Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl
Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl
Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.
Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:
- zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
- zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
- zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
- zmiany porządkowe i redakcyjne.
Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.
Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl
Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).
Zdradzilam. Czekam na Wasz wyrok...
Prowokacja to nie jest, to jest moje zycie.
![](https://rozmowy.polki.pl/webapps/modules/CMForum/html/front/magenta/assets/img/smiles/001.gif)
Sztuką to jest przejść życie tak, aby nikt przez nas nie cierpiał, a nie się jeszcze rozkoszować tym, że cierpienie Twojego chłopaka Cię nie rusza.
Pozdrawiam
Widzisz to jest dość naturalna sprawa. Pozwól, że pójdę na łatwiznę i z pomocą wikipedii napiszę najpierw co to sumienie. Podobno to "wewnętrzne odczucie pozwalające rozróżniać dobro i zło, a także oceniać postępowanie własne i innych ludzi". Nie wszystkim jest to dane - "Jest to zdolność pozwalająca człowiekowi ujmować swoje czyny pod kątem moralnym i odpowiednio je oceniać". Ty prawdopodobnie nie masz takiej zdolności... nie wykształciła się u ciebie jak u większości społeczeństwa. Może jeszcze się pojawi, bo w końcu jesteś młoda, a jeśli się nie pojawi, to trudno. Nie będziesz wcale bardzo osamotniona. Jest przecież wielu ludzi, którzy kradną w pracy długopisy i nie mają wyrzutów sumienia. Są ojcowie lejący swoich synów na potęgę i wcale nie mają z tego powodu problemów moralnych. Są w końcu mordercy też nie przejmujący się zbytnio swoim "hobby". Tak więc jak sama widzisz takich ludzi jest niemało.
no a jeżeli to nie jest prowokacja (w co wątpię) to jesteś typową dzi..ą i tyle, potem się nie dziw albo żeby inne kobiety się nie dziwiły że faceci im nie ufają i mają je za zera, bo nawet panie uprawiające najstarszy zawód świata są uczciwsze od nie jednej kobiety w związku bo tam przynajmniej wiadomo jakie są zasady a w związku jak widać zasad niema.
Czytajac to zdanie zaczelam zastanawiac sie nad definicja slowa 'forum'. Czy nie jest to miejsce gdzie ludzie wymieniaja sie zyciowymi doswiadczeniami, radami itp? Moze sie pomyslilam i nie jest to miejsce gdzie pisze sie 'co sie z zyciem robi'. Jesli tak, to przepraszam. I czekam na odpowiedz Shizuka...
Sorrow, je bym tak nie powiedziala. Mysle ze za bardzo wszystko sprowadzasz pod jedna definicje. Moze wlasnie dlatego tu jestem, gdyz po raz pierwszy mam takie odczucia, i jestem nimi w jakis sposob zdziwiona. Jesli chodzi o mnie, to w zyciu, uwiezcie mi lub nie, jestem bardzo duza altruistka. Zawsze bylam osoba nakrecajaca dom, zawsze bylam osoba ktora troszczyla sie o wszystkich wokolo, dopiero na koncu o siebie. Kocham zwierzeta (ponoc po tym poznaje sie ludzi...) i dzieci. Nigdy nie daje pieniedzy zebrakom, zawsze daje im jedzenie. Potrafie godzinami sluchac o problemach znajomycj, udajac ze u mnie wszystko jak zwykle gra. Nie porownalabym siebie do ojca bijacego syna, a tym bardziej do osoby kradnacjej z biura dlugopisy ;) A tak a propo, Sorrow, czy bicie dziecka i kradziez dlugopisow z biura sa w twoim kodeksie moralnym obok siebie???
Drogi Dominiku25. Nie bede komentowac Twojej wypowiedzi i tego jak mnie nazwales, z prostego powodu. Zal mi Cie i chyba jeszcze duuuuzo sie musisz nauczyc. Na poczatek moze cos o kulturze osobistej? ;)
Jedna rzecz mnie zastanawia - piszesz, że nie chcesz, żeby cierpiał, z drugiej strony nie masz wyrzutów sumienia, wręcz dobrze się czujesz w tej sytuacji - dla mnie jest to sprzeczność. Chyba jednak aż tak ci nie zależy. Gdybyś naprawdę myślała o dobru chłopaka, czułabyś się winna. Poza tym ludzie rozstają się po iluś tam latach mieszkania razem, jako małżeństwo mają kredyty, dzieci... sytuacje bardziej skomplikowane, a i tak się rozstają, więc 'wspolne mieszkanie i pies' to nie powód, żeby być razem.
