zdrada po 24 latach małżeństwa

napisał/a: mzawada 2007-10-28 13:53
Przez przypadek odebrałam sms którego otrzymał mój mąż późnym wieczorem. Przeczytałam " Skarbuniu, dojechałam szczęśliwie, martwię się o ciebie, czy cię bardzo nie boli (chodziło o jego kręgosłup), tęsknię to już nie ta sama praca, kiedy nie mogę cię widywać, śpij słodko" . Wysłałam do niej sms z jego komórki z propozycją wyjazdu na weekend. Odpisała, że wie, że nie zawsze on ją rozumie, ale to by było zbyt ryzykowne, nazwała go Kochaniem. Zrobiłam wojnę, postawiłam warunki. Grzebałam potem w jego komórce. Zorientował się i zablokował ją. Po 3 miesiącach, tydzień temu przez przypadek udało mi się odblokować komórkę. Znalazłam jego sms do kobiety "tęsknię", "znam to uczucie", "daj znać jak skończysz", "a co w twojej duszy". Kolejna wojna. Zakładam sprawę o rozwód. On nie poczuwa się, by mi to wyjaśnić. Twierdzi, że jestem chora, nienormalna. Jest agresywny. Mam dosyć. Boję się bo mamy niepełnosprawnego ruchowo syna. Nie wiem jak sobie poradzę.
napisał/a: monique_no 2007-10-28 17:02
bardzo Ci współczuje. musisz być silna. dasz radę, zresztą on musi Ci pomóc łaski nie robi. wiem, ze trudno być samemu, a samotność potrefi zabić człowieka. masz dziecko któremu jesteś potrzebna i nie warto wylewać łez. życzę Ci dużo siły i powodzenia. rozpoczynasz nowe życie... kobiety zawsze sobie radzą mnie też mąż zdradził po 3 latach małżeństawa mam 27 lat, a czuję się gdybym miała 40.
napisał/a: Ciarka 2007-10-29 15:46
Zastanawiam się, dlaczego tak często faceci reagują agresją. Ja staram się nie poruszac tematu kochanki, ale czasem jak nie wytrzymam i z czyms wyskocze, to zawsze reakcją jest agresja, przy czym mój partner jest z natury bardzo łagodnym człowiekiem...Wnioskuję, że tak naprawdę nie maja usprawiedliwienia na to, co zrobili , a jak wiadomo najlepsza obroną jest atak...
napisał/a: Heike1 2007-10-29 23:12
Mzawada,
jak może mówić, że jesteś chora i nienormalna! To on jest chory skoro doprowadził do takiej sytuacji. To nienormalne, żeby dojrzały facet zachowywał się jak gówniarz. Tak jak napisała Ciarka najlepszą obroną jest atak. On to stosuje. Nie daj się. Czy niedojrzałośc w facecie może wyjść po tylu latach?
Może to tylko zauroczenie, odmiana, podniesienie swojego ego. Poflirtuje i skończy. Czy wcześniej układało się wszystko dobrze? Mając chorego syna nie było Wam łatwo. Chore dziecko - zawsze rodzice wystawieni są na próbę. Często małżeństwa kończą się bo mężczyźni nie wytrzymują tej presji, są słabi i odchodzą. Tylko kobieta umie tak naprawdę się poświęcić.
Napisz , jeżeli chcesz, coś więcej o ostatnich Waszych latach. Jak się układało. Jakim człowiekiem jest Twój mąż.
Pozdrawiam.
