zdradzilam

napisał/a: taiskierka 2007-11-06 18:43
jenny
ciez się bo masz z czego, mimo, że to trudno teraz zauważyć...
super że teraz i to w miarę w jednym czasie stwierdziliście, że nie jesteście dla siebie
boli cię przywiązanie - bo jaki by nie był, trudno sie rozstać po takim czasie
ale macie zycie przed sobą
nie macie zobowiązań, kredytów, dzieci
kiedyś popatrzysz na to w ten sposób!

pozdrawiam
napisał/a: jenny 2007-11-18 14:27
Pomimo całej beznadziejności tej sytuacji naprawdę znajduję wiele plusów. Lepiej, że teraz niż za jeszcze kilka lat, lepiej, że bez zobowiązań, kredytów, dzieci. Mam jeszcze całe życie przed sobą!
Wrócił. Na początku wymiękłam - byłam w stanie właściwie przyjąć go z powrotem bez większego starania z jego strony. Wyjaśnił wszystko, niby całkiem zgrabnie i sensownie, ale i tak nie jestem w stanie mu zaufać. Zresztą - złapałam go na tylu kłamstwach, że nie wiem na jakiej podstawie miałabym sądzić, że tym razem mówi prawdę. Ale twierdzi, że nie zdradził.
Paradoks - sama zdradziłam, ale na myśl o tym, że on też by mógł włos mi się jeży na głowie.
Najbardziej irytuje to, że ja dla niego znacznie zmieniłam swoje życie, stałam się jakąś "żonką", nasza wspólna zabawa w dom była całym naszym życiem. W momencie, kiedy wyjechał, zaczął robić tam wszystko to, za czym ja tak bardzo tęskniłam, wiódł takie życie, jakiego ja bym chciała. A teraz wrócił i chce wrócić do obiadków, zakupków, sprzątania, brakuje tylko dzieci z zupkami i sraczuszkami. No nie w tym wieku no...
On nie chce się rozstać. Postawiłam na swoim i się wyprowadza, zostawiam mu otwartą furtkę, jeśli chce się starać, może spróbować. I tak nie wierzę, że starczy mu cierpliwości na dłużej niż 2 tygodnie.
Wiem, że to głupie, ale mi go żal.
Ale z drugiej strony już wracają jakieś jego przywary, nie chcę się pakować drugi raz w to samo bagno. On twierdzi, że się zmieni, że już się przecież zmienił (fakt, przez te wszystkie lata trochę się ucywilizował), że potrzebuje tylko kolejnej szansy. Tylko czemu to ja mam się zabawiać w jego mamusię i go wychowywać?
napisał/a: Ankaaaa 2007-11-18 20:02
Jenny! przeczytalam caly watek i przyznam, ze paskudny ten facet, z tego co opisujesz! te jego teksty, to jak sie zachowuje- on jest moim zdaniem niereformowalny. ciezko skonczyc zwiazek jak sie kocha, ale mysle ze ilosc plusow ktore sie pojawia po prostu przycmi w zarodku jakikolwiek minus:)
za zdrade musze Cie ostro skrytykowac (sumienie mi nakazuje, wielka ze mnie moralizatorka, jak niektorzy wiedza:)) ale reszta decyzji wydaje mi sie bardzo sluszna.i uwazam, tak jak Ty to napisalas - ze znajdzie sie dzieczyna, ktorej to bedzie pasowac- bo nie chodzi o wine (choc Ty chyba na tym zwiazku duzo stracilas) tylko o dopasowanie. podoba mi sie, ze dajesz sobie 2 tygodnie na lament a potem zegnaj moj mily:) najlepszy chyba co mozesz dla siebie zrobicc:)zycze Ci wytrwalosci, pozdrwaiam!!
ps. z nowa miloscia jesli nie czujesz potrzeby nie musisz sie spieszyc, ale tak sobie mysle, ze ten kochanek ,to dosc taki zawziety i wytrwaly wiec kto wie...