zdrada po 24 latach małżeństwa

napisał/a: mzawada 2007-11-24 20:02
Cześć, jestem po rozmowach. Do konfrontacji bezpośredniej jednak nie doszło. Mój mąż zadzwonił przy mnie do panienki i powiedział, że ich, jak to nazwał" wygłupy bardzo mnie zabolały, że prawie doprowadziły do rozwodu i że koniec zabawy, bo ja cierpię i nie życze sobie takich znajomości. Potem panienka zadzwoniła do mnie, że bardzo mnie przeprasza, że nie zdawała sobie sprawy z sytuacji. Mój mąż zaklinał się na wszystko, wzywał Najwyższego, żebym uwierzyła, że nigdy z nikim, a tym bardziej z panienką (dodam innej wiary) nic go nie łączyło. Naubliżał sam sobie, płacząc, błagał, bym dała mu szansę,żeby mnie odzyskał. Mówił, że wszystko jakby sprzysięgło się przeciko niemu, że rozumie, iż miałam logicznie ułożoną historię o zdradzie i to go doprowadzało do wściekłości. Mówił, że gdyby był na moim miejscu, też byłby przekonany o skoku w bok. Wyznał, że może pogodziłby się z problemem, gdyby rzeczywiście posiadł tę kobietę, a los, o ironio, karze go za coś czego się nie dopuścił. Tak spazmował, tak klął na swój cienki rozumek i telefon, że wreszcie wyżył się na tym ostatnim i potrzaskał go. Od czwartu, codziennie zapewnia mnie, że bardzo nas (mnie i syna) kocha i że bez nas jest niczym. Mam pozew gotowy, odłożyłam go szuflady. Nie ukrywam, że chciałabym spokojnie, bez takich niespodzianek żyć dalej. Widzę, że nabawiłam się zwichnięcia psychicznego. Dzisiaj widziałam, że na podwórku z kimś rozmawia, przekonana, że to rozmowa telefoniczna, wyszłam cicho przed dom. Rozmawiał z sąsiadem. Czujność i podejrzliwość mam wyostrzoną. Syn powiedział, że cieszy się, że jest szansa na normalne święta.
Dzięki, że byliście ze mną. Dzięki, że wierzyliście we mnie. Na razie próbuję wrócić do normalności, ale bagaż mam i niestety nie daję już głowy za mojego męża.
napisał/a: Mru 2007-12-01 22:16
mzawada,
to zwichniecie psychiczne bedzie jeszcze dawalo o sobie znac. Moze wiec lap byka za rogi, jak juz troszke oboje ochloniecie, powiedz mezowi to, co napisalas tutaj, o tym co dzwigasz na swoich barkach i jakiego wsparcia oczekujesz od niego. Te smsy skads sie wziely. Teraz on zaprzecza, umniejsza, ale... jakies jego potrzeby tez pozostawaly niezaspokojone.
Umiesz bardzo trzezwo i racjonalnie spojrzec na swoja sytuacje. Wykorzystaj negocjacyjne umiejetnosci i wdrazajcie wspolnie uzgodniony plan naprawczy... To chyba jedyny sposob by smsy nie wrocily.
Trzymaj sie...
M.