napisał/a: mzawada 2007-10-30 16:04
Ma dwie twarze. Dla ludzi wesoły, dowcipny, pełen humoru. Po pracy wchodzi do domu i klnie na pracę, złorzeczy swoim przełożonym, krzyczy (jest głośny i z wiekiem coraz bardziej wulgarny). Obwinia za swój los swoich rodziców (k... i ch...), mnie. Fakt oni nigdy nam nie pomogli, wręcz, gdy musiaam zostawić im pod opieką dziecko oczekiwali, że przywiozę coś na obiad. Gdy spotyka nas jakiś problem, dla mojego męża świat się wali. Szuka winnych. Całe życie chciał sobie mnie podporządkować, stawiać warunki, podnosić wymagania. Często szuka pretekstów: niestarta podłoga, nie tak zaparkowany samochód, otwarte okno, a on kupuje opał, grający telewizor (sam śpi przy włączonym, bo jemu wolno). Nie brałczynnego udziału w leczeniu i wychowaniu dziecka (7 lat pracował za granicą, bo nie mieliśmy gdzie mieszkać i za co leczyć syna). Nigdy mu się do końca nie podporządkowałam, jestem zbyt stanowcza i energiczna. Różnie reagowałam: dławiłam żal, stawiałam na swoim, wybuchałam, płakałam, przemilczałam, próbowałam się awanturować, schodziłam do jego niechlubnego poziomu, robiłam swoje. Żaden sposób nie okazał się tym najlepszym. Przez te lata edukuję syna z 1 sprawną ręką: masowa szkoła podstawowa, liceum, teraz 4 rok dziennych studiów. Woże go na uczelnię i odbieram, pomagam w nauce. Sama skończyłam 4 rodzaje studiów podyplomowych, zajmuję dyrektorskie stanowisko. Pomagałam przez 8 lat mamie w opiece nad tatą chorym na stwardnienie rozsiane, przez 5 lat mieszkał u mnie jego samotny 70 letni wujek, który zmarł na raka, jego rodzice moga tylko na mnie liczyć (mąż jest jedynakiem). Przez te lata traktował mnie biegunowo: raz wynosił na piedestał, raz winił za wszystko, atakował, ubliżał. Przez te lata nauczyłam się, że jego nastroje regulują nasze życie. Ludzie postrzegają go jako człowieka, który nie zawsze radzi sobie z emocjami. Teraz płacze nad tym, co się stało, zaklina się, że to tylko przyjaźń, jego wygłupy, klnie się, że nigdy mnie nie zdradził, że tylko mnie kocha, że rodzina jest dla niego największym dobrem. Przypomina mi naszą małżeńską drogę, wyrzeczenia, wysiłek, rozłąkę, zakrety życiowe, dramaty, które pokonaliśmy. Wyznał, że ma kłopoty z potencją i że się boi, bo dwóch jego kolegów, z którymi przacował za granicą nie żyje. fakt, w jego firmie jest jak w "Biedronce", wysysają ludzi. Ja temu nie daję wiary do końca. Szykuję pozew i nie wiem, czy dobrze zrobiłam zażądałam spotkania we trójkę w moim domu, by zobaczyć ich dwoje i wysłuchać tego, co mają mi do powiedzenia w sprawie sms-ów. Jestem tak twarda, stanowcza i spokojna, że sama się nie poznaję. Dużo dają mi kolejne studia, które teraz kończę z zakresu negocjacji i mediacji. Wyobraź sobie, że gdy to napisałam zdałam sobie sprawę z tego, że przeważający ciężar życia mojego i innych wzięłam na siebie. Chyba w tym tkwi mój błąd i moja słabość.
napisał/a: Ciarka 2007-10-31 14:05
Mzawada, to pisanie chyba Ci dobrze robi, cóż za wspaniała autoanaliza :D A Twój mąż, to ewidentnie człowiek , ktiory nigdy nie dojrzał i nie wziął odpowiedzialnośći za swoje życie, winą za niepowodzenia obarcza wszystkich wkoło, tylko nie siebie. A niskie poczucie własnej wartości rekompensuje sobie poniżaniem innych (głównie ciebie, bo jesteś zawsze pod ręką...) Ale ty wspaniale dajesz sobie z tym rade, z tego co piszesz nie dałas sie wmanewrowac w jego manipulacje, znasz swoja wartość i nie ulegasz jego próbom poniżenia cię we własnych oczach. Skoro podjęłas taka decyzję, żeby się spotkać we troje, to trzymaj sie jej, to może byc bardzo nieprzyjemne, ale ja tez jestem za rozwiązaniami niekoniecznie łatwymi, ale prawdziwymi i skutecznymi...
