że bierzesz osobe niedojrzałą, która ma potrzeby wskoczenia na jeszcze wiele koni, nim zrozumie, że to nie jest najważniejsze. To znaczy zrozumiem to od razu, jeżeli głównym priorytetem w Twoim wyborze był seks. Jeżeli faktycznie był - cóż, najwyraźniej potrzeba czegoś jeszcze by być szczęśliwym. Pewnie oczekujesz jakiejś cudownej rady, która pomoże uratować związek. Ja jestem odmiennego zdania, tu potrzebne sa drastyczne cięcia. Znajdź dowody na zdradę (jeżeli trzeba będzie to zakamufluj się tak, by myślała że cały czas na nią czekasz) i z nimi idź do sądu. Nie wycycka Cię wtedy na kasę - rozumiem, że rozdzielności nie macie i intercyzy również. Domagaj się rozwodu z jej winy. I nic więcej. Nie gnęb jej, daj jej żyć tak, jak sobie wybrała. Drogi powrotu juz nie ma.