Tak czy siak, moim zdaniem powinnaś podjąć jakąś decyzję. Co zrobisz, twoja sprawa, twoje życie.
ale to sie nie ulozylo, Ty to ulozylas w taki sposob...
wiesz co Cie powinno spotkac? Zebys wrocila o tej 3 nad ranem i zastala swoje rzeczy na chodniku przed domem czy blokiem i zmienione zamki, a swojego faceta z inna kobieta, ktora by go nie oszukiwala...
![](https://rozmowy.polki.pl/webapps/modules/CMForum/html/front/magenta/assets/img/smiles/brawo_1.gif)
jasne, jest. Ale nie jest to miejsce gdzie sie czeka na "wyrok". Ciebie nie interesuja nasze rady, Ty sie chwalisz.
to sa, wyobraz sobie rozne przyklady ludzi, ktorzy nie maja sumienia, jeden bedzie kradl dlugopisy, a inny mordowal, bo tez go to nie ruszy, ze robi cos zlego...
no to szkoda, ze Twoj obecny partner nie jest zwierzeciem, moze wtedy bys go kochala i nie robila takiego swinstwa.
Zle Ci, to odejdz, zabierz ze soba pieska, jak Ci dobrze, to zostan, chyba nie sadzisz, ze mozna miec wszystko, i faceta i pieska i jeszcze przystojnego inteligentnego kochanka. Jak ten kochanek jest taki super (pisalas w innym temacie) to niech Cie przygarnie. Wiem, ze tego nie zrobi. Wiesz dlaczego? Bo co innego darmowe bzykanie, a co innego kobieta do zycia.
Dobrze, że o tym wspomniałaś. Niestety nie... po tym nie poznaje się ludzi. Tzn. poznaje się od pewnej strony. Widzisz... miłość do zwierzęcia, czy dziecka jest instynktowna, bądź odruchowa. Ma bardzo niewiele wspólnego z dojrzałą miłością do partnera. Chociaż to uczucia piękne i godne polecenia, to podpieranie nimi własnego człowieczeństwa mija się z celem. Wspomniałem już wcześniej, że prawdopodobnie jeszcze nie dojrzałaś do pewnych spraw (jak rozróżnianie dobra i zła... nie tylko intelektem, ale też czynami). Te odruchowe miłości, o których wspomniałaś też są niedojrzałe. Zdradzając świadomie z kochankiem też jest niedojrzałe. Brak tu typowych dla w pełni rozwiniętego człowieka elementów takich jak empatia, dobra wola, honor i innych. Skoro z obecnym partnerem nie wiążą cię już te miłości instynktowne, to nie odczuwasz również wyrzutów sumienia wobec jego cierpienia. Dla uściślenia dodam (żebyś mnie dobrze zrozumiała), że przez niedojrzałość nie mam na myśli żadnej negatywnej strony tego słowa. Mam tylko na myśli, że w procesie twojego rozwoju pewne "zdolności" się jeszcze nie rozwinęły, bądź ich rozwój uległ zaburzeniu.
Dobrze, że się nad tym zastanawiasz, bo jest nad czym. Jeśli obojętnie przechodzimy obok obcego, cierpiącego człowieka (z dowolnego powodu), to nazywa się to znieczulicą społeczną - postawa z gruntu negatywnie oceniana. Ty zamierzasz obojętnie przejść obok człowieka, który obcy ci nie jest. Co więcej sama zamierzasz być źródłem jego cierpienia. Mam nadzieję, że oprócz lekkiego opisywania swoich odczuć związanych z tą sytuacją dojdziesz również do jakichś konstruktywnych wniosków.
Witam!
czyli jedno juz wiem,ze nie jestem sama,,,
Kiedys bylam cudownie zakochana w K.z wzajemnoscia we wspanialym mezczyznie.Zareczylismy sie po roku znajomosci,po 2 latach zamieszkalismy razem a po 3 latach zdecydowalismy sie na slub.Nasze zycie bylo bajka.Mieszkanie,auta,pieniadze,dobra praca.Wpatrzeni,zakochani,planowalismy slub.On zalatwial orkiestre,sale ja szukalam sukni slubnej.4 rocznica naszego zwiazku-przyniosl mi bukiet pieknych bialych roz.Usiadl na kanapie i powiedzial:NIE JESTEM PEWNY CZY CHCE SIE Z TOBA OZENIC.NIE JESTEM PEWNY CZY W OGOLE CHCE Z TOBA BYC.8 miesiecy przed slubem.
SZOK.Rozpacz.Prosby,grozby,pytania,blagania.Przez prawie 3 tygodnie.NA NIC.
Naprawde nie wiem skad zdobylam odwage,aby spakowac sie,zostawic zareczynowy pierscionek i wyjsc w nocy kiedy byl w pracy,po cichu,bez pozegnania.na zawsze,
3 tyg po rozstaniu poznalam P.Nie chcialam nikogo.Nie szukaAam,nIE POTRZEBOWALAM,aLE BYL.dZIELNIE ZNOSIL MOJE ZLE DNI.oCIERAL MI LZY GDY PLAKALAM ZA TAMTYM.Trwal przy mnie,znosil nawet to,ze potrafilam o nim mowic godzinami.Pomogl mi.Pokochal mnie z calego serca...
Dzisiaj mija rok i 3 miesiace odkad z nim jestem.Kocha mnie,ale juz tak nie dba,ale jest ze mna,ja z nim jestem,bo mi pomogl,bo sie przyzwyczaialam,bo jest mi wygodnie,bo ma wszystko co mi potrzeba,daje mi wszystko.
Nie kocham go.
W.poznalam w pracy.Mlody (ja mam 26l a on 23l),wysoki i niesamowicie przystojny.Totalnie inny swiat od mojego ekskluzywnego zycia.Najpierw rozmowy i zarty z roznic jakie nas dziela:on wakacje pod namiotem i wino z kartonu-ja hotele 5 * i whiskey.On heavy metalowiec i czarne bluzy i zero kasy-ja szpilki i eleganckie ciuchy,imprezy,salony. itp,itd.
Jeden wieczor...alkohol...jedna noc..i stalo sie...kochalismy sie jak wariaci...
Wrocilam do domu.Zastanawialam sie jak to jest,jak ja spojrze P.w oczy.
Normalnie.Zadnych wyrzutow.Bez zadnego zazenowania i poczucia winy kochalam sie z P.zaledwie pare godzin po seksie z W.
Potem zrobilismy to z W. po raz kolejny,a potem jeszcze raz i jeszcze raz...
On sie zakochal.Ja tez.Totalna wariacja.Tak bardzo chcielismy byc razem,ale.....no wlasnie...dwa totalnie inne swiaty..na poczatku byloby super,ale zapewne do czasu...Roznilo nas wszystko a laczyla chec bycia razem i pragnienie szczescia...ale
Nie mozemy-wspolnie podjeta decyzja.Nie ma szans.
Jestem dalej z P.bo mi wygodnie.
Bo go mam.Bo mam z kim spedzic wieczor,pojsc na kolacje,na impreze..bo on mi kupuje drogie prezenty,bo ja za nic nie musze placic...BO JEST MI WYGODNIE.
Nie mam wyrzutow.Zadnych.
Nie chce byc bez niego,ale nie jestem z nim szczesliwa.
A moze juz nigdy nie bede szczeslwa???
Moze ta jedyna ,prawdziwa milosc odeszla razem z K..a teraz tylko bol,cierpienie i dobra mina do zlej gry....
czyli pokazałaś że zachowujesz się jak utrzymanka, masz sponsora i po co to zmieniać? typowa prostytucja, tyle że tam pan idący wie z kim ma do czynienia a tu ma taką cichodajkę.
zacznij zachowywać się jak kobieta a nie jak dz...a
I co jesteś z siebie dumna czy co?
Jak dla mnie to nie jest normalne. Może powinnaś udać się do psychologa?
Boję się takich ludzi jak Ty, bezuczuciowych i zimnych.
Gdyby to była miłość, to nie byłoby dla niej przeszkód, jesteś bardzo wygodna osobą. Wygodną kosztem innych.
Żal mi Ciebie. Naprawde. Jesteś słaba. Bardzo słaba. Po prostu dno.
Czyli jak dla mnie, nie jesteś człowiekiem.
Życzę Ci aby ktoś potraktował tak, jak ty tr
![](https://rozmowy.polki.pl/webapps/modules/CMForum/html/front/magenta/assets/img/smiles/icon_eek.gif)
Miłość? Nie rozśmieszaj mnie. To nie jest miłość. Dla miłości rzuca sie wszystko. To był dobry seks, przygoda i tyle, ale nie miłość. A na ten rzekomy ból sama sobie zapracowałaś.
Cierp ciało co chciało
![](https://rozmowy.polki.pl/webapps/modules/CMForum/html/front/magenta/assets/img/smiles/radocha.gif)