napisał/a: Ankaaaa 2007-10-31 14:19
cos okropnego, ale jestem pelna podziwu dla Ciebie!zachowujesz sie jak prawdziwa kobieta z klasa! jestes odwazna,stanowcza i konsekwentna i jestes moja idolka!to prwada, ze najlepsza obrna jest atak.to zabawne,jak faceci probuja zrobic z kobiet wariatki:) oby ch...owi sie kiedys noga powinela na czyms, na czym mu bedize bardzo zalezalo- cokolwiek to bedzie.zycze wytrwania, sily i ulozenia sobie zycia na nowo,bo to nie jes tragedia tylko druga szansa :)
napisał/a: mzawada 2007-10-31 17:33
Dziewczyny, rzeczywiście po napisaniu tego elaboratu o moim związku sama sobie odpowiedziałam na pytanie, czy sobie poradzę. Jasne, że sobie poradzą, tylko tak bardzo chciałabym mieć jakiś niezawodny filar, o który mogłabym się oprzeć w chwili zmęczenia. To daje poczucie bezpieczeństwa. Poza tym nie wiem, jak dużo siły jeszcze we mnie drzemie, czy mi wystarczy na lata. Fizycznie jestem niepozorna.
Kupiłam sobie fioletowy płaszcz i czerwone botki. Mój mąż jest od poniedziałku delikatny, troskliwy, spokojny, wiem, ,ze kumuluje się w nim strach, który prędzej czy później przerodzi się w wybuch agresywnych pretensji. Ciągle trwam przy rozmowach trójstronnych, tylko syn prosi mnie, żebym dała tacie jeszcze jedną szansę zanim złożę pozew. Powiedział mi, że za parę lat mogę nie mieć siły podnieść go z łóżka i przesadzić na wózek, a wtedy czeka go dom opieki. Nie spodziewałam się, że 23 letni chłopak ma takie przemyślenia. Mam łzy w oczach, bo próbuję sobie wyobrazić, co przeżywa.
Dziękuję Wam za czas, który mi poświęciłyście, za dobre słowo, za wsparcie. Oczywiście podzielę się z Wami refleksjami na temat dalszych wydarzeń. szykuję się do spotkania twarzą w twarz z problemem. Może moje doświadczenia pomogą kiedyś innej kobiecie, która zagubiona w swoim dramacie będzie szukać pomocy. A może to spotkanie będzie moją klęską? Zrobię wszystko, by tak się nie stało.
napisał/a: kkk 2007-10-31 18:27
trzymaj się!!!!!
na pewno sobie poradzisz!!!!!!!!!!
napisał/a: kkk 2007-10-31 18:34
trzymaj się!!!!!
na pewno sobie poradzisz!!!!!!!!!!
napisał/a: magi77 2007-10-31 23:50
Bądź silna...
Pozdrawiam bardzo ciepło
napisał/a: Ankaaaa 2007-11-02 08:48
trzyma za ciebie kciuki:) bedzie dobrze. a co do syna-moze ma czesciowo racje, ale to tez jest Twoje zycie i nie moze Ci go ograniczac swoja osoba. jesli jest dorosly, to powinien sie za Toba wstawic,nie podoba mi sie jego postawa,choc jego obawy moze sa uzasadnione.ale tym, co powiedzial,w pewien sposob skreslil Ciebie i Twoje oczekiwania od zycia, jakbys Ty zyla juz tylko po to, zeby sie nim opiekowac.wytlumacz mu, ze jesli bedziesz sama szczesliwa, to na pewno znajdziesz wiecej sily na wsparcie dla niego,niz gdybys tkwila z niewlasciwa osoba w zwiazku ktory pozbawialby Cie sil.poza tym zawsze mozesz poznac kogos wspanialego, kto zaopiekuje sie WAmI naprawde, mocno w to wierze.poza tym nie straci przeciez obojga rodzicow,bo chyba ojciec sie od niego nie odsunie,niezalezni czy Wy bedizecie razem czy nie.a gdyby tak mialo byc, to po co mu taki ojciec?
trzymaj